Temat: Płaczliwe dziecko a karate? Syn 7 lat

Część. Będę pytać w szkole, ale już teraz chciałabym się zorientować jak to się odbywa. 

Otoz, syn przejawia chęci zapisania na piłkę nożną, karate lub ninja kids. 

Stawiamy na ninja kids, ale myślimy o karate. Na piłkę chyba za mały, nie przyjmują u nas od tego wieku. 

Tylko...syn choruje często, zacznie się nauka w pierwszej klasie..  do tego syn niestety jest słabo sprawny fizycznie, nawet przy jaskółce się chwieje... 

Prxede wszystkim jednak syn jest słaby psychicznie i płaczliwy, czasami umie przegrywać, czasami nie umie przegrywać i co chwile głośno płacze i długo się uspokaja. 

Czy jest sens zapisywać na jakieś zajęcia czy lepiej poczekać aż wydorośleje... (Kiedy to nastąpi..) Czy pójść i zobaczyć jak to wygląda, spróbować. 

Prosze o opinie i napisanie czy to jest Wasza opinia czy ktoś , czyjś znajomy tak miał i co zrobił w takiej sytuacji?

W innym mieście takie same dzieci chodziły na karate, płaczliwe, do tego z problemem agresji, słowem, gorsze od mojego, że sprawnością jescze gorsza, też takie ciapowate i dawały radę jakoś lub gość Z nimi dawał radę haha. 

nastomiast na ninja w moim mieście chodzi syn koleżanki, który jest niegrzeczny, ruchliwy i popycha itp. i też może chodzić póki co. 

Co myślicie?

Uprzedzajac teraźniejsze złośliwości pracuje z synem nad emocjami i uczęszcza na trening umiejętności społecznych. 

Ps. Nie dziecię się, że w dobie narzekania na dzieci i matki, człowiek sam się zastanawia co ma robić, jak to z boku wygląda i czy lepiej tak czy inaczej. 


Ps 2) 

Co jeśli dziecko często choruje? Wyczytałam, że zajęcia są dwa razy w tygodniu o ile się nie mylę... Trochę dużo, myślałam,że raz w tyg... Syn często choruje, przepadnie dużo treningow napewno. Czy nie będzie w tyle jakoś? Przed i po chorobie też słaba kondycja będzie. 


Pasek wagi

Zastanawiam się też, dlaczego używasz takich pejoratywnych określeń w kontekście swojego dziecka - płaczliwy, ciapowaty? Jaskolka dla siedmiolatka wcale nie jest łatwa i nie jest żadnym wyznacznikiem sprawności :)

Himawari napisał(a):

Zastanawiam się też, dlaczego używasz takich pejoratywnych określeń w kontekście swojego dziecka - płaczliwy, ciapowaty? Jaskolka dla siedmiolatka wcale nie jest łatwa i nie jest żadnym wyznacznikiem sprawności :)

Juz myślałam, że tylko mnie to uderzyło. Okropnie się to czyta, jakbyś gardziła własnym dzieckiem.

Nie dowiesz się dopóki go nie zapiszesz. Dzieci są różne, a takie treningi dla początkujących to zbiór różnych osobowości a nie zlot małych samców alfa.

Pasek wagi

karlsdatter napisał(a):

Himawari napisał(a):

Zastanawiam się też, dlaczego używasz takich pejoratywnych określeń w kontekście swojego dziecka - płaczliwy, ciapowaty? Jaskolka dla siedmiolatka wcale nie jest łatwa i nie jest żadnym wyznacznikiem sprawności :)

Juz myślałam, że tylko mnie to uderzyło. Okropnie się to czyta, jakbyś gardziła własnym dzieckiem.

Nie dowiesz się dopóki go nie zapiszesz. Dzieci są różne, a takie treningi dla początkujących to zbiór różnych osobowości a nie zlot małych samców alfa.

otototo. A który siedmiolatek umie przegrywać. To jest doskonałe miejsce, żeby sobie takie umiejętności spokojnie budować. 6 lat oglądałam treningi karate, na które uczęszczała moja córka i dzieci były naprawdę różne, ale każde, ale to każde wynosiło z tych treningów coś dla siebie. 

krolowamargot napisał(a):

karlsdatter napisał(a):

Himawari napisał(a):

Zastanawiam się też, dlaczego używasz takich pejoratywnych określeń w kontekście swojego dziecka - płaczliwy, ciapowaty? Jaskolka dla siedmiolatka wcale nie jest łatwa i nie jest żadnym wyznacznikiem sprawności :)

Juz myślałam, że tylko mnie to uderzyło. Okropnie się to czyta, jakbyś gardziła własnym dzieckiem.

Nie dowiesz się dopóki go nie zapiszesz. Dzieci są różne, a takie treningi dla początkujących to zbiór różnych osobowości a nie zlot małych samców alfa.

otototo. A który siedmiolatek umie przegrywać. To jest doskonałe miejsce, żeby sobie takie umiejętności spokojnie budować. 6 lat oglądałam treningi karate, na które uczęszczała moja córka i dzieci były naprawdę różne, ale każde, ale to każde wynosiło z tych treningów coś dla siebie. 

Do tego należy dodać szacunek do trenera i naukę dyscypliny. To też widziałam po dzieciakach jak z rozbrykanych z czasem stawały się takie ogarnięte bardziej i zdyscyplinowane. Trenowanie jakiegoś sportu w klubie fajnie wyrabia takie cechy.

Pasek wagi

Mysthic napisał(a):

7 lat to przecież nie jest za małe dziecko na treningi piłki nożnej. Najlepiej by zaczynali jak najwcześniej 

dokladnie. U mnie w mieście jest silna sekcja piłki nożnej i przyjmują tylko takie roczniki bez problemu. Bo potem drużyny są uformowane i np.brak miejsc. To jest sport zespołowy . Wiele dzieci w grupie może być w typie takiego dziecka .Dlatego ja bym wybrała piłkę nożną ale głównie sprawdź jaki jest trener, bo od tego człowieka dużo zależy jak czuje się dziecko 

Posyłaj dziecko na kazde zajęcia jakich chce spróbować i wypisuj kiedy okaże się że to nie to. Najgorsze co mozna zrobić, to wytykanie dziecku słomianego zapału, bo zabija się w nim inicjatywę. Dorośli niejednokrotnie nie wiedzą czy coś jest dla nich a są dorośli, to czego oczekiwwć od dziecka? 

Niech próbuje wszystkiego, jak nie karate, to piłka, jak nie piłka, to szachy, jak nie szachy, to wspinaczka nie wiadomo co zaskoczy. Poza tym o jakich porażkach mówmy? Czy człowiek uczy się robić rózne rzeczy bo lubi, czy od razu bo musi być lepsze od innych? Złe podejście do aktywności fizycznej juz na wstępie, potem się dziwić, że dzieci nie chcą korzystać z zajęć wf, kiedy wrzuca sie je w wir rywalizacji. 

Cyrica napisał(a):

Posyłaj dziecko na kazde zajęcia jakich chce spróbować i wypisuj kiedy okaże się że to nie to. Najgorsze co mozna zrobić, to wytykanie dziecku słomianego zapału, bo zabija się w nim inicjatywę. Dorośli niejednokrotnie nie wiedzą czy coś jest dla nich a są dorośli, to czego oczekiwwć od dziecka? 

Niech próbuje wszystkiego, jak nie karate, to piłka, jak nie piłka, to szachy, jak nie szachy, to wspinaczka nie wiadomo co zaskoczy. Poza tym o jakich porażkach mówmy? Czy człowiek uczy się robić rózne rzeczy bo lubi, czy od razu bo musi być lepsze od innych? Złe podejście do aktywności fizycznej juz na wstępie, potem się dziwić, że dzieci nie chcą korzystać z zajęć wf, kiedy wrzuca sie je w wir rywalizacji. 

Dokladnie! Dodatkowo strasznie pogardliwie sie wypowiadasz o wlasnym synu, bardzo to jest przykre. To dopiero siedmiolatek, ktory ma prawo odkrywac swiat i to, co lubi i co sprawia mu przyjemnosc. Mam nadzieje, ze do dziecka odnosnisz sie lepiej, niz go tu opisalas, bo wyrosnie kolejny chlopiec z kompleksami...

karlsdatter napisał(a):

Himawari napisał(a):

Zastanawiam się też, dlaczego używasz takich pejoratywnych określeń w kontekście swojego dziecka - płaczliwy, ciapowaty? Jaskolka dla siedmiolatka wcale nie jest łatwa i nie jest żadnym wyznacznikiem sprawności :)

Juz myślałam, że tylko mnie to uderzyło. Okropnie się to czyta, jakbyś gardziła własnym dzieckiem.

Nie dowiesz się dopóki go nie zapiszesz. Dzieci są różne, a takie treningi dla początkujących to zbiór różnych osobowości a nie zlot małych samców alfa.

ciesze sie ze nie tylko ja odnioslam takie wrazenie. Jakas straszna pogarda dla dziecka i zaszufladkowanie ze 'na pewno sobie nie poradzi'. Jesli on chce chodzic na jakies zajecia, to powinien probowac. Jak nie bedzie sobie radzil, to tez nie nalezy go od razu wypisaywac tylko motywowac do pracy, inaczej wyrosnie taka d wolowa jak z tego filmiku gdzie nastolatek nie umial marchewki obrac. 

Pasek wagi

Galadriela30 napisał(a):

karlsdatter napisał(a):

Himawari napisał(a):

Zastanawiam się też, dlaczego używasz takich pejoratywnych określeń w kontekście swojego dziecka - płaczliwy, ciapowaty? Jaskolka dla siedmiolatka wcale nie jest łatwa i nie jest żadnym wyznacznikiem sprawności :)

Juz myślałam, że tylko mnie to uderzyło. Okropnie się to czyta, jakbyś gardziła własnym dzieckiem.

Nie dowiesz się dopóki go nie zapiszesz. Dzieci są różne, a takie treningi dla początkujących to zbiór różnych osobowości a nie zlot małych samców alfa.

ciesze sie ze nie tylko ja odnioslam takie wrazenie. Jakas straszna pogarda dla dziecka i zaszufladkowanie ze 'na pewno sobie nie poradzi'. Jesli on chce chodzic na jakies zajecia, to powinien probowac. Jak nie bedzie sobie radzil, to tez nie nalezy go od razu wypisaywac tylko motywowac do pracy, inaczej wyrosnie taka d wolowa jak z tego filmiku gdzie nastolatek nie umial marchewki obrac. 

Dużo prawdy w tym co piszecie. Jak się dziecko szufladkuje jako ciapowate i wiecznie za małe na coś, to potem takie jest, bo wyczuwa, ze rodzic nie wierzy że uda mu się daną rzecz zrobić i potem samo ma o sobie takie zdanie, że jest do niczego to po co próbować? 

7 latek na pewno nie jest za mały na trenowanie. On jest "za mały" tylko w Twojej głowie :)

Pasek wagi

No macie rację, że nie wygląda to zbyt ladnie. Po prostu pisałam szybko i chciałam do sedna napisać, żeby każdy zrozoumoal aż za Dobrze. I chyba się udało. Jasne, że wspieram syna w każdym rozwoju i chwale, próbujemy ulepszać sprawność, ale nie oszukujemy się, orłem sprawności nie jest, zresztą po mnie i nie wmowie, że iest najlepszym sportowcem, bo życie szybko zweryfikuje. Ma inne zdolności, których jest swiadomy i ja tez. Oczywiście, nie mówię, że jest słaby, ale próbuje wprowadzać, a to wdrapać się na drzewo, a to przeskoczyć coś itp, i radzi sobie. Ćwiczeniami i zabawa dużo podnosimy, ale też syn tylko ze mną, ja strachliwa i tak niestety to się ulozylo. Zreszta ja te nie jestem jakąś super sprawna. Zresztą uprzedze, że niektóre rzeczy mogą być trudne, nudne, męczące, ale to nie o to wogole chodzi. Nie będzie chciał to się wypisze i wogole problemu z tym nie ma, ale niech spróbuje jeśli chce. Jestem wyrozumiala, choć w tym poście można odnieść wrażenie okropnej matki.

U nas nie ma piłki nożnej dla tego wieku, poza tym tam zbyt wielka konkurencja, dzieciaki mówią tylko kto co zepsuł, o przegranych itp, zła atmosfera, więc piłkę bym Irak na końcu zostawiła. Nie wiem czy trener pilnuje czy nie, ale dzieci w głowie mają zbytnią rywalizację, podejrzewam, że gorszych by odsuwali, nie podawali piłki itp, taka część jest, że między sobą. Nawet jakby trener to naprostowal, to nie uda mu się to do końca, taka grupa mu się trafiła a i szkoda nerwow. Jeśli by syn chciał i łapał się na wiek , mógłby spróbować, ale póki co stawiam to na ostatnim miejscu. Choć na piłkę też chodzi jeden trudny chłopak, ale jak to wygląda to nie wiem, bo do szkoły mama też wzywana co chwilę, bo krzyczy jak mu się coś nie udaje. 

Chodzi mi po prostu, czy nas przyjmą, co w takiej sytuacji, jak to wygląda, czy jest sens , czy ktoś ma jakieś doświadczenia, słyszał cos? Płaczliwość itp napewno przeszkadza w zajęciach, czy nie ma problemów z tym? To są zajęcia dla dzieci tylko. 

Wssystko się okaże, ale chce się zorientować jak to wygląda, czy nie ma problemów z tym. Muszę w ten sposób zapytać trenera, ponieważ gdyby powiedział, że lepiej poczekać, to napewno ma doświadczenie w tym, jedni są wyrozumiali, inni nie, poza tym, musi wiedzieć jak wygląda sytuacja, bez czarowania, oszukiwania o cukrownia. Może będzie dobrze i bez problemu, ale uprzedzić nie zaszkodzi, może trener jakoś indywidualnie by podchodził, wspierał, nakierowywal , a może by miał nas dość. Takie dylematy. Jak to wygląda, jak dziecko płacze ? Rodzice podchodzą ogarnąć sytuacje czy na bok dziecko samo odchodzi się ogarnąć, bo napewno trener nie spędzi godziny na uspokajaniu każdego po kolei dziecka, bo by zajęć nie było. Też żadnej traumy nie chce szykować dla syna, bo to żaden przymus chodzić, a ma być przyjemnością. 

Pasek wagi

© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.