Temat: zachowanie 3 latki

Hej. Muszę się wygadać i może ktoś coś podpowie. Mam córeczkę, która w maju będzie miała 3 latka. Jest bardzo mądra, nie zliczę ile piosenek zna na pamięć, z pamięci mówi co jest w jakiej książeczce itp. Słownictwo ma bogate jak dorosły. Siedzę z nią w domu, nie chodzi do przedszkola (mąż jest przeciwny aby szła prędzej niż we wrześniu, ja już nie wyrabiam więc dałabym ją już no ale konflikt w tej sprawie trwa). Gdy jesteśmy same w domu ona zachowuje się strasznie. Robi mi awantury o wszystko. Jej powody do płaczu to to, że krem postawiłam w złym miejscu, że przyniosłam jej wodę, to upiera się że musi ją wylać, dam jej placuszki to wpada w złość, że chce je wyrzucić na podłogę. Ubieranie się to koszmar, nie chce się ubierać, często się rozbiera i chce tak chodzić. Wybrzydza co do ubrań niesamowicie, już jej nakupiłam ciuchów z ulubionymi postaciami żeby ułatwić robotę. Jak ma burdel w pokoju i chcę coś poukładać to awantura, że w ogóle coś ruszę z miejsca. Od 2 miesięcy umiała robić na nocnik, a od kilku dni znowu chce chodzić w pampersie, na domiar złego nie każe sobie przebrać brudnego i zawsze jest niesamowita szarpanina. Kąpiele to też dramat i szarpanina (no chyba, że tata lub babcia ją kąpią to jest normalnie). Mleko jadła tylko na noc, a teraz woła i rano i w trakcie dnia. Dziś ze złości, że chciałam ją ubrać rano waliła głową w szafkę. Zaczęła też mnie bić, dziś próbowała ugryźć. Budzi się w np. o 3 w nocy i chce wstać, ze złości że nie robię tego co ona chce to bije i krzyczy. Jej napady potrafią trwać pół godziny. Ja na początku tłumaczę, staram się ją uspokoić, zagadać czymś innym, ale to nie działa póki sama się tak nie zmęczy, że przyjdzie się przytulić bo np. już ją gardło od krzyku boli. Ja przyznam że też zaczęłam na nią czasem krzyczeć, bo to jak mnie rozsadza od środka to jest jakiś dramat (mimo że jestem na lekach od psychiatry). W szale mówi, że mnie nie kocha, że mnie nie lubi. Po wszystkim ja ją przepraszam, że krzyczałam, a ona, że płakała. Zachowuje się tak tylko ze mną. Z innymi jest normalna. Gdy jesteśmy w towarzystwie, to każdy jest zachwycony jakie spokojne i kochane dziecko. Myślę, że jest spokojna, bo po prostu wtedy się wstydzi, a ze mną to hulaj dusza piekła nie ma. Tylko skąd w niej tyle złości. Z jednej strony jest bardzo zaborcza o mnie i chce być tylko ze mną, jak jest z tatą i pytam jak było to mówi, że płakała za mną i tęskniła. A jak jestem z nią to jestem jej popychadłem. Strach mi zacząć się z nią bawić, bo źle położę jakiś przedmiot to już ma łzy w oczach i zadyma. Czasem pytam jej dlaczego tak się denerwuje i płacze, to odpowiada, że nie wie. Gdy siedzę na kanapie i powiem, że idę zrobić sobie kolację, to krzyk, że nie mogę iść. Gdy jesteśmy na dole u teściowej na kawie, to ona nagle zarządzi że wracamy na górę i szarpie mnie tak długo aż z nią nie pójdę. Staram się jej nie pobłażać i stawiać na swoim, ale w błachostkach jej ulegam, bo nie chcę, żeby ciągle była w takim szale. A jest to kilka razy dziennie taki napad. Gdy np. malujemy i coś namaluję nie po jej myśli to już rzuca kredkami i kartkami. W ogóle często rzuca przedmiotami jak bidon, pilot. Ma nerwy na tak absurdalne rzeczy, że to ona chciała zapalić światło a ja to zrobiłam, albo ona chciała zgasić TV a ja to zrobiłam, albo że mama ma zamknąć drzwi a zrobił to tata i już jazda. Raz ze złości, że przyszedł do nas ktoś w odwiedziny a ona chce być sama z mamą poszła do kuchni i zrzuciła na podłogę talerz. Mąż się wywyższa, że z nim jest grzeczna także przecież ona jest normalna. A jak jesteśmy razem i robi mi takie sceny, to tylko się mądruje co robię źle i dolewa oliwy do ognia, próbując ją wychowywać, gdy ona jest w szale i nic do niej nie dociera. Przerasta mnie to niesamowicie, tracę jakąkolwiek pozytywną energię do niej, momentami już się boję do niej podchodzić. Jestem z nią od rana póki mąż nie wróci, to potem jak tylko mogę uciekam gdzieś żeby odetchnąć na parę godzin. Zazwyczaj już od samego rana jazda i nerwówka. Czy ktoś miał podobnie? Czy to normalne? Czy to minie? 

Pasek wagi

Karolka_83 napisał(a):

Właśnie zapomniałam napisać wcześniej - też bym jednak próbowała z tym przedszkolem. Jaki jest powód dla którego Twój mąż jest przeciwny, żeby poszła do przedszkola? Jakoś to argumentuje? Bo to wiesz - może Twój maż myśli o tym w kategoriach, że dziecko będzie w przechowalni i nic z tego nie wyniesie, ale to zupełnie nie tak trzeba na to patrzeć. Dzieci się bardzo dużo uczą w przedszkolu zachowań międzyludzkich, rozwijają się, nabierają dyscypliny, robią bardziej samodzielne, uczą się jak się zachowywać wśród ludzi a nie tylko mama i mama. Przede wszystkim miała by dużo zajęć, zabaw, koleżanek. Rozładowałaby energię i mogłoby to zupełnie inaczej wyglądać po powrocie do domu. Ty byś zdążyła się stęsknić i też miałabyś inne podejście. Sama pamiętam jak siedziałam w domu z dziećmi, które jeszcze nie chodziły do przedszkola. Byłam kłębkiem nerwów, bo w tym wieku były bardzo absorbujące - jak nie jedno to drugie coś chciało, potrzebowało i myślę, że one wyczuwały moje emocje, nawet jak próbowałam je tłumić (ale serio nie zawsze się da zrobić tak, żeby nie było widać, że masz wqrwa) i też były przez to nerwowe. Potem się wszystko zmieniło. Ja miałam czas dla siebie na spokojnie w ciągu dnia, więc po ich powrocie byłam mniej znerwicowana - one to raz że pewnie czuły a dwa, że miały cały dzień żeby się zmęczyć i wyszaleć. Ja bardzo polecam. Przegadaj męża. Jemu łatwo powiedzieć, bo go nie ma w domu pół dnia. Ja nie rozumiem jego podejścia w sumie i nie widzę żadnego argumentu, dla którego 3 latka miała by nie chodzić do przedszkola. Rozumiem że ludzie nie chcą puszczać maluszków do żłobka - moje nie chodziły. Ale do przedszkola? Dzieci się mega rozwijają w przedszkolu. A jak mu zależy żeby była w domu, to zawsze możesz powiedzieć, że w takim razie Ty wracasz do pracy a on niech z nią siedzi cały dzień w domu. Daję mu góra miesiąc.

mąż ma jakąś obsesje że się strasznie boi chorób, jak ona ma kaszel to już w nocy nie śpi i czuwa, nie chce żeby chodziła bo będzie chorować . Studiuję pedagogikę więc doskonale wiem o wszystkich benefitach przedszkola, nieraz już byłam tam na praktykach. Dokładnie tak jak mówisz on nie ma pojęcia jak to jest bo po 1. Gdy on z nią jest zwykle jest też jego mama a 2. Przy nim jest grzeczna. Najmniej go ta decyzja dotyczy a chce nami rządzić. Córka też już wie co to przedszkole, rozmawiam z nią o tym i mówi że pójdzie do dzieci. 

Pasek wagi

Noir_Madame napisał(a):

Skoro mieszkacie nad teściową to czy ona często słyszy co dzieje się u Was ? A w związku z tym szybko i często ustepujesz córce żeby teściowa nie słyszała tych krzyków i płaczu.

owszem słyszy, ale mnie to nie interesuje co ona o tym myśli i nie ma to żadnego wpływu na moje zachowanie. Zresztą wielokrotnie gdy coś się dzieje jej nawet nie ma w domu bo pracuje. Poza tym dużo mi pomaga i jest wsparciem a nawet wyręką 

Pasek wagi

Prosiatko.3 napisał(a):

Przedszkole jak najszybciej, zarządzenie taty, by do niego nie iść szkodzi dziecku i tobie. Dziecko potrzebuje go do rozwoju, a ty do życia ;) po włączeniu przedszkola będziesz dalej obserwować jak się dziecko zachowuje i czy potrzebujecie dodatkowego wsparcia a i sama będziesz silniejsza by móc je prowadzić a nie dawać sobą pomiatać.

postawiłam ultimatum, że idzie do kwietnia. Mąż się nie zgadza ale chyba muszę się w tej kwestii „zbuntować” i zrobić po swojemu. 

Pasek wagi

63kgmojemarzenie napisał(a):

Karolka_83 napisał(a):

Właśnie zapomniałam napisać wcześniej - też bym jednak próbowała z tym przedszkolem. Jaki jest powód dla którego Twój mąż jest przeciwny, żeby poszła do przedszkola? Jakoś to argumentuje? Bo to wiesz - może Twój maż myśli o tym w kategoriach, że dziecko będzie w przechowalni i nic z tego nie wyniesie, ale to zupełnie nie tak trzeba na to patrzeć. Dzieci się bardzo dużo uczą w przedszkolu zachowań międzyludzkich, rozwijają się, nabierają dyscypliny, robią bardziej samodzielne, uczą się jak się zachowywać wśród ludzi a nie tylko mama i mama. Przede wszystkim miała by dużo zajęć, zabaw, koleżanek. Rozładowałaby energię i mogłoby to zupełnie inaczej wyglądać po powrocie do domu. Ty byś zdążyła się stęsknić i też miałabyś inne podejście. Sama pamiętam jak siedziałam w domu z dziećmi, które jeszcze nie chodziły do przedszkola. Byłam kłębkiem nerwów, bo w tym wieku były bardzo absorbujące - jak nie jedno to drugie coś chciało, potrzebowało i myślę, że one wyczuwały moje emocje, nawet jak próbowałam je tłumić (ale serio nie zawsze się da zrobić tak, żeby nie było widać, że masz wqrwa) i też były przez to nerwowe. Potem się wszystko zmieniło. Ja miałam czas dla siebie na spokojnie w ciągu dnia, więc po ich powrocie byłam mniej znerwicowana - one to raz że pewnie czuły a dwa, że miały cały dzień żeby się zmęczyć i wyszaleć. Ja bardzo polecam. Przegadaj męża. Jemu łatwo powiedzieć, bo go nie ma w domu pół dnia. Ja nie rozumiem jego podejścia w sumie i nie widzę żadnego argumentu, dla którego 3 latka miała by nie chodzić do przedszkola. Rozumiem że ludzie nie chcą puszczać maluszków do żłobka - moje nie chodziły. Ale do przedszkola? Dzieci się mega rozwijają w przedszkolu. A jak mu zależy żeby była w domu, to zawsze możesz powiedzieć, że w takim razie Ty wracasz do pracy a on niech z nią siedzi cały dzień w domu. Daję mu góra miesiąc.

mąż ma jakąś obsesje że się strasznie boi chorób, jak ona ma kaszel to już w nocy nie śpi i czuwa, nie chce żeby chodziła bo będzie chorować . Studiuję pedagogikę więc doskonale wiem o wszystkich benefitach przedszkola, nieraz już byłam tam na praktykach. Dokładnie tak jak mówisz on nie ma pojęcia jak to jest bo po 1. Gdy on z nią jest zwykle jest też jego mama a 2. Przy nim jest grzeczna. Najmniej go ta decyzja dotyczy a chce nami rządzić. Córka też już wie co to przedszkole, rozmawiam z nią o tym i mówi że pójdzie do dzieci. 

Tylko prawda jest taka że żeby nabyć odporność, trzeba swoje przechorowac. Dzieci które chodzą do żłobka chorują w żłobku a potem coraz mniej. Te co idą do przedszkola chorują w przedszkolu a potem coraz mniej. To nie tak że da się ten etap przeskoczyć. Jeśli ją przetrzyma do obowiązkowej zerówki w domu to ona to wszystko przechoruje w zerówce. Poza tym nie ma reguły. Mój syn poszedł do przedszkola jako 4 latek. Wcześniej żadko chorowal a w przedszkolu 2 razy w miesiącu miał zapalenie oskrzeli aż powiększył mu się 3 ci migdał i chorował już non stop. Z czasem to minelo. W szkole miał 100 % obecności w pierwszej klasie ale tendencja spadkowa chorowania nastąpiła około 5 roku życia i tak coraz mniej i mniej. Córka poszła do przedszkola w wieku 3 lat i była chora może ze 3 razy w roku. Więc raz że sprawa indywidualna a dwa że jak ma chorować to i tak będzie chorować czy pójdzie teraz czy za 2 lata. Właśnie trzymanie jej w domu sprawi że nie będzie miała gdzie tej odporności nabyć. Jakbyś nie pozwoliła przykładowo 6 latkowi uczyć się wiązać sznurowadła to w wieku 15 lat nie obudzi się magicznie z tą umiejętnością tylko musi ją kiedyś wyćwiczyć. Czy zacznie jako 6 latek czy 15 to chwila minie zanim się nauczy. Z odpornością podobnie. Jak ma chorować to będzie chorować. Poza tym właśnie dobrze ja puścić póki nie wracasz do pracy bo w razie choroby nie będzie problemu kto zostaje w domu. 

Pasek wagi

Karolka_83 napisał(a):

63kgmojemarzenie napisał(a):

Karolka_83 napisał(a):

Właśnie zapomniałam napisać wcześniej - też bym jednak próbowała z tym przedszkolem. Jaki jest powód dla którego Twój mąż jest przeciwny, żeby poszła do przedszkola? Jakoś to argumentuje? Bo to wiesz - może Twój maż myśli o tym w kategoriach, że dziecko będzie w przechowalni i nic z tego nie wyniesie, ale to zupełnie nie tak trzeba na to patrzeć. Dzieci się bardzo dużo uczą w przedszkolu zachowań międzyludzkich, rozwijają się, nabierają dyscypliny, robią bardziej samodzielne, uczą się jak się zachowywać wśród ludzi a nie tylko mama i mama. Przede wszystkim miała by dużo zajęć, zabaw, koleżanek. Rozładowałaby energię i mogłoby to zupełnie inaczej wyglądać po powrocie do domu. Ty byś zdążyła się stęsknić i też miałabyś inne podejście. Sama pamiętam jak siedziałam w domu z dziećmi, które jeszcze nie chodziły do przedszkola. Byłam kłębkiem nerwów, bo w tym wieku były bardzo absorbujące - jak nie jedno to drugie coś chciało, potrzebowało i myślę, że one wyczuwały moje emocje, nawet jak próbowałam je tłumić (ale serio nie zawsze się da zrobić tak, żeby nie było widać, że masz wqrwa) i też były przez to nerwowe. Potem się wszystko zmieniło. Ja miałam czas dla siebie na spokojnie w ciągu dnia, więc po ich powrocie byłam mniej znerwicowana - one to raz że pewnie czuły a dwa, że miały cały dzień żeby się zmęczyć i wyszaleć. Ja bardzo polecam. Przegadaj męża. Jemu łatwo powiedzieć, bo go nie ma w domu pół dnia. Ja nie rozumiem jego podejścia w sumie i nie widzę żadnego argumentu, dla którego 3 latka miała by nie chodzić do przedszkola. Rozumiem że ludzie nie chcą puszczać maluszków do żłobka - moje nie chodziły. Ale do przedszkola? Dzieci się mega rozwijają w przedszkolu. A jak mu zależy żeby była w domu, to zawsze możesz powiedzieć, że w takim razie Ty wracasz do pracy a on niech z nią siedzi cały dzień w domu. Daję mu góra miesiąc.

mąż ma jakąś obsesje że się strasznie boi chorób, jak ona ma kaszel to już w nocy nie śpi i czuwa, nie chce żeby chodziła bo będzie chorować . Studiuję pedagogikę więc doskonale wiem o wszystkich benefitach przedszkola, nieraz już byłam tam na praktykach. Dokładnie tak jak mówisz on nie ma pojęcia jak to jest bo po 1. Gdy on z nią jest zwykle jest też jego mama a 2. Przy nim jest grzeczna. Najmniej go ta decyzja dotyczy a chce nami rządzić. Córka też już wie co to przedszkole, rozmawiam z nią o tym i mówi że pójdzie do dzieci. 

Tylko prawda jest taka że żeby nabyć odporność, trzeba swoje przechorowac. Dzieci które chodzą do żłobka chorują w żłobku a potem coraz mniej. Te co idą do przedszkola chorują w przedszkolu a potem coraz mniej. To nie tak że da się ten etap przeskoczyć. Jeśli ją przetrzyma do obowiązkowej zerówki w domu to ona to wszystko przechoruje w zerówce. Poza tym nie ma reguły. Mój syn poszedł do przedszkola jako 4 latek. Wcześniej żadko chorowal a w przedszkolu 2 razy w miesiącu miał zapalenie oskrzeli aż powiększył mu się 3 ci migdał i chorował już non stop. Z czasem to minelo. W szkole miał 100 % obecności w pierwszej klasie ale tendencja spadkowa chorowania nastąpiła około 5 roku życia i tak coraz mniej i mniej. Córka poszła do przedszkola w wieku 3 lat i była chora może ze 3 razy w roku. Więc raz że sprawa indywidualna a dwa że jak ma chorować to i tak będzie chorować czy pójdzie teraz czy za 2 lata. Właśnie trzymanie jej w domu sprawi że nie będzie miała gdzie tej odporności nabyć. Jakbyś nie pozwoliła przykładowo 6 latkowi uczyć się wiązać sznurowadła to w wieku 15 lat nie obudzi się magicznie z tą umiejętnością tylko musi ją kiedyś wyćwiczyć. Czy zacznie jako 6 latek czy 15 to chwila minie zanim się nauczy. Z odpornością podobnie. Jak ma chorować to będzie chorować. Poza tym właśnie dobrze ja puścić póki nie wracasz do pracy bo w razie choroby nie będzie problemu kto zostaje w domu. 

ja to wiem i wszyscy mi mówią to samo gdy im mówię o powodzie dlaczego jeszcze nie idzie do przedszkola, ale mojego męża to nie przekonuje, tzn on chce ją dać od września po prostu. Chociaż gdyby nie moje poglądy to by ją dał do zerówki dopiero, bo on i jego siostra tak poszli i było dobrze więc znaczy że tak trzeba xd z tym że oni mieszkając w domu mieli kilkoro kuzynostwa w swoim wieku więc przedszkole to mieli w domu a moja córka nie ma wgl kontaktu z dziećmi a mi się niezbyt chce z nią bawić 

Pasek wagi

63kgmojemarzenie napisał(a):

Karolka_83 napisał(a):

63kgmojemarzenie napisał(a):

Karolka_83 napisał(a):

Właśnie zapomniałam napisać wcześniej - też bym jednak próbowała z tym przedszkolem. Jaki jest powód dla którego Twój mąż jest przeciwny, żeby poszła do przedszkola? Jakoś to argumentuje? Bo to wiesz - może Twój maż myśli o tym w kategoriach, że dziecko będzie w przechowalni i nic z tego nie wyniesie, ale to zupełnie nie tak trzeba na to patrzeć. Dzieci się bardzo dużo uczą w przedszkolu zachowań międzyludzkich, rozwijają się, nabierają dyscypliny, robią bardziej samodzielne, uczą się jak się zachowywać wśród ludzi a nie tylko mama i mama. Przede wszystkim miała by dużo zajęć, zabaw, koleżanek. Rozładowałaby energię i mogłoby to zupełnie inaczej wyglądać po powrocie do domu. Ty byś zdążyła się stęsknić i też miałabyś inne podejście. Sama pamiętam jak siedziałam w domu z dziećmi, które jeszcze nie chodziły do przedszkola. Byłam kłębkiem nerwów, bo w tym wieku były bardzo absorbujące - jak nie jedno to drugie coś chciało, potrzebowało i myślę, że one wyczuwały moje emocje, nawet jak próbowałam je tłumić (ale serio nie zawsze się da zrobić tak, żeby nie było widać, że masz wqrwa) i też były przez to nerwowe. Potem się wszystko zmieniło. Ja miałam czas dla siebie na spokojnie w ciągu dnia, więc po ich powrocie byłam mniej znerwicowana - one to raz że pewnie czuły a dwa, że miały cały dzień żeby się zmęczyć i wyszaleć. Ja bardzo polecam. Przegadaj męża. Jemu łatwo powiedzieć, bo go nie ma w domu pół dnia. Ja nie rozumiem jego podejścia w sumie i nie widzę żadnego argumentu, dla którego 3 latka miała by nie chodzić do przedszkola. Rozumiem że ludzie nie chcą puszczać maluszków do żłobka - moje nie chodziły. Ale do przedszkola? Dzieci się mega rozwijają w przedszkolu. A jak mu zależy żeby była w domu, to zawsze możesz powiedzieć, że w takim razie Ty wracasz do pracy a on niech z nią siedzi cały dzień w domu. Daję mu góra miesiąc.

mąż ma jakąś obsesje że się strasznie boi chorób, jak ona ma kaszel to już w nocy nie śpi i czuwa, nie chce żeby chodziła bo będzie chorować . Studiuję pedagogikę więc doskonale wiem o wszystkich benefitach przedszkola, nieraz już byłam tam na praktykach. Dokładnie tak jak mówisz on nie ma pojęcia jak to jest bo po 1. Gdy on z nią jest zwykle jest też jego mama a 2. Przy nim jest grzeczna. Najmniej go ta decyzja dotyczy a chce nami rządzić. Córka też już wie co to przedszkole, rozmawiam z nią o tym i mówi że pójdzie do dzieci. 

Tylko prawda jest taka że żeby nabyć odporność, trzeba swoje przechorowac. Dzieci które chodzą do żłobka chorują w żłobku a potem coraz mniej. Te co idą do przedszkola chorują w przedszkolu a potem coraz mniej. To nie tak że da się ten etap przeskoczyć. Jeśli ją przetrzyma do obowiązkowej zerówki w domu to ona to wszystko przechoruje w zerówce. Poza tym nie ma reguły. Mój syn poszedł do przedszkola jako 4 latek. Wcześniej żadko chorowal a w przedszkolu 2 razy w miesiącu miał zapalenie oskrzeli aż powiększył mu się 3 ci migdał i chorował już non stop. Z czasem to minelo. W szkole miał 100 % obecności w pierwszej klasie ale tendencja spadkowa chorowania nastąpiła około 5 roku życia i tak coraz mniej i mniej. Córka poszła do przedszkola w wieku 3 lat i była chora może ze 3 razy w roku. Więc raz że sprawa indywidualna a dwa że jak ma chorować to i tak będzie chorować czy pójdzie teraz czy za 2 lata. Właśnie trzymanie jej w domu sprawi że nie będzie miała gdzie tej odporności nabyć. Jakbyś nie pozwoliła przykładowo 6 latkowi uczyć się wiązać sznurowadła to w wieku 15 lat nie obudzi się magicznie z tą umiejętnością tylko musi ją kiedyś wyćwiczyć. Czy zacznie jako 6 latek czy 15 to chwila minie zanim się nauczy. Z odpornością podobnie. Jak ma chorować to będzie chorować. Poza tym właśnie dobrze ja puścić póki nie wracasz do pracy bo w razie choroby nie będzie problemu kto zostaje w domu. 

ja to wiem i wszyscy mi mówią to samo gdy im mówię o powodzie dlaczego jeszcze nie idzie do przedszkola, ale mojego męża to nie przekonuje, tzn on chce ją dać od września po prostu. Chociaż gdyby nie moje poglądy to by ją dał do zerówki dopiero, bo on i jego siostra tak poszli i było dobrze więc znaczy że tak trzeba xd z tym że oni mieszkając w domu mieli kilkoro kuzynostwa w swoim wieku więc przedszkole to mieli w domu a moja córka nie ma wgl kontaktu z dziećmi a mi się niezbyt chce z nią bawić 

No to dobrze że chociaż ten wrzesień bierze pod uwagę. Większość przedszkoli rekrutuje na rok szkolny od września. Nawet w prywatnych może być problem dostać się w połowie roku. Grunt że jest szansa. Ale to na dniach musicie szukać i składać papiery. Większość rekrutacji jest luty/marzec.

Powiem ci że mój mąż miał podobnie. On i jego rodzeństwo nie chodzili do przedszkola w ogóle. Z podejściem do chorowania było podobnie że dziecko kaszlnelo dwa razy to łoo matko niech siedzi w domu i w ogóle bierz go do lekarza. Trochę upłynęło czasu zanim mu przestawiłam myślenie że przesadza i póki nic się nie dzieje to nie ma co się zachowywać jakby dziecko miało zapalenie płuc. Też forsowalam w sumie przedszkole aczkolwiek nie było jakiegoś z tym dużego problemu. Natomiast gdybym ja nie postanowiła to on najchętniej by ich trzymał ze mną w domu. Ale to ja bym wylądowała w jakichś Tworkach prędzej czy później 🤣  Ja też nie miałam chęci codziennie bawić się po kilka godzin. Miałam inne rzeczy do zrobienia no i też zabawy non stop po prostu mnie nużą. Dlatego przedszkole fajna sprawa pod tym względem. Myślę że twoja córka swoim zachowaniem szuka atencji bo jej się zwyczajnie nudzi w domu a ty nie jesteś fizycznie w stanie animować jej cały dzień. Doskonale to rozumiem.

Pasek wagi

Często tak jest ze dziecko zadymy robi przy rodzicu przy którym czuje się bezpiecznie. Dlatego przy innych jest grzeczne. A wyglada na to ze ona rzadzi w relacji. I wyczuwa ze jej sie boisz i moze sobie pozwolic. Niestety ten wiek jest trudny. Pytanie jak reagujesz ns takie fochy. Czy ustepujesz? I też uważam że już czas żeby poszła do przedszkola

duzo juz zostalo napisane, chora czy cos w tymkierunku nie jest, skoro przy innych zna granice. Po prostu wie ze przy tobie to ona wygrywa, w ktoryms momencie wyczula ze przy tobie granice sa bardziej luzne i to wykorzystala.To tez wiek, w ktorym do takich faz czesto dochodzi. Szukaj miejsca w przedszkolu, skonfrontuje swoja sile z rownolatkami , wyzyje sie w zabawie i bedzie dobrze. Choroby - to etsp ktorego chyba nikt nie ominie. Zycze ci sily, cierpliwosci i wolnego miejsca w przedszkolu.🤗

znaczy się Twoje dziecko nie ma jeszcze 3 lat więc przedszkole to nie jest oczywistość. Od 2,5 roku niektóre przyjmują no ale to też często pod pewnymi warunkami. Masz w ogóle przedszkole, które teraz przyjmie?

Pasek wagi

staram_sie napisał(a):

znaczy się Twoje dziecko nie ma jeszcze 3 lat więc przedszkole to nie jest oczywistość. Od 2,5 roku niektóre przyjmują no ale to też często pod pewnymi warunkami. Masz w ogóle przedszkole, które teraz przyjmie?

tak; mieszkam na wsi i w przedszkolu przy szkole publicznym przyjmują 

Pasek wagi

© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.