Temat: Nagrywanie koncertów o co chodzi

Chodzę na dużą ilość koncertów: klasyki, muzyki filmowej, ale i polskiej alternatywy, rocka męskiego grania, muzyki współczesnej, solistów itp. nie rozumiem jednej rzeczy... Większość koncertów, poza kameralnymi, jest nagrywana przez profesjonalistów, dlaczego więc ludzie nagrywają koncerty na telefony? Czemu, niezależnie od gatunku muzyki, rodzaju koncertu(stany czy "siedziany")ludzie zamiast rozkoszować się dźwiękami muzyki wyciągają te telefony i cały czas z rękami w górze nagrywają? Nie rozumiem tego zjawiska. 

Też nagrywacie koncerty? Serio później wracacie do tych nagrań? nie lepiej puścić sobie nagrania które będzie z koncertu zrobione przez profesjonalistów? Przecież wyciągając te ręce z telefonami zasłanianie innym koncert, ktoś płaci by sobie posłuchać w spokoju popatrzeć na wykon np. Przez znakomitego skrzypka i nagle zamiast wykonawcy wyciągnięte łapy z telefonami... 

Jesteście w stanie w pełni czerpać z chwili i skupić się na wrażeniach muzycznych nagrywając każdą piosenkę? Jeszcze rozumiem zrobić sobie zdjęcie, nagrać z 15sekund jednego utworu ale cały koncert spędzić na nagrywaniu? 

Chodzę sporo na koncerty i jeszcze nie zdarzyło się, aby jakiś był nagrywany profesjonalnie. 

Nagrywam jakieś fragmenty, ewentualnie całe piosenki, jeśli jest to mój ulubiony utwór. I tak, wracam do tych nagrań bardzo często.

Fragmenty wrzucam też na instagram oznaczając artystę i nawet kilku wokalistów też mnie obserwuje i rozmawiamy na priv, a na koncertach normalnie jest cześć i piona 😁

Dla mnie to też niezrozumiałe zjawisko. Szczególnie, że co takie nagranie ma za jakość? (trzęsąca się ręka, inne telefony w kadrze, beznadziejny dźwięk) Potem tego nikt nie ogląda nawet. A jak ktoś ma potrzebę pochwalić się że był, to wystarczy zdjęcie czy właśnie kilka sekund nagrane i tyle. Lepiej BYĆ i czerpać z tego a nie skupiać się na nagrywaniu. Później te koncerty można znaleźć w doskonałej jakości w necie. A nawet jeśli nie, to serio ogląda ktoś potem w domu 1,5 godzinny koncert nagrany telefonem? Gdybym miała nagrać coś na pamiątkę, to jakąś jedną czy dwie piosenki ulubione.

Pasek wagi

Bardzo mnie denerwują telefony w górze. W dole zresztą też, bo ich światło przeszkadza mi w odbiorze przedstawienia. Ja nawet zwiedzając ciekawe miejsca robię niewiele zdjęć. Wolę przeżywać. 

Ale cóż,  sporo jest osób, które żyją w social mediach. Nie wystarczy powiedzieć "Byłam na świetnym koncercie", trzeba poprzeć nagraniem

Epestka napisał(a):

Bardzo mnie denerwują telefony w górze. W dole zresztą też, bo ich światło przeszkadza mi w odbiorze przedstawienia. Ja nawet zwiedzając ciekawe miejsca robię niewiele zdjęć. Wolę przeżywać. 

Ale cóż,  sporo jest osób, które żyją w social mediach. Nie wystarczy powiedzieć "Byłam na świetnym koncercie", trzeba poprzeć nagraniem

ja rozumiem życie socialami ale wystarczy kilka sekund filmu, zdjęcie przed sceną czy za, jeszcze pół biedy koncert w plenerze ale ja ostatnio byłam na 2 koncertach wybitnych skrzypków, w sali koncertowej i pomijając, że ludzie nie potrafią się ubrać stosownie do miejsca i czasu, biją brawo między częściami lub w pauzie rozwalając koncert to jestem w stanie jakoś im później wybaczyć, ale to, że wyciągają ręce ponad głowy w zasłaniając widok, rozpraszając mnie w słuchaniu zaraz skupienie gubię i to jest przykre, bo jakbym kurcze chciała posłuchać muzyki z zamkniętymi oczami to bym włączyła utwór na YT... A mi się właśnie podoba niedoskonałosc koncertu, patrzenie jak muzyk się wczuwa w grę, ale w górze widzę tylko łapy z telefonami przez cały czas....

Wielbiona napisał(a):

Epestka napisał(a):

Bardzo mnie denerwują telefony w górze. W dole zresztą też, bo ich światło przeszkadza mi w odbiorze przedstawienia. Ja nawet zwiedzając ciekawe miejsca robię niewiele zdjęć. Wolę przeżywać. 

Ale cóż,  sporo jest osób, które żyją w social mediach. Nie wystarczy powiedzieć "Byłam na świetnym koncercie", trzeba poprzeć nagraniem

ja rozumiem życie socialami ale wystarczy kilka sekund filmu, zdjęcie przed sceną czy za, jeszcze pół biedy koncert w plenerze ale ja ostatnio byłam na 2 koncertach wybitnych skrzypków, w sali koncertowej i pomijając, że ludzie nie potrafią się ubrać stosownie do miejsca i czasu, biją brawo między częściami lub w pauzie rozwalając koncert to jestem w stanie jakoś im później wybaczyć, ale to, że wyciągają ręce ponad głowy w zasłaniając widok, rozpraszając mnie w słuchaniu zaraz skupienie gubię i to jest przykre, bo jakbym kurcze chciała posłuchać muzyki z zamkniętymi oczami to bym włączyła utwór na YT... A mi się właśnie podoba niedoskonałosc koncertu, patrzenie jak muzyk się wczuwa w grę, ale w górze widzę tylko łapy z telefonami przez cały czas....

Mam dokładnie to samo. Ostatnio w operze. Obsługa zwracała telefonistom uwagę, ale pomagało na moment. 

W szkole widzę coś podobnego. Niespełna godzinna, nudnawa impreza, za to soczyście nagrywana i zdjęciowana, prezentowana potem w necie jako ósmy cud świata. A najlepsze są dzieci, które przeglądajac imprezę na fejsie ekscytują się znacznie bardziej niż w realu. Plastikowy świat.

Na koncertach, na których ostatnio byłam, nie można było nagrywać. Tool pozwala na ostatniej piosence i faktycznie ludzie nagrywali, przy czym... też nie rozumiem. To był jeden z najlepszych kawałków, więc totalne marnowanie doświadczenia. Robię zdjęcie przed koncertem i tyle. 

Pasek wagi

Epestka napisał(a):

Bardzo mnie denerwują telefony w górze. W dole zresztą też, bo ich światło przeszkadza mi w odbiorze przedstawienia. Ja nawet zwiedzając ciekawe miejsca robię niewiele zdjęć. Wolę przeżywać. 

Ale cóż,  sporo jest osób, które żyją w social mediach. Nie wystarczy powiedzieć "Byłam na świetnym koncercie", trzeba poprzeć nagraniem

Można to zjawisko rozciągnąć na wszelkie inne aspekty życia - ludzie (nie tylko młodzież, sporo tego widzę w osobach ze swojego pokolenia) wychodzą z założenia, że jeśli nie czegoś nie zarejestrują / nie udostępnią na facebookach czy innych instagramach, to jakby wcale się nie wydarzyło. Zatem dany koncert / urlop / zachód słońca / wstaw dowolne nabierają znaczenia dopiero w momencie reakcji mierzonej liczbą polubień, komentarzy czy dalszych udostępnień

Zoe23 napisał(a):

Epestka napisał(a):

Bardzo mnie denerwują telefony w górze. W dole zresztą też, bo ich światło przeszkadza mi w odbiorze przedstawienia. Ja nawet zwiedzając ciekawe miejsca robię niewiele zdjęć. Wolę przeżywać. 

Ale cóż,  sporo jest osób, które żyją w social mediach. Nie wystarczy powiedzieć "Byłam na świetnym koncercie", trzeba poprzeć nagraniem

Można to zjawisko rozciągnąć na wszelkie inne aspekty życia - ludzie (nie tylko młodzież, sporo tego widzę w osobach ze swojego pokolenia) wychodzą z założenia, że jeśli nie czegoś nie zarejestrują / nie udostępnią na facebookach czy innych instagramach, to jakby wcale się nie wydarzyło. Zatem dany koncert / urlop / zachód słońca / wstaw dowolne nabierają znaczenia dopiero w momencie reakcji mierzonej liczbą polubień, komentarzy czy dalszych udostępnień

Podpisuję się pod tym komentarzem obiema rękoma. Osobiście raczej nie wyciągam telefonu na tego typu imprezach, bo próbuję chłonąć całą atmosferę i widowisko swoimi zmysłami, zamiast gapić się na scenę przez ekran smartfona. Owszem, zdarza mi się nagrać czasem kilkanaście sekund jakiegoś utworu, święta nie jestem, ale unikam.

Ostatnio byłam na pokazie w toruńskim Muzeum Piernika - nie wolno było nagrywać (i całe szczęście). Świetnie poprowadzony występ, a panowie genialni w swych kreacjach. Uśmiałam się co niemiara 😃

Pasek wagi

© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.