Temat: Mój przyjaciel ma depresję, oszalał? Czy mogę mu jakoś pomóc?

Sprawa jest dosyć delikatna. Postaram się jak najdokładniej ją nakreślić i proszę o radę.

Od 30 lat przyjaźnię się z jednym chłopakiem. Poznaliśmy się w przedszkolu i był wtedy moją przedszkolną miłością. Gdzieś w okolicach gimnazjum/liceum wyznał, że jest gejem. To nie tajemnica, wszyscy o tym wiedzą. Zawsze był osobą szaloną, ekspresyjną, ekstrawagancką, zarówno jeśli chodzi o styl ubierania jak i zachowanie. Miał dużo przyjaciół i każdego gdzieś ten jego sposób bycia urzekał. 

Po studiach koleżanka załatwiła mu pracę w korpo i po kilku miesiącach dostał propozycję awansu na przedstawiciela handlowego i wyprowadzkę do Gdańska. To była jego ogromna szansa. Niestety zaprzepaścił ją i po około roku został zwolniony, bo nie robił wyników i olewał swoją pracę. W międzyczasie zdążył zaciągnąć kilka dużych kredytów. Chwilę podróżował za te pieniądze, potem z powrotem zamieszkał u swojej mamy. Poszedł na studia podyplomowe związane ze wzornictwem przemysłowym. Zaczął poważnie się tym interesować. Szukał pracy, ale nigdzie go nie chcieli przyjąć lub wylatywał po tygodniu. Powoli jego sposób bycia zaczął być przytłaczający. Wiele razy zachowywał się niestosownie do okazji. Potrafił komuś naubliżać bez powodu. Żeby dokładniej zobrazować problem przytoczę jedną sytuację. Będąc w sklepie szukaliśmy jakiegoś dobrego wina, a on nagle wypala do kasjerki żeby nam doradziła jakie wybrać, bo wygląda na taką, która lubi się napić. Podobnych sytuacji z takim samym lub większym kalibrem mogę mnożyć w nieskończoność. 

Po skończeniu podyplomówki założył własną firmę i wynajął nowoczesne mieszkanie w centrum. Żył ponad stan. Zatrudnił nawet projektantkę, która prywatnie była jego przyjaciółką. Wiem, że często zaczynali swój dzień pracy od procentów. Narkotyki również były grane. Przez dwa lata utrzymywał cały czas, że dobrze mu się wiedzie, firma prosperuje i się rozwija. Po 1,5 roku jego projektantka odeszła i zerwała z nim kontakty. On zamknął firmę i przeprowadził się znowu do mamy. 

Dochodzimy teraz do setna. Od powrotu w ogóle nie pracuje. Żyje za pieniądze swojej mamy, która nie należy do osób majętnych (jest sprzątaczką). Zaczął narzekać na swoje zdrowie psychiczne. Załatwił sobie psychotropy i łyka je już od roku. Miesza to często z alkoholem. Nie chodzi na terapię. Poznał fajnego faceta kilka miesięcy temu, ale przyjaźnią się jedynie, bo on nie chce się z nim związać. Wszystkich naokoło obraża. Stał się gburowaty, wręcz toksyczny. Próbujemy mu przemówić jakoś do rozumu, ale on wszystko neguje. Jednocześnie narzeka, że nikt mu nie chce pomóc. Gdy mówimy mu, że musi znaleźć pracę i zacząć zarabiać to wyzywa nas, że mamy mentalność roboli, bo pracujemy na etacie. Ma co chwilę nowy pomysł na biznes. Każdy następny coraz głupszy. Jak mu tłumaczę, że to się nie klei i sensu w tym brak, to mówi mi, że mu skrzydła podcinam. Ale widzę jak się miota od przynajmniej dwóch lat. Dorosły, 35 letni człowiek bez pracy, wiecznie wymyślający nowe biznesy.

Dodam, że przez te lata na prawdę wiele osób się od niego odwróciło i zerwało z nim kontakt.

Zastanawiam się czy mogę mu jakoś pomóc, ale ciężko jest mi już wytrzymać więcej niż 1 godzinę w jego towarzystwie. Straciłam resztki ochoty na widywanie się z nim. Potrzebuję rady kogoś z zewnątrz. 

.Daga. napisał(a):

MajowyJaj napisał(a):

Himawari napisał(a):

MajowyJaj napisał(a):

To wygląda na chorobę psychiczną. Mój ex był bardzo podobny. No i pierwsze primo, niech przestanie ćpać, bo to może być główny problem.

też myślę, że to może być choroba psychiczna i/lub uzależnienia, ale bez diagnozy psychiatrycznej możemy tylko zgadywać. Daga mu na pewno nie pomoże.

Substancje psychoaktywne prawie zawsze nasilają takie choroby. Mi tam chłopaka szkoda, ale jemu nikt nie pomoże jeśli on sam nie będzie chciał i nie zobaczy problemu. No i musi się nauczyć pokory. 

Pokora to dla niego zupa z Azji. On od zawsze był taką "attention bitch"

.

Dodam tylko, że na przestrzeni ostatniego roku jego wygląd uległ drastycznej zmianie. Kiedyś modne i ekstrawaganckie ciuchy, które nie jednego szokowały, a teraz dresy, jakieś zniszczone kapcie, które wyglądają jakby je zdarł siłą z żula i ogolona głowa na łyso. To też mnie martwi, wygląda jak nie on.

A jak "zwykle życie"? Jak funkcjonuje? Robi jakieś zakupy? Je? Spotyka się ze znajomymi? Dba o higienę? 

MajowyJaj napisał(a):

.Daga. napisał(a):

MajowyJaj napisał(a):

Himawari napisał(a):

MajowyJaj napisał(a):

To wygląda na chorobę psychiczną. Mój ex był bardzo podobny. No i pierwsze primo, niech przestanie ćpać, bo to może być główny problem.

też myślę, że to może być choroba psychiczna i/lub uzależnienia, ale bez diagnozy psychiatrycznej możemy tylko zgadywać. Daga mu na pewno nie pomoże.

Substancje psychoaktywne prawie zawsze nasilają takie choroby. Mi tam chłopaka szkoda, ale jemu nikt nie pomoże jeśli on sam nie będzie chciał i nie zobaczy problemu. No i musi się nauczyć pokory. 

Pokora to dla niego zupa z Azji. On od zawsze był taką "attention bitch"

.

Dodam tylko, że na przestrzeni ostatniego roku jego wygląd uległ drastycznej zmianie. Kiedyś modne i ekstrawaganckie ciuchy, które nie jednego szokowały, a teraz dresy, jakieś zniszczone kapcie, które wyglądają jakby je zdarł siłą z żula i ogolona głowa na łyso. To też mnie martwi, wygląda jak nie on.

A jak "zwykle życie"? Jak funkcjonuje? Robi jakieś zakupy? Je? Spotyka się ze znajomymi? Dba o higienę? 

Wszystkie rzeczy związane z „utrzymywaniem gospodarstwa domowego” spoczywają na barkach jego matki. Czyli wszystkie zakupy, gotowanie, sprzątanie itd. To też kwestia tego, że ona go nauczyła, że on nic nie musi. Spotyka się z tym nowym przyjacielem/niedoszłym chłopakiem. Z higieną chyba jest gorzej. Zaniedbał się bardzo.

.Daga. napisał(a):

MajowyJaj napisał(a):

.Daga. napisał(a):

MajowyJaj napisał(a):

Himawari napisał(a):

MajowyJaj napisał(a):

To wygląda na chorobę psychiczną. Mój ex był bardzo podobny. No i pierwsze primo, niech przestanie ćpać, bo to może być główny problem.

też myślę, że to może być choroba psychiczna i/lub uzależnienia, ale bez diagnozy psychiatrycznej możemy tylko zgadywać. Daga mu na pewno nie pomoże.

Substancje psychoaktywne prawie zawsze nasilają takie choroby. Mi tam chłopaka szkoda, ale jemu nikt nie pomoże jeśli on sam nie będzie chciał i nie zobaczy problemu. No i musi się nauczyć pokory. 

Pokora to dla niego zupa z Azji. On od zawsze był taką "attention bitch"

.

Dodam tylko, że na przestrzeni ostatniego roku jego wygląd uległ drastycznej zmianie. Kiedyś modne i ekstrawaganckie ciuchy, które nie jednego szokowały, a teraz dresy, jakieś zniszczone kapcie, które wyglądają jakby je zdarł siłą z żula i ogolona głowa na łyso. To też mnie martwi, wygląda jak nie on.

A jak "zwykle życie"? Jak funkcjonuje? Robi jakieś zakupy? Je? Spotyka się ze znajomymi? Dba o higienę? 

Wszystkie rzeczy związane z ?utrzymywaniem gospodarstwa domowego? spoczywają na barkach jego matki. Czyli wszystkie zakupy, gotowanie, sprzątanie itd. To też kwestia tego, że ona go nauczyła, że on nic nie musi. Spotyka się z tym nowym przyjacielem/niedoszłym chłopakiem. Z higieną chyba jest gorzej. Zaniedbał się bardzo.

Daga, nie pomożesz mu. Do takich osób nic nie dociera i one żyją wg własnego uznania, nie zważają na uwagi z zewnątrz. Nie wiem czemu zdaje mi się, że to post dla jako takiej atencji kosztem tego chłopaka. Jak naprawdę chcesz mu pomóc to idź do psychologa i spytaj o profesjonalną radę, bo tu są te emocjonalne. Chłopak jest zagubiony. Możesz zaoferować wysłuchanie, nic więcej. Tym bardziej, że on się sam po pomoc6do Ciebie nie zgłasza. 

Daga zadzwoń na telefon zaufania i tam zapytaj co możesz zrobić.  Tam są specjaliści, którzy się znają. I oni Cię pokierują co możesz zrobić.

Nic nie zrobisz. Nie postawię diagnozy na odległość, bo to nieetyczne, a poza tym, często subjektywne odczucia osów z towarzystwa są inne niż to, co dzieje się we wnętrzu pacjenta, ale nie ma opcji zbawiania świata. I to mówię Ci jako psychiatra. Leczenie, terapia, pomoc mają sens wtedy i tylko wtedy, jak pacjent tego chce. W 99 procentach nie skutkuje nawet zamknięcie pacjenta wbrew jego woli (z resztą, z tego, co czytałam o Polsce, to miejsc brakuje dramatycznie i nie zamyka się nawet potrzebujących), no bo właśnie - zmusza się go do hospitalizacji, medykacji, ale jeżeli nie chce on się otworzyć i pracować, nie zrobimy nic. Dopadnie Cię frustracja.

Powtarzam rodzinom i przyjaciołom pacjentów jak mantrę - być, pomagać, wspierać, jak najbardziej, ale należy koniecznie mierzyć siły na zamiary i nigdy nie może taka pomoc być kosztem własnego zdrowia psychicznego. 

Musi sam sięgnąć dna. Bez niczyjej pomocy. Wtedy jest szansa że się opamięta. Mysl przede wszystkim o swoim zdrowiu psychicznym nie dołuj się z powodu kolegi.

Haga. napisał(a):

To nie depresja, to mania. W mani jest fajnie. Nie jesteś mu w stanie pomóc, bo nie ma motywacji. Może jej nabrać, jak się przegibnie w depresję i trochę z niej wylezie. Wszystko razem wyglada źle. Prochy, chlanie, leki. Zamów mszę w jego intencji. 

O tym samym sobie pomyślałam- ze ma problem z dwubiegonówką. Powinien zdecydowanie isc do dobrego psychiatry i się zdiagnozować. Mój syn ma aspergera i też potrafi komuś wypalić jakaś głupotę, bo nie zawsze czuje co można a co nie. Jak sie sam nie ogarnie, to za niego nic nie zrobisz. 

Leki psychotropowe popijane alkoholem - ten człowiek nie funkcjonuje normalnie. Nawet gadać z nim nie ma sensu, najpierw musi być czysty. Jednak zachowując trzeźwość zauważy, że musi coś robić, a teraz wystarczy snuć marzenia, obrażać i dostrzegać bezsens. 

Niestety mimo twoich najszczerszych chęci nie da rady mu pomóc dopóki nie będzie chciał tej pomocy. Tak jak niektózy tu piszą-chyba musi sam osiągnąć totalne dno i się otrząsnąć.

Niektórym niestety nie da się pomóc. I wiem jak to boli, jak patrzysz na człowieka, do którego masz jakiekolwiek uczycia ( miłość, przyjaźń, przywiązanie itp) i nie możesz nic z tym zrobić ;(

.Daga. napisał(a):

Berchen napisał(a):

.Daga. napisał(a):

Haga. napisał(a):

To nie depresja, to mania. W mani jest fajnie. Nie jesteś mu w stanie pomóc, bo nie ma motywacji. Może jej nabrać, jak się przegibnie w depresję i trochę z niej wylezie. Wszystko razem wyglada źle. Prochy, chlanie, leki. Zamów mszę w jego intencji. 

Ty serio myślisz, że msza ma mu pomóc???

Je mam tez wrazenie ze mu juz tylko msza pomoze ( jak dokonczy swoje samowyniszczenie). Nie wyglada na toby on sam zdawal sobie sprawe z problemu- wobec tego NIKT nie bedzie w stanie mu pomoc, przekonac do leczenia, odwyku w klinice- bo to mu potrzebne. Nie wszystko jest depresja,  sa zaburzenia osobowosci i inne problemy z psychika, charakter bywa tez nie zawsze prosty - wiele czynnikow sklada sie na to co on robi ze swoim zyciem. Szkoda mi tez jego matki. On sam moze dozna oswiecenia, nikt go do tego nie skloni. Mialam w dziecinstwie podobnego kolege- sasiada, nie dozyl 35 lat??

On sobie zdaje sprawę, że ma problem. Mówi głośno o tym, że życie jest bez sensu, że ma depresje i że ludzie są źli, bo nikt nie chce mu pomóc. Sam głośno mówi o tym, że przydałby się mu odwyk, ale na słowach się tylko kończy. Tylko wina jest wszędzie, ale nie w nim. On by chciał super biznes rozkręcić, ale nikt nie chce w to inwestować, bo "ludzie są głupi" xD

Mój mąż ma takiego przyjaciela. Nie wiem czy to depresja, ale wysysa z nas całą energię. Też nic nie jest jego winą, on wszystkim pomaga, a jemu nikt. Pracy nie potrafi utrzymać żadnej, pieniądzę od wszystkich pożycza. Narkotyki też są w miksie, ale one pomagają mu się "odstresować" i "gdby chciał to by rzucił" ... 

Nie wiem co Ci doradzić, bo z jednej strony żal mi ich, ale z drugiej nie wiadomo jak pomóc. Sam wie lepiej, a najlepiej to by mu tylko pieniądze dać (ale na terapie ich nie wyda). 

Pasek wagi

© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.