Temat: ile kieszonkowego dla studenta?

Kieruję pytanie zarówno do studentek jak i rodziców. Kilka lat temu przeprowadziłam się do Warszawy i tutaj studiuję. Rozmawiałam ostatnio ze znajomymi odnośnie wsparcia finansowego od rodziców. Zdziwiło mnie jak wielkie są rozbieżności w kwotach, które dostają moi znajomi. Wynajęcie pokoju jednoosobowego to zazwyczaj koszt minimum 700-800 złotych. Ale ile na życie? Jedzenie, chemia, komunikacja miejska, książki, xero, studia, już nie mówiąc o kawie na mieście, wyjściu do klubu raz na jakiś czas czy kupieniu sobie płyty, tudzież wyjściu do kina. Zgodnie uznaliśmy, że nawet na podstawowe wydatki (jedzenie, chemia, bilet, studia) miesięcznie trzeba liczyć się z kwotą 800-1000 złotych. Oczywiście tutaj wchodzi kwestia tego co kupujesz, ile jesz (wiadomo, że chłopak potrzebuje więcej zjeść), czy gotujesz, czy żywisz się na mieście.

Dlatego proszę o opinie i odpowiedź: ile dostajecie od rodziców/ ile dajecie swoim dzieciom?

Kwestia pracy w tym wątku jest pominięta, nie dlatego, że ja nie pracuję, ale dlatego, że wiem, że niektóre studia dzienne na to nie pozwalają. Dlatego proszę tylko o opinie w sprawie pieniędzy. :)
300 zł miesięcznie na jedzenie i chemię? wow.
rozumiem jeszcze na samo jedzenie, 10 zł dziennie to przejdzie przy jakimś skromnym jadłospisie. ale plus chemia? proszek, kosmetyki?
> Wynajęcie pokoju jednoosobowego 700-800 zł???? O
> jezu, jaka kwota!!!!  Na jedzenie i reszte to
> jakies 800 - 1000 zł tak jak właśnie piszesz...
> więc razem z pokojem za tyle kasy (o boziu ) to
> jakieś 1800 zł :O Bardzo drogi ten pokój... ale to
> w końcu Warszawa...
Wrocław też tak się ceni...
Pomijam koszty mieszkania itd. bo tym akurat zajmuje się brat, z którym mieszkam. Dostaję 100 złotych na tydzień, które mają mi wystarczyć na bieżące zakupy, jakieś kosmetyki, wypad na kawę czy piwo. Oprócz tego raz na jakiś czas robimy większe zakupy, kupujemy zgrzewkę mleka, kilka zgrzewek wody mineralnej, makarony, chemię, kawę i inne rzeczy, które mogą postać, za takie zakupy wychodzi nam jakieś 200-300 złotych średnio raz w miesiącu.
czyli załóżmy 250 zł + jakieś 450 kieszonkowego? więc 700 zł na samo jedzenie, wyjścia, chemia.

co za masakra. widzę, że średnio jednak te 1500 na mieszkanie + życie trzeba wyłożyć. i teraz bądź studentem. praca na pół etatu w sklepie w centrum handlowym to 800zł netto. a jak masz zajęcia na uczelni każdego dnia albo porozrzucane to ciężko w ogóle znaleźć pracę.
> czyli załóżmy 250 zł + jakieś 450 kieszonkowego?
> więc 700 zł na samo jedzenie, wyjścia, chemia.co
> za masakra. widzę, że średnio jednak te 1500 na
> mieszkanie + życie trzeba wyłożyć. i teraz bądź
> studentem. praca na pół etatu w sklepie w centrum
> handlowym to 800zł netto.
a jak masz zajęcia na
> uczelni każdego dnia albo porozrzucane to ciężko w
> ogóle znaleźć pracę.

raczej mniej, ale pewnie zalezy gdzie. moja znajoma w jednej z popularnych sieciówek własnie, zarazbia niecałe 600.
Pasek wagi
300 zł na jedzenie i chemię może się wydawać mało, ale ja mieszkam z narzeczonym, dla 2 osób to się inaczej robi zakupy i ekonomiczniej gotuje. Wcale nie kupujemy najtańszych, jemy głównie piersi z kurczaka, 1 w tygodniu łosoś, orzechy, oliwa z oliwek, miód, dużo owoców itd. Oszczędzamy na tym, że nie kupujemy wcale owocowych jogurtów, soków, napojów, gotowych sosów. Wędliny robię czasem sama tzn. piekę pierś z kurczaka i z indyka a potem w plasterki (taniej i zdrowiej), sama robię musli, czasem piekę chleb.

Według mnie to też zależy od miasta, ale nie wyobrażam sobie życia za mniej niż 1500 zł.


Ja nie mieszkam w domu i dostaje od rodzicow 200zl mc.Studiuje dziennie i pracuje i popoludniami i weekendami i dzieki temu stac mnie na mieszkanie itp.Co prawda nigdy nie jadam na miescie bo mnie na to nie stac i raczej kupuje w tanich sklepach ,,omijam osiedlowe wielkim lukiem...Róznie to bywa u studentow .Jedni nie mieszkajacy w domu nie dostaja nic od rodzicow i zyja z tego co zarobia..Inni mieszkaja w domu i jeszcze rodzica placa..Jeszcze inni mieszkaja na wynajetym nie pracuja a rodzice pokrywaja wszystkie koszta.Mysle ze to ile sie dostaje jest zwiazane z tym ile rodzice zarabiaja.Jesli sami nie maja to nie pomoga..jesli zas maja to pomoga..Nie da sie okreslic ile powinno sie dawac ..rozne sa sytuacje..rozne sa domy i sposoby wychowania
ile by nie było to zawsze zamalo :)
ja mam wrażenie, że albo jesz dietetycznie jeśli chcesz jeść w miarę dobrze jakościowo, a nie ilościowo (obiad na mieście za czym i tak nie przepadam, nie wchodzi w grę) i wychodzisz, lub pozwalasz sobie wydać więcej na kosmetyki/ciuchy, albo wydajesz na jedzenie, stołujesz się na mieście, ale nic nie zostaje na rozrywke i babskie potrzeby.

albo dostajesz/zarabiasz tyle pieniędzy, że stać cię na jedno i na drugie.
> No dobra, ja się jednak wypowiem, mimo, że
> studiując dziennie pracowałam.Byłam dojeżdżająca,
> codziennie autobusik, wiec połowę posiłków jadałam
> w domu.Zarabiałam jakies 350-450 zł w zależności
> od miesiąca. I tyle musialo mi wystarczyc, na
> dojazdy (około 250zł), kserówki, książki, ubrania,
> buty i wszelkie inne zachcianki. Kwota była
> idealna na wyżycie, chociaz jakbym miala mniej to
> tez bym dała sobie spokojnie radę.

mam dokładnie tak samo.:)gdzie tu prawie dwa koła od rodziców dostawać-wg mnie to dużo za dużo.

© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.