- Pomoc
- Regulamin
- Polityka prywatności
- O nas
- Kontakt
- Newsletter
- Program Partnerski
- Reklama
- Poleć nasze usługi
© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.
18 marca 2024, 14:23
Cześć wszystkim!
Chciałabym opisać Wam swój obecny problem, liczę że ktoś z Was może podzielić się opinią lub też podobną historią ze swojego życia.
Będę bardzo wdzięczna :)
Mam 25 lat, skończyłam w tym roku medycynę wet. Mój partner, lat 28, pracuje w IT, praca 100% zdalna. Obecnie mieszkamy (od 7 lat) w jednym z największych miast w Polsce. Wynajmujemy po znajomości bardzo tanio pokój w dużym mieszkaniu, prawie w centrum miasta. Naszym współlokatorem jest przyjaciel mojego partnera i jest on totaltnie bezproblemowy. Pracuje w innym mieście i więcej go nie widzimy, niż widzimy. Szukam pracy od kilku miesięcy i niestety oferowane stawki w klinikach (miasto uniwesryteckie, co roku 200 absolwentów) to najniższa krajowa (przy czym praca kliniczna jest stresująca i często są to nadgodziny). Chciałabym spróbować pracowac jako klinicysta i rozwiązanie jakie znalazłam to wyjazd do UK - tam bardzo szukają lekarzy, ogarniają całe papiery związane z visą itd. Mój chłopak także jest zaintersowany takim wyjazdem, ponieważ w jego dziedzienie łatwo powinien szybko znaleźć pracę, plus ma angielski perfect. Teraz dochodzę do meritum. Ze względu na b.dobry kontrakt mojego chłopaka, musimy zostać w Polsce do końca listopada. Drugim powodem dlaczego musimy zostać jeszcze na ten rok, jest mój angielski - mam poziom B2/C1,a muszę dobić do solidnego C1. Rozmawiałam wstępnie z rukrterami z UK i oni mówią, że jak najbardziej nie będzie problemu żeby przyjechac i za ten niecały rok - najszybciej w styczniu, ponieważ w grudniu kliniki nie zajmują się naborami nowych opsób (święta, urlopy itd). A więc - muszę zrobić coś ze sobą do stycznia (zaaogrąglając - do pierwszych miesięcy 2025). Martwi mnie wizja stresującej pracy za bardzo niskie zarobki (alternatywą jest staż z urzędu pracu - pełen etat za 1,8zł xD), plus przy tej opcji boję się że miałabym mało czasu na angielski, bo wiem z doświadczenia, że z klinik często trudno jest wyjść. Opcja jaka mi się pojawiła w zeszłym tygodniu , to praca w placówce państwowej (praca niekliniczna, ale dakej stricte w moim zawodzie) polegająca na kontroli dobrostanu zwierząt. Zarobki na początek to 8tys/ miesiąc brutto, dodatkowo wiem że atmosfera tam panująca jest świetna i koleżanka nie chce już wogóle zmieniać tej pracy. Minusem jest to, że ta placówka jest oddalona ode mnie o 1h w jedną stronę samochodem ... W związku z tym jedynym rozwiązaniem byłaby przeprowadzka do tego miasteczka 15tys mieszkańców, aby mieć 15min do tej pracy. Jest to możliwe, chłopak i tak pracuje zdalnie. Plusem dodatkowym jest, to że w owym miasteczku moglibyśmy wynając za o niewiele większe pieniadze mieszkanie w najnowszysch osiedlach i w końcu partner mógłby pracować w osobnym pomieszczeniu (teraz wszystko mamy w 1 pokoju). Problemem jest to, że jesteśmy bardzo przyzwyczajeni do życia w wielkim mieście i często z niego korzystaliśmy (knajpy, zajęcia, spotkania, sporty) i sama nie wiem .. niby to byłby max rok, więc teoretycznie powinniśmy wytrzymać . Czy ktoś z Was miał może podobną sytuację i przeprowadzka do małego miasteczka nie okazała się wielkim fiaskiem ?
19 marca 2024, 18:54
Bardzo dziękuję wszystkim za pomoc :)