- Pomoc
- Regulamin
- Polityka prywatności
- O nas
- Kontakt
- Newsletter
- Program Partnerski
- Reklama
- Poleć nasze usługi
-
© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.
Wczoraj, 21:32
Wczoraj na działkę moich rodziców przyplątał się pies, miał obrożę, ale bez danych. Ojciec wołał, żeby mu wynieść kiełbasę, bo pewnie głodny, bo chodzi i wącha cały czas. Wyszłam, żeby go zobaczyć i od razu mnie zabolało serce, bo już z daleka zobaczyłam, że jego oczy są po prostu ślepe. Wąchał, bo to był jedyny zmysł, jaki mu został jak się za chwilę okazało. Wyniosłam mu z domu to, co było w lodówce. Podeszłam do niego na dwa, trzy metry, cmokałam, wołałam. Dopiero przy zbliżeniu się na około metr pies się bardzo przestraszył i uciekł na sąsiednią działkę, więc też nie słyszał zbyt dobrze. Uciekając wpadł na stertę drewna, potem zahaczył o wystające słupki. Zauważyłam też, że miał ucięty ogon. Pobiegłam za nim, postawiłam miskę, wywąchał, zjadł. Od razu dodałam post na forum gminy. Następnie zaczęłam dzwonić po opiekach, pogotowiach- święto, nikt nie odbierał, policja z mojego miasta nie miała jurysdykcji nad tym terenem. W sprawę zaangażowała się moja mama. Znalazłyśmy telefon do opieki, bardzo życzliwy pan poinstruował nas co należy zrobić- psa powinno przejąć schronisko, z którym gmina ma umowę. Wysłał umowę i numer tel. Z racji święta policja wraz z innymi organami gminy (wójt, sołtys), miała zapezpieczyć psa do następnego dnia. Dodam, że mógłby zostać u nas na działce, ale niestety nie jest w pełni ogrodzona, więc nie było możliwości. Po rozmowie z miłym komendantem ustaliliśmy, że po 20stej przyjedzie patrol i zajmie się psem. Do tego czasu pies "uciekł" kilka działek dalej (szedł wzdłóż drogi, jak napotykał "przeszkody" typu większa trawa to się od razu cofał. Nie wiem, czy nie widział wcale czy w widział iluśtam procentach). Piesek krążył od ogrodzenia do ogrodzenia, cofał się, był kompletnie zdezorientowany, uciekał kiedy się podeszło bliżej i tupnęło nogą. ANI RAZU nie zaskomlał ani nie zaszczekał, nie warczał, nie wydał żadnego dźwięku, czy miał jakieś obrażenia wewnętrzne w związku z tym..? Nie wiem. To był taki duch psa.
Patrol przyjechał, dwóch młodych policjantów. Jeden był ludzki, komunikatywny. Drugi, Boże, miał minę jak 5letnia dziewczynka, którą mama ma ubrać w sukienkę, a ona nie chce. Dorosły facet z twarzą naburmuszonego dziecka, dosłownie. Mama zadzwoniła znowu na pogotowie, żeby spytać co dalej. Pierwszy policjant na to:
- Pani nie dzwoni, ja dobrze wiem. Trzeba jechać do sołtysa, żeby zabrał psa i przetrzymał do rana.
Burknęłam, że jest pierwszy maja i sołtys raczej nie pomoże...
- Jakto?
- To Pan jedzie i zobaczy...
Ten naburmuszony został, nie odezwał się ani słowem. Sołtys przyjechał.
- Noo, tooo czo.. robimy. Gdzie. Ten pies?
Poszli we trzech po tego psa. Chodzili, chodzili. Z domu na posesji, na której był pies wyszedł też sąsiad, poszedł do garażu po suszarkę na ubrania, za pomocą niej zagonili psa pod siatkę. Obserwowałyśmy wszystko z daleka. Potem podeszłam, zobaczyłam, że pies już ma przyczepiony łańcuch do obroży. Chcieli jeszcze przymocować do niego kij, żeby odprowadzić psa na miejsce, kilka podwórek dalej. Stwierdziłyśmy, że czterech chłopa, w tym policjanci dadzą sobie radę i poszłyśmy do domu.
[Dodam, że na grupie pod ogłoszeniem odezwała się kobieta, która 3 lata temu zrobiła zdjęcie temu psu jak był w kojcu 1.5x1.5 m przywiązany dodatkowo łańcuchem do muru. Łańcuch miał z 15 cm... (widać było na załączonym zdjęciu). Skomentowała, że ma nadzieję, że psa zabiorą do schroniska, bo nie miał dobrego życia. Ponoć wtedy jeszcze widział. Właściciel powiedział jej, że chce się go pozbyć. Jednocześnie zapewnił, że coś zrobi z jego warunkami życia. Podejrzewam, że dostał kopa w głowę na odchodne, od tego oślepł.]
Dziś zadzwoniłam do schroniska spytać co z tym psem. Pan powiedział, że pies nie dojechał. ?????? Uciekł. WTF!!!!???
Komendant też stwierdził, że pies uciekł. Ślepy, niedołężny pies na łańcuchu uciekł czterem chłopa.
Pojechałyśmy do sołtysa. Otworzyła sołtysowa. Pytamy o psa udając głupie. Ona od otwarcia drzwi wzrok wlepiony w ziemię. Będzie kłamać.
- Jest mąż?
- Nie ma...
- A gdzie jest, kiedy będzie?
- Piojechał...Do...Do Sochaczewa. Nie wiem. - (Pojechał... Śpi pewnie po kacu.)
- Chciałyśmy się dowiedzieć, co z tym wczorajszym psem? Tym czarnym takim ślepym.
- Noo... Mąż złapał... Miał pojechać do schroniska.. - żadnej mimiki, wzrok wszędzie tylko nie patrzy na nas. Kłamczucha.
- Tak, dziś. Pojechał?
- Nooo. Chyba tak...
Mama dała swój numer prosząc, zeby sołtys oddzwonił. Nie zadzwonił.
Psa już nikt od wczoraj nie widział, wcześniej od 2 dni się tu kręcił. Sołtys miał go przetrzymać w garażu do dziś rana... Gdybym wiedziała sama bym coś wykombinowała, ale zaufałam SŁUŻBOM! SŁUŻBOM ku*wa. Policji, "głowie" XD wsi. Mama mu napisała smsa, nie odpisał nawet skurw**l. Oczywiście napiszemy skargę, ale co byście robiły w takich sytuacjach? Ja wiem, że kwestia zwierząt jest zaniedbana, tym bardziej na wsiach, gdzie ze zwierzętami się nikt nie liczy, nie są traktowane jak żywe stworzenia. Ja kocham zwierzęta, staram się pomagać, nigdy nie krzywdzę... Czuję taką bezsilność...
Edytowany przez ImCliche Wczoraj, 21:38
Wczoraj, 21:51
no cóż, moim zdaniem lepiej takiego psa uśpić i skrócić mu cierpienie, bo jego egzystencja to jedna wielka męka... nie da się każdemu pomóc niestety.
Wczoraj, 21:52
Sama zajęła bym się pieskiem, nie zaufalabym żadnym"sluzbom". Ludzie na wsi szczególnie tacy wieśniacy z dziada pradziada rzeczywiście mogą traktować zwierzęta jak przedmiot. A z kolei ludzie z miasta wyrzucają czworonogi na wsi jak jadą na wakacje i nie chcą kasy na hotel wydać.
Wczoraj, 21:58
Sama zajęła bym się pieskiem, nie zaufalabym żadnym"sluzbom". Ludzie na wsi szczególnie tacy wieśniacy z dziada pradziada rzeczywiście mogą traktować zwierzęta jak przedmiot. A z kolei ludzie z miasta wyrzucają czworonogi na wsi jak jadą na wakacje i nie chcą kasy na hotel wydać.
Ale sam fakt Noir. To są ludzie, którzy biorą pieniądze za swoją pracę, którym społeczeństwo powierza swoje zaufanie, a to po prostu TUMANY, ludzie bez sumienia, nie wiem. I to nie chodzi tylko o te najniższe stołki, wyżej jest tak samo albo i gorzej. To są ludzie, których my opłacamy z podatków.