- Pomoc
- Regulamin
- Polityka prywatności
- O nas
- Kontakt
- Newsletter
- Program Partnerski
- Reklama
- Poleć nasze usługi
© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.
7 lipca 2024, 18:09
co Wy macie z tym podkreślaniem? ?
jak ktoś nie widział swojej twarzy od dziesięciu lat bez henny, tuszu i koloryzacji włosów, to może nie bardzo wie jak wygląda człowiek normalnie, i że typy kontrastowe to niespecjalnie w naszej szerokości geograficznej wystepuja.
Daga, fajna dziewucha około trzydziestki, niczego Ci nie trzeba, ani farby, ani ostrzykiwania, ani nawet makijażu.
Dokładnie ?
Tez tak uważam
Ja też.
Plus - teraz "no-makeup" i "clean girl esthetic" są modne. Dla kogoś to może nie być argument, ale bycie w trendach też w pewien sposób odmładza. Fajnie jest mieć typ urody i stan skóry, który pozwala wyglądać na prawdę dobrze bez wyraźnego makijażu - to jest coś, co warto celebrować.
7 lipca 2024, 20:13
30?
7 lipca 2024, 21:52
co Wy macie z tym podkreślaniem? ?
jak ktoś nie widział swojej twarzy od dziesięciu lat bez henny, tuszu i koloryzacji włosów, to może nie bardzo wie jak wygląda człowiek normalnie, i że typy kontrastowe to niespecjalnie w naszej szerokości geograficznej wystepuja.
Daga, fajna dziewucha około trzydziestki, niczego Ci nie trzeba, ani farby, ani ostrzykiwania, ani nawet makijażu.
Dokładnie ?
Tez tak uważam
Ja też.Plus - teraz "no-makeup" i "clean girl esthetic" są modne. Dla kogoś to może nie być argument, ale bycie w trendach też w pewien sposób odmładza. Fajnie jest mieć typ urody i stan skóry, który pozwala wyglądać na prawdę dobrze bez wyraźnego makijażu - to jest coś, co warto celebrować.
tylko mnie zawsze zastanawia to pojęcie wyglądania dobrze/źle bez makijażu. Natura się nie myli. Mamy pigmentację i koloryt ogólny takie, jakie mamy. To jest punkt wyjścia. Jeśli ktoś sobie doda pigmentacji do wlosa, nieważne czy jaśniejszej czy ciemniejszej, to zwiększa intensywność jednego elementu przez co reszta przestaje pasować. Ale o tym już kiedyś rozmawiałyśmy.
problem natomiast nie jest w wyglądzie jako takim, ale w oczach patrzącego. Kobiety, dla których makijaż czy koloryzacja stały się elementem życia zawsze widząc inną kobietę będą myśleć co by tu można poprawić i uważają, że to tak na stałe. Daga pokazała się w wersji domowo codziennej i słyszy weź coś zrób żeby podkreślić. No serio? Smutne, dziwne, niezbyt zdrowe. Jakich zatem użyć narzędzi na specjalne okazje, skoro polepszanie komuś weszło w codzienność?
i tak z innej beczki, ale też o postrzeganiu. Gdybym usłyszała od koleżanki: ja to bym ci przefarbowała włosy, to bym pomyślała że biedna zakompleksiona i przerzuca swoje rozterki na mnie. Gdybym usłyszała coś takiego od faceta, to bym pomyślała że zwykły kretyn. I takiego kretyna, w przeciwieństwie do zakompleksionych lasek, to ja w życiu nie spotkałam, a żyje naprawdę długo 😉
7 lipca 2024, 23:38
co Wy macie z tym podkreślaniem? ?
jak ktoś nie widział swojej twarzy od dziesięciu lat bez henny, tuszu i koloryzacji włosów, to może nie bardzo wie jak wygląda człowiek normalnie, i że typy kontrastowe to niespecjalnie w naszej szerokości geograficznej wystepuja.
Daga, fajna dziewucha około trzydziestki, niczego Ci nie trzeba, ani farby, ani ostrzykiwania, ani nawet makijażu.
Dokładnie ?
Tez tak uważam
Ja też.Plus - teraz "no-makeup" i "clean girl esthetic" są modne. Dla kogoś to może nie być argument, ale bycie w trendach też w pewien sposób odmładza. Fajnie jest mieć typ urody i stan skóry, który pozwala wyglądać na prawdę dobrze bez wyraźnego makijażu - to jest coś, co warto celebrować.
tylko mnie zawsze zastanawia to pojęcie wyglądania dobrze/źle bez makijażu. Natura się nie myli. Mamy pigmentację i koloryt ogólny takie, jakie mamy. To jest punkt wyjścia. Jeśli ktoś sobie doda pigmentacji do wlosa, nieważne czy jaśniejszej czy ciemniejszej, to zwiększa intensywność jednego elementu przez co reszta przestaje pasować. Ale o tym już kiedyś rozmawiałyśmy.
problem natomiast nie jest w wyglądzie jako takim, ale w oczach patrzącego. Kobiety, dla których makijaż czy koloryzacja stały się elementem życia zawsze widząc inną kobietę będą myśleć co by tu można poprawić i uważają, że to tak na stałe. Daga pokazała się w wersji domowo codziennej i słyszy weź coś zrób żeby podkreślić. No serio? Smutne, dziwne, niezbyt zdrowe. Jakich zatem użyć narzędzi na specjalne okazje, skoro polepszanie komuś weszło w codzienność?
i tak z innej beczki, ale też o postrzeganiu. Gdybym usłyszała od koleżanki: ja to bym ci przefarbowała włosy, to bym pomyślała że biedna zakompleksiona i przerzuca swoje rozterki na mnie. Gdybym usłyszała coś takiego od faceta, to bym pomyślała że zwykły kretyn. I takiego kretyna, w przeciwieństwie do zakompleksionych lasek, to ja w życiu nie spotkałam, a żyje naprawdę długo ?
Wiesz co, moja skóra jest blada i żółta. Powinnam mieć włosy sprane słońcem na jasny blond i opaleniznę surfera - tak wyglądałam jako dziecko czy nastolatka, to jest mój "normalny" wygląd. Natura ewidentnie nie wzięła pod uwagę filtrów 50ek. Więc o ile z rozjaśnianiem włosów dałam sobie spokój i zaakceptowałam jasny brąz, podkładu używać mi się nie chce, to przykładowo bez różu nie wyjdę z domu (figura retoryczna) bo mi do urody dodaje kilka punktów, bez niego jestem blada i zielonkawa wręcz. Dodatkowo przez lata miałam non stop problemy z tłustą cerą, które podkład maskował. Później przebarwienia. Teraz ich nie mam, wymieniłam opaleniznę na równomierny koloryt, ale ciężko by mnie było przekonać x lat temu, że makijaż nie poprawia mojego wyglądu. Bo poprawiał. Z wiekiem wiele problemów ze skórą udało mi się rozwiązać i voila, nagle ten makijaż przestał być potrzebny. A jak przestałam używać podkładu i korektora, to przestałam nakładać cienie. A jak odpuściłam cienie, to nagle mi przeszła ochota na tusz i robienie brwi i tak oto skończyłam tylko z różem i pomadką.
Edytowany przez menot 7 lipca 2024, 23:39
8 lipca 2024, 08:05
No ok, ale czy jakbyś miała brata bliźniaka o identycznym nasyceniu to uznała byś że bez różu nie powinien wychodzić na zewnątrz, bo.... tu cała plejada argumentów o bladości, braku kontrastu i ogólnie czepialskich wobec natury.No nie. To się tyczy tylko kobiet więc pomimo pozornej racji są to argumenty z tyłu. To jest tylko rzecz gustu, a ten jest osobisty więc spokojnie można sobie darować takie analizy względem innych ludzi.
chce się człowiek malować, spoko, ale to nie oznacza, że każda kobieta wygląda lepiej jak się umaluje czy przefarbuje włosy. A już kuriozum w tej kwestii są zrobione paznokcie czy rzęsy.
8 lipca 2024, 08:59
No ok, ale czy jakbyś miała brata bliźniaka o identycznym nasyceniu to uznała byś że bez różu nie powinien wychodzić na zewnątrz, bo.... tu cała plejada argumentów o bladości, braku kontrastu i ogólnie czepialskich wobec natury.No nie. To się tyczy tylko kobiet więc pomimo pozornej racji są to argumenty z tyłu. To jest tylko rzecz gustu, a ten jest osobisty więc spokojnie można sobie darować takie analizy względem innych ludzi.
chce się człowiek malować, spoko, ale to nie oznacza, że każda kobieta wygląda lepiej jak się umaluje czy przefarbuje włosy. A już kuriozum w tej kwestii są zrobione paznokcie czy rzęsy.
Tyle, że świat (po raz kolejny) idzie raczej w kierunku mężczyzn noszących makijaż, niż naturalności. Mój ojciec miał cerę jak moja i zimą robił się zielony, pewnie lepiej by wyglądał jakby się potraktował korektorem. Mój mąż ma problemy z czerwieniejącą skórą - jak byk wyglądałby lepiej z podkładem. Ja uważam, że uroda to jakaś harmonia i równowaga, którą można makijażem zbudować (ale można też zniszczyć). O ile każdy bez makijażu chodzić może i jak dla mnie od czasu do czasu powinien, to stwierdzenie, że bez niego zawsze jest tak samo ładnie albo i ładniej nie jest prawdziwe. Tak samo z włosami z resztą. Tak jak sztuka nie jest w pełni subiektywna, tak i harmonia ludzkiego ciała nie jest.
Tzn. Ja uważam, że argument w stylu każdy jest piękny i idealny, to nie jest argument, który ja kupuję. Zdecydowanie wolę podejście, że nie każdy zawsze wygląda idealnie i bycie nieidealnym nie jest powodem do dramatyzowania czy wkładania większego wysiłku w poprawę urody. Nie przepadam też za mówieniem komuś co ma ze sobą robić, o ile nie pyta. Ale na Vitalii ludzie jednak pytają. Więc komentarze Keymy tu akurat mnie niespecjalnie oburzają czy szokują mimo tego, że się z nimi nie zgadzam.
Edytowany przez menot 8 lipca 2024, 09:01
8 lipca 2024, 09:59
alez ja nigdzie nie mówię, że każdy ma być postrzegany jako piękny czy dążyć do piękna. Właśnie to próbuje cały czas powiedzieć. Gdyby nie opcje ulepszania brane przez niektórych za normę, średnia wrażenia piękna byłaby znacznie niżej. Po co my to sobie robimy?
8 lipca 2024, 11:15
alez ja nigdzie nie mówię, że każdy ma być postrzegany jako piękny czy dążyć do piękna. Właśnie to próbuje cały czas powiedzieć. Gdyby nie opcje ulepszania brane przez niektórych za normę, średnia wrażenia piękna byłaby znacznie niżej. Po co my to sobie robimy?
coś w tym jest Cyrica. Mnie zawsze razi mówienie, że kobieta jest „zaniedbana”. Może po prostu inaczej postrzegam kwestie zadbania i jego braku, bo dla mnie naprawdę są w tej kwestii rzeczy ważniejsze, niż manicure, a często to „zadbanie” sprowadza się właśnie do takich detali. Paznokcie, rzęsy, fryzura to takie trio często wytykane. Potem są ubrania, a raczej brak dresów, czy podomek.
ja np dla 90% vitalijek byłabym „zaniedbana”, bo na co dzień nie nosze makijażu w ogóle, nie robię żadnych fryzur, a w domu i często na zewnątrz noszę tylko dresy. Ja natomiast czuję się zaniedbana tylko wtedy, gdy nie mam czasu na swoją równowagę wewnętrzną i zaspokojenie własnych potrzeb (np ruchu, ujścia dla kreatywności, samotności, której potrzebuje dużo). Podoba mi się kierunek, w którym idą niektóre grupy w młodszych pokoleniach - np bez obsesji wyrównania proporcji do klepsydry.
8 lipca 2024, 11:44
alez ja nigdzie nie mówię, że każdy ma być postrzegany jako piękny czy dążyć do piękna. Właśnie to próbuje cały czas powiedzieć. Gdyby nie opcje ulepszania brane przez niektórych za normę, średnia wrażenia piękna byłaby znacznie niżej. Po co my to sobie robimy?
Bo to się absolutnie przekłada na jakość życia. To inflacja piękna, taka sama jak inflacja edukacji. Jesteś na rynku gdzie jest konkurencja i nawet jeśli patrząc wielko skalowo możemy stwierdzić, że pewne zachowania w skali społeczeństwa są bezsensowne, to są jak najbardziej racjonalne w skali jednostki. Piękno w młodości ma ogromne znaczenie, kiedy startuje się z karierą i szuka partnera. Jak przestaje mieć, to z reguły znaczy, że się po prostu wkroczyło w wiek średni - I wtedy jak się ma męża, dziecko i nudną pracę, to można zmyć makijaż i zapomnieć o podkładzie, bo potencjalnych z niego benefitów i tak specjalnie nie można wykorzystać.
W ramach przemyśleń, ja prawie nigdy nie chodzę do fryzjera, bo strasznie nie lubię, ale ostatnio ścinałam włosy i fryzjerka jakoś wyjątkowo zgrabnie mi je wystylizowała i damn, to faktycznie wyglądało O NIEBO lepiej, niż mój codzienny wygląd. Faktycznie te włosy wyglądały na zdrowe, a całość na "zadbaną" wg standardów socialmediowych. Jakbym miała czas i chęci codziennie bawić się w układanie włosów w ten sposób, to przełożyłoby się to na moją ogólną atrakcyjność z pewnością bez żadnego plastikowego efektu, bo to była kwestia sensownego wysuszenia i tyle.
Edytowany przez menot 8 lipca 2024, 11:49