Temat: Wiara a dbanie o wygląd i modę

Obserwuję w swoim bliższym i dalszym otoczeniu pewne ciekawe zjawisko. A mianowicie, są takie dziewczyny, zdeklarowane katoliczki, co niedzielę bywają w kościele, chodzą na roraty, rekolekcje i inne takie, głoszą swoją wiarę wszem i wobec. A jednocześnie, na swoich mediach społecznościowych wstawiają masę zdjęć w modnych - jak one to nazywają - stylizacjach, kolorowych, wyrazistych makijażach, chwalą się nowymi hybrydkami i tatuażami, chodzą na siłownię i inne fitnesy nie tyle dla zbudowania kondycji i sprawności, ale żeby - a jakże - poprawić swoją sylwetkę! Wiele z nich para się również tak zwanym fotomodelingiem. I można by powiedzieć: no i co ci do tego, to ich sprawa. Jednakże mi to zgrzyta. Czyż przykładna, prawdziwa katoliczka nie powinna być skromna? Nie mówiąc o noszeniu zgrzebnych, ascetycznych szat i nieużywaniu kosmetyków, ale takie przesadne skupianie się na wyglądzie i jego poprawianiu zajeżdża pychą. A pycha to jeden z siedmiu grzechów głównych, więc tak jakby wyklucza się to z prawdziwą wiarą.

ooo. Na tik toku jest taka laska która na każdym kroku podkreśla jak ona głęboko wierzy, żyje w czystości itd. A tak naprawdę widać u niej pychę, zadufanie w sobie i szukanie atencji 

A co ma piernik do wiatraka? Wierząca kobieta to taka sama kobieta, jak niewierząca. 

DziuniaNieJestMoimSzefem napisał(a):

Obserwuję w swoim bliższym i dalszym otoczeniu pewne ciekawe zjawisko. A mianowicie, są takie dziewczyny, zdeklarowane katoliczki, co niedzielę bywają w kościele, chodzą na roraty, rekolekcje i inne takie, głoszą swoją wiarę wszem i wobec. A jednocześnie, na swoich mediach społecznościowych wstawiają masę zdjęć w modnych - jak one to nazywają - stylizacjach, kolorowych, wyrazistych makijażach, chwalą się nowymi hybrydkami i tatuażami, chodzą na siłownię i inne fitnesy nie tyle dla zbudowania kondycji i sprawności, ale żeby - a jakże - poprawić swoją sylwetkę! Wiele z nich para się również tak zwanym fotomodelingiem. I można by powiedzieć: no i co ci do tego, to ich sprawa. Jednakże mi to zgrzyta. Czyż przykładna, prawdziwa katoliczka nie powinna być skromna? Nie mówiąc o noszeniu zgrzebnych, ascetycznych szat i nieużywaniu kosmetyków, ale takie przesadne skupianie się na wyglądzie i jego poprawianiu zajeżdża pychą. A pycha to jeden z siedmiu grzechów głównych, więc tak jakby wyklucza się to z prawdziwą wiarą.

Nie zajeżdża pychą tylko dbaniem o swoje ciało a to równa się szacunkiem do samej siebie. Ja np nie rozumiem kobiet które są otyłe. Jak można nie dbać aż tak o siebie aby aż tak zgrubnać ( pomijając różne choroby chociaż nawet z chorobami można utrzymywac prawidłowa wagę).

Ksiak02 napisał(a):

DziuniaNieJestMoimSzefem napisał(a):

Obserwuję w swoim bliższym i dalszym otoczeniu pewne ciekawe zjawisko. A mianowicie, są takie dziewczyny, zdeklarowane katoliczki, co niedzielę bywają w kościele, chodzą na roraty, rekolekcje i inne takie, głoszą swoją wiarę wszem i wobec. A jednocześnie, na swoich mediach społecznościowych wstawiają masę zdjęć w modnych - jak one to nazywają - stylizacjach, kolorowych, wyrazistych makijażach, chwalą się nowymi hybrydkami i tatuażami, chodzą na siłownię i inne fitnesy nie tyle dla zbudowania kondycji i sprawności, ale żeby - a jakże - poprawić swoją sylwetkę! Wiele z nich para się również tak zwanym fotomodelingiem. I można by powiedzieć: no i co ci do tego, to ich sprawa. Jednakże mi to zgrzyta. Czyż przykładna, prawdziwa katoliczka nie powinna być skromna? Nie mówiąc o noszeniu zgrzebnych, ascetycznych szat i nieużywaniu kosmetyków, ale takie przesadne skupianie się na wyglądzie i jego poprawianiu zajeżdża pychą. A pycha to jeden z siedmiu grzechów głównych, więc tak jakby wyklucza się to z prawdziwą wiarą.

Nie zajeżdża pychą tylko dbaniem o swoje ciało a to równa się szacunkiem do samej siebie. Ja np nie rozumiem kobiet które są otyłe. Jak można nie dbać aż tak o siebie aby aż tak zgrubnać ( pomijając różne choroby chociaż nawet z chorobami można utrzymywac prawidłowa wagę).

Ty w ogóle mało rozumiesz wiec spoko 

Mysthic napisał(a):

Ksiak02 napisał(a):

DziuniaNieJestMoimSzefem napisał(a):

Obserwuję w swoim bliższym i dalszym otoczeniu pewne ciekawe zjawisko. A mianowicie, są takie dziewczyny, zdeklarowane katoliczki, co niedzielę bywają w kościele, chodzą na roraty, rekolekcje i inne takie, głoszą swoją wiarę wszem i wobec. A jednocześnie, na swoich mediach społecznościowych wstawiają masę zdjęć w modnych - jak one to nazywają - stylizacjach, kolorowych, wyrazistych makijażach, chwalą się nowymi hybrydkami i tatuażami, chodzą na siłownię i inne fitnesy nie tyle dla zbudowania kondycji i sprawności, ale żeby - a jakże - poprawić swoją sylwetkę! Wiele z nich para się również tak zwanym fotomodelingiem. I można by powiedzieć: no i co ci do tego, to ich sprawa. Jednakże mi to zgrzyta. Czyż przykładna, prawdziwa katoliczka nie powinna być skromna? Nie mówiąc o noszeniu zgrzebnych, ascetycznych szat i nieużywaniu kosmetyków, ale takie przesadne skupianie się na wyglądzie i jego poprawianiu zajeżdża pychą. A pycha to jeden z siedmiu grzechów głównych, więc tak jakby wyklucza się to z prawdziwą wiarą.

Nie zajeżdża pychą tylko dbaniem o swoje ciało a to równa się szacunkiem do samej siebie. Ja np nie rozumiem kobiet które są otyłe. Jak można nie dbać aż tak o siebie aby aż tak zgrubnać ( pomijając różne choroby chociaż nawet z chorobami można utrzymywac prawidłowa wagę).

Ty w ogóle mało rozumiesz wiec spoko 

Hm wyjaśnisz? Skąd taki wniosek?.

Napisałam, że jak ktoś ma chora tarczycę czy cukrzycę to można to leczyc i schudnąć. Jest to możliwe. A jak ktoś ma otyłość, bo niezdrowo je i bardzo dużo to chyba nie jest to dbanie o siebie nie sądzisz?

Ps. Dobrze, że ty dużo wiesz 🤣. Wybacz, ale czymś takim nie obniżysz mi samooceny więc nie wiem co twój komentarz miał na celu?

© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.