Temat: stres/ macierzyństwo/ tabletki uspokajające

W

Pasek wagi

63kgmojemarzenie napisał(a):

menot napisał(a):

"bardzo ciężko znaleźć sposób aby ją przekonać i uspokoić. Czuję, że to odbija się na moim zdrowiu psychicznym."To nie uspokajaj i nie przekonuj. Magiczne rozwiązanie. Idź do kuchni i zrób sobie kawę. A jak jazda jest na dworze, to zajmij się telefonem. Jak się uspokoi to wtedy przytulasz i rozmawiacie o tym, co się stało. Serio. Dorośli nie rozwiązują konfliktów wyciem i krzykiem, tylko rozmową. I normalnym jest, że wściekły dorosły daje sobie chwilę, żeby ochłonąć. Tego można już uczyć dziecko.Moja córka też była chodzącą furią - na prawdę próby negocjacji z dzieckiem w takim stanie są bez sensu, tylko sobie szarpiesz nerwy.

Zgadzam się ale co w przypadku, jak nie chce zdjąć kurtki w domu albo rozebrać się do mycia i furia jest połączona z koniecznością szarpania i się pręży i wygina. Albo mówi, że chce jogurt. Robię, to jednak nie-chlebka. Robię, to też nie chce... Po czym bywa, że nie zje nic... Przecież trzeba ją ubrać/rozebrać/nakarmić/umyć, a czasem nawet te czynności wywołują totalną awanturę i są wykonywane w histerii... 

Czy twoja córka z tego wyrosła? 

a cos jej sie stanie, jak jej od razu nie rozbierzesz? Albo jak kilka razy nie zje? Raczej od tego nie umrze

Galadriela30 napisał(a):

63kgmojemarzenie napisał(a):

menot napisał(a):

"bardzo ciężko znaleźć sposób aby ją przekonać i uspokoić. Czuję, że to odbija się na moim zdrowiu psychicznym."To nie uspokajaj i nie przekonuj. Magiczne rozwiązanie. Idź do kuchni i zrób sobie kawę. A jak jazda jest na dworze, to zajmij się telefonem. Jak się uspokoi to wtedy przytulasz i rozmawiacie o tym, co się stało. Serio. Dorośli nie rozwiązują konfliktów wyciem i krzykiem, tylko rozmową. I normalnym jest, że wściekły dorosły daje sobie chwilę, żeby ochłonąć. Tego można już uczyć dziecko.Moja córka też była chodzącą furią - na prawdę próby negocjacji z dzieckiem w takim stanie są bez sensu, tylko sobie szarpiesz nerwy.

Zgadzam się ale co w przypadku, jak nie chce zdjąć kurtki w domu albo rozebrać się do mycia i furia jest połączona z koniecznością szarpania i się pręży i wygina. Albo mówi, że chce jogurt. Robię, to jednak nie-chlebka. Robię, to też nie chce... Po czym bywa, że nie zje nic... Przecież trzeba ją ubrać/rozebrać/nakarmić/umyć, a czasem nawet te czynności wywołują totalną awanturę i są wykonywane w histerii... 

Czy twoja córka z tego wyrosła? 

to niech chodzi w kurtce po domu. Jak sie nie chce rozebrac do mycia - wstaw ja do wanny w ciuchach (ja tak kiedys zrobilam, problem sie skonczyl - serio). Chce jogurt - zapytaj czy na pewno. Innej opcji nie ma. Nie ma, ze zrobisz kanapeczke, nalesniczka, h wie co. Chcialas jogurt, masz jogurt albo nic. 

Pierwsze dziecko mialam zloto, przy drugim tez takie jazdy byly i szok ze ale jak to - to dzieci takie sa? Bylam u psychologa, pare rzeczy mi podpowiedzial i jakos to przetwalismy. 

Też rozważam wizytę u psychologa aby wyszczególnić różne chore sytuacje i zasięnąć porady jak sobie z nimi radzić, upewniłaś mnie, że to dobry pomysł, dzięki ;)

Pasek wagi

63kgmojemarzenie napisał(a):

menot napisał(a):

63kgmojemarzenie napisał(a):

menot napisał(a):

"bardzo ciężko znaleźć sposób aby ją przekonać i uspokoić. Czuję, że to odbija się na moim zdrowiu psychicznym."To nie uspokajaj i nie przekonuj. Magiczne rozwiązanie. Idź do kuchni i zrób sobie kawę. A jak jazda jest na dworze, to zajmij się telefonem. Jak się uspokoi to wtedy przytulasz i rozmawiacie o tym, co się stało. Serio. Dorośli nie rozwiązują konfliktów wyciem i krzykiem, tylko rozmową. I normalnym jest, że wściekły dorosły daje sobie chwilę, żeby ochłonąć. Tego można już uczyć dziecko.Moja córka też była chodzącą furią - na prawdę próby negocjacji z dzieckiem w takim stanie są bez sensu, tylko sobie szarpiesz nerwy.

Zgadzam się ale co w przypadku, jak nie chce zdjąć kurtki w domu albo rozebrać się do mycia i furia jest połączona z koniecznością szarpania i się pręży i wygina. Albo mówi, że chce jogurt. Robię, to jednak nie-chlebka. Robię, to też nie chce... Po czym bywa, że nie zje nic... Przecież trzeba ją ubrać/rozebrać/nakarmić/umyć, a czasem nawet te czynności wywołują totalną awanturę i są wykonywane w histerii... 

Czy twoja córka z tego wyrosła? 

To niech nie zdejmuje. Zrobi się jej gorąco to zdejmie. Albo ją złap, zdejmij, a potem niech idzie się obrażać do swojego pokoju. Nie chce się rozebrać? Ja rozbierałam sama, to nie taki problem rozebrać 2 latka, a potem znów, niech ochłonie i do mycia. Zmienia zdanie z jedzeniem? Trudno, liczy się pierwszy wybór. Nie chce jogurtu, widać nie jest głodna. Moja z tego wyrosła, owszem, jak miała 3 lata i trochę, ale to nie było samo wyrośnięcie, to było tłuczenie jej do głowy, że u nas w domu wycie NIE DZIAŁA. Że wyciem i szantażem nic się nie da u mnie wynegocjować. NIGDY. I tego dziecko serio jest się wstanie nauczyć. Nie bądź miękiszonem i nie dawaj sobą pomiatać, kurczę. Takie zachowania nie są ok, i dziecko prędzej czy później musi się nauczyć, że tak się z rodzicami nie postępuje. I to twoja rola nauczyć ją szacunku do innych ludzi, odpowiedzialności za swoje decyzje i tego, że czasami się robi to, co rodzice karzą i tyle. Nie ma dyskusji.

Właśnie staram się aby tak było, w 99% nie ulegam jej i stawiam na swoim, stąd tak długie i częste płacze, bo właśnie nie chcę, aby już totalnie siała terror w domu. Próbuje wszystkimi rządzić a ja stawiam na swoim. Jednak jak napisałam kosztuje to mnie sporo zdrowia, do tego zdarza mi się być zbyt drastyczną, niemiłą, czego potem żałuję, stąd pytanie o leki czy to ziołowe czy na receptę... 

Musisz to olać. Robisz to dla jej dobra. Ja szłam do drugiego pokoju i serio sobie robiłam kawę czy puszczałam sobie na słuchawkach jakąś fajną piosenkę. Na prawdę nie ma co się szarpać i stresować.

Takie tricki jak w ciuchach do wanny, czy jak chce wyjść na zimno w piżamie to niech idzie też potrafią za działać, ale jest ryzyko, że im się spodoba :D

Dziecko ma dziecko. 

Btw - żebyś się nie czuła głupio, przez pierwszy rok, półtora też byłam strzępkiem nerwów, bo absolutnie nic nie działało, a czułam, że powinno. Serio poczułam się lepiej, jak się po prostu poddałam i przestałam ją uspokajać i przekonywać.  Wycie było tak czy siak, więc w sumie zamiast się szarpać z dzieckiem, mogę w tym czasie poprzeglądać vinted. To nie jest metoda polecana w książkach dla rodziców, ale jest to metoda, która może ochronić ciebie przed depresją i dziecko przed twoim gniewem i narastającą niechęcią.

Wolfshem napisał(a):

63kgmojemarzenie napisał(a):

menot napisał(a):

"bardzo ciężko znaleźć sposób aby ją przekonać i uspokoić. Czuję, że to odbija się na moim zdrowiu psychicznym."To nie uspokajaj i nie przekonuj. Magiczne rozwiązanie. Idź do kuchni i zrób sobie kawę. A jak jazda jest na dworze, to zajmij się telefonem. Jak się uspokoi to wtedy przytulasz i rozmawiacie o tym, co się stało. Serio. Dorośli nie rozwiązują konfliktów wyciem i krzykiem, tylko rozmową. I normalnym jest, że wściekły dorosły daje sobie chwilę, żeby ochłonąć. Tego można już uczyć dziecko.Moja córka też była chodzącą furią - na prawdę próby negocjacji z dzieckiem w takim stanie są bez sensu, tylko sobie szarpiesz nerwy.

Zgadzam się ale co w przypadku, jak nie chce zdjąć kurtki w domu albo rozebrać się do mycia i furia jest połączona z koniecznością szarpania i się pręży i wygina. Albo mówi, że chce jogurt. Robię, to jednak nie-chlebka. Robię, to też nie chce... Po czym bywa, że nie zje nic... Przecież trzeba ją ubrać/rozebrać/nakarmić/umyć, a czasem nawet te czynności wywołują totalną awanturę i są wykonywane w histerii... 

Czy twoja córka z tego wyrosła? 

a cos jej sie stanie, jak jej od razu nie rozbierzesz? Albo jak kilka razy nie zje? Raczej od tego nie umrze

To właśnie w moim odczuciu jest odpuszczanie jej i jej zwycięstwo. Uczy się wtedy, że ulegam oraz niedobrych wzorców, np. jedziemy gdzieś w gości a ja mam jej pozwolić w kurtce być i czapce? Jak dla mnie słabo. A jeśli chodzi o jedzenie- bo z tym też mamy problem- nie umrze, ale jak w dzień się nie naje przez swoje wymyślone problemy, to potem w nocy mi wstaje na mleko i dodatkowo się nie wysypiam. A w nocy już dużo gorzej znieść płacz i wymuszanie. 

Pasek wagi

63kgmojemarzenie napisał(a):

Wolfshem napisał(a):

63kgmojemarzenie napisał(a):

menot napisał(a):

"bardzo ciężko znaleźć sposób aby ją przekonać i uspokoić. Czuję, że to odbija się na moim zdrowiu psychicznym."To nie uspokajaj i nie przekonuj. Magiczne rozwiązanie. Idź do kuchni i zrób sobie kawę. A jak jazda jest na dworze, to zajmij się telefonem. Jak się uspokoi to wtedy przytulasz i rozmawiacie o tym, co się stało. Serio. Dorośli nie rozwiązują konfliktów wyciem i krzykiem, tylko rozmową. I normalnym jest, że wściekły dorosły daje sobie chwilę, żeby ochłonąć. Tego można już uczyć dziecko.Moja córka też była chodzącą furią - na prawdę próby negocjacji z dzieckiem w takim stanie są bez sensu, tylko sobie szarpiesz nerwy.

Zgadzam się ale co w przypadku, jak nie chce zdjąć kurtki w domu albo rozebrać się do mycia i furia jest połączona z koniecznością szarpania i się pręży i wygina. Albo mówi, że chce jogurt. Robię, to jednak nie-chlebka. Robię, to też nie chce... Po czym bywa, że nie zje nic... Przecież trzeba ją ubrać/rozebrać/nakarmić/umyć, a czasem nawet te czynności wywołują totalną awanturę i są wykonywane w histerii... 

Czy twoja córka z tego wyrosła? 

a cos jej sie stanie, jak jej od razu nie rozbierzesz? Albo jak kilka razy nie zje? Raczej od tego nie umrze

To właśnie w moim odczuciu jest odpuszczanie jej i jej zwycięstwo. Uczy się wtedy, że ulegam oraz niedobrych wzorców, np. jedziemy gdzieś w gości a ja mam jej pozwolić w kurtce być i czapce? Jak dla mnie słabo. A jeśli chodzi o jedzenie- bo z tym też mamy problem- nie umrze, ale jak w dzień się nie naje przez swoje wymyślone problemy, to potem w nocy mi wstaje na mleko i dodatkowo się nie wysypiam. A w nocy już dużo gorzej znieść płacz i wymuszanie. 

Ja robiłam tak. Zdejmowałam czapkę i kurtkę siłą - nie jest to wielki wyczyn z dwulatkiem. Zaczynał się wyjec. Mówiłam gościom, że młoda ma fazę na histerię i czy mogę ją zabrać do drugiego  pokoju czy na korytarz i przeczekać. W drugim pokoju młoda wyła sobie na podłodze, a ja nie wiem, siedziałam na tel, czy patrzyłam przez okno, żeby nie miała publiki. Jak jej przeszło, to wracałyśmy do gości. A w wieku 2.5 lat, imho, przy takich jazdach przestałabym absolutnie karmić w nocy. Ja mam wrażenie z historii z Vitki, że to karmienie nocne uczy niektóre dzieci, że mogą wszystko mieć na zawołanie i kiedy chcą. Ja wiem, że jestem terrorystką, ale moje dziecko tak się wytresowało, że teraz w wieku 5 lat, jak ma focha, to samo idzie do pokoju się wypłakać, a potem woła na przytulanie i tłumaczy mi, że poniosły ją emocje, bo jest mała i ma dużo emocji. A ja na to, że to nie problem, emocje są normalne i fajnie, że już jej przeszło i możemy porozmawiać. Imho, dla mnie to sukces wychowawczy. 

U nas na histerie najlepiej się sprawdza - siedź w pokoju i będziesz mogła wyjść jak się uspokoisz. Kilka/kilkanaście minut płaczu, potem chwila ciszy i pytanie "Moge wyjść? Już się uspokoiłam". Jeśli przestała płakać/marudzić/jęczeć, to może wyjść. Mam dwójkę dzieci, oboje tak samo chowani, córka ewidentnie bardziej uparta i próbująca postawić na swoim, syn bardziej pokorny. Więc to nie tak że to jakieś błędy wychowawcze, bo traktujemy ich tak samo - jakieś swoje charaktery każde ma - jak dorosły. Co do jedzenia - kiedyś przejmowałam się tym że ojejeu musza coś zjeść bo się świat zawali, więc jak nie chcieli tego to podstawiałam coś innego. W pewnym momencie mnie to zaczęło wkurzać, więc generalnie stawiam co uważam/czy tam co sobie wybrali. Mają zjeśc a jak nie zjedzą, to spoko. Kolejny posiłek za jakieś tam powiedzmy 4 godziny i w międzyczasie nie ma słodyczy ani przekąsek ani kanapeczek ani nic innego jadalnego. Jedzenie już było. Na początku było marudzenie, teraz po prostu wiedzą co i jak. Ja jestem trochę choleryczka i niestety przyłapuję się na tym że próbuje z nimi czasem sie wykłócać niepotrzebnie. Ale faktem jest, że najlepiej działa powiedziec swoje, że ma być tak i tak - w zależności od tego co to jest to można wytłumaczyć skąd i po co (o ile to nie są jakieś oczywiste oczywistości robione setny raz) i potem nie reagować na darcie ryja dla samego darcia ryja, płacze czy inne tupania. Wiadomo że nie zawsze dzieci chcą robić to co ja chcę i to normalne i jestem otwarta na kompromisy o ile zostanie to powiedziane normalnie - typu mamusiu nie chce tego czy tamtego bo coś tam (i o ile nie jest to jakieś mocno wątpliwe). Ale jak od razu jest jęczenie i histeria, to takiego wała. Moje dzieci są starsze niż Twoje, więc też nie ma opcji że nie wiedzą o co mi chodzi. Wiedzą, ale czasem swoje próbują przemycić. Testowanie granic to dziecięca domena, więc nie ma się co dziwić, tylko odpowiednio reagować. Ale żeby nie było że się wymądrzam - nie od razu wszystko wiedzieliśmy. Dużo przyszło w trakcie na podstawie doświadczenia po prostu. Z dwulatkiem jest ten problem że dużo kuma, ale często nie umie przekazać i ogarnać swoich emocji, dlatego ten wiek jest trudny.

Pasek wagi

menot napisał(a):

63kgmojemarzenie napisał(a):

Wolfshem napisał(a):

63kgmojemarzenie napisał(a):

menot napisał(a):

"bardzo ciężko znaleźć sposób aby ją przekonać i uspokoić. Czuję, że to odbija się na moim zdrowiu psychicznym."To nie uspokajaj i nie przekonuj. Magiczne rozwiązanie. Idź do kuchni i zrób sobie kawę. A jak jazda jest na dworze, to zajmij się telefonem. Jak się uspokoi to wtedy przytulasz i rozmawiacie o tym, co się stało. Serio. Dorośli nie rozwiązują konfliktów wyciem i krzykiem, tylko rozmową. I normalnym jest, że wściekły dorosły daje sobie chwilę, żeby ochłonąć. Tego można już uczyć dziecko.Moja córka też była chodzącą furią - na prawdę próby negocjacji z dzieckiem w takim stanie są bez sensu, tylko sobie szarpiesz nerwy.

Zgadzam się ale co w przypadku, jak nie chce zdjąć kurtki w domu albo rozebrać się do mycia i furia jest połączona z koniecznością szarpania i się pręży i wygina. Albo mówi, że chce jogurt. Robię, to jednak nie-chlebka. Robię, to też nie chce... Po czym bywa, że nie zje nic... Przecież trzeba ją ubrać/rozebrać/nakarmić/umyć, a czasem nawet te czynności wywołują totalną awanturę i są wykonywane w histerii... 

Czy twoja córka z tego wyrosła? 

a cos jej sie stanie, jak jej od razu nie rozbierzesz? Albo jak kilka razy nie zje? Raczej od tego nie umrze

To właśnie w moim odczuciu jest odpuszczanie jej i jej zwycięstwo. Uczy się wtedy, że ulegam oraz niedobrych wzorców, np. jedziemy gdzieś w gości a ja mam jej pozwolić w kurtce być i czapce? Jak dla mnie słabo. A jeśli chodzi o jedzenie- bo z tym też mamy problem- nie umrze, ale jak w dzień się nie naje przez swoje wymyślone problemy, to potem w nocy mi wstaje na mleko i dodatkowo się nie wysypiam. A w nocy już dużo gorzej znieść płacz i wymuszanie. 

Ja robiłam tak. Zdejmowałam czapkę i kurtkę siłą - nie jest to wielki wyczyn z dwulatkiem. Zaczynał się wyjec. Mówiłam gościom, że młoda ma fazę na histerię i czy mogę ją zabrać do drugiego  pokoju czy na korytarz i przeczekać. W drugim pokoju młoda wyła sobie na podłodze, a ja nie wiem, siedziałam na tel, czy patrzyłam przez okno, żeby nie miała publiki. Jak jej przeszło, to wracałyśmy do gości. A w wieku 2.5 lat, imho, przy takich jazdach przestałabym absolutnie karmić w nocy. Ja mam wrażenie z historii z Vitki, że to karmienie nocne uczy niektóre dzieci, że mogą wszystko mieć na zawołanie i kiedy chcą.

Racja... A jeśli chodzi o karmienie w nocy- już od 2 miesięcy nie budziła się w nocy na jedzenie i było ekstra. Teraz mam wrażenie, że przez te ciągłe zawirowania w dzień i jej wymysły nie najada się tak jak powinna w dzień i w nocy faktycznie głód ją budzi :/

Pasek wagi

MajowyJaj napisał(a):

To przykre. Zdecydowałaś się na dziecko wiedzac/nie wiedząc jak będzie. Czy przed posiadaniem dziecka czytałaś pierdyliard artykułów? Czy może to było "ot tak". Nie przeczytałam żadnej publikacji, ale "Bedem matkom". 

Nie wypowiadaj sie w tematach, o których nie masz pojęcia. Dzieci sa różne i nigdy nie wiadomo jak będzie a matki mają prawo do pytań, uczuć, zmęczenia i poczucia bezradnosci

© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.