Temat: Zupełnie Inny Wątek - poznaj tajemnice forumowiczów

regulaminu należy się bezwzględnie trzymać


1. wypowiadamy się w trzech punktach
2. komentarze wpisujemy pod nimi
3. w punktach opisujemy fakty ze swojego życia, dnia, danej chwili. Wszystko co nam w danym momencie przychodzi do głowy.
Tutaj możemy się wygadać. Pytać, odpowiadać, opowiadać.

np. 1. jak byłam mała spadłam z krzesła i złamałam sobie trzeci palec od lewej na prawej nodze.
2. jest mi smutno bo nikt nie napisał, że schudłam pod dodaniu tematu "na ile wyglądam, ile powinnam jeszcze schudnać"
3. zjadłam budyń, był pyszny.
dopisek: jaki super temat! wspierajmy się! W kupie siła! kochajmy się i cmokam i ściskam i guuubiiimyyy kolorie.

4. sarkazm i krytyka jest jak najbardziej na miejscu
5. możecie tu pisać dosłownie wszystko, o wszystkim i o wszystkich.
6. wyrażamy się w sposób kulturalny
7. nie obrażamy nikogo i nie grozimy nikomu.

1. A niech se jadą wszyscy na wooda i mnie zostawią. Proszę bardzo, o! Ja sobie zarobie troszkę kasy i w kolejne wakacje jadę do Skandynawii i będę im się jeszcze wszystkim śmiała prosto w te radosne mordki, że ja zobaczę fiordy i zimną północ, a oni pozostaną w tej leśnej głuszy. O!
2. Kam, wesoło tam macie ;p
3. Ciekawa jestem co u Dall i całej reszty, bo ostatnio zastęp ziwek udzielających się nieco zmalał >.<

1. I niezbyt mi się widzi, że ktoś czyta te wynurzenia, aby później pisać 'stuknięte'. Wcale sobie nie roszczę praw do takich określeń. Wręcz ich nie pożądam i sto razy wolę friczkowe określenie 'wyjątkowe'. Bo wszystkie ziwki są wyjątkowe.
2. Kam, mi się to regularnie zdarza w karczmie jak są jacyś obcokrajowcy. Zapominam języka w gębie i w nadziei, że zrozumieją mówię głośno i wyraźnie 'Pro-szę! Sma-czne-go!!!' 
3. Ja nie wiem gdzie znajdę tego wybranego, bo obecnie znam tylko jednego przedstawiciela płci męskiej, który byłby odpowiedni i jak na złość jest to facet mojej przyjaciółki >.< Żadna rozmaślona paciaja. Czułe to to i kochające, ale mimo wszystko uparte, złośliwe i silne. I dojrzałe, ale ma poczucie humoru i niemożliwie inteligentne. No i ładne, cholera, ładne. Czemu mi się takie perełki nie pojawiają na drodze? -.-'
1. Ekhm, ygrhr... no.
2. Kam, czy Ty na pewno jesteś tam szczęśliwa? Chodzi mi konkretnie o miejsce. Naprawdę chcesz tam zostać? Bo kiedy Cię czytam, mam wrażenie, że chyba coś wymyka się spod kontroli. Co do S., możesz napisać coś więcej? Niekoniecznie tu, może być w diary albo na grupie. To jest typ faceta zamkniętego i nieco nieczułego? Jak to między Wami jest? Jeśli zadaję zbyt osobiste pytania, przepraszam.
3. U mnie też wszyscy jadą na wodospady, ale ja zostaję. Nie mam stroju, mam ochotę coś napisać, poczytać. 

Jeśli chodzi o facetów, czuję się na razie wystarczająco wypalona w tej materii. Nieco zagubiona. Potrzebuję po pierwsze ogarnąć własne granice, bo wnoszenie w związki kupy swoich problemów, imho, nie ma sensu. Bardzo się cieszę i jest mi dobrze w tym stanie 'hibernacji' z wyboru.

1. Czas powaznie porozmawiac z S. Kam. Byc moze darcie ponczoch jest efektem gleboko zakorzenionego i nieuswiadomionego kompleksu zwiazanego z faktem ze masz ladniejsze nogi ;D haha, j/k mrr.. zazdroszcze, lubie takich gwaltownych w poczynaniach mezczyzn ;)

2. Caly poranek spedzilam na opedzaniu sie od eŁ ktory kasal mnie w szyjke i dokuczliwie insynuowal, zebym "tylko poczekala, kiedy babcia wybedzie, wtedy zabierzemy Wacusia na pączki". Co ma zapewne zrodlo w fakcie iz w pijackim ciagu, bawilismy sie w wymyslanie najbardziej zenujacych tekstow jakimi mozna zaproponowac komus mizianki (hint: wąsaty lovelas z sanatorium), wśród "obudź smoka" i "pofiglujemy" znalazł sie takze nieszczesny Wacus, :< Nic jednak nie wskazuje poki co na jakikolwiek slodki final tej historii, gdyz babcia nadal siedzi, zapuszczajac sobie muze lamiaca pierwsze prawo sztuki do zdzierzenia : wycie wilkow w tle i lajlajlajlaj, to naprawde zle polaczenia.

3. byc moze ta zagadka Jernus ma zrodlo w fakcie, ze z Twoja fajnoscia we dwojke robilibyscie juz fajnosciowy tlok? To chyba jedyne wyjasnienie faktu, dla ktorego fajne dziolchy maja problem ze spotkaniem kogos wlasciwego. Na pewno najgorsze co zrobic mozna to czekac, szukac i do tego zamknac sie w przekonaniu ze juz zawsze bedzie sie samemu. Tak mysle, ale co ja tam wiedziec moge w koncu.

Jakas taka steskniona jestem. Myslalam wczoraj o sklepikarce z kiosku szkolnego, o koledze z przedszkola, chlopaku z ktorym rozmawialam tylko przez siec a nigdy sie nie spotkalismy. Poczytuje to jako znak, ze czas zakrecic sie w okol nowych ludzi.


1. Friczydełko, mam ostatnio podobnie. Gdyby ludzie, o których teraz myślę, mogli się zmaterializować, stałaby przede mną cała ich gwardia.
2. Przyjechała do mnie Pl. "Teraz na wino? Przecież się spijemy, jest południe. W ogóle, jak to będzie wyglądało? Ten lokal mi się nie podoba..." Zapomniałam już, jakie prawdziwe problemy mają ludzie.
3. Czytam Berta Hellingera. Twierdzi on, że każdy związek to system zależności, które trwają nawet wiele lat od zakończenia relacji. Im dłużej nad tym rozkminiam, tym bardziej wydaje mi się to prawdziwie. To by nawet tłumaczyło moją ostatnią chaotyczność. Jestem sama, a jednak przez ostatnie pół roku wpadłam w wielką sieć zależności z wieloma osobami. Może to właśnie symptomatyczne dla nas, lubiących dobrą zabawę. Może im więcej zależności, tym trudniej się w tym później połapać. To chyba właśnie to, co mnie ostatnio trafiło.

1. Hellinger potrafi zryć łepetynke, potwierdzam ;) Dla wlasnego zdrowia psychicznego porzucilam nurt ksiazkowy ktory w jakikolwiek sposob moglby doprowadzic mnie do poczucia ze mam banke zryta bardziej niz w istocie mam. Czasem zastanawia mnie czy autodiagnozowanie, sklonnosc do ciaglej analizy siebie, nie jest czyms bardziej szkodliwym niz ubogacajacym. Czy to ja doprowadzilam po prostu ciagla analize do jakiejs patologicznej formy? Byc moze za ogolnymi sklonnosciami do autodestrukcji idzie jakis talent do dźgania sie po bebechach, chocby narzedziem zbrodni mialo byc cos potencjalnie nieszkodliwego, jak papierowy noz. 

2. Mam wrazenie ze choc jednostki skonfliktowane wewnetrznie ciagnie naturalnie ku innym tego rodzaju skomplikowancom, bo to niesie obietnice jakiejs radochy brodzenia wspolnie po rozkminach, czy zrozumienia, zdrowiej byloby gdyby wiazaly sie z osobami mniej popierniczonymi, a nader wszystko mniej emocjonalnymi. Taka mysl na dzis, bez zwiazku z konkretnymi sytuacjami.

3. chce byc w innym miejscu, ale nie moge sie ruszyc. Dobra, przyznaje znow dorwala mnie rozkminiajaca czesc mojej natury, ktora o dziwo znika w momencie pomiziankowym. W moim wypadku zdecydowanie prawda jest obrzydliwie seksistowskie porzekadlo : jesli baba nie jeczy w nocy, bedzie jeczec w dzien.

dobra, po prostu sie nudze :p Ide porobic cos konstruktywnego.



 

 

1. Szukałam w necie przed chwilą jednego wiersza Tetmajera i tak mnie naszła w związku z tym myśl, że jesteś Friczku takim wypisz wymaluj dekadentom. Bo i myślisz za dużo i robisz sobie przerywniki od myślenia w postaci mizianek, czy jakiś tam malinówek. I tak masochistycznie penetrujesz zakamarki swojego umysłu i przytłacza cię to i myślisz i uciekasz przed myślami i znów i znów. Coś konstruktywnego do zajęcia czasu to faktycznie dobra myśl.
2. Danger, mam wrażenie, że system zależności zawsze będzie dopóki żyjemy wśród ludzi i wszystkiego co ludzka ręka stworzyła. Poczynając od rodziców, przez znajomych i nawet na głupich książkach kończąc. Nie uniknie się tego i tak, a co wrażliwsze osoby mają z tym problem. Te co za bardzo się przywiązują również.
3. Friksien, no jakbym cię nie znała poczytywałabym twoje rozwiązanie zagadki za jawną ironię. Choć jeszcze wierzę, że gdzieś ktoś tam na mnie czeka. Taka osoba idealnie pasująca, jakby od początku świata przypisana do mnie i tylko do mnie. Sratatatta. A podobno nie wierzę w bajki.

Się robię jakoś dziwnie wydumana, ale to chyba również z nudów >.< Dzień wolny od pracy dał mi tyle, co nadprogramowe kalorie w jadłospisie i natłok głupich myśli. 

1. Nie, nie. Przepraszam jesli tak to zabrzmialo, czasem mam problem z precyzyjna werbalizacja mysli. Chodzilo mi po prostu o zadawanie sobie pytania, dlaczego tak wiele osob o ktorych naprawde mozna powiedziec, ze maja cos w glowie, sa atrakcyjne, wrazliwe nie ma drugich polowek, na ktore to pytanie odpowiedzi sensownej poprostu nie ma. Jakkolwiek wierze w jakis rodzaj karmy, nieco infantylnie chcialabym zeby komus kto na to zasluguje, wiodlo sie w zyciu uczuciowym spektakularnie, tak odpowiedzia na pytanie "dlaczego?" jest po prostu przypadek. Jedni spotykaja wczesniej, inni pozniej, niektorzy nigdy, wierzyc trzeba, a o wszystkim i tak decyduje przypadek. 

2. Prawde mowiac rzygam juz calym tym uzalaniem sie. Bujaniem sie miedzy stanami w ktorych funkcjonuje produktywnie, a odpalami w ktorych dominuje poszukiwanie glebi, sensu, upieraniem sie ze mam jakis emocjonalny problem ktory powinnam rozwiazac. Wrazliwosc ma sens w momencie przekladania tego na chocby pomoc innym. Wrazliwy na wlasnym punkcie potrafi byc kazdy. I w tym sie zamknelam. W samorozpaczy nad soba, to odpychaniu eŁ to zarzekaniu sie jak bardzo go potrzebuje, i poszukiwaniu buka wie czego. 

I piciu malinowki, choc wcale nie przepadam za alkoholem ;) Ogol swoich problemow podsumowalabym : rozpuszczona dziołcha, ktora nie wie gdzie to jajo zniesc. Troche mniej wydziwiania Frikaczu.

3. umarlam z zachwytu! ;-)


1. Tak, Jern, masz rację. Jednak jeśli chodzi o związki partnerskie są to już specyficzne zależności i więzi, inne niż zależność od sąsiada czy kumpla.
2. Nie zgodzę się z Tobą, Friku. To, co Ty nazywasz szaleńczą psychoanalizą i dźganiem siebie po bebechach, ja nazywam pracą na sobą i dążeniem do samoświadomości. Do wszystkiego trzeba mieć dystans.
3. Nawet w pkt 2 poniekąd realizujesz jego treść ^^

1. O nie, nie. Wy bądźcie samoświadome (w sumie juz jestescie), a Frikaczowi pozostawcie role analfabetki (hint: zona Jamesa Joyce'a) i niemowy (pojdzmy o krok dalej), bo takie tez postanowienie mam na przyszlosc, nawet jesli eŁ wyraza pewien sceptycyzm odnosnie mojej zdolnosci milczenia :<

2. eŁ poszedl rano po łososia, rogaliki i brie, po czym zrobił mi śniadanie w postaci małych uroczych kanapeczek, co całkowicie rozłozyło mnie na łopatki. Dziwnie sie czuje kiedy ktoś wykazuje troske o mnie, tak jak gdyby takie drobne gesty stanowily cos niespotykanego.

3. frapuje mnie powod dla ktorego moje nogi pomimo intensywnej ekspozycji na slonce  pozostaja kredowo biale, przy czekoladowych łapkach i pyszczku.

bry.



1. Friksien, może i Danger ma rację. Coraz lepiej poznajesz siebie. A Joyca nie czytałam i czuję w tym momencie tę lukę w mojej wiedzy, ale już trudno. Friczanno, ty właśnie jesteś samoświadoma - wiesz co w tobie siedzi.
2. Prawie doszłam do połowy 'Uczty dla wron'. Wolno idzie mi coś to czytanie w wakacje >.< 
3. Mój organizm zdradza dziwne ciągotki do zjadania wszystkiego co spotkam na drodze. Wypadałoby ukrócić tę rozpustę żywieniową, bo wszystkie moje wysiłki pójdą na marne i znów będę klucha. Idę pobiegać.

© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.