Temat: Rozstanie/rozwód a zwierzęta

Dziewczyny, wydaje mi się , że temat jest mało poruszany, a jest ważny. Chętnie poczytam, jakie znacie historie, może wasze doświadczenia. Słyszałam, że są nawet sprawy sądowe o opiekę nad zwierzętami. Nie bardzo chcę pisać o mojej sytuacji, ale zastanawiam się jak to można pogodzić, że pupil zostaje z jednym z partnerów, podczas gdy ten drugi też go po prostu kocha...

Pasek wagi

okate napisał(a):

Niestety coś takiego, kogo pies bardziej woli, kto się nim lepiej zajmuje, bardziej o niego dba nie istnieje-oboje kochamy go nad życie i on nas. Muszę jednak przyznać, że u partnera będzie miał lepsze warunki, więc z nim zostanie. Bardziej chodzi mi o to, jak się z tym pogodzić...Wiem, że mogę go odwiedzać, ale chyba nie dam rady, to takie rozdrapywanie ran, to bardzo boli....

to jednak trudne, zwierze tez moze tesknic i nie rozumiec co sie dzieje

ale co masz zrobic? ja bym postawila na dobro zwierzecia, kto moze zapewnic leszpe warunki i opieke.

i pewnie po trochu zaczelabym szukac kolejnego w schornisku czy w necie


pierwsza wlascicielka mojego kota zmarla, starsza pani. dla kota to bylo duzo zmian na raz (zmiana otoczenia, wlasciciela, brak innych kotow), ale na szczescie nie trafil do schroniska. rodzina szukala nowego opiekuna na FB. Dorosly kot, nie bylo tej chemii miedzy nami na pierwszym spotkaniu, ale go wzielam. Poczatki byly trudne, ale dzis to najukochanszy kot i taki za mna az sama w to nie wierze.  


Dlatego Twoja sytuacje potraktowalabym jako danie szansy innemu zwierzakowi czy porzuconemu czy jakiemus starszemu, takiemu, ktory ma mniejsze szanse na adopcje. Ja sama czulam, ze robie dobry uczynek, ktos zmarl, ale kot nie walesa sie bez opieki.

Moze to Ci jakos pomoze. To bedzie inne zwierze, inny charakter, ale moze byc z tego piekna przyjazn.

nuta napisał(a):

okate napisał(a):

Niestety coś takiego, kogo pies bardziej woli, kto się nim lepiej zajmuje, bardziej o niego dba nie istnieje-oboje kochamy go nad życie i on nas. Muszę jednak przyznać, że u partnera będzie miał lepsze warunki, więc z nim zostanie. Bardziej chodzi mi o to, jak się z tym pogodzić...Wiem, że mogę go odwiedzać, ale chyba nie dam rady, to takie rozdrapywanie ran, to bardzo boli....

to jednak trudne, zwierze tez moze tesknic i nie rozumiec co sie dzieje

ale co masz zrobic? ja bym postawila na dobro zwierzecia, kto moze zapewnic leszpe warunki i opieke.

i pewnie po trochu zaczelabym szukac kolejnego w schornisku czy w necie

pierwsza wlascicielka mojego kota zmarla, starsza pani. dla kota to bylo duzo zmian na raz (zmiana otoczenia, wlasciciela, brak innych kotow), ale na szczescie nie trafil do schroniska. rodzina szukala nowego opiekuna na FB. Dorosly kot, nie bylo tej chemii miedzy nami na pierwszym spotkaniu, ale go wzielam. Poczatki byly trudne, ale dzis to najukochanszy kot i taki za mna az sama w to nie wierze.  

Dlatego Twoja sytuacje potraktowalabym jako danie szansy innemu zwierzakowi czy porzuconemu czy jakiemus starszemu, takiemu, ktory ma mniejsze szanse na adopcje. Ja sama czulam, ze robie dobry uczynek, ktos zmarl, ale kot nie walesa sie bez opieki.

Moze to Ci jakos pomoze. To bedzie inne zwierze, inny charakter, ale moze byc z tego piekna przyjazn.

Dziękuję. Tak, kieruję się dobrem psa, jeśli chodzi o nowego to nie bardzo będę miała warunki, bo muszę wynająć coś małego i w ogóle trochę stanąć na nogi. Myślę tylko o tym, że nasz pies naprawdę będzie miał super warunki, a ja jakoś sobie muszę z tym rozstaniem z nim poradzić emocjonalnie...

Pasek wagi

okate napisał(a):

nuta napisał(a):

okate napisał(a):

Niestety coś takiego, kogo pies bardziej woli, kto się nim lepiej zajmuje, bardziej o niego dba nie istnieje-oboje kochamy go nad życie i on nas. Muszę jednak przyznać, że u partnera będzie miał lepsze warunki, więc z nim zostanie. Bardziej chodzi mi o to, jak się z tym pogodzić...Wiem, że mogę go odwiedzać, ale chyba nie dam rady, to takie rozdrapywanie ran, to bardzo boli....

to jednak trudne, zwierze tez moze tesknic i nie rozumiec co sie dzieje

ale co masz zrobic? ja bym postawila na dobro zwierzecia, kto moze zapewnic leszpe warunki i opieke.

i pewnie po trochu zaczelabym szukac kolejnego w schornisku czy w necie

pierwsza wlascicielka mojego kota zmarla, starsza pani. dla kota to bylo duzo zmian na raz (zmiana otoczenia, wlasciciela, brak innych kotow), ale na szczescie nie trafil do schroniska. rodzina szukala nowego opiekuna na FB. Dorosly kot, nie bylo tej chemii miedzy nami na pierwszym spotkaniu, ale go wzielam. Poczatki byly trudne, ale dzis to najukochanszy kot i taki za mna az sama w to nie wierze.  

Dlatego Twoja sytuacje potraktowalabym jako danie szansy innemu zwierzakowi czy porzuconemu czy jakiemus starszemu, takiemu, ktory ma mniejsze szanse na adopcje. Ja sama czulam, ze robie dobry uczynek, ktos zmarl, ale kot nie walesa sie bez opieki.

Moze to Ci jakos pomoze. To bedzie inne zwierze, inny charakter, ale moze byc z tego piekna przyjazn.

Dziękuję. Tak, kieruję się dobrem psa, jeśli chodzi o nowego to nie bardzo będę miała warunki, bo muszę wynająć coś małego i w ogóle trochę stanąć na nogi. Myślę tylko o tym, że nasz pies naprawdę będzie miał super warunki, a ja jakoś sobie muszę z tym rozstaniem z nim poradzić emocjonalnie...

W takich trudnych sytuacjach pomaga mi myśl, że to kiedyś minie i będzie lepiej. To jest trochę ponure, bo dobre rzeczy też przemijają, ale te negatywne też. Przeżyć jak żałobę, przeboleć i zostawić.

Tak zawsze jest. Jest rozpacz i czarne chmury, a za jakiś, jeżeli ma się oczy otwarte i trochę odwagi, pojawiaja się nowe możliwości. Widziałam kilka takich sytuacji, że kobiety wychodziły bardzo dobrze na zmianach. Zaczynało się od katastrofy (np.rozwod, utrata pracy), a po kilku latach nowe życie w lepszym miejscu. Czasami była potrzebna terapia lub wsparcie przyjaciółek, żeby za długo nie babrać się w zgliszczach starego życia. 

Pamietam, glupia sytuacje, chyba prawniczka, chciała pocieszyć bliska mi osobę, że jeszcze sobie znajdzie młodszego faceta i ma sobie zdjęcie w ramki wstawic jakiegos przystojniaka, że jeszcze pójdzie kiedyś na randki. Jak ja to usłyszałam to nie wiedziałam czy się śmiać czy plakac. Taki absurd coś takiego powiedzieć komuś w czarnej dupie. I teraz nie pamiętam ile czasu minęło, ale bardzo przypadkiem pojawił się nowy facet, kilka lat młodszy. Ja jak zwykle spisalam  to na straty, bo bylo kilka przeszkód, ale na szczęście tego nie komentowałam. A oni wzięli ślub ku zaskoczeniu rodzin i są razem do dzis.

Wszystko jest możliwe. Trzeba przeżyć swoją żałobę i zacząć od nowa.


Jeszcze przyjdzie Twój dobry czas. Może za jakiś czas poznasz kogoś, kto już ma psa:) 

Twoj pies ma dobre życie i Twoje życie też się ułoży. Może miałabyś większy problem, gdyby eks o niego nie dbał czy nie miałabys gdzie go zabrać.




Zgadza się, mój kumpel wygrał w polskim sądzie opiekę nad psem po rozstaniu z byłą.

Pasek wagi

Ja zostawiłam 2 koty u byłego narzeczonego, miały tam lepsze warunki, możliwość buszowania w ogrodzie, swoje miejsca, które znały- zrobiłabym im krzywdę zamykając w bloku w kawalerce.. na początku było ciężko, miałam wrażenie że bardziej rozpaczam za nimi niż za ex.., ale dziś już to jest tylko przeszlosc, mam nowe życie, psa, dwa koty, dziecko w drodze i ślub w planach. Najgorsze co możesz zrobić to chodzić tam i odwiedzać pupila..  wtedy jeszcze długo nie zamkniesz tego rozdziału.... 

Pasek wagi

Spotkalam się z sytuacją że po rozstaniu para dzieliła się opieką nad psem. Mieszkali blisko siebie, wiec było to możliwe. Ponoc im to wychodziło i skupiali się tylko na psie a nie na sobie

prawiejakchuda napisał(a):

Ja zostawiłam 2 koty u byłego narzeczonego, miały tam lepsze warunki, możliwość buszowania w ogrodzie, swoje miejsca, które znały- zrobiłabym im krzywdę zamykając w bloku w kawalerce.. na początku było ciężko, miałam wrażenie że bardziej rozpaczam za nimi niż za ex.., ale dziś już to jest tylko przeszlosc, mam nowe życie, psa, dwa koty, dziecko w drodze i ślub w planach. Najgorsze co możesz zrobić to chodzić tam i odwiedzać pupila..  wtedy jeszcze długo nie zamkniesz tego rozdziału.... 

Nawet na zdjęcia patrzeć nie mogę...(od jakiegoś czasu nie mieszkamy już razem), sprawę z facetem mam zamkniętą, to ja odeszłam i jestem z tego powodu zadowolona, ale tęsknota za psem jest ogromna, śni mi się nawet, ale właśnie nie chcę jeżdzić do niego, żeby potem nie cierpieć bardziej, chociaż usłyszałam już, że ,,taka uczuciowa jestem, a psa mam dupie"😁ale ja już wiem, że to kolejna manipulacja, żeby wywołać u mnie poczucie winy. sama dobrze wiem, co czuję🙂

Pasek wagi

© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.