- Pomoc
- Regulamin
- Polityka prywatności
- O nas
- Kontakt
- Newsletter
- Program Partnerski
- Reklama
- Poleć nasze usługi
-
© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.
Wczoraj, 14:57
Hej,
jeśli ktoś był w takiej sytuacji? Ile procent udało się wam wynegocjować?
Chodzi o dom z 2008 r, 30 km od miasta wojewódzkiego, na wiosce bez sklepu i inpostu, ale blisko jezior, umeblowany i zadbany, wystawiony za 815 tys ( kojarze ogłoszenie i wczesniej od kwietnia był wystawiony za 780 tys...i się nie sprzedał , więc nie wiem skąd ta zwyżka :)
Z góry dziękuję za opisy waszych doświadczeń.:)
Edytowany przez HomonoOnna Wczoraj, 15:02
Wczoraj, 15:22
Myśmy negocjowali cenę zakupu mieszkania i urwaliśmy 30 k, ale płaciliśmy gotówką.
Wszystko pewnie zależy od oczekiwań sprzedającego. Jeśli czeka tak długo, to może albo nie być skłonny do negocjacji, albo przeciwnie, podniósł cenę, żeby właśnie dojść do tych 780k, czy coś takiego.
Wczoraj, 15:28
Myślę, że nie da się jednoznacznie określić, bo zależy od człowieka który sprzedaje i od tego jak bardzo mu zależy na czasie. Jak nie zależy, to winduje cenę z dpy bo jak się uda to się uda a jak nie, to zawsze można zniżyć. Zwyżka może wynikać z tego, że uznał, że nieruchomości idą w górę, to czas podnieść, lub miał sporo dzwoniących którzy dzwonili przy cenie 780 (i uznał że za tanio wystawił widocznie), to stwierdził, że spróbuje za 815 albo zobaczył coś innego w wyższej cenie i stwierdził, że jak takie chaty wystawiają za tyle, to on swój spokojnie sprzeda za więcej. Albo chciał 780 na czysto a każdy się targował, to zwiększył cenę wyjściową, żeby dostać ile chciał od początku. Może być też tak, że wcześniej sprzedawał prywatnie a teraz doszło biuro nieruchomości, więc dodał prowizję do ceny (biura mają czasem taki zapis, że jak podpisujecie umowę, to nawet jak sprzedasz sam ze swojego ogłoszenia bez nich, to i tak musisz zapłacić im prowizję - takie warunki przedstawiło nam kilka biur nieruchomości jak sprzedawaliśmy mieszkanie - dlatego też między innymi z żadnym nie podpisaliśmy umowy, bo dla mnie to chore, że ktoś zadzwoni do mnie, ja go będę oprowadzała, ja wszystko załatwię a oni chcą za to 3% Co innego jak kupca znajdzie biuro, to rozumiem). W każdym razie ciężko stwierdzić.
Zadzwoń, umów się, zaproponuj swoją cenę. Możesz przy oglądaniu pomarudzić trochę, że sklepów nie ma, szkoły nie ma, inpostu nie ma, a tu trzeba będzie remont zrobić, odmalować - co tam Ci wpadnie w oko oglądając. To czy się dogadacie zależy od tylu czynników, że nie ma przełożenia 1 do 1 do innych sytuacji. Ja doświadczenia aż takiego nie mam. Jak sprzedawaliśmy mieszkanie parę lat temu, to gościu utargował 15 000. Kartą przetargową była płatność w gotówce - my potrzebowaliśmy kasy na już na płatność za dom i nam odpowiadała forma gotówkowa a nie czekanie 3-4 miesiące na decyzję czy ktoś dostanie bądź nie dostanie kredytu, więc się zgodziliśmy. Uważam, że na tamte czasy sprzedaliśmy mieszkanie w bardzo dobrej cenie, aczkolwiek jakbyśmy nie mieli noża na gardle, to byśmy próbowali za więcej i możliwe, że też by poszło, tylko w dłuższej perspektywie czasu.
Edytowany przez Karolka_83 Wczoraj, 15:29
Wczoraj, 15:54
Niekotrzy 'badaja' rynek. Znam taka pare. Mieszkanie wystawione od pol roku i nie zejda z ceny, bo albo sprzedadza i kupia mniejsze mieszkanie w mniejszym miescie albo zostana tam gdzie sa. Sama jak kupowalam mieszkanie, to agent mi powiedzial, ktory z wlascicieli jest sklonny najwiecej negocjowac w zwiazku z sytuacja rodzinna. Przy szybkiej tranzakcji (gotowka) tez mozna negocjowac. Domyslalm sie, ze chyb kazdy wlasciciel daje na gorke aby wlasnie bylo z czego negocjowac. I pytanie komu bardziej zalezy na sprzedazy/kupnie.
Wczoraj, 21:45
Myśmy negocjowali cenę zakupu mieszkania i urwaliśmy 30 k, ale płaciliśmy gotówką.
Wszystko pewnie zależy od oczekiwań sprzedającego. Jeśli czeka tak długo, to może albo nie być skłonny do negocjacji, albo przeciwnie, podniósł cenę, żeby właśnie dojść do tych 780k, czy coś takiego.
To też bardzo istotne jaka była pierwotna cena, w kontekście, że zdecydowanie lepiej odnosić się do procentów niż kwot.
Szukając troche mieszkań w Gdańsku zauważyłam że sprzedający są w stanie negocjować do tych max 5%. Przy zakupie z rynku wtórnego gotówka dla osób prywatnych jest plusem, z kolei dla deweloperów nie jest żadnym argumentem do negocjacji, nie ma znaczenia czy gotówką czy kredyt . Z deweloperem ku naszemu zdziwieniu udało nam się zejść też 5%.
Edytowany przez sacria Wczoraj, 21:46
Dzisiaj, 06:18
I potem te ceny sa takie w PL, jakie sa, jak ludzie je sobie wedlug humoru podwyzszaja.
Moj kolega kupil w zeszlym roku dom tu w De, byl wystawiony przez bank. Udalo mu sie zejsc ponad 1/3 ceny. Ale dom jest stary i calkowicie, calkowicie do remontu - co tu w regionie oznacza dom nieremontowany od min. 1970 roku ;)
Dzisiaj, 09:07
I potem te ceny sa takie w PL, jakie sa, jak ludzie je sobie wedlug humoru podwyzszaja.
Moj kolega kupil w zeszlym roku dom tu w De, byl wystawiony przez bank. Udalo mu sie zejsc ponad 1/3 ceny. Ale dom jest stary i calkowicie, calkowicie do remontu - co tu w regionie oznacza dom nieremontowany od min. 1970 roku ;)
Nie powiedzialabym wg humoru tylko wg wartosci dodanej. Jak ktos sam walczyl z remontem 2 lata, kupe kasy wpakowal,wszystko na wymiar, to pozniej chce sprzedac za wiecej niz sasiad sprzedajacy mieszkanie do remontu.A niestety, czasami dla agenta nieruchomosci nie ma duzej roznicy, bo sam budynek(kamienica) jest w slabym stanie, nie ma parkingu dla mieszkancow (ulica dla wszystkich), stara winda, brak balkonu.
Znam dwie rodziny z przepieknie wykonczonym mieszkaniem, gdzie rzeczoznawcy wycenili jak mieszkanie do remontu, bo liczy sie wiecej czynnikow niz mieszkanie.
Dzisiaj, 09:20
I potem te ceny sa takie w PL, jakie sa, jak ludzie je sobie wedlug humoru podwyzszaja.
Moj kolega kupil w zeszlym roku dom tu w De, byl wystawiony przez bank. Udalo mu sie zejsc ponad 1/3 ceny. Ale dom jest stary i calkowicie, calkowicie do remontu - co tu w regionie oznacza dom nieremontowany od min. 1970 roku ;)
Nie powiedzialabym wg humoru tylko wg wartosci dodanej. Jak ktos sam walczyl z remontem 2 lata, kupe kasy wpakowal,wszystko na wymiar, to pozniej chce sprzedac za wiecej niz sasiad sprzedajacy mieszkanie do remontu.A niestety, czasami dla agenta nieruchomosci nie ma duzej roznicy, bo sam budynek(kamienica) jest w slabym stanie, nie ma parkingu dla mieszkancow (ulica dla wszystkich), stara winda, brak balkonu.
Znam dwie rodziny z przepieknie wykonczonym mieszkaniem, gdzie rzeczoznawcy wycenili jak mieszkanie do remontu, bo liczy sie wiecej czynnikow niz mieszkanie.
Jak auto wyjedzie z salonu, to traci 50% na wartosci ;-) Ludzie remontuja, uzywaja kilka lat a potem sobie to wyceniaja tak, jakby wczoraj skonczyli remont i wszystko bylo swiezo kupione i zrobione.
U moich rodzicow w budynku teraz tez spadkobiercy sprzedaja jedno mieszkanie w stanie - po remoncie, do zamieszkania, kasa jak za swiezo po remoncie, a koles 10 lat mieszkania nie grzal, tam nawet nie ma grzejnikow.
Edytowany przez cancri Dzisiaj, 09:22
Dzisiaj, 09:30
I potem te ceny sa takie w PL, jakie sa, jak ludzie je sobie wedlug humoru podwyzszaja.
Moj kolega kupil w zeszlym roku dom tu w De, byl wystawiony przez bank. Udalo mu sie zejsc ponad 1/3 ceny. Ale dom jest stary i calkowicie, calkowicie do remontu - co tu w regionie oznacza dom nieremontowany od min. 1970 roku ;)
Nie powiedzialabym wg humoru tylko wg wartosci dodanej. Jak ktos sam walczyl z remontem 2 lata, kupe kasy wpakowal,wszystko na wymiar, to pozniej chce sprzedac za wiecej niz sasiad sprzedajacy mieszkanie do remontu.A niestety, czasami dla agenta nieruchomosci nie ma duzej roznicy, bo sam budynek(kamienica) jest w slabym stanie, nie ma parkingu dla mieszkancow (ulica dla wszystkich), stara winda, brak balkonu.
Znam dwie rodziny z przepieknie wykonczonym mieszkaniem, gdzie rzeczoznawcy wycenili jak mieszkanie do remontu, bo liczy sie wiecej czynnikow niz mieszkanie.
Jak auto wyjedzie z salonu, to traci 50% na wartosci ;-) Ludzie remontuja, uzywaja kilka lat a potem sobie to wyceniaja tak, jakby wczoraj skonczyli remont i wszystko bylo swiezo kupione i zrobione.
U moich rodzicow w budynku teraz tez spadkobiercy sprzedaja jedno mieszkanie w stanie - po remoncie, do zamieszkania, kasa jak za swiezo po remoncie, a koles 10 lat mieszkania nie grzal, tam nawet nie ma grzejnikow.
To w ogóle powinno być zakazane, bo żerował na cieple sąsiadów..
Ja osobiście wolę w środku do remontu, bo właśnie chcę urządzić po swojemu i nie chcę uzywać po kimś kibelka itp
A za panele najtańsze ludzie ( a raczej Ynwestorzy lub Flipperry )sobie dodoają do ceny 100 tys :P
Edytowany przez HomonoOnna Dzisiaj, 09:32
Dzisiaj, 09:58
I potem te ceny sa takie w PL, jakie sa, jak ludzie je sobie wedlug humoru podwyzszaja.
Moj kolega kupil w zeszlym roku dom tu w De, byl wystawiony przez bank. Udalo mu sie zejsc ponad 1/3 ceny. Ale dom jest stary i calkowicie, calkowicie do remontu - co tu w regionie oznacza dom nieremontowany od min. 1970 roku ;)
Z drugiej strony rzeczywistość weryfikuje te ceny. My jak wystawialiśmy mieszkanie i jeszcze nam się nie spieszyło, to patrzyliśmy w jakiej cenie chodzą mieszkania w tym standardzie i też daliśmy górkę bo może się uda. Jak komuś zależy na lokalizacji a mieszkanie było w super stanie, to mogło się udać. Ale fakt, że przy tej cenie nikt nawet nie dzwonił. Z czasem zaczęliśmy cenę pomału obniżać i doszła do takiego poziomu że zaczęły się telefony z pytaniami i umawianie się na oglądanie, czyli była to realna cena, jaką ludzie są w stanie zapłacić za takie mieszkanie. Także to że sobie ktoś wywinduje cenę, nie znaczy, że mu się to sprzeda. Ale od czegoś trzeba zacząć a każdy liczy, że może akurat trafi się kupiec. Wiadomo, że wszyscy chcą sprzedać jak najlepiej dla siebie ;)