Temat: Święta- zmiany w sposobie spędzania wolnego czasu

Wczoraj będąc na spacerze po śniadaniu Wielkanocnym w okolicy nadmorskiej w Gdańsku, w parku Reagana były naprawdę tlumy ludzi siedzących na kocach, duża część z nich grillowała. Pozytywnie nas to zaskoczyło.

Późniejszym popołudniem wyskoczyliśmy na drinka do centrum i też leżaki nad Motławą pozajmowane, też dużo ludzi spacerujących, w knajpie oblężenie (nie spodziewali się takiego ruchu i wszystko im się skończyło, łącznie z czystymi filiżankami).

Pomyślałam, że to taki wiosenny okres i że fajnie że wychodzimy jako społeczeństwo poza schemat spedzania wielu godzin przy stole.

Czy zauważylyscie taka tendencję w swoich miejscach zamieszkania, w swoim otoczeniu? Czy to zjawisko w dużych miastach, czy w małych też?

maharettt napisał(a):

zawsze jak ładna pogoda ludzie spacerują. 

ale to nie do końca o te spacery mi chodziło (spacery w Wielkanoc kojarzą mi się od zawsze), tylko pikniki na trawie i wyjścia do knajpy w niedzielę wielkanocna popołudniu zamiast takiego tradycyjnego "stołu w domu"

W Krakowie, u mnie, się zawsze wychodziło. W niedzielę po południu się idzie na Rynek (gdzie zawsze coś organizują), potem na spacer nad Wisłę. W poniedziałki wielkanocne jest Emaus, a jutro jeszcze Rękawka. Ludzi zawsze tłumy. Co do siedzenia w knajpach: w centrum masa ludzi w ogródkach, prawie wszystko pootwierane. Na obrzeżach za to prawie wszystkie knajpy pozamykane, ulice puste, mniej ludzi niż w zwykłe weekendy. Więc myślę, że to dużo zależy też od dzielnicy. Z resztą, w Krakowie dokładnie to samo widać na co dzień. Nie wiem czy Gdańsk też tak funkcjonuje, ale podejrzewam że pewnie każde większe miasto jest trochę podobne pod tym kątem. Że są dzielnice będące takimi typowymi sypialniami, gdzie się niewiele dzieje, i każdy się "barykaduje" w swoich czterech ścianach. I są dzielnice do których się jedzie połazić, zjeść i tak dalej. 

sacria napisał(a):

maharettt napisał(a):

zawsze jak ładna pogoda ludzie spacerują. 

ale to nie do końca o te spacery mi chodziło (spacery w Wielkanoc kojarzą mi się od zawsze), tylko pikniki na trawie i wyjścia do knajpy w niedzielę wielkanocna popołudniu zamiast takiego tradycyjnego "stołu w domu"

z tym tradycyjnym stołem w święta (którekolwiek) to ja mam od wielu lat wrażenie, że wiekszość ludzi uważa, że to inni siedzą za stołami, a oni sami nie ;). No i własnie - wiekszość. 

Szczerze powiedziawszy, to takie tradycyjne stołowe święta przestały mieć znaczenie już w latach dziewięćdziesiątych, kiedy każdą potrawę można jeść w każdych okolicznościach, zupełnie inaczej niż w czasach, kiedy były one dostępne sezonowo. Inna rzecz, od kiedy powszechne są telefony to i zjazdy rodzinne straciły na znaczeniu, bo kontakty sa o wiele bardziej ułatwione. Do ciekawostek mogę dodać, że kiedyś spacer to sie kojarzył ludziom bardziej z wyjsciem z psem. To oczywiście był proces a nie rewolucja obyczajowa. 

byłam w niedziele na dłuższym spacerze las i okolice parku/miasto powiatowe dzielnica/ ludzi sporo

Pasek wagi

Ja nie zauważyłam żadnych zmian, zawsze w święta chodziło się na spacery. My daliśmy radę być i u teściów na obiedzie, i u moich rodziców na kolacji, i w kościele, i na spacerze, i dwa razy na wycieczce rowerowej. 

Również nie widzę zmian. Było prawie letnio, pierwszy raz od dawna i na wakacjach, choćby krótkich, ludzie pozwalają sobie na więcej. Może w naprawdę dużych miastach ludzie uciekają z domu posiedzieć na trawie. W miastach średnich, jak moje, gdzie trawy i lasu pod dostatkiem, nadal w soboty słyszy się odkurzacze i tłuczone kotlety, a w niedziele wychodzi w lakierkach do parku.

Pasek wagi

kiedys w święta wszystko było zamknięte a teraz szczególnie w 2 dzień świąt- kina, baseny, siłownie otwarte, nawet Suntago więc ludzie nie muszą tylko w domu siedzieć, plus pogoda była wakacyjna, że aż chciało się wyjść na dwór  :)

wczoraj na Warszawskim Żoliborzu ciężko było o miejsca w winebarze na zewnątrz;p a praktycznie dwa obok siebie są :) ładna pogoda zdecydowanie zachęciła do wyjścia :)

Pasek wagi

karlsdatter napisał(a):

Również nie widzę zmian. Było prawie letnio, pierwszy raz od dawna i na wakacjach, choćby krótkich, ludzie pozwalają sobie na więcej. Może w naprawdę dużych miastach ludzie uciekają z domu posiedzieć na trawie. W miastach średnich, jak moje, gdzie trawy i lasu pod dostatkiem, nadal w soboty słyszy się odkurzacze i tłuczone kotlety, a w niedziele wychodzi w lakierkach do parku.

w Trójmieście równo morza jak i zieleni, lasów jest mnóstwo. Z tego wynika że może na razie w dużych miastach trochę się zmienia jeśli chodzi o tą mentalność właśnie i stawianie na odpoczynek a nie gary.

sacria napisał(a):

karlsdatter napisał(a):

Również nie widzę zmian. Było prawie letnio, pierwszy raz od dawna i na wakacjach, choćby krótkich, ludzie pozwalają sobie na więcej. Może w naprawdę dużych miastach ludzie uciekają z domu posiedzieć na trawie. W miastach średnich, jak moje, gdzie trawy i lasu pod dostatkiem, nadal w soboty słyszy się odkurzacze i tłuczone kotlety, a w niedziele wychodzi w lakierkach do parku.

w Trójmieście równo morza jak i zieleni, lasów jest mnóstwo. Z tego wynika że może na razie w dużych miastach trochę się zmienia jeśli chodzi o tą mentalność właśnie i stawianie na odpoczynek a nie gary.

Być może, ale moim zdaniem, głównym czynnikiem dlaczego dzieje się tak w Trójmieście to fakt, że to region turystyczny. Miejscowy może i czasem skorzysta, ale skoro ma na wyciągnięcie ręki, to prędzej okna umyje jak jest ładna pogoda. A turysta nie dość, że po to przyjechał, to jeszcze "nikt go tu nie zna" więc jak usiądzie w parku z tyłkiem na kocu to żaden nie pomyśli, że zwariował. Ale zgadzam się, że w takim Poznaniu, Wrocławiu czy Katowicach rzeczywiście może być coraz większa tendencja do nowoczesnych świąt, czyli właśnie idziemy na żurek do knajpy a potem na lody w plener. 


Pasek wagi

© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.