Temat: Czy można się jeszcze zakochać?

Dobijam 40stki. Wcześniej byłam bardzo kochliwa, mezczyzni mnie emocjonowali. Teraz? Minęło zupełnie, nikt nie wzbudza moich emocji. Nawet ci, z którymi wcześniej się spotkalam i było "wow" tak teraz spotkałam ich znowu i myślałam "wtf, gdzie miałam oczy". Mam wrażenie, że spotkałam już na tyle wielu mężczyzn, że żaden kolejny nie wzbudzi mojego zainteresowania, przy każdym spotkaniu mam wrażenie "to już było". Czy z wiekiem taka umiejętność zakochiwania się słabnie czy to zależy od czegoś innego? 

Bycie męczącym, infantylnym, narzucającym się, męczącym, wysysającym energię z potencjalnego partnera, to te cechy, które kojarzą mi się z takimi kobietami. Te cechy nie muszą być widoczne na początku, ale są dość szybko wychwytywane. Nie mówię, że taka jesteś, bo przecież cię nie znam. Ale może jesteś właścicielką jednej, lub kilku z nich? Bo jakoś w twoje bajki o "znudzeniu się" nie potrafię uwierzyć. Dodatkowo często pisałaś o relacjach z bratem i rodzicami, co wskazywało, że jesteś osoba rodzinną, stadną. Co do urody, to z pewnością jeszcze krótką chwilę pocieszysz się gładką buzią. Grawitacja wkrótce zrobi swoje. U niektórych kobiet dzieje się to wcześniej, u innych później, ale nie unikniesz tego. Pomimo tego, że sprawiasz wrażenie kobiety, która zachowuje się w sposób, który sugeruje że to jej nie dotyczy, a raczej nie wierzy, że to się może jej przytrafić (zmarszczki, chomiki na twarzy, wiotczejąca skóra, dodatkowe kilogramy, nad którymi niedługo trudno trudno będzie zapanować), to jednak wydaje mi się, że po drugiej stronie siedzi krucha, nie do końca szczęśliwa kobieta, która wmawia sobie i innym, że jest super, a wewnątrz ogarnia ją smutek, może nawet przerażenie. Jestem tu od 2012 roku i pamiętam cię prawie od początku. Kibicowałam ci, żebyś wreszcie ułożyła sobie życie, bo jednak twoje opowieści przez ten czas mocno sugerowały, że szukasz partnera na stałe. Mam nadzieję, i życzę Ci, żeby to się udało.

Pasek wagi

Dopóki człowiek jest w stanie się czymś zauroczyć, być pod większym wrażeniem czegoś, to jest też w stanie się zakochać. Można przecież ciągle w tych samych rzeczach się zakochiwać, jak np co roku w wiośnie, choć ona zawsze taka sama, a za każdym razem można się zachwycać na nowo. Nawet w stałych związkach ludzie przechodzą drugie i kolejne zakochanie, bo te namiętne uniesienia przychodzą falami, słabną by później się unieść, ale być może to dość osobliwa cecha, gdyż nie każdy zachwyca się spadającymi płatkami śniegu. No i jak ktoś uznał, że wszystko już w życiu przeżył, to może nie chce już nic przeżywać. Z drugiej strony szukanie zakochania notorycznie, po to, aby coś nowego przeżyć, to bardziej patologiczne zachowanie, które coś tam pewnie ma wypełnić. 

mayuko napisał(a):

Bycie męczącym, infantylnym, narzucającym się, męczącym, wysysającym energię z potencjalnego partnera, to te cechy, które kojarzą mi się z takimi kobietami. Te cechy nie muszą być widoczne na początku, ale są dość szybko wychwytywane. Nie mówię, że taka jesteś, bo przecież cię nie znam. Ale może jesteś właścicielką jednej, lub kilku z nich? Bo jakoś w twoje bajki o "znudzeniu się" nie potrafię uwierzyć. Dodatkowo często pisałaś o relacjach z bratem i rodzicami, co wskazywało, że jesteś osoba rodzinną, stadną. Co do urody, to z pewnością jeszcze krótką chwilę pocieszysz się gładką buzią. Grawitacja wkrótce zrobi swoje. U niektórych kobiet dzieje się to wcześniej, u innych później, ale nie unikniesz tego. Pomimo tego, że sprawiasz wrażenie kobiety, która zachowuje się w sposób, który sugeruje że to jej nie dotyczy, a raczej nie wierzy, że to się może jej przytrafić (zmarszczki, chomiki na twarzy, wiotczejąca skóra, dodatkowe kilogramy, nad którymi niedługo trudno trudno będzie zapanować), to jednak wydaje mi się, że po drugiej stronie siedzi krucha, nie do końca szczęśliwa kobieta, która wmawia sobie i innym, że jest super, a wewnątrz ogarnia ją smutek, może nawet przerażenie. Jestem tu od 2012 roku i pamiętam cię prawie od początku. Kibicowałam ci, żebyś wreszcie ułożyła sobie życie, bo jednak twoje opowieści przez ten czas mocno sugerowały, że szukasz partnera na stałe. Mam nadzieję, i życzę Ci, żeby to się udało.

Szukalam, jeszcze z 5 lat temu panicznie bałam się, że będę sama, jakby facet to był sens życia. Teraz wiem, że nie jest i się nie boję, a w związku można czuć się także samotnie. Nie wydaje mi się, że posiadam powyższe cechy. Często za to sprawiam wrażenie, że mi wszystko jedno i że nikogo nie potrzebuję. Mnie ludzie męczą ogólnie. 

SukienkaWgroszki napisał(a):

Dobijam 40stki. Wcześniej byłam bardzo kochliwa, mezczyzni mnie emocjonowali. Teraz? Minęło zupełnie, nikt nie wzbudza moich emocji. Nawet ci, z którymi wcześniej się spotkalam i było "wow" tak teraz spotkałam ich znowu i myślałam "wtf, gdzie miałam oczy". Mam wrażenie, że spotkałam już na tyle wielu mężczyzn, że żaden kolejny nie wzbudzi mojego zainteresowania, przy każdym spotkaniu mam wrażenie "to już było". Czy z wiekiem taka umiejętność zakochiwania się słabnie czy to zależy od czegoś innego? 

chcesz nam powiedzieć że te chłopy żyć bez Ciebie nie mogły, ale to Ty po miesiącu się nimi nudzilas i ich rzucałas? 

jak się nazywa ta bajka?

Je14ss napisał(a):

SukienkaWgroszki napisał(a):

Dobijam 40stki. Wcześniej byłam bardzo kochliwa, mezczyzni mnie emocjonowali. Teraz? Minęło zupełnie, nikt nie wzbudza moich emocji. Nawet ci, z którymi wcześniej się spotkalam i było "wow" tak teraz spotkałam ich znowu i myślałam "wtf, gdzie miałam oczy". Mam wrażenie, że spotkałam już na tyle wielu mężczyzn, że żaden kolejny nie wzbudzi mojego zainteresowania, przy każdym spotkaniu mam wrażenie "to już było". Czy z wiekiem taka umiejętność zakochiwania się słabnie czy to zależy od czegoś innego? 

chcesz nam powiedzieć że te chłopy żyć bez Ciebie nie mogły, ale to Ty po miesiącu się nimi nudzilas i ich rzucałas? 

jak się nazywa ta bajka?

Przecież ja z nikim miesiąc nie byłam. Nie myl związku z jakimś luźnym spotykaniem. W sumie spotykaniem. Moje randki są jednorazowe i to ZAWSZE moja decyzja.

dla ADHD jest typowe łatwe nudzenie się, szukanie nowości, hasłem jest gonienie króliczka zamiast złapania go. Ja bym na Twoim miejscu może najpierw spróbowała zacieśnić więzi z ludźmi, jakich znasz / masz wkoło siebie (znajomi, dalsza rodzina), tak, żeby potrenować dobre relacje. Potem może terapia lub coaching ADHD (jeśli już to robisz to super). No i na koniec zastanowienie się, czy chcesz mieć partnera na wiele lat. Jeśli praca, tworzenie, przyjemności życiowe Ci wystarczają, nie potrzebujesz dopaminy związanej z szukaniem partnera, to nie szukaj na siłę, bo i po co.

AnabelLee napisał(a):

dla ADHD jest typowe łatwe nudzenie się, szukanie nowości, hasłem jest gonienie króliczka zamiast złapania go. Ja bym na Twoim miejscu może najpierw spróbowała zacieśnić więzi z ludźmi, jakich znasz / masz wkoło siebie (znajomi, dalsza rodzina), tak, żeby potrenować dobre relacje. Potem może terapia lub coaching ADHD (jeśli już to robisz to super). No i na koniec zastanowienie się, czy chcesz mieć partnera na wiele lat. Jeśli praca, tworzenie, przyjemności życiowe Ci wystarczają, nie potrzebujesz dopaminy związanej z szukaniem partnera, to nie szukaj na siłę, bo i po co.

Mam koleżanki i relacje z nimi, kolegów z pracy, ale to nie to samo co facet. Możesz się odzywać co 2 dni, możesz co tydzień, spotkać co miesiąc albo co dwa. Facet to co innego. Z poprzednim tyle byłam, bo w kółko wyjeżdżał 😁

© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.