Temat: rybiki jak się pozbyć

co zrobić mam coraz więcej rybików w łazience, stosuje lawendę oczywiście generalne sprzątanie, wietrzenie i to nic nie daje i boję się że będzie ich jeszcze więcej

Trzeba znaleźć przyczynę. Wilgoć jest oczywista, ale nie koniecznie ta u Ciebie. W moim starym bloku też miałam coraz więcej rybików i okazało się, że izolacja w garażu podziemnym jest ujowa i jest tam wilgoć. Te france właziły z niższych poziomów. Ja mieszkałam na 2 piętrze. W pewnym momencie były całe hordy. W dzień nie, ale w nocy jak wstawałam i zapalałam światło, to podłoga się ruszała ;) Później się wyprowadziłam (nie z tego powodu oczywiście), więc nie wiem jak się zakończyła historia. Jeśli nie naprawili izolacji, to pewnie do dzisiaj się bujają. Ja próbowałam ograniczyć populację kupując pułapki na rybiki (takie jakby labirynty, które je zwabiały feromonem w środku. One tam właziły i się przyklejały). Boraks z cukrem pudrem na zakrętki od słoików albo rozsypywałam na karteczki i wtykałam w różne miejsca ukryte przed dziećmi (pod wanną, pod szafami itp.). Kot się sprawdza :P Ja nie mam, ale moja mama miała to każdego rybika łapał :P W skrajnym wypadku firma DDD, niech wpadną i wytrują wszystko chemią raz a porządnie. Ale tu też - jeśli przyczyna jest z zewnątrz, to powrót pewnie jest kwestią czasu.

Pasek wagi

Karolka_83 napisał(a):

Trzeba znaleźć przyczynę. Wilgoć jest oczywista, ale nie koniecznie ta u Ciebie. W moim starym bloku też miałam coraz więcej rybików i okazało się, że izolacja w garażu podziemnym jest ujowa i jest tam wilgoć. Te france właziły z niższych poziomów. Ja mieszkałam na 2 piętrze. W pewnym momencie były całe hordy. W dzień nie, ale w nocy jak wstawałam i zapalałam światło, to podłoga się ruszała ;) Później się wyprowadziłam (nie z tego powodu oczywiście), więc nie wiem jak się zakończyła historia. Jeśli nie naprawili izolacji, to pewnie do dzisiaj się bujają. Ja próbowałam ograniczyć populację kupując pułapki na rybiki (takie jakby labirynty, które je zwabiały feromonem w środku. One tam właziły i się przyklejały). Boraks z cukrem pudrem na zakrętki od słoików albo rozsypywałam na karteczki i wtykałam w różne miejsca ukryte przed dziećmi (pod wanną, pod szafami itp.). Kot się sprawdza :P Ja nie mam, ale moja mama miała to każdego rybika łapał :P W skrajnym wypadku firma DDD, niech wpadną i wytrują wszystko chemią raz a porządnie. Ale tu też - jeśli przyczyna jest z zewnątrz, to powrót pewnie jest kwestią czasu.

wydaje mi się że z zewnątrz wilgoć raczej nie, bardziej jeżeli już to stawiałabym na wilgoć u mnie, od razu po prysznicu nie wietrzę, chodzi tylko wentylacja mechaniczna, dziś wychodząć na klatce schodowej tuż przy moich drzwiach wiadziałam rybika, więc może od sąsiadów, nie wiem

spróbuję kupić jakieś środki i wypsikać łazienkę, tylko nie mam pojęcia co by mogło być skuteczne

i pytanie czy dobre dogrzanie łazienki, kaloryfer nastawiony na wysoką temperaturę coś może pomóc

mam te rybiki takie długie z czułkami 

pooziomkaaa napisał(a):

Karolka_83 napisał(a):

Trzeba znaleźć przyczynę. Wilgoć jest oczywista, ale nie koniecznie ta u Ciebie. W moim starym bloku też miałam coraz więcej rybików i okazało się, że izolacja w garażu podziemnym jest ujowa i jest tam wilgoć. Te france właziły z niższych poziomów. Ja mieszkałam na 2 piętrze. W pewnym momencie były całe hordy. W dzień nie, ale w nocy jak wstawałam i zapalałam światło, to podłoga się ruszała ;) Później się wyprowadziłam (nie z tego powodu oczywiście), więc nie wiem jak się zakończyła historia. Jeśli nie naprawili izolacji, to pewnie do dzisiaj się bujają. Ja próbowałam ograniczyć populację kupując pułapki na rybiki (takie jakby labirynty, które je zwabiały feromonem w środku. One tam właziły i się przyklejały). Boraks z cukrem pudrem na zakrętki od słoików albo rozsypywałam na karteczki i wtykałam w różne miejsca ukryte przed dziećmi (pod wanną, pod szafami itp.). Kot się sprawdza :P Ja nie mam, ale moja mama miała to każdego rybika łapał :P W skrajnym wypadku firma DDD, niech wpadną i wytrują wszystko chemią raz a porządnie. Ale tu też - jeśli przyczyna jest z zewnątrz, to powrót pewnie jest kwestią czasu.

wydaje mi się że z zewnątrz wilgoć raczej nie, bardziej jeżeli już to stawiałabym na wilgoć u mnie, od razu po prysznicu nie wietrzę, chodzi tylko wentylacja mechaniczna, dziś wychodząć na klatce schodowej tuż przy moich drzwiach wiadziałam rybika, więc może od sąsiadów, nie wiem

spróbuję kupić jakieś środki i wypsikać łazienkę, tylko nie mam pojęcia co by mogło być skuteczne

i pytanie czy dobre dogrzanie łazienki, kaloryfer nastawiony na wysoką temperaturę coś może pomóc

mam te rybiki takie długie z czułkami 

Grzanie powinno częściowo pomóc, bo przesuszy pomieszczenie. Jak jest za sucho, to one giną. Staraj się jednak wietrzyć jak najwięcej tą łazienkę. Niech w ciągu dnia drzwi będą otwarte na oścież. Jest sporo preparatów na rynku - od pułapek, po spreje do pryskania. Wszystko zależy na co możesz sobie pozwolić, bo obecność małych dzieci lub zwierząt może być przeciwwskazaniem do stosowania części z nich. Rozejrzyj się też w tej łazience czy np nie ma gdzieś wycieku jakiegoś. Jeśli np kilka lat rybików nie było i nagle się pojawiły, to może coś się gdzieś zepsuło i cieknie i robi wilgoć większą? Kąpiecie się raczej tak samo jak kiedyś, więc nie powinno być jakiejś większej zmiany w wilgotności przez to. Może pod wanną, może pod pralką, może po umywalką? Ewentualnie kupić takie osuszacze (typu woreczek z granulkami co chłoną wilgoć) i powrzucać w newralgiczne miejsca - właśnie pod wannę, pod pralkę. Nie zaszkodzi - czy pomoże to nie wiem. Pewnie kilka sposobów musisz na raz stosować, żeby był jakiś efekt. Ja nie miałam aż takiego samozaparcia, no i u mnie niestety problemem był ten garaż, więc walka z wiatrakami. Ale jakieś pułapki rozstawiałam żeby mi nie zaczęły dosłownie wyłazić z lodówki :P

Pasek wagi

pooziomkaaa napisał(a):

Karolka_83 napisał(a):

Trzeba znaleźć przyczynę. Wilgoć jest oczywista, ale nie koniecznie ta u Ciebie. W moim starym bloku też miałam coraz więcej rybików i okazało się, że izolacja w garażu podziemnym jest ujowa i jest tam wilgoć. Te france właziły z niższych poziomów. Ja mieszkałam na 2 piętrze. W pewnym momencie były całe hordy. W dzień nie, ale w nocy jak wstawałam i zapalałam światło, to podłoga się ruszała ;) Później się wyprowadziłam (nie z tego powodu oczywiście), więc nie wiem jak się zakończyła historia. Jeśli nie naprawili izolacji, to pewnie do dzisiaj się bujają. Ja próbowałam ograniczyć populację kupując pułapki na rybiki (takie jakby labirynty, które je zwabiały feromonem w środku. One tam właziły i się przyklejały). Boraks z cukrem pudrem na zakrętki od słoików albo rozsypywałam na karteczki i wtykałam w różne miejsca ukryte przed dziećmi (pod wanną, pod szafami itp.). Kot się sprawdza :P Ja nie mam, ale moja mama miała to każdego rybika łapał :P W skrajnym wypadku firma DDD, niech wpadną i wytrują wszystko chemią raz a porządnie. Ale tu też - jeśli przyczyna jest z zewnątrz, to powrót pewnie jest kwestią czasu.

wydaje mi się że z zewnątrz wilgoć raczej nie, bardziej jeżeli już to stawiałabym na wilgoć u mnie, od razu po prysznicu nie wietrzę, chodzi tylko wentylacja mechaniczna, dziś wychodząć na klatce schodowej tuż przy moich drzwiach wiadziałam rybika, więc może od sąsiadów, nie wiem

spróbuję kupić jakieś środki i wypsikać łazienkę, tylko nie mam pojęcia co by mogło być skuteczne

i pytanie czy dobre dogrzanie łazienki, kaloryfer nastawiony na wysoką temperaturę coś może pomóc

mam te rybiki takie długie z czułkami 

Haha chyba raczej odwrotnie - wcale nie grzac. One sa dosc cieplolubne. 

Jesli masz te lazienkowe, to pol biedy, one jakos wielce uciazliwe nie sa (mam w  jednym mieszkaniu, sa w sumie tylko w lazience, sa dosc strachliwe i spierniczaja jak zobacza (?) czlowieka). Choc oczywiscie nie jest fajnie, gdy ich jest za duzo. Ja ich nie tępie, nie przeszkadzaja mi. 

Natomiast w drugim mieszkaniu mam rybiki papierowe i one sa wieksze, nie boja sie az tak i ogolnie sa nieco denerwujace (pojawiaja sie i w lazience i w poblizu ksiazek). I tu juz szczerze mowiac czasem miewam ich dosc. 

Ale ostatnio nie widuje ich wcale, zrobilo sie chlodniej a ja malo co grzeje ( mam ok 16 stopni), wiec pewnie sobie gdzies poszly albo sie pochowaly. 

Wiec z tym grzaniem to mysle, ze nie poprawisz sytuacji 

pooziomkaaa napisał(a):

Karolka_83 napisał(a):

Trzeba znaleźć przyczynę. Wilgoć jest oczywista, ale nie koniecznie ta u Ciebie. W moim starym bloku też miałam coraz więcej rybików i okazało się, że izolacja w garażu podziemnym jest ujowa i jest tam wilgoć. Te france właziły z niższych poziomów. Ja mieszkałam na 2 piętrze. W pewnym momencie były całe hordy. W dzień nie, ale w nocy jak wstawałam i zapalałam światło, to podłoga się ruszała ;) Później się wyprowadziłam (nie z tego powodu oczywiście), więc nie wiem jak się zakończyła historia. Jeśli nie naprawili izolacji, to pewnie do dzisiaj się bujają. Ja próbowałam ograniczyć populację kupując pułapki na rybiki (takie jakby labirynty, które je zwabiały feromonem w środku. One tam właziły i się przyklejały). Boraks z cukrem pudrem na zakrętki od słoików albo rozsypywałam na karteczki i wtykałam w różne miejsca ukryte przed dziećmi (pod wanną, pod szafami itp.). Kot się sprawdza :P Ja nie mam, ale moja mama miała to każdego rybika łapał :P W skrajnym wypadku firma DDD, niech wpadną i wytrują wszystko chemią raz a porządnie. Ale tu też - jeśli przyczyna jest z zewnątrz, to powrót pewnie jest kwestią czasu.

wydaje mi się że z zewnątrz wilgoć raczej nie, bardziej jeżeli już to stawiałabym na wilgoć u mnie, od razu po prysznicu nie wietrzę, chodzi tylko wentylacja mechaniczna, dziś wychodząć na klatce schodowej tuż przy moich drzwiach wiadziałam rybika, więc może od sąsiadów, nie wiem

spróbuję kupić jakieś środki i wypsikać łazienkę, tylko nie mam pojęcia co by mogło być skuteczne

i pytanie czy dobre dogrzanie łazienki, kaloryfer nastawiony na wysoką temperaturę coś może pomóc

mam te rybiki takie długie z czułkami 

Haha chyba raczej odwrotnie - wcale nie grzac. One sa dosc cieplolubne. 

Jesli masz te lazienkowe, to pol biedy, one jakos wielce uciazliwe nie sa (mam w  jednym mieszkaniu, sa w sumie tylko w lazience, sa dosc strachliwe i spierniczaja jak zobacza (?) czlowieka). Choc oczywiscie nie jest fajnie, gdy ich jest za duzo. Ja ich nie tępie, nie przeszkadzaja mi. 

Natomiast w drugim mieszkaniu mam rybiki papierowe i one sa wieksze, nie boja sie az tak i ogolnie sa nieco denerwujace (pojawiaja sie i w lazience i w poblizu ksiazek). I tu juz szczerze mowiac czasem miewam ich dosc. 

Ale ostatnio nie widuje ich wcale, zrobilo sie chlodniej a ja malo co grzeje ( mam ok 16 stopni), wiec pewnie sobie gdzies poszly albo sie pochowaly. 

Wiec z tym grzaniem to mysle, ze nie poprawisz sytuacji 

Jak nie masz zwierzat czy dzieci ktore moglyby sie przytruc to psikaj srodkami, ale wazne jest szczelnosc, przejrzyj wszystkie mozliwe wejscia przy rurach itd. No i sprawdz w pozostalych pomieszczeniach za meblami.

Czytałam, że jednym z domowych sposobów jest rozsmarowanie miodu na kawałku kartonu. Rybiki są zwabione smakołykiem i się przyklejają. Ja szczerze mówiąc zawsze myślałam, że każdy je ma i że to nic takiego. U moich rodziców w łazience są pojedyncze sztuki, u mnie w domu też. 

Pasek wagi

Ichigo000Emmey napisał(a):

Czytałam, że jednym z domowych sposobów jest rozsmarowanie miodu na kawałku kartonu. Rybiki są zwabione smakołykiem i się przyklejają. Ja szczerze mówiąc zawsze myślałam, że każdy je ma i że to nic takiego. U moich rodziców w łazience są pojedyncze sztuki, u mnie w domu też. 

Bo to w sumie jest "nic takiego", zwlaszcza rybik cukrowy. Choc moze podobno żreć książki albo buszować po zapasach spożywczych szukajac żarcia, ale ja nigdy nie widzialam rybika w kuchni. Ani cukrowego, ani tego papierowego. 

One nie roznosza  zadnych chorob. Wiec o ile komus nie wpierniczaja ważnych papierow i nie jest ich jakos wielce duzo, to jest to jeden z "przyjemniejszych" szkodnikow w domu (że tak tu tylko dla przykładu wymienie wołki zbożowe, mole, żywiaki chlebowce, myszki srające i gryzące, żółte minimrówki faraonki ..m;))

Wolfshem napisał(a):

Ichigo000Emmey napisał(a):

Czytałam, że jednym z domowych sposobów jest rozsmarowanie miodu na kawałku kartonu. Rybiki są zwabione smakołykiem i się przyklejają. Ja szczerze mówiąc zawsze myślałam, że każdy je ma i że to nic takiego. U moich rodziców w łazience są pojedyncze sztuki, u mnie w domu też. 

Bo to w sumie jest "nic takiego", zwlaszcza rybik cukrowy. Choc moze podobno żreć książki albo buszować po zapasach spożywczych szukajac żarcia, ale ja nigdy nie widzialam rybika w kuchni. Ani cukrowego, ani tego papierowego. 

One nie roznosza  zadnych chorob. Wiec o ile komus nie wpierniczaja ważnych papierow i nie jest ich jakos wielce duzo, to jest to jeden z "przyjemniejszych" szkodnikow w domu (że tak tu tylko dla przykładu wymienie wołki zbożowe, mole, żywiaki chlebowce, myszki srające i gryzące, żółte minimrówki faraonki ..m;))

Zgadzam się. One w sumie po prostu są i żrą nasz naskórek z podłogi, więc nawet pożyteczne ;) Gorzej jak się ich zrobi cała chmara. Zazwyczaj siedzą w łazience, ale u mnie były już w całym mieszkaniu praktycznie. Potrafiły się trafić w szufladzie z ciuchami jak otwarłam. Jak zerwałam kiedyś listwę przypodłogową w sypialni, to tam niezła impreza była ;) Niestety ciężko było opanować to towarzystwo, jak z każdej strony wilgoć w bloku. Natomiast no w sumie nic złego nie robiły. Jak zapalałam światło, to uciekały. Do jedzenia się nie pchały. W kuchni sporadycznie widywałam, ale na podłodze i to głównie nocą. Ale ich ilość była zabójcza - kilka by mi nie przeszkadzało. W mieszkaniu moich rodziców też bywały rybiki, więc byłam przyzwyczajona do ich obecności od dziecka. Ale to nie ten rząd wielkości jeśli chodzi o ilość :P

Pasek wagi

© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.