15 września 2011, 22:58
Hej wszystkim :)
Od razu mówię, że nie należę do typowych kujonów niewidzących nic poza książkami. Mam chłopaka, znajomych, jestem nastolatką starającą się w jakimś stopniu cieszyć życiem ;) Ale wracając do tematu- uczę się codziennie od jakiejś 16 i codziennie zajmuje mi to do około północy lub 1... Czasem nawet dłużej. Oczywiście robię sobie przerwy na jedzenie + raz na jakiś czas coś obejrzę w tv dla relaksu lub przeczytam trochę książki, ale to max godzina, bo reszta to dla mnie marnowanie czasu. Po prostu nie wyrabiam się z niczym. Nie dość,że muszę przygotowywać się na lekcje do szkoły, to jeszcze muszę się uczyć i robić milion kserówek na korki z bio i chem. Chcę się dowiedzieć, czy ktoś z Was też tak bardzo się starał w LO ? Dodam, że jestem w klasie maturalnej. Cel-medycyna. Ale nie wiem czy nie wykituję niedługo, bo to wszystko zaczyna mnie przerastać. Co sądzicie?
Pozdrawiam. :)
- Dołączył: 2009-04-24
- Miasto: Góra
- Liczba postów: 7960
16 września 2011, 14:06
jeżeli tyle potrzebujesz?.. Twoja sprawa....zero życia tylko szkoła i nauka? współczuję.
16 września 2011, 14:06
,Kujon to dla mnie ktoś kto potrzebuje dużo czasu na naukę, bo wolno łapie'.
Z tym się absolutnie nie zgodzę. Szybko zapamiętuję, tylko że po prostu jeśli dojdą mi jeszcze dodatkowo jakieś kserówki do rozwiązywania, jak się zacznę pogłębiać w jakieś dodatkowe książki z bio, które mnie zainteresują, to czas sam leci... Strasznie nieubłaganie. Czasem wydaję mi się, że i tak zrobiłam za mało w danym dniu. Pytałyście kiedy znajduję czas dla chłopaka i znajomych. Dla znajomych niestety nie mam czasu w weekend, widujemy się tylko w szkole i tam się śmiejemy, plotkujemy, ponieważ w piątek, sobotę i niedzielę widuję się ze swoim chłopakiem, bo niestety on chodzi do innej szkoły oddalonej o paredziesiąt km od mojego miasta. Dlatego ten czas wolę wykorzystać z nim, żeby móc się nacieszyć choć trochę ;) Oczywiście nie widzę się z nim bardzo długo, bo w sobotę niestety jeżdzę na chemię, gdzie siedzę 2 h + jeszcze w domu muszę się uczyć na następny tydzień, bo zazwyczaj są jakieś sprawdziany, powtórki etc.(biologia codziennie w szkole zobowiązuje do systematycznej nauki ;) ). Ja po prostu chcę mieć świadomość, że zrobiłam wszystko, by mi się udało spełnić swoje marzenia. Jeśli się nie uda- przynajmniej nie będę może aż tak ubolewać, choć na pewno duży żal będzie.
A odnośnie tego stereotypu kujona- mam w klasie taką jedną, która recytuje książkę słowo w słowo, uczy się pewnie tak długo jak ja lub jeszcze więcej, nie wnikam, ale jest zamknięta na innych i strasznie zarozumiała. Takiego czegoś nienawidzę. Ja absolutnie taka nie jestem, może zaliczam się w jakimś stopniu do ,kujonów', bo siedzę długo przed książkami i wiadomo- z biologii parę rzeczy niestety trzeba wkuć, nie ma bata, ale jestem na szczęście otwarta na ludzi ;)
Dziękuję wszystkim za wiele opinii, za życzenie mi szczęścia. Na pewno wezmę sobie wszystkie do serca :)
- Dołączył: 2009-11-09
- Miasto: Ciąglę Krążę
- Liczba postów: 1394
16 września 2011, 14:10
ja się na medycynie tyle nie ucze.:P a jestem na najbardziej porąbanej uczelni gdzie jest najciężej:P
- Dołączył: 2010-10-16
- Miasto: Tarnów
- Liczba postów: 188
16 września 2011, 15:02
ja też planuję medycynę, ale dla mnie siedzenie w nocy jest bez sensu. Ja sobie ustawiłam że sie uczę najpóźniej do 22, a potem grzecznie do łóżka-bo jak będziesz zmęczona i niewyspana to zbyt wiele sie nie nauczysz.
- Dołączył: 2011-07-20
- Miasto:
- Liczba postów: 182
16 września 2011, 15:03
jeśli znajdujesz w tym wszystkim czas na przyjaciół, rozrywki , relaks to jest ok.
17 września 2011, 11:47
Nareszcie ktoś coś mądrego napisał. Karolina6789, Mephalisko zgadzam się z Wami w 100%. Więcej daje 2h nauki gdy człowiek jest wyspany, niż kilkugodzinne ślęczenie na wspomagaczach typu Tiger, kawa itd. To jest tylko uśpienie wyrzutów sumienia, "bo uczyłem się tyle i tyle, zarwałem nockę, więc muszę zdać". W przypadku nauki liczy się jakość, a nie ilość.