- Dołączył: 2009-03-30
- Miasto: Napoli
- Liczba postów: 1073
27 czerwca 2011, 22:52
Co jakiś czas (nie ukrywam, że przez wzgląd na moje chore podejście do jedzenia) zastanawiam się nad stereotypowym postrzeganiem wartości posiłków.
Nie pytam dlaczego ludzie, zamiast instynktownie jeść z powodu uczucia fizycznego głodu, aby przeżyć, zrobili z niedzielnych obiadków i popołudniowych podwieczorków rodzaj rytuału - bo takie przykłady (jak również przegryzanie popcornu w kinie, ciasteczko do kawy czy młode mamusie dojadające za swoje pociechy, mimo że same dopiero zjadły pełny posiłek) będą zapewne argumentowane problemem głodu na świecie (jedzenie nie może się marnować!), rozwojem cywilizacji i komercjalizacją wszystkiego co nas otacza (pojawienie się kultowych marek etc. produkujących żywność) albo przekonaniem, że posiłek to jedyna okazja, żeby spotkać się z całą rodziną.
No właśnie! ale dlaczego? Czemu nie potrafimy po prostu usiąść na chwilę i pogadać, tylko naszym tradycyjnym (polskim nawet, mogłabym rzec, chociaż nie chciałabym poruszać kwestii kulturowych) zajęciem jest .. jedzenie. Ja wiem, że są narody bardziej tłuste i.. (określeń znaleźć można wiele).., ale przeświadczenie, że z wnusią jest coś nie tak, bo nie zjadła ciasteczka, kuzyn jest chory, bo będąc w gościach nie pożera smażonego uda o pierwszej w nocy, a jedzenie sałatki zamiast schaba jest jakieś dziwne, nie tylko jest przestarzałe, ale niestety (mimo, że świat niby idzie do przodu) wydaje mi się, że coraz częstsze i spotykane w każdej (?) rodzinie. Widzę przecież jak wiele z was obwinia rodziców, dziadków, ciocie za słowa typu "No zjedz jeszcze troszeczkę.." (bo umrzesz z głodu, przecież kilka ziemniaków, mimo, że polanych tłuszczem i obsypanych skwarkami, to nie obiad!).
Jak znieść fakt, że dorosły facet, gdy ma ochotę na coś słodkiego (i nie mam na myśli innych"słodyczy", jak tylko te prawdziwe), przemienia się w żałosnego berbecia wołającego piskliwym głosem "ja chcę ciuciu!".
Czy w waszych domach też występują takie "rytuały" (wewnętrzny przymus jedzenia słodkiego np. z przyzwyczajenia, a nie poczęstunek wynikający z gościnności).
Mimo że może to brzmieć inaczej, w tym co piszę nie ma ironii. Jeżeli takową wyczuwanie, to tylko ze względu na charakterystyczny dla mnie taki właśnie styl pisania - być może zbyt sarkastyczny.
Mam poczucie (a nawet pewność), że nie do końca udało mi się poruszyć temat w taki sposób, w jaki bym chciała. Ale i tak liczę, że odzew jakiś będzie.
PS. No i wybacznie tandenty tytuł. Miałam tylko nadzieję , że będzie bardziej chwytliwy, pomińcie fakt, że brzmi "kiczowato" ;)
Edytowany przez bayaderka 27 czerwca 2011, 22:59
- Dołączył: 2009-03-30
- Miasto: Napoli
- Liczba postów: 1073
27 czerwca 2011, 23:01
żałuję, ale niestety nie poprowadzę z nikim (o ile w ogóle będzie zainteresowanie tematem) dyskusji dzisiaj.
liczę jednak, że ktoś wyrazi na forum swoje zdanie, a ja jutro chętnie poczytam taką lekturę
- Dołączył: 2011-03-23
- Miasto: Warszawa
- Liczba postów: 4247
27 czerwca 2011, 23:06
ja tam nie widzę nic dziwnego w tych `rytuałach`, o których piszesz [no, może poza dojadaniem po dziecku czy wciskaniu w nie na siłę jedzenia]. jedzenie jest.. przyjemne, po prostu. lubię gotować i lubię jeść. zmysł smaku [no i węchu, wiadomo, że jest niezbędny przy jedzeniu] jest dla mnie bardzo ważny. przed spróbowaniem nowej rzeczy zawsze czuję podekscytowanie.
jedzenie nie jest moim sposobem na nudę, ale przyjemne są dla mnie obiady z kimś bliskim, wyjście z kimś na kawę czy lody, romantyczne kolacje z chłopakiem.
moje życie nie kręci się wokół jedzenia, ale tak samo jak wyjście na basen, spotkanie w kinie czy impreza w domu, tak niedzielny obiad jest nie gorszą okazją do spotkania.
rozumiem, że chciałaś normalnie podyskutować i wymienić się poglądami, ale jak widzę takie tematy na vitalii to zahacza mi to o histerię pt. `dlaczego wszyscy żrą i żrą! ja się tu odchudzam!`. chociaż doskonale wiem, że nie to miałaś na myśli zakładając ten temat^^.
- Dołączył: 2011-02-15
- Miasto: Syberia
- Liczba postów: 9620
27 czerwca 2011, 23:12
zmien dilera, a nad stylem musisz jeszcze popracowac ;)
jedzenie jest rytuałem od wieków i tego się nie zmieni. do tego samo w sobie nie jest złe. problem pojawia się dopiero w sytuacji gdy zmienił sie jadłospis. za czasów naszych rodzicow i dziadkow takie jedzenie jakie dzis mamy na codzien na kazdym kroku, było czysto swiateczne, o niebo lepsza była także jakość posiłków...
Wg. mnie prawdziwym problemem jest obsesyjne dążenie ludzi do sztucznego ideału kreowanego przez media, zatraciła się indywidualność. Do kompletu dodajmy fakt, że wiele osob obwinia za swoje niepowodzenia swoj wyglad nie szukając problemu w innym miejscu(jakbym wazyła 5 kg mnie to wszyscy by mnie lubili).
- Dołączył: 2009-03-30
- Miasto: Napoli
- Liczba postów: 1073
27 czerwca 2011, 23:16
> widzę takie tematy na vitalii to zahacza mi to o
> histerię pt. `dlaczego wszyscy żrą i żrą! ja się
> tu odchudzam!`. chociaż doskonale wiem, że nie to
> miałaś na myśli zakładając ten temat^^.
spoko, doskonale to rozumiem, bo mam takie same odczucia
ale wygodniej będzie mi wspomnieć, że ja akurat nie jestem na diecie odchudzającej :)
- Dołączył: 2009-03-30
- Miasto: Napoli
- Liczba postów: 1073
27 czerwca 2011, 23:21
> zmien dilera, a nad stylem musisz jeszcze popracowac ;)
faktycznie coś tu jest nie tak, bo nie chciałam, żeby ten temat w bezpośredni sposób łączył się z odchudzaniem.
nie miałam też na myśli tego, że polskie jedzenie jest tuczące (dlatego wspomniałam o braku powiązania z kulturą i tradycją), tylko o sposób w jaki inni nas postrzegają w zależności od tego jak jemy (przykład: ja postrzegająca ludzi lubiących "podwieczorki" ;])
- Dołączył: 2011-01-05
- Miasto:
- Liczba postów: 125
28 czerwca 2011, 00:11
Wiesz, że ja myślę podobnie? Np. u mnie w rodzinie, jak zaczęłam się odchudzać (a uwierzcie mialam z czego, waga dochodzila prawie do nadwagi) wszyscy zaczeli sie interesowac tym, namawiac do jedzenia, babcia szantażować wręcz, a to, że jadłam jabłko i banana gdy wszyscy inni wcinali drugi kawałek sernika budziło wręcz kontrowersję.
Z kolei gdy idę do kina ze znajomymi i nie kupuję popcornu bo zwyczajnie nie jestem głodna, wszyscy patrzą na mnie jak na dziwoląga.
Zmiana sposobu odżywiania byla u mnie w rodzinie komentowana chyba z miesiąc, jak nie więcej, teraz każdy mi patrzy na talerz i komentuje, co mnie niezwykle wkurza, ale staram się to olewać..Tradycją w moim domu jest np. jest jedzenie przy komputerze/telewizorze z nudów lub jedzenie słodyczy na poprawę humoru i ogólnie podjadanie między posiłkami.
Myślę, że to wszystko zależy od rodziny. W mojej niestety nie jest za dobrze jeśli chodzi o racjonalne odżywianie.
- Dołączył: 2010-10-04
- Miasto: Poznań
- Liczba postów: 838
28 czerwca 2011, 07:20
I słowa babci jak czegoś się nie zje... "trochę Ci nie zaszkodzi".. albo "nie smakuje Ci?" ... "chora jesteś?"
doskonale to znam, ale mam wrażenie, że tego się już nie zmieni :) fajny temat!
28 czerwca 2011, 08:03
ja w jedzeniu, rytuałach, celebrowaniu posiłków w weekendy, święta, na imprezach rodzinnych nie widzę nic złego. Sama lubię gotowac i lubię jesc, przez to poniekąd znalazłam sie na Vitalii^^. Fakt faktem, może przez boom medialnym, może przez to, ze wszystko jest na wyciagnięcie reki, albo przez to, co znajduje sie w sztucznym jedzeniu- syf, cukier, glutaminia, E-ileśtam....po prostu ludzie sa uzaleznieni od jedzenia...Grunt to nie starcic zdrowego rozsadku i zdrowego podejscia do jedzenia i posilków.Ide na obiad/impreze/grilla, chce to jem, nie chce nie jem, wybieram to, co mi pasuje i nikomu nic do tego czy to kotlet czy salatka...Razem z rodzicami prowadzimy kuchnie raczej 'slow-foodową'- wedliny i miesa sami przyrzadzamy, jajka od kur wolno biegających, mleko od krowy- z tego i zsiadle, i smietana i twarog i maslo czasem, warzywa i owoce swoje, chleb czasem tez sie upiecze, wszelkie slodkie wypieki home-made...Nikt nie ma problemow ze zdrowiem, a co do nadwagi- ja nabawilam sie dodatkowych kg kiedy to na studiach zamieszkalam w dużym miesice w akademiku i zaczelo sie podjadanie...ale teraz zdrowa kuchnia znów wróciła do lask a ja sie najadam, jestem zdrowa, szczesliwa i waga tez powoli wraca do normy:)
- Dołączył: 2009-03-30
- Miasto: Napoli
- Liczba postów: 1073
28 czerwca 2011, 09:02
znam osoby, które tak jak niektórzy z was mają zdrowe, normalne podejście do jedzenia i dzięki temu mogą czerpać z tego maksimum przyjemności - takim tylko pozazdrościć :) wcale nie krytykuję osób lubiących pichcić za to, że mają fioła na punkcie jedzenia, każdy ma jakieś swoje hobby ;) ale spójrzcie na to z innej strony: jak zdrowy, przeciętnej postury człowiek może zjeść:
- sycące śniadanie (już nie wnikam czy "zdrowe" czy "niezdrowe", choć nie ukrywam, że przykład, na którym się wzoruję wybrałby zdecydowanie opcję 1 w postaci jakiejś smażeniny)
- kawa + ciasteczka + przynajmniej 3 kawałki ciasta
- obiad
- kawa + ciasteczka + ciasto
- w międzyczasie przekąski
- kawa + .. itd.
- kolacja
- ciasto itp.
Mam na myśli człowieka rozsądnego, stroniącego od fast foodów itp., w teorii zwolennika lekkiego jedzenia, w praktyce niewolnika jedzenia, bo jadłospis powyżej nie jest świąteczną listą zakupów, tylko przykładem rodzinnych posiadówek przy stole (przed chwilą był obiad, ale jak wójcio pije kawę no to ciacho musi być ,trzeba mu potowarzyszyć).