- Pomoc
- Regulamin
- Polityka prywatności
- O nas
- Kontakt
- Newsletter
- Program Partnerski
- Reklama
- Poleć nasze usługi
© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.
24 kwietnia 2024, 14:50
Hej, niektóre z was może pamiętają mój wpis o trudach wychowania dwulatki. Problem nadal jest i się pogłębia, córka jest bardzo uparta i do tego wymyśla bardzo dziwne/szkodliwe obiekty do swojej upartości, rządząc sobą a także innymi. Nie chcę jej ulegać i wytrwale stawiam na swoim jednak to prowadzi do wielu małych wojen w ciągu dnia, gdzie potrafi piszczeć,krzyczeć i płakać nawet godzinę. Bardzo ciężko znaleźć sposób aby ją przekonać i uspokoić. Czuję, że to odbija się na moim zdrowiu psychicznym. Coraz częściej czuję się przebodźcowana, dziwnie boli mnie głowa, jakby bardziej psychika, nie wiem jak to określić. Niby zachowuję spokój a od środka aż mnie roznosi. Coraz bardziej tracę umiejętność bycia taką entuzjastyczną wesołą mamą nawet gdy ładnie spokojnie się bawi. Często daję upust wypisując mężowi niepokojące wiadomości gdy jest w pracy. Zdarza się coraz częściej, że krzyknę na córkę i robię się mniej wrażliwa do niej. Później mi bardzo źle ze samą sobą za to zachowanie. Myślę czy są jakieś leki uspokajające które mnie wesprą w takich trudnych chwilach ponieważ brak narazie perspektywy na zmiany? Zwykle płacze już od samego rana ledwo otworzy oczy, bo a to że chce mleko (po czym i tak go nie wypije), a to wstaje z płaczem że chce sweter/szalik lub inne absurdy. W nocy budzi się raz na mleko i też od razu z mega płaczem. Wieczorem też idzie spać po histerii bo a to nie chce się rozebrać do mycia, później nie chce wyjść z wanny, nie taka piżama i milion problemów. Jestem permanentnie podirytowana i czuję, że tracę nad sobą kontrolę chociaż na świadomym poziomie jest mi z tym źle i obiecuję sobie, że już będę spokojna i będę wytrzymywać. Jednak te ciągłe walki o byle co plus piski na głowie wysysają tyle energii... Czasem jak ona zaśnie to po prostu płaczę. Myślę nawet czasem nad pójściem do psychiatry po jakiś lek ale czy jest sens się faszerować? Czy to może ze mną jest coś nie tak a dzieci po prostu tak mają...
Edytowany przez 63kgmojemarzenie 24 kwietnia 2024, 15:00
26 kwietnia 2024, 23:00
Zgadzam się z tymi drzemkami- aktualnie to walka aby poszła na drzemkę, a wieczorem nie jest śpiąca więc znowu ciężko jej zasnąć i zasypia o 21 a ja już nie mam praktycznie wieczoru bo chodzę spać o 22 zmęczona. Spróbuję przez weekend jej nie kłaść wcale na drzemkę i może to rozwiąże ten problem mojej i jej frustracji związanej ze snem. Co do mleka to bardzo długo jadła w nocy 2 razy aż powiedziałam koniec- tydzień płaczu w nocy i jakoś automatycznie zaczęła jeść więcej w dzień i zaczęła przesypiać noce. To było jak zbawienie. Trwało to 2/3 miesiące a teraz wstaje od tygodnia codziennie w nocy ale tylko raz je. Nagle odszedł jej apetyt i zaczęła skubać jak ptaszek, na śniadanie ledwo kawałek chleba, obiad w miarę normalna porcja, ale potem tylko jakieś wafelki czy ogórek kiszony, 3 łyżki jogurtu i tyle. Także wierzę że w nocy może ją głód budzić, zresztą teraz jest bardziej świadoma i już nie mam sposobu aby jej odmówić bo wychodzi z łóżeczka i mocno się domaga. Mam nadzieję że apetyt jej w końcu wróci ale boję się że to taki typ niejadka. W dzień wcale jej mleka nie daję, tylko na noc zagęszczone lekko kaszką no i od niedawna znowu w nocy :/
cos mi sie z dawnych czasow przypomina ze chyba w takiej sytuacji zamiast jedzenia w nocy dalam sie napic, czyli to co dziecko pije - woda, herbatka, nei wiem juz. Moze da sie zaspokoic przyzwyczajenie i bedzie glodniejsza w dzien, zje lepiej i bedzie latwiej odejsc od tego nocnego zycia:) Nie wiem czy ma sens, ja bym sprobowala.
Można oczywiście próbować, przy niektórych dzieciach się udaje ale niestety nie u wszystkich. Mój jadł w nocy bardzo długo, próbowaliśmy przejść na wodę, powoli rozwadnialiśmy mu to mleko żeby się powoli przyzwyczaił skoro samej wody nie chciał ale jak było zbyt rozwodnione to albo budził się jeszcze częściej, albo wrzeszczał dopóki nie dostał "gęstszego".
Ktoś Ci wyżej napisał, że 2 lata to najwyższy czas na rezygnację z drzemki - jeśli dziecko jej potrzebuje to nie jest dobry pomysł a wiek 2 lata to jednak czas gdzie większość dzieci tej drzemki jeszcze potrzebuje. Albo przynajmniej czasu na odpoczynek, wyciszenie.
Może pocieszy Cię to, że mój nie śpi w dzień odkąd skończył półtora roku (więc i w dzień nie było już czasu "wolnego" od dawna) a spać i tak chodzi po 22:00 🤷♀️
26 kwietnia 2024, 23:07
Zgadzam się z tymi drzemkami- aktualnie to walka aby poszła na drzemkę, a wieczorem nie jest śpiąca więc znowu ciężko jej zasnąć i zasypia o 21 a ja już nie mam praktycznie wieczoru bo chodzę spać o 22 zmęczona. Spróbuję przez weekend jej nie kłaść wcale na drzemkę i może to rozwiąże ten problem mojej i jej frustracji związanej ze snem. Co do mleka to bardzo długo jadła w nocy 2 razy aż powiedziałam koniec- tydzień płaczu w nocy i jakoś automatycznie zaczęła jeść więcej w dzień i zaczęła przesypiać noce. To było jak zbawienie. Trwało to 2/3 miesiące a teraz wstaje od tygodnia codziennie w nocy ale tylko raz je. Nagle odszedł jej apetyt i zaczęła skubać jak ptaszek, na śniadanie ledwo kawałek chleba, obiad w miarę normalna porcja, ale potem tylko jakieś wafelki czy ogórek kiszony, 3 łyżki jogurtu i tyle. Także wierzę że w nocy może ją głód budzić, zresztą teraz jest bardziej świadoma i już nie mam sposobu aby jej odmówić bo wychodzi z łóżeczka i mocno się domaga. Mam nadzieję że apetyt jej w końcu wróci ale boję się że to taki typ niejadka. W dzień wcale jej mleka nie daję, tylko na noc zagęszczone lekko kaszką no i od niedawna znowu w nocy :/
cos mi sie z dawnych czasow przypomina ze chyba w takiej sytuacji zamiast jedzenia w nocy dalam sie napic, czyli to co dziecko pije - woda, herbatka, nei wiem juz. Moze da sie zaspokoic przyzwyczajenie i bedzie glodniejsza w dzien, zje lepiej i bedzie latwiej odejsc od tego nocnego zycia:) Nie wiem czy ma sens, ja bym sprobowala.
Można oczywiście próbować, przy niektórych dzieciach się udaje ale niestety nie u wszystkich. Mój jadł w nocy bardzo długo, próbowaliśmy przejść na wodę, powoli rozwadnialiśmy mu to mleko żeby się powoli przyzwyczaił skoro samej wody nie chciał ale jak było zbyt rozwodnione to albo budził się jeszcze częściej, albo wrzeszczał dopóki nie dostał "gęstszego".
Ktoś Ci wyżej napisał, że 2 lata to najwyższy czas na rezygnację z drzemki - jeśli dziecko jej potrzebuje to nie jest dobry pomysł a wiek 2 lata to jednak czas gdzie większość dzieci tej drzemki jeszcze potrzebuje. Albo przynajmniej czasu na odpoczynek, wyciszenie.
Może pocieszy Cię to, że mój nie śpi w dzień odkąd skończył półtora roku (więc i w dzień nie było już czasu "wolnego" od dawna) a spać i tak chodzi po 22:00 ????
musze tu potwierdzic ze - sa dzieci , ktore juz nie chca spac i meka panska byloby je klasc ale tez sa takie, ktore tez jako 5ciolatki lubia sie polozyc i usnac, nawet jesli to nie bedzie dlugo - nie ma recept na ci, trzeba swoje dziecko rozszyfrowywac i to nie raz na dlugi czas ale to tez ciagle sie zmienia wraz ze skokami rozwoju.
27 kwietnia 2024, 14:41
polecam zapisać się na psychoterapię, można nawet na NFZ i korzystać na zasadzie teleporady , plus są takie tabletki do ssania meliski , albo valused, na mnie działają.
27 kwietnia 2024, 15:44
Z tym że 2 lata to najwyższy czas na koniec drzemek to się nie zgadzam. Tzn u mnie akurat oboje dzieci zrezygnowało z drzemek faktycznie do 2 roku życia ale znam sporo dzieci które drzemaly do 4-5 roku życia i przesypiały normalnie noce. To zależy od dziecka i w tej kwestii moim zdaniem nie ma "najwyższy czas". O ile można się przyczepić do 4 latka walącego w pieluchy czy 5 latka jeżdżącego w wózku (pomijając kwestie jakichś chorób) i jest masa rzeczy które dziecko do pewnego wieku powinno opanować, to drzemki czy rezygnacja z nich się w to nie wpisuje. Ale w tym przypadku jeśli faktycznie jest bunt przed tym spaniem w dzień i dziecko nie chce, nie może zasnąć to bym rozważyła i zobaczyła. Może akurat zadziała.
27 kwietnia 2024, 21:33
No u nas też porcja gęstej kaszy na noc plus brak drzemki w dzień i dzieciaki spały elegancko. Moje dzieci po cycku nie tolerowały smaku mleka modyfikowanego, żeby sobie kulturalnie wypić (zresztą w tym wieku to chyba już "za lekkie" na kolację). No ale że coś musiałam im dawać a po odstawieniu od piersi nie chciałam dawać jeszcze mleka krowiego bo za wcześnie było, to robiłam na tym mleku modyfikowanym jakąś kaszkę (jaglaną czy coś w ten deseń) i do tego mus jakiś owocowy, żeby nie czuły smaku mleka. Jak opierniczyli tego miskę, to starego by głód nie obudził :P
27 kwietnia 2024, 21:54
nie myślałaś żeby posłać dziecko do żłobka a sama iść do pracy ?
przecież pisała, że mają jedno auto i jeździ nim do pracy mąż, a na przedszkole też się nie godzi, bo dziecko będzie chorować.
wybacz, że nie każdy ma czas czytać 10 stron wątku, ja mam dziecko w przedszkolu i normalnie pracuje, praca sprawia że stać Cię na auto. Jeśli chodzi o choroby - pytanie czy lepiej być z dzieckiem w mniejszym zakresie i dać mu więcej czy na siłę bohaterzyc żeby opadać z sił i nie mieć cierpliwości do dziecka. Ja z dzieckiem w domu byłam tyle co urlop i nie dłużej, bo inaczej pewnie też by mnie to dojechało.
30 kwietnia 2024, 11:32
nie wiem czy ktoś z was tu jeszcze zagląda ale powiem wam co mi się przydarzyło nieprawdopodobnego w niedzielę- jadąc na uczelnię moje auto zaczęło się palić. Szybko uciekłam i nic mi się nie stało ale auto spłonęło w znaczącej części i poszło na złom. Emocje straszne i ciężko się otrząsnąć
30 kwietnia 2024, 13:32
nie wiem czy ktoś z was tu jeszcze zagląda ale powiem wam co mi się przydarzyło nieprawdopodobnego w niedzielę- jadąc na uczelnię moje auto zaczęło się palić. Szybko uciekłam i nic mi się nie stało ale auto spłonęło w znaczącej części i poszło na złom. Emocje straszne i ciężko się otrząsnąć
o matko, niedawno widzialam cos takiego w wiadomosciach, tyle ze kierowca nie mogl sie uwolnic i ludzie dali rade go wyciagnac przez okno - to wszystko na autostradzie.
Dzieki Bogu ze dalas rade i nic ci nie jest❤, Trauma pewnie dlugo potrzyma.
30 kwietnia 2024, 15:23
nie wiem czy ktoś z was tu jeszcze zagląda ale powiem wam co mi się przydarzyło nieprawdopodobnego w niedzielę- jadąc na uczelnię moje auto zaczęło się palić. Szybko uciekłam i nic mi się nie stało ale auto spłonęło w znaczącej części i poszło na złom. Emocje straszne i ciężko się otrząsnąć
o matko, niedawno widzialam cos takiego w wiadomosciach, tyle ze kierowca nie mogl sie uwolnic i ludzie dali rade go wyciagnac przez okno - to wszystko na autostradzie.
Dzieki Bogu ze dalas rade i nic ci nie jest?, Trauma pewnie dlugo potrzyma.
No mi najpierw zgasł a dopiero za chwilę zobaczyłam ogień pod nogami. Od razu bez problemu uciekłam. Ale coś się mnie jakieś dziwne zdarzenia trzymają…. jeszcze do siebie nie mogę dojść i co jakiś czas wracają żywe wspomnienia tego pierwszego momentu pożaru i strach żeby mi się nic nie stało. Jednak umysł a ciało mają swoją inną mądrość i długo nie mogłam samej sobie przetłumaczyć że już nic mi nie grozi . Ale myślę że to kwestia czasu aby dojść do siebie bo nie takie rzeczy się przeżyło … :/