- Pomoc
- Regulamin
- Polityka prywatności
- O nas
- Kontakt
- Newsletter
- Program Partnerski
- Reklama
- Poleć nasze usługi
-
© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.
9 czerwca 2011, 07:05
wiem ze Wy potraficie na to spojrzec na chłodno i mogę liczyć na Wasze szczere opinie
otóż na weselu poznałam chłopaka.. bardzo dobrze nam się rozmawialo choć krótko :) przy pozegnaniu poprosił mnie o numer telefonu, no i mu oczywiscie dałam (bardzo mi się ten facet spodobał).
Na następny dzien napisał do mnie (cały dzien modliłam sie zeby napisał bo ja od niego numeru nie wziełam ). No i co dalej? Pisaliśmy do siebie smsy, on zaproponował spotkanie, mówi ze jestem bardzo sympatyczna i dobrze mu sie ze mną rozmawiało... a potem w jednym z smsów pisze mi ze jest zajety ale ma nadzieje ze nie zmieni to postaci rzeczy i ze nadal bede chciała sie z nim po kolezensku spotkac.
Rozmawialismy przez telefon... ogólnie jest super miły dla mnie, prawi mi komplementy (nie jakies nachalne oczywiscie)...
ALE CO JA MAM ZROBIĆ? isc na to spotkanie i miec dobrego kolege... ale przeciez to nie ma sensu bo czuje ze "do zakochania jeden krok" a ja nie chce cierpiec...
Swoją drogą to współczuje dziewczynie bo mnie by szlag trafił gdyby mój facet tak sie zachowywał w stosunku do innej dziewczyny ...
poradzcie prosze :(
EDIT: w zyciu nie myslałam ze mój temat wywoła takie poruszenie xD
Edytowany przez Malina2011 19 czerwca 2011, 20:57
9 czerwca 2011, 11:02
Malina2011, mój ojciec poznał moją mamę na jakiejś potańcówce, miał wtedy dziewczynę... a i tak to z moją mamą są szczęśliwym małżeństwem już ponad 25 lat
ja na Twoim miejscu bym poszła, a jak jeszcze by mi się podobał to na pewno, tylko tak jak napisała anastazja2812, jeśli masz "delikatne wnętrze" to robisz to na swoją odpowiedzialność
9 czerwca 2011, 11:08
Myslę, że wiele z nas w tym równiez Ty gdybyś miała faceta a on by poznał jakaś panienke na weselu to nie zyczyłabys sobie jego znajomości z nią. Bo tak na prawdę hmmm raczej ot tak nikt nie zbiera nowych znajomości na imprezach z płcią przeciwną. No chyba, że szuka nowego związku a nie lubi byc sam i chce zrobić "eleganckie przejscie" by nie być samemu. Trochę dziwnie to wygląda..a ja na Twoim miejscu nie chciałabym być pretekstem czyjegoś smutku, tudzież nie chciałabym również angazowac się w coś bez przyszłości-bo może to typ flirciarza po prostu? Ehh nie wiem ale ja nie lubię być stawiana w takich niejasnych sytuacjach stąd moje podejscie...nie chciałabym raczej sie angazowac w taką platoniczną sympatię, ale...
edit: Tak poznałam mojego przyjaciela którego juz niestety z nami nie ma. Miałam 17 lat i beznadziejnego chłopaka, którego własciwie nie było obok praktycznie, poszłam kiedyś na imprezę gdzie poznałam superfaceta-mojego przyjaciela później. Zobaczyłam, ze ludzie potrafią byc ciekawsi, bardziej spontaniczni i uświadomiłam sobie, ze muszę zerwać z tamtym...tak też zrobiłam. P.na początku chciał sie spotykac jako para....ale był to związek weekendowy a własciwie kilka godzin sobotnich z racji jego szkoły w innym miescie i skomplikowanej sytuacji rodzinnej-ciągle był w rozjazdach...niczego konkretnego (sex) nigdy miedzy nami nie było, za to okazał się później moim największym i najlepszym przyjacielem na świecie jakiego mogłam sobie wymarzyć-zjawiał sie wtedy kiedy było mi źle (nawet bez moich telefonów). Niestety los i nieodpowiednia kobieta, w której sie zakochał odebrały mi go...już 3 lata nie zyje.
Rzeczywiście kolezeńskim spotkaniem niczego nie tracisz. Natomiast spróbuj wyczuć na nim o co tak na prawdę chłopakowi chodzi. Koleżeństwo ok...ale nie zgadzaj się na bycie tą drugą...
Edytowany przez TeQueL 9 czerwca 2011, 11:14
9 czerwca 2011, 11:11
9 czerwca 2011, 11:23
9 czerwca 2011, 11:27
9 czerwca 2011, 11:27
Edytowany przez ramayana 9 czerwca 2011, 12:03
9 czerwca 2011, 11:31
9 czerwca 2011, 11:57
9 czerwca 2011, 11:59
9 czerwca 2011, 12:00
MonikaBk: Nie wierze w przyjaźń damso -meską, zawsze jedna
> strona na noś liczy..
Ano w 99,99% tak jest...ja znałam ten jeden jedyniusi przypadek gdzie tak nie było...On był moją koleżanką ja byłam Jego kolegą ;)
Ale na tyle znajomości jakie gdzies przewinęły się w moim życiu to był jedyny taki facet.
Podsumowując pewnie masz w 99,99% rację ;)