Temat: Jak żyć z tymi słodyczami

Hej. Próbuje się odchudzić (narazie bezskutecznie) ale bardzo ciężko mi się powstrzymać od słodyczy. Ja nie kupuję i nie mam u siebie ale mieszkam z teściową u której wszędzie są porozstawiane słodycze i ciągle robi jakieś pyszne ciasta itp. Nie potrafię sobie odmówić. Dobrze mi idzie zdrowe jedzenie ale jak tam do niej schodzę to już sobie myślę : takie ma pyszności że żal się nie skusić … i co tu zrobić 

U mnie w domu rodzinnym nigdy nie było słodyczy i z łatwością utrzymywałam zdrowy styl życia a teraz czuję że się uzależniłam 

agazur57 napisał(a):

100kgOklaski napisał(a):

Ja między innymi przez słodycze dobiłam się do 112,5 kg. Nie będę dawać złotych rad, bo na każdego działa co innego ale powiem, co u mnie pomogło. 

Przede wszystkim nie rezygnowanie całkowicie ze słodyczy, bo po "detoksie" rzucałam się jak głupia. Jeśli jem coś słodkiego, to najlepiej do 16/17 (chodzę spać ok 23) i jem po posiłku - wtedy nie pochłaniam chorych ilości. Dodatkowo wprowadziłam słodkie posiłki (owsianki, czy naleśniki białkowe, np. z puddingiem - fajnie oszukuje mózg, że słodkie). Są fajne zamienniki słodyczy, np. galaretka bez cukru, którą można ubić i mieć słodką piankę. Są też sosy 0 kcal (w większości czuć syntetyk ale idzie się przyzwyczaić), można zrobić lub kupić żelki z mniejszą ilością cukru, można zrobić domowe słodycze z ksylitolem. Moim ostatnim odkryciem są kremy "czekoladowe" z całymi owocami (chyba z SFD) i to jest świetne, bo nie ma aż tak wielu kalorii. No i lody wodne :) np. Kaktus, który ma chyba ok 70 kcal, można znaleźć też takie, które mają jeszcze mniej kalorii.

Podsumowując: mnie uratowały zamienniki. 

Lody samemu można sobie zrobić- ja mam specjalne foremki tubkowe i dzieciakom robiłam z jogurtów smakowych. Można samemu sok zamrozić czy zmieszać jogurt naturalny z owocami.

Ja sięgam po gume do zucia smakową jak mnie bardzo przypili. Od 2 tychodni praktycznie nic nie jem i mnie nie ciagnie. Ale faktycznie jak cos lezy pod ręką, to ręka sama sie wyciąga.

Poza lodami wszystko można samemu zrobić, wyhodować kurczaki i zrobić z nich zdrowe nuggetsy albo zasiać pszenicę. Gumę do żucia też można samemu zrobić.

Pasek wagi

100kgOklaski napisał(a):

agazur57 napisał(a):

100kgOklaski napisał(a):

Ja między innymi przez słodycze dobiłam się do 112,5 kg. Nie będę dawać złotych rad, bo na każdego działa co innego ale powiem, co u mnie pomogło. 

Przede wszystkim nie rezygnowanie całkowicie ze słodyczy, bo po "detoksie" rzucałam się jak głupia. Jeśli jem coś słodkiego, to najlepiej do 16/17 (chodzę spać ok 23) i jem po posiłku - wtedy nie pochłaniam chorych ilości. Dodatkowo wprowadziłam słodkie posiłki (owsianki, czy naleśniki białkowe, np. z puddingiem - fajnie oszukuje mózg, że słodkie). Są fajne zamienniki słodyczy, np. galaretka bez cukru, którą można ubić i mieć słodką piankę. Są też sosy 0 kcal (w większości czuć syntetyk ale idzie się przyzwyczaić), można zrobić lub kupić żelki z mniejszą ilością cukru, można zrobić domowe słodycze z ksylitolem. Moim ostatnim odkryciem są kremy "czekoladowe" z całymi owocami (chyba z SFD) i to jest świetne, bo nie ma aż tak wielu kalorii. No i lody wodne :) np. Kaktus, który ma chyba ok 70 kcal, można znaleźć też takie, które mają jeszcze mniej kalorii.

Podsumowując: mnie uratowały zamienniki. 

Lody samemu można sobie zrobić- ja mam specjalne foremki tubkowe i dzieciakom robiłam z jogurtów smakowych. Można samemu sok zamrozić czy zmieszać jogurt naturalny z owocami.

Ja sięgam po gume do zucia smakową jak mnie bardzo przypili. Od 2 tychodni praktycznie nic nie jem i mnie nie ciagnie. Ale faktycznie jak cos lezy pod ręką, to ręka sama sie wyciąga.

Poza lodami wszystko można samemu zrobić, wyhodować kurczaki i zrobić z nich zdrowe nuggetsy albo zasiać pszenicę. Gumę do żucia też można samemu zrobić.

Myślę, że nie ma co popadać w skrajności. Jeśli chodzi o lody to latem pozwalam sobie i to wcale nie rzadko. Jeden lód dziennie nawet kupny, nie spowoduje nie wiadomo jakiego tycia. Grunt co poza tym lodem się zje. Jak we wszystkim słowo klucz to umiar. Ja np teraz od dobrych 2ch miesięcy tracę pomału na wadze, chociaż pozwalam sobie na słodycze nawet codziennie, ale nie siadam z paczką cukierków, tylko biorę jeden, góra dwa. Ktoś je czekoladę i mnie częstuje, biorę 2 kosteczki i tyle. Pypeć zostaje zaspokojony. Ale jeśli mnie nie ciągnie, to nie jem. Nie wychodzę z założenia, że muszę zjeść coś słodkiego codziennie. Ale jak mi się chce, to zjem troszkę. Jak sobie całkowicie odmawiałam przez dłuższy czas, to potem rzucałam się na ogromne ilości na raz. Tak na prawdę jak człowiek pakuje w siebie 30stego cukierka czy całą czekoladę, to w pewnym momencie już nawet nie czuje że to takie dobre, tylko pcha w siebie żeby pchać po kokardy. To gdzieś w głowie siedzi. Ale na takim etapie też byłam nieraz, więc rozumiem niestety.

Pasek wagi

100kgOklaski napisał(a):

agazur57 napisał(a):

100kgOklaski napisał(a):

Ja między innymi przez słodycze dobiłam się do 112,5 kg. Nie będę dawać złotych rad, bo na każdego działa co innego ale powiem, co u mnie pomogło. 

Przede wszystkim nie rezygnowanie całkowicie ze słodyczy, bo po "detoksie" rzucałam się jak głupia. Jeśli jem coś słodkiego, to najlepiej do 16/17 (chodzę spać ok 23) i jem po posiłku - wtedy nie pochłaniam chorych ilości. Dodatkowo wprowadziłam słodkie posiłki (owsianki, czy naleśniki białkowe, np. z puddingiem - fajnie oszukuje mózg, że słodkie). Są fajne zamienniki słodyczy, np. galaretka bez cukru, którą można ubić i mieć słodką piankę. Są też sosy 0 kcal (w większości czuć syntetyk ale idzie się przyzwyczaić), można zrobić lub kupić żelki z mniejszą ilością cukru, można zrobić domowe słodycze z ksylitolem. Moim ostatnim odkryciem są kremy "czekoladowe" z całymi owocami (chyba z SFD) i to jest świetne, bo nie ma aż tak wielu kalorii. No i lody wodne :) np. Kaktus, który ma chyba ok 70 kcal, można znaleźć też takie, które mają jeszcze mniej kalorii.

Podsumowując: mnie uratowały zamienniki. 

Lody samemu można sobie zrobić- ja mam specjalne foremki tubkowe i dzieciakom robiłam z jogurtów smakowych. Można samemu sok zamrozić czy zmieszać jogurt naturalny z owocami.

Ja sięgam po gume do zucia smakową jak mnie bardzo przypili. Od 2 tychodni praktycznie nic nie jem i mnie nie ciagnie. Ale faktycznie jak cos lezy pod ręką, to ręka sama sie wyciąga.

Poza lodami wszystko można samemu zrobić, wyhodować kurczaki i zrobić z nich zdrowe nuggetsy albo zasiać pszenicę. Gumę do żucia też można samemu zrobić.

To co kupujesz w sklepie, to często zamrożone soki owocowe- zwłaszcza sorbety. Tylko płacisz 3 zł, za coś co jest warte 30 gr. Do tego mają jeszcze kupę cukru w sobie. A tak można zmiksować truskawki z sokiem z pomaranczy z bananem- nie dość, że dobre, to jeszcze zdrowe. Kiedyś robiłam też lody pistacjowe (na bazie orzechów pistacjowych)- jakość nieporównywalna z tymi w sklepie.

agazur57 napisał(a):

100kgOklaski napisał(a):

agazur57 napisał(a):

100kgOklaski napisał(a):

Ja między innymi przez słodycze dobiłam się do 112,5 kg. Nie będę dawać złotych rad, bo na każdego działa co innego ale powiem, co u mnie pomogło. 

Przede wszystkim nie rezygnowanie całkowicie ze słodyczy, bo po "detoksie" rzucałam się jak głupia. Jeśli jem coś słodkiego, to najlepiej do 16/17 (chodzę spać ok 23) i jem po posiłku - wtedy nie pochłaniam chorych ilości. Dodatkowo wprowadziłam słodkie posiłki (owsianki, czy naleśniki białkowe, np. z puddingiem - fajnie oszukuje mózg, że słodkie). Są fajne zamienniki słodyczy, np. galaretka bez cukru, którą można ubić i mieć słodką piankę. Są też sosy 0 kcal (w większości czuć syntetyk ale idzie się przyzwyczaić), można zrobić lub kupić żelki z mniejszą ilością cukru, można zrobić domowe słodycze z ksylitolem. Moim ostatnim odkryciem są kremy "czekoladowe" z całymi owocami (chyba z SFD) i to jest świetne, bo nie ma aż tak wielu kalorii. No i lody wodne :) np. Kaktus, który ma chyba ok 70 kcal, można znaleźć też takie, które mają jeszcze mniej kalorii.

Podsumowując: mnie uratowały zamienniki. 

Lody samemu można sobie zrobić- ja mam specjalne foremki tubkowe i dzieciakom robiłam z jogurtów smakowych. Można samemu sok zamrozić czy zmieszać jogurt naturalny z owocami.

Ja sięgam po gume do zucia smakową jak mnie bardzo przypili. Od 2 tychodni praktycznie nic nie jem i mnie nie ciagnie. Ale faktycznie jak cos lezy pod ręką, to ręka sama sie wyciąga.

Poza lodami wszystko można samemu zrobić, wyhodować kurczaki i zrobić z nich zdrowe nuggetsy albo zasiać pszenicę. Gumę do żucia też można samemu zrobić.

To co kupujesz w sklepie, to często zamrożone soki owocowe- zwłaszcza sorbety. Tylko płacisz 3 zł, za coś co jest warte 30 gr. Do tego mają jeszcze kupę cukru w sobie. A tak można zmiksować truskawki z sokiem z pomaranczy z bananem- nie dość, że dobre, to jeszcze zdrowe. Kiedyś robiłam też lody pistacjowe (na bazie orzechów pistacjowych)- jakość nieporównywalna z tymi w sklepie.

Ale tak jest przecież z większością produktów 

Pasek wagi

© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.