> Powiem Ci z własnego doświadczenia. Kiedyś tu
> byłam - jako Grapska - mój stary pamiętnik jeszcze
> jest. 12 maja 4 lata temu mój J. wyjechał do
> Holandii. To co wtedy przeżyłam sprawiło, ze dziś
> - po 4 latach uważam, że ten wyjazd był potrzebny
> - głównie mnie. Bym schudła, rozkręciła firmę,
> innym okiem spojrzała na świat. Dzis wiem ,że tak
> miało być. J. wrócił po pół roku - najgorsze pół
> roku mojego życia. Płakałam niemal cały czas gdy
> córcia usypiała, spalam pod jego kołdrą, bo
> pachniała nim, płakałam po każdym telefonie....
> Nie wiedziałam, czy będę musiała wszystko zostawić
> i jechać tam, czy wróci on. Wrócił on..i od 4 lat
> już nie wyjechał. I nie wyjedzie. To był ciężki
> czas - ale było warto. Życzę Ci, by to co
> przezywasz było właśnie takim przełomem. By dało
> Ci coś, na co kiedyś spojrzysz z perspektywy czasu
> jak na dar od losu.
Fiona wszystko co napisałaś jest jak święte słowa! Jak nie dostałam tego stypendium, które dostał mój mąż myślałam, że oto świat się kończy... ale się nie skończył, i teraz wiem, że to wszystko miało sens!