- Pomoc
- Regulamin
- Polityka prywatności
- O nas
- Kontakt
- Newsletter
- Program Partnerski
- Reklama
- Poleć nasze usługi
© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.
17 czerwca 2024, 16:22
Sprawa jest dosyć delikatna. Postaram się jak najdokładniej ją nakreślić i proszę o radę.
Od 30 lat przyjaźnię się z jednym chłopakiem. Poznaliśmy się w przedszkolu i był wtedy moją przedszkolną miłością. Gdzieś w okolicach gimnazjum/liceum wyznał, że jest gejem. To nie tajemnica, wszyscy o tym wiedzą. Zawsze był osobą szaloną, ekspresyjną, ekstrawagancką, zarówno jeśli chodzi o styl ubierania jak i zachowanie. Miał dużo przyjaciół i każdego gdzieś ten jego sposób bycia urzekał.
Po studiach koleżanka załatwiła mu pracę w korpo i po kilku miesiącach dostał propozycję awansu na przedstawiciela handlowego i wyprowadzkę do Gdańska. To była jego ogromna szansa. Niestety zaprzepaścił ją i po około roku został zwolniony, bo nie robił wyników i olewał swoją pracę. W międzyczasie zdążył zaciągnąć kilka dużych kredytów. Chwilę podróżował za te pieniądze, potem z powrotem zamieszkał u swojej mamy. Poszedł na studia podyplomowe związane ze wzornictwem przemysłowym. Zaczął poważnie się tym interesować. Szukał pracy, ale nigdzie go nie chcieli przyjąć lub wylatywał po tygodniu. Powoli jego sposób bycia zaczął być przytłaczający. Wiele razy zachowywał się niestosownie do okazji. Potrafił komuś naubliżać bez powodu. Żeby dokładniej zobrazować problem przytoczę jedną sytuację. Będąc w sklepie szukaliśmy jakiegoś dobrego wina, a on nagle wypala do kasjerki żeby nam doradziła jakie wybrać, bo wygląda na taką, która lubi się napić. Podobnych sytuacji z takim samym lub większym kalibrem mogę mnożyć w nieskończoność.
Po skończeniu podyplomówki założył własną firmę i wynajął nowoczesne mieszkanie w centrum. Żył ponad stan. Zatrudnił nawet projektantkę, która prywatnie była jego przyjaciółką. Wiem, że często zaczynali swój dzień pracy od procentów. Narkotyki również były grane. Przez dwa lata utrzymywał cały czas, że dobrze mu się wiedzie, firma prosperuje i się rozwija. Po 1,5 roku jego projektantka odeszła i zerwała z nim kontakty. On zamknął firmę i przeprowadził się znowu do mamy.
Dochodzimy teraz do setna. Od powrotu w ogóle nie pracuje. Żyje za pieniądze swojej mamy, która nie należy do osób majętnych (jest sprzątaczką). Zaczął narzekać na swoje zdrowie psychiczne. Załatwił sobie psychotropy i łyka je już od roku. Miesza to często z alkoholem. Nie chodzi na terapię. Poznał fajnego faceta kilka miesięcy temu, ale przyjaźnią się jedynie, bo on nie chce się z nim związać. Wszystkich naokoło obraża. Stał się gburowaty, wręcz toksyczny. Próbujemy mu przemówić jakoś do rozumu, ale on wszystko neguje. Jednocześnie narzeka, że nikt mu nie chce pomóc. Gdy mówimy mu, że musi znaleźć pracę i zacząć zarabiać to wyzywa nas, że mamy mentalność roboli, bo pracujemy na etacie. Ma co chwilę nowy pomysł na biznes. Każdy następny coraz głupszy. Jak mu tłumaczę, że to się nie klei i sensu w tym brak, to mówi mi, że mu skrzydła podcinam. Ale widzę jak się miota od przynajmniej dwóch lat. Dorosły, 35 letni człowiek bez pracy, wiecznie wymyślający nowe biznesy.
Dodam, że przez te lata na prawdę wiele osób się od niego odwróciło i zerwało z nim kontakt.
Zastanawiam się czy mogę mu jakoś pomóc, ale ciężko jest mi już wytrzymać więcej niż 1 godzinę w jego towarzystwie. Straciłam resztki ochoty na widywanie się z nim. Potrzebuję rady kogoś z zewnątrz.
18 czerwca 2024, 11:31
To nie depresja, to mania. W mani jest fajnie. Nie jesteś mu w stanie pomóc, bo nie ma motywacji. Może jej nabrać, jak się przegibnie w depresję i trochę z niej wylezie. Wszystko razem wyglada źle. Prochy, chlanie, leki. Zamów mszę w jego intencji.
Ty serio myślisz, że msza ma mu pomóc???
Je mam tez wrazenie ze mu juz tylko msza pomoze ( jak dokonczy swoje samowyniszczenie). Nie wyglada na toby on sam zdawal sobie sprawe z problemu- wobec tego NIKT nie bedzie w stanie mu pomoc, przekonac do leczenia, odwyku w klinice- bo to mu potrzebne. Nie wszystko jest depresja, sa zaburzenia osobowosci i inne problemy z psychika, charakter bywa tez nie zawsze prosty - wiele czynnikow sklada sie na to co on robi ze swoim zyciem. Szkoda mi tez jego matki. On sam moze dozna oswiecenia, nikt go do tego nie skloni. Mialam w dziecinstwie podobnego kolege- sasiada, nie dozyl 35 lat??
On sobie zdaje sprawę, że ma problem. Mówi głośno o tym, że życie jest bez sensu, że ma depresje i że ludzie są źli, bo nikt nie chce mu pomóc. Sam głośno mówi o tym, że przydałby się mu odwyk, ale na słowach się tylko kończy. Tylko wina jest wszędzie, ale nie w nim. On by chciał super biznes rozkręcić, ale nikt nie chce w to inwestować, bo "ludzie są głupi" xD
Mój mąż ma takiego przyjaciela. Nie wiem czy to depresja, ale wysysa z nas całą energię. Też nic nie jest jego winą, on wszystkim pomaga, a jemu nikt. Pracy nie potrafi utrzymać żadnej, pieniądzę od wszystkich pożycza. Narkotyki też są w miksie, ale one pomagają mu się "odstresować" i "gdby chciał to by rzucił" ...
Nie wiem co Ci doradzić, bo z jednej strony żal mi ich, ale z drugiej nie wiadomo jak pomóc. Sam wie lepiej, a najlepiej to by mu tylko pieniądze dać (ale na terapie ich nie wyda).
Dokładnie! Jakbym czytała o swoim przyjacielu. Mówi, że jedyną osobą, która mu pomaga to właśnie ten jego nowy przyjaciel, bo "pożyczył" mu 5 tysięcy (na wieczne oddanie).
18 czerwca 2024, 12:57
Jedyna szansa dla niego to wyjść z uzależnienia od ćpania i picia. Dużo chorób psychicznych się od tego zaczyna.
18 czerwca 2024, 17:57
To nie depresja, to mania. W mani jest fajnie. Nie jesteś mu w stanie pomóc, bo nie ma motywacji. Może jej nabrać, jak się przegibnie w depresję i trochę z niej wylezie. Wszystko razem wyglada źle. Prochy, chlanie, leki. Zamów mszę w jego intencji.
Ty serio myślisz, że msza ma mu pomóc???
Je mam tez wrazenie ze mu juz tylko msza pomoze ( jak dokonczy swoje samowyniszczenie). Nie wyglada na toby on sam zdawal sobie sprawe z problemu- wobec tego NIKT nie bedzie w stanie mu pomoc, przekonac do leczenia, odwyku w klinice- bo to mu potrzebne. Nie wszystko jest depresja, sa zaburzenia osobowosci i inne problemy z psychika, charakter bywa tez nie zawsze prosty - wiele czynnikow sklada sie na to co on robi ze swoim zyciem. Szkoda mi tez jego matki. On sam moze dozna oswiecenia, nikt go do tego nie skloni. Mialam w dziecinstwie podobnego kolege- sasiada, nie dozyl 35 lat??
On sobie zdaje sprawę, że ma problem. Mówi głośno o tym, że życie jest bez sensu, że ma depresje i że ludzie są źli, bo nikt nie chce mu pomóc. Sam głośno mówi o tym, że przydałby się mu odwyk, ale na słowach się tylko kończy. Tylko wina jest wszędzie, ale nie w nim. On by chciał super biznes rozkręcić, ale nikt nie chce w to inwestować, bo "ludzie są głupi" xD
czyli tak naprawde nie jest swiadomy ze to jego zycie i decyzje a winni sa inni. Znam to niestety, nie chce tu na forum opisywac szczegolow, ale to typowe zachowanie osob z zaburzeniami nie z depresja. Gadanie o depresji sluzy mu by manipulowac innymi, byc moze nie zupelnie swiadomie, do odsuniecia sprawczodci od siebie. To go przerasta ( podjecie sie zmiany trybu zycia).
18 czerwca 2024, 17:59
To nie depresja, to mania. W mani jest fajnie. Nie jesteś mu w stanie pomóc, bo nie ma motywacji. Może jej nabrać, jak się przegibnie w depresję i trochę z niej wylezie. Wszystko razem wyglada źle. Prochy, chlanie, leki. Zamów mszę w jego intencji.
Ty serio myślisz, że msza ma mu pomóc???
Je mam tez wrazenie ze mu juz tylko msza pomoze ( jak dokonczy swoje samowyniszczenie). Nie wyglada na toby on sam zdawal sobie sprawe z problemu- wobec tego NIKT nie bedzie w stanie mu pomoc, przekonac do leczenia, odwyku w klinice- bo to mu potrzebne. Nie wszystko jest depresja, sa zaburzenia osobowosci i inne problemy z psychika, charakter bywa tez nie zawsze prosty - wiele czynnikow sklada sie na to co on robi ze swoim zyciem. Szkoda mi tez jego matki. On sam moze dozna oswiecenia, nikt go do tego nie skloni. Mialam w dziecinstwie podobnego kolege- sasiada, nie dozyl 35 lat??
On sobie zdaje sprawę, że ma problem. Mówi głośno o tym, że życie jest bez sensu, że ma depresje i że ludzie są źli, bo nikt nie chce mu pomóc. Sam głośno mówi o tym, że przydałby się mu odwyk, ale na słowach się tylko kończy. Tylko wina jest wszędzie, ale nie w nim. On by chciał super biznes rozkręcić, ale nikt nie chce w to inwestować, bo "ludzie są głupi" xD
Mój mąż ma takiego przyjaciela. Nie wiem czy to depresja, ale wysysa z nas całą energię. Też nic nie jest jego winą, on wszystkim pomaga, a jemu nikt. Pracy nie potrafi utrzymać żadnej, pieniądzę od wszystkich pożycza. Narkotyki też są w miksie, ale one pomagają mu się "odstresować" i "gdby chciał to by rzucił" ...
Nie wiem co Ci doradzić, bo z jednej strony żal mi ich, ale z drugiej nie wiadomo jak pomóc. Sam wie lepiej, a najlepiej to by mu tylko pieniądze dać (ale na terapie ich nie wyda).
Dokładnie! Jakbym czytała o swoim przyjacielu. Mówi, że jedyną osobą, która mu pomaga to właśnie ten jego nowy przyjaciel, bo "pożyczył" mu 5 tysięcy (na wieczne oddanie).
jaki duren pozycza takiej osobie kase🙈🤣🤣🤣🤣🤣
19 czerwca 2024, 10:33
To nie depresja, to mania. W mani jest fajnie. Nie jesteś mu w stanie pomóc, bo nie ma motywacji. Może jej nabrać, jak się przegibnie w depresję i trochę z niej wylezie. Wszystko razem wyglada źle. Prochy, chlanie, leki. Zamów mszę w jego intencji.
Ty serio myślisz, że msza ma mu pomóc???
Je mam tez wrazenie ze mu juz tylko msza pomoze ( jak dokonczy swoje samowyniszczenie). Nie wyglada na toby on sam zdawal sobie sprawe z problemu- wobec tego NIKT nie bedzie w stanie mu pomoc, przekonac do leczenia, odwyku w klinice- bo to mu potrzebne. Nie wszystko jest depresja, sa zaburzenia osobowosci i inne problemy z psychika, charakter bywa tez nie zawsze prosty - wiele czynnikow sklada sie na to co on robi ze swoim zyciem. Szkoda mi tez jego matki. On sam moze dozna oswiecenia, nikt go do tego nie skloni. Mialam w dziecinstwie podobnego kolege- sasiada, nie dozyl 35 lat??
On sobie zdaje sprawę, że ma problem. Mówi głośno o tym, że życie jest bez sensu, że ma depresje i że ludzie są źli, bo nikt nie chce mu pomóc. Sam głośno mówi o tym, że przydałby się mu odwyk, ale na słowach się tylko kończy. Tylko wina jest wszędzie, ale nie w nim. On by chciał super biznes rozkręcić, ale nikt nie chce w to inwestować, bo "ludzie są głupi" xD
Mój mąż ma takiego przyjaciela. Nie wiem czy to depresja, ale wysysa z nas całą energię. Też nic nie jest jego winą, on wszystkim pomaga, a jemu nikt. Pracy nie potrafi utrzymać żadnej, pieniądzę od wszystkich pożycza. Narkotyki też są w miksie, ale one pomagają mu się "odstresować" i "gdby chciał to by rzucił" ...
Nie wiem co Ci doradzić, bo z jednej strony żal mi ich, ale z drugiej nie wiadomo jak pomóc. Sam wie lepiej, a najlepiej to by mu tylko pieniądze dać (ale na terapie ich nie wyda).
Dokładnie! Jakbym czytała o swoim przyjacielu. Mówi, że jedyną osobą, która mu pomaga to właśnie ten jego nowy przyjaciel, bo "pożyczył" mu 5 tysięcy (na wieczne oddanie).
jaki duren pozycza takiej osobie kase??????
byś się zdziwiła, szczególnie jeśli jest to bliska Tobie osoba