- Pomoc
- Regulamin
- Polityka prywatności
- O nas
- Kontakt
- Newsletter
- Program Partnerski
- Reklama
- Poleć nasze usługi
© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.
24 kwietnia 2024, 14:50
Hej, niektóre z was może pamiętają mój wpis o trudach wychowania dwulatki. Problem nadal jest i się pogłębia, córka jest bardzo uparta i do tego wymyśla bardzo dziwne/szkodliwe obiekty do swojej upartości, rządząc sobą a także innymi. Nie chcę jej ulegać i wytrwale stawiam na swoim jednak to prowadzi do wielu małych wojen w ciągu dnia, gdzie potrafi piszczeć,krzyczeć i płakać nawet godzinę. Bardzo ciężko znaleźć sposób aby ją przekonać i uspokoić. Czuję, że to odbija się na moim zdrowiu psychicznym. Coraz częściej czuję się przebodźcowana, dziwnie boli mnie głowa, jakby bardziej psychika, nie wiem jak to określić. Niby zachowuję spokój a od środka aż mnie roznosi. Coraz bardziej tracę umiejętność bycia taką entuzjastyczną wesołą mamą nawet gdy ładnie spokojnie się bawi. Często daję upust wypisując mężowi niepokojące wiadomości gdy jest w pracy. Zdarza się coraz częściej, że krzyknę na córkę i robię się mniej wrażliwa do niej. Później mi bardzo źle ze samą sobą za to zachowanie. Myślę czy są jakieś leki uspokajające które mnie wesprą w takich trudnych chwilach ponieważ brak narazie perspektywy na zmiany? Zwykle płacze już od samego rana ledwo otworzy oczy, bo a to że chce mleko (po czym i tak go nie wypije), a to wstaje z płaczem że chce sweter/szalik lub inne absurdy. W nocy budzi się raz na mleko i też od razu z mega płaczem. Wieczorem też idzie spać po histerii bo a to nie chce się rozebrać do mycia, później nie chce wyjść z wanny, nie taka piżama i milion problemów. Jestem permanentnie podirytowana i czuję, że tracę nad sobą kontrolę chociaż na świadomym poziomie jest mi z tym źle i obiecuję sobie, że już będę spokojna i będę wytrzymywać. Jednak te ciągłe walki o byle co plus piski na głowie wysysają tyle energii... Czasem jak ona zaśnie to po prostu płaczę. Myślę nawet czasem nad pójściem do psychiatry po jakiś lek ale czy jest sens się faszerować? Czy to może ze mną jest coś nie tak a dzieci po prostu tak mają...
Edytowany przez 63kgmojemarzenie 24 kwietnia 2024, 15:00
26 kwietnia 2024, 18:02
wyzej jest duzo dobrych rad- podsumuje to jako stawianie wyraznej granicy. Mam w przedszkolu wiele takich dzieci, mysla ze wrzeszczac jak najglosniej osiagnal wszystko k niestety musze ich rozczarowac. Kucam przy tak dracym sie maluszku i wyraznie w miare spokojnie ale bardzo zdecydowanym tonem mowie mu ze ma przestac krzyczec i ma powiedziec co sie stalo ( jesli nie widze powodu, bo np podrapaly sie dwa bobasy o1 klocek, czy pociag). Jesli wiem o co chodzi to tez wyraznie mowie jakie ma mozliwosci wyboru rozwiazania problemu, daje szanse by dziecko samo zdecydowalo jak problem rozwiazemy, daje czas na krotka decyzje. Jesli to nie przyniesie rozwiazania to dziecko musi zrobic przerwe na zastanowienie- musi posiedziec na krzeselku i uspokoic emocje- odpoczac, wymyslic co chce robic/ czego chce. Ja uzywam czasem stopera- nastawiam na odpowiednio do wieku 3- 5 minut. No i wiadomo ze bywa ze dziecko krzyczy caly czas, rzuca sie na swoim krzeselku, kladzie sie by pokazac ze i tak zrobi co zechce. Wtedy podnosze, sadzam spowrotem i wyraznie mowie ze ma zrobic przerwe i posiedziec. Na ogol to pomaga, dobra pomoca sa podpowiedhiane do wyboru 2-3 mozliwosci rozwiazania problemu. Dziecko czuje sie zadowolone, bo to ono decyduje jak problem sie zamknie.Jednoczesnie ja okreslam ramy w jakich maja byc zamkniete te rozwiazania. Na koniec na ogol razem cos robimy ( jak Drama minie).
Najwazniesze- to wszystko minie??? i jesli postawisz wyraznie granice to osiagniesz sukces, jesli bedzie ona krzykiem ciagle przesuwana, to nie chce myslec co bedzie pozniej?.
Przeczekaj, poszukaj pomocy jedli potrzebujesz, ja nie jestem w tej sytuacji za lekami, ale to indywidualne, jedni radza ze stresem bez tabsow, inni potrzebuja ich. To musisz sama wiedziec.
całkiem niedawno na jakiejś grupie facebookowej dot. przedszkoli czytałam oburzenie rodziców na takie metody.
Ja widze ze dzieci potrzebuja przerwy i dotychczas zazwyczaj funkcjonuje to dobrze, rebelianci umieja analizowac i wiedza ze niewiele ugraja, znajduja dosyc szybko rozwiazanie, dzieci sa inteligentne. A rodzice jesli uwazaja ze cos w tej metodzie jest nie tak, niechby zaproponowali ich lepsza metode. Chetnie poznalabym i jesli jest lepsza to chetnie przejme.
Heh, moja mama była też oburzona na moje metody. Bo ja byłam dzieckiem, z którym generalnie dało się wszystko wynegocjować - więc rodzice negocjowali. Przyznała mi rację, kiedy pewnego dnia poszłyśmy we 3 z młodą na spacer, po czym młoda z jakiegoś powodu walnęła się na chodnik przy ruchliwej ulicy, wrzeszcząc, kopiąc i tarzając się w pyle, po czym mimo uspokajania in nagabywania nie przestała wyć przez kwadrans, po czym finalnie musiałam zabrać ją kopiącą i wyjącą na trawnik, żeby sobie mogła histeryzować nie blokując chodnika. Gdzie uspokoiła się mniej więcej po kolejnych 10 minutach. Mama przyznała mi rację, że to cyrk na kołach i dopiero teraz rozumie, co to znaczy histeryzujące dziecko, którego nie da się nijak opanować.
krytykowac jest latwo. Moje corki nie mialy tych histerii, wszystko moglam z nimi przegadac ( maz tylko sie smial ze kiedys pypcia na jezyku dostany tyle z nimi " sie tlumacze"). Natomiast wnuczka dokladnie tak jak opisalas- pad na glebe, walka calym cialem i krzyk🙈🙈🙈. Tylko konsekwentne dzialanie spowodowalo ze tenokres trwal nie dlugo.
26 kwietnia 2024, 18:19
wyzej jest duzo dobrych rad- podsumuje to jako stawianie wyraznej granicy. Mam w przedszkolu wiele takich dzieci, mysla ze wrzeszczac jak najglosniej osiagnal wszystko k niestety musze ich rozczarowac. Kucam przy tak dracym sie maluszku i wyraznie w miare spokojnie ale bardzo zdecydowanym tonem mowie mu ze ma przestac krzyczec i ma powiedziec co sie stalo ( jesli nie widze powodu, bo np podrapaly sie dwa bobasy o1 klocek, czy pociag). Jesli wiem o co chodzi to tez wyraznie mowie jakie ma mozliwosci wyboru rozwiazania problemu, daje szanse by dziecko samo zdecydowalo jak problem rozwiazemy, daje czas na krotka decyzje. Jesli to nie przyniesie rozwiazania to dziecko musi zrobic przerwe na zastanowienie- musi posiedziec na krzeselku i uspokoic emocje- odpoczac, wymyslic co chce robic/ czego chce. Ja uzywam czasem stopera- nastawiam na odpowiednio do wieku 3- 5 minut. No i wiadomo ze bywa ze dziecko krzyczy caly czas, rzuca sie na swoim krzeselku, kladzie sie by pokazac ze i tak zrobi co zechce. Wtedy podnosze, sadzam spowrotem i wyraznie mowie ze ma zrobic przerwe i posiedziec. Na ogol to pomaga, dobra pomoca sa podpowiedhiane do wyboru 2-3 mozliwosci rozwiazania problemu. Dziecko czuje sie zadowolone, bo to ono decyduje jak problem sie zamknie.Jednoczesnie ja okreslam ramy w jakich maja byc zamkniete te rozwiazania. Na koniec na ogol razem cos robimy ( jak Drama minie).
Najwazniesze- to wszystko minie??? i jesli postawisz wyraznie granice to osiagniesz sukces, jesli bedzie ona krzykiem ciagle przesuwana, to nie chce myslec co bedzie pozniej?.
Przeczekaj, poszukaj pomocy jedli potrzebujesz, ja nie jestem w tej sytuacji za lekami, ale to indywidualne, jedni radza ze stresem bez tabsow, inni potrzebuja ich. To musisz sama wiedziec.
całkiem niedawno na jakiejś grupie facebookowej dot. przedszkoli czytałam oburzenie rodziców na takie metody.
Ja widze ze dzieci potrzebuja przerwy i dotychczas zazwyczaj funkcjonuje to dobrze, rebelianci umieja analizowac i wiedza ze niewiele ugraja, znajduja dosyc szybko rozwiazanie, dzieci sa inteligentne. A rodzice jesli uwazaja ze cos w tej metodzie jest nie tak, niechby zaproponowali ich lepsza metode. Chetnie poznalabym i jesli jest lepsza to chetnie przejme.
Heh, moja mama była też oburzona na moje metody. Bo ja byłam dzieckiem, z którym generalnie dało się wszystko wynegocjować - więc rodzice negocjowali. Przyznała mi rację, kiedy pewnego dnia poszłyśmy we 3 z młodą na spacer, po czym młoda z jakiegoś powodu walnęła się na chodnik przy ruchliwej ulicy, wrzeszcząc, kopiąc i tarzając się w pyle, po czym mimo uspokajania in nagabywania nie przestała wyć przez kwadrans, po czym finalnie musiałam zabrać ją kopiącą i wyjącą na trawnik, żeby sobie mogła histeryzować nie blokując chodnika. Gdzie uspokoiła się mniej więcej po kolejnych 10 minutach. Mama przyznała mi rację, że to cyrk na kołach i dopiero teraz rozumie, co to znaczy histeryzujące dziecko, którego nie da się nijak opanować.
krytykowac jest latwo. Moje corki nie mialy tych histerii, wszystko moglam z nimi przegadac ( maz tylko sie smial ze kiedys pypcia na jezyku dostany tyle z nimi " sie tlumacze"). Natomiast wnuczka dokladnie tak jak opisalas- pad na glebe, walka calym cialem i krzyk???. Tylko konsekwentne dzialanie spowodowalo ze tenokres trwal nie dlugo.
Mialam podobna sytuację jak urodziłam pierwsze dziecko. Syn był dosyć absorbujący, takie małe ADHD plus ciągle na cycku by wisiał a w nocy się budził po 4-6 razy bardzo dlugo. Jedna osoba, której dziecko było w sumie od urodzenia bezproblemowe typu zjadło, poszlo spać i spało całe noce od praktycznie 2 miesiąca życia albo mój jak był ciut starszy nie usiedzial minuty przy zabawie tylko co chwilę coś innego chcial a jej jak posadziła tak mogła się bawić godzinę jedna zabawka - zasypywała mnie dobrymi radami. I może nie miałabym za złe rad typu że coś się sprawdza, może wypróbuj itp ale to było wypowiadane tonem że ja to i to robię CH...wo, że tylko tak i tak jest dobrze bo oni tak i tak robią i to jedyne słuszne rozwiązanie dla każdego dziecka itp. Wszystko się zmieniło jak urodziła drugie dziecko i wszystkie rady mogła sobie w dpę wsadzić. Dopiero wtedy przyznała mi racje ze jednak po prostu mieli fuksa że trafiło im się takie dziecko bezproblemowe i że to co robili aż takiego znaczenia nie miało. Przy drugim stawali na uszach i nic się nie sprawdzało jak przy pierwszym. Nie powiem że nie miałam satysfakcji z takiego obrotu sprawy 😉
26 kwietnia 2024, 18:57
wyzej jest duzo dobrych rad- podsumuje to jako stawianie wyraznej granicy. Mam w przedszkolu wiele takich dzieci, mysla ze wrzeszczac jak najglosniej osiagnal wszystko k niestety musze ich rozczarowac. Kucam przy tak dracym sie maluszku i wyraznie w miare spokojnie ale bardzo zdecydowanym tonem mowie mu ze ma przestac krzyczec i ma powiedziec co sie stalo ( jesli nie widze powodu, bo np podrapaly sie dwa bobasy o1 klocek, czy pociag). Jesli wiem o co chodzi to tez wyraznie mowie jakie ma mozliwosci wyboru rozwiazania problemu, daje szanse by dziecko samo zdecydowalo jak problem rozwiazemy, daje czas na krotka decyzje. Jesli to nie przyniesie rozwiazania to dziecko musi zrobic przerwe na zastanowienie- musi posiedziec na krzeselku i uspokoic emocje- odpoczac, wymyslic co chce robic/ czego chce. Ja uzywam czasem stopera- nastawiam na odpowiednio do wieku 3- 5 minut. No i wiadomo ze bywa ze dziecko krzyczy caly czas, rzuca sie na swoim krzeselku, kladzie sie by pokazac ze i tak zrobi co zechce. Wtedy podnosze, sadzam spowrotem i wyraznie mowie ze ma zrobic przerwe i posiedziec. Na ogol to pomaga, dobra pomoca sa podpowiedhiane do wyboru 2-3 mozliwosci rozwiazania problemu. Dziecko czuje sie zadowolone, bo to ono decyduje jak problem sie zamknie.Jednoczesnie ja okreslam ramy w jakich maja byc zamkniete te rozwiazania. Na koniec na ogol razem cos robimy ( jak Drama minie).
Najwazniesze- to wszystko minie??? i jesli postawisz wyraznie granice to osiagniesz sukces, jesli bedzie ona krzykiem ciagle przesuwana, to nie chce myslec co bedzie pozniej?.
Przeczekaj, poszukaj pomocy jedli potrzebujesz, ja nie jestem w tej sytuacji za lekami, ale to indywidualne, jedni radza ze stresem bez tabsow, inni potrzebuja ich. To musisz sama wiedziec.
całkiem niedawno na jakiejś grupie facebookowej dot. przedszkoli czytałam oburzenie rodziców na takie metody.
Ja widze ze dzieci potrzebuja przerwy i dotychczas zazwyczaj funkcjonuje to dobrze, rebelianci umieja analizowac i wiedza ze niewiele ugraja, znajduja dosyc szybko rozwiazanie, dzieci sa inteligentne. A rodzice jesli uwazaja ze cos w tej metodzie jest nie tak, niechby zaproponowali ich lepsza metode. Chetnie poznalabym i jesli jest lepsza to chetnie przejme.
Heh, moja mama była też oburzona na moje metody. Bo ja byłam dzieckiem, z którym generalnie dało się wszystko wynegocjować - więc rodzice negocjowali. Przyznała mi rację, kiedy pewnego dnia poszłyśmy we 3 z młodą na spacer, po czym młoda z jakiegoś powodu walnęła się na chodnik przy ruchliwej ulicy, wrzeszcząc, kopiąc i tarzając się w pyle, po czym mimo uspokajania in nagabywania nie przestała wyć przez kwadrans, po czym finalnie musiałam zabrać ją kopiącą i wyjącą na trawnik, żeby sobie mogła histeryzować nie blokując chodnika. Gdzie uspokoiła się mniej więcej po kolejnych 10 minutach. Mama przyznała mi rację, że to cyrk na kołach i dopiero teraz rozumie, co to znaczy histeryzujące dziecko, którego nie da się nijak opanować.
krytykowac jest latwo. Moje corki nie mialy tych histerii, wszystko moglam z nimi przegadac ( maz tylko sie smial ze kiedys pypcia na jezyku dostany tyle z nimi " sie tlumacze"). Natomiast wnuczka dokladnie tak jak opisalas- pad na glebe, walka calym cialem i krzyk???. Tylko konsekwentne dzialanie spowodowalo ze tenokres trwal nie dlugo.
Mialam podobna sytuację jak urodziłam pierwsze dziecko. Syn był dosyć absorbujący, takie małe ADHD plus ciągle na cycku by wisiał a w nocy się budził po 4-6 razy bardzo dlugo. Jedna osoba, której dziecko było w sumie od urodzenia bezproblemowe typu zjadło, poszlo spać i spało całe noce od praktycznie 2 miesiąca życia albo mój jak był ciut starszy nie usiedzial minuty przy zabawie tylko co chwilę coś innego chcial a jej jak posadziła tak mogła się bawić godzinę jedna zabawka - zasypywała mnie dobrymi radami. I może nie miałabym za złe rad typu że coś się sprawdza, może wypróbuj itp ale to było wypowiadane tonem że ja to i to robię CH...wo, że tylko tak i tak jest dobrze bo oni tak i tak robią i to jedyne słuszne rozwiązanie dla każdego dziecka itp. Wszystko się zmieniło jak urodziła drugie dziecko i wszystkie rady mogła sobie w dpę wsadzić. Dopiero wtedy przyznała mi racje ze jednak po prostu mieli fuksa że trafiło im się takie dziecko bezproblemowe i że to co robili aż takiego znaczenia nie miało. Przy drugim stawali na uszach i nic się nie sprawdzało jak przy pierwszym. Nie powiem że nie miałam satysfakcji z takiego obrotu sprawy ?
tez mialabym moment satysfakcji, mialam jak moja najlepsza kolezanka podsumowala moje pierwsze dziecko ze jest " grube" - a bylo przecietnie pucate- 3,2 kg waga urodzeniowa ( jej synek cos ponad 2) , urodzilysmy drugie dziecko tez synchronicznie i bylo odwrotnie - moja drobniutka a jej synek wiekszy kluseczek🤣🤣🤣🤣🙈. Smieszne te komentarze, rady a recepty na super dziecko jak nie bylo tak nie ma.
26 kwietnia 2024, 19:37
Chciałam iść do pracy a mała do przedszkola od 2,5 ale mąż wynegocjował żeby poczekać do 3 lat i się zgodziłam: robię też studia i nieraz praktyki. Udzielam korków 2 razy w tygodniu po godzinie. Co do drzemek to właśnie ona bardzo nie chce chodzić spać ale potrafi usnąć na siedząco mówiąc że nie jest zmęczona. Natomiast gdy nie śpi w dzień bo jej odpuszczę to normalnie wytrzymuje do 19.30. Jednak wstaje wtedy tak samo o 6:30 jak gdy idzie spać o 21. Mi bardzo pasują te jej drzemki w dzień bo mam taki reset i długa przerwę na ogarnięcie i odreagowanie ale będę ją obserwować i może faktycznie zrezygnuje z drzemki w dzień choć wydaje mi się że to dość szybko na rezygnację z tej drzemki. Może to jakiś chwilowy kryzys.
26 kwietnia 2024, 21:36
Zgadzam się z tymi drzemkami- aktualnie to walka aby poszła na drzemkę, a wieczorem nie jest śpiąca więc znowu ciężko jej zasnąć i zasypia o 21 a ja już nie mam praktycznie wieczoru bo chodzę spać o 22 zmęczona. Spróbuję przez weekend jej nie kłaść wcale na drzemkę i może to rozwiąże ten problem mojej i jej frustracji związanej ze snem. Co do mleka to bardzo długo jadła w nocy 2 razy aż powiedziałam koniec- tydzień płaczu w nocy i jakoś automatycznie zaczęła jeść więcej w dzień i zaczęła przesypiać noce. To było jak zbawienie. Trwało to 2/3 miesiące a teraz wstaje od tygodnia codziennie w nocy ale tylko raz je. Nagle odszedł jej apetyt i zaczęła skubać jak ptaszek, na śniadanie ledwo kawałek chleba, obiad w miarę normalna porcja, ale potem tylko jakieś wafelki czy ogórek kiszony, 3 łyżki jogurtu i tyle. Także wierzę że w nocy może ją głód budzić, zresztą teraz jest bardziej świadoma i już nie mam sposobu aby jej odmówić bo wychodzi z łóżeczka i mocno się domaga. Mam nadzieję że apetyt jej w końcu wróci ale boję się że to taki typ niejadka. W dzień wcale jej mleka nie daję, tylko na noc zagęszczone lekko kaszką no i od niedawna znowu w nocy :/
Edytowany przez 63kgmojemarzenie 26 kwietnia 2024, 21:37
26 kwietnia 2024, 21:40
Zgadzam się z tymi drzemkami- aktualnie to walka aby poszła na drzemkę, a wieczorem nie jest śpiąca więc znowu ciężko jej zasnąć i zasypia o 21 a ja już nie mam praktycznie wieczoru bo chodzę spać o 22 zmęczona. Spróbuję przez weekend jej nie kłaść wcale na drzemkę i może to rozwiąże ten problem mojej i jej frustracji związanej ze snem. Co do mleka to bardzo długo jadła w nocy 2 razy aż powiedziałam koniec- tydzień płaczu w nocy i jakoś automatycznie zaczęła jeść więcej w dzień i zaczęła przesypiać noce. To było jak zbawienie. Trwało to 2/3 miesiące a teraz wstaje od tygodnia codziennie w nocy ale tylko raz je. Nagle odszedł jej apetyt i zaczęła skubać jak ptaszek, na śniadanie ledwo kawałek chleba, obiad w miarę normalna porcja, ale potem tylko jakieś wafelki czy ogórek kiszony, 3 łyżki jogurtu i tyle. Także wierzę że w nocy może ją głód budzić, zresztą teraz jest bardziej świadoma i już nie mam sposobu aby jej odmówić bo wychodzi z łóżeczka i mocno się domaga. Mam nadzieję że apetyt jej w końcu wróci ale boję się że to taki typ niejadka. W dzień wcale jej mleka nie daję, tylko na noc zagęszczone lekko kaszką no i od niedawna znowu w nocy :/
cos mi sie z dawnych czasow przypomina ze chyba w takiej sytuacji zamiast jedzenia w nocy dalam sie napic, czyli to co dziecko pije - woda, herbatka, nei wiem juz. Moze da sie zaspokoic przyzwyczajenie i bedzie glodniejsza w dzien, zje lepiej i bedzie latwiej odejsc od tego nocnego zycia:) Nie wiem czy ma sens, ja bym sprobowala.
26 kwietnia 2024, 21:58
W mojej ocenie dziecko dwuletnie potrzebuje normalnej kolacji, mleko to tylko dodatek (słodkie kaszki bym odpuściła), po mleku z kaszka na kolacje nie dziwie się, że się budzi w nocy.
26 kwietnia 2024, 22:19
W mojej ocenie dziecko dwuletnie potrzebuje normalnej kolacji, mleko to tylko dodatek (słodkie kaszki bym odpuściła), po mleku z kaszka na kolacje nie dziwie się, że się budzi w nocy.
zgadzam się że potrzebuje normalnych posiłków ale jak już wspomniałam teraz ciężko jej cokolwiek wmusić, nieraz teatrzyk odstawiam żeby zjadła 3 łyżeczki posiłku który zrobiłam na jej życzenie… i uprzedzając / pierwszy był brak apetytu w dzień a w następstwie budzenie się w nocy. A nie na odwrót.
Edytowany przez 63kgmojemarzenie 26 kwietnia 2024, 22:20
26 kwietnia 2024, 22:24
Zgadzam się z tymi drzemkami- aktualnie to walka aby poszła na drzemkę, a wieczorem nie jest śpiąca więc znowu ciężko jej zasnąć i zasypia o 21 a ja już nie mam praktycznie wieczoru bo chodzę spać o 22 zmęczona. Spróbuję przez weekend jej nie kłaść wcale na drzemkę i może to rozwiąże ten problem mojej i jej frustracji związanej ze snem. Co do mleka to bardzo długo jadła w nocy 2 razy aż powiedziałam koniec- tydzień płaczu w nocy i jakoś automatycznie zaczęła jeść więcej w dzień i zaczęła przesypiać noce. To było jak zbawienie. Trwało to 2/3 miesiące a teraz wstaje od tygodnia codziennie w nocy ale tylko raz je. Nagle odszedł jej apetyt i zaczęła skubać jak ptaszek, na śniadanie ledwo kawałek chleba, obiad w miarę normalna porcja, ale potem tylko jakieś wafelki czy ogórek kiszony, 3 łyżki jogurtu i tyle. Także wierzę że w nocy może ją głód budzić, zresztą teraz jest bardziej świadoma i już nie mam sposobu aby jej odmówić bo wychodzi z łóżeczka i mocno się domaga. Mam nadzieję że apetyt jej w końcu wróci ale boję się że to taki typ niejadka. W dzień wcale jej mleka nie daję, tylko na noc zagęszczone lekko kaszką no i od niedawna znowu w nocy :/
Domyślam się, że pije z butelki😱
Ssanie powinno zaniknąć do końca 2 roku życia. Przedłużanie ssania źle wpływa na zgryz, połykanie, mowę. Słodkie mleko na noc oprócz niewielkiej wartości odżywczej psuje zęby.