- Pomoc
- Regulamin
- Polityka prywatności
- O nas
- Kontakt
- Newsletter
- Program Partnerski
- Reklama
- Poleć nasze usługi
© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.
23 stycznia 2024, 13:03
Już tu niedawno wspominałam o tej sytuacji, ale chciałabym żeby osoby z zewnątrz powiedziały co sądzą o tej sytuacji.
Dla przypomnienia współpracowałam dorywczo z pewną firmą 6 miesięcy. Po tym jak z mojego działu odeszło dwóch kierowników firma zatrudniła konsultantkę biznesową, która miał ogarnąć braki kadrowe itp. Dokładnie 3 tygodnie temu mieliśmy wspólne spotkanie z panią konsultantką i z całym działem. Były słodkie słówka i wspaniałe wizje. Zostałam zapewniona, że będę częścią zespołu i chcą przedłużyć mi umowę, ale na etat (inne wynagrodzenie i godziny pracy). Zostałam wtedy zapewniona przez konsultantkę, że będziemy miały rozmowę na ten temat w kolejnym tygodniu. Tydzień minął i zero odzewu. Przez następne 2 tygodnie dzwoniłam do niej i za każdym razem umawiałyśmy się na rozmowę lub na maila by przedstawiła mi warunki współpracy i za każdym razem nie dochodziło do tego spotkania z jej winy. Tydzień temu skończyła mi się umowa, a ja dalej nie wiedziałam na czym stoję. Po 6 dniach ciszy dostałam dzisiaj maila z dołączoną księgowością żeby przedłużyć mi umowę na starych zasadach, póki ona jeszcze nie wie co są w stanie dalej mi zaproponować, bo uwaga "nie chce żebym pracowała bez umowy xD". Jak to rano zobaczyłam to ciśnienie mi skoczyło i wysmarowałam jej takiego maila:
"Odkąd skończyła mi się umowa nie wykonuje swoich obowiązków. Dlaczego sprawa z przedłużeniem mi umowy na obecnych warunkach nie została ze mną skonsultowana? Byłam bardzo entuzjastycznie nastawiona do Twoich propozycji, ale teraz moja cierpliwość powoli się już kończy. Tak wiele mówione było o komunikacji podczas naszego wspólnego spotkania z resztą zespołu, ale w stosunku do mnie jej nie widzę. Czekam do końca tego tygodnia na propozycje, które chcę przemyśleć i w razie potrzeby negocjować."
Typiara napisała do mnie maila żebym przesłała jej numer telefonu do siebie (ch tam, że rozmawiałyśmy już kilka razy, więc wypadałoby sobie zapisać). Zadzwoniła do mnie i się spruła, że jestem roszczeniowa, że świat nie kręci się wokół mnie, a pracownicy wyższego szczebla mają większe zmartwienia niż moja umowa. Że ona sobie nie wyobraża z taką osobą współpracy, że jaką ja mam czelność, by pisać, że powoli tracę cierpliwość. Generalnie powinnam siedzieć na dupie i grzecznie czekać aż ktoś się do mnie odezwie. Na moje słowa, że ja też mam swoje plany i chcę o pewnych rzeczach wiedzieć wcześniej i się z nimi zapoznać powiedziała, że przecież mi dadzą znać, ale nie wie kiedy xD.
Ostatecznie uznała, że ona jednak nie chce żebym u nich pracowała i właśnie wysłała maila do mnie i księgowości, że kończymy współpracę.
Czy uważacie, że moja postawa była roszczeniowa? Czy mój mail był niegrzeczny? Chciałabym poznać punkt widzenia innych osób.
Edytowany przez .Daga. 23 stycznia 2024, 13:06
23 stycznia 2024, 21:35
Ona oczywiście byla nieprofesjonalna, ale jakby mi ktoś wyjechał takim tonem jak ty, to też bym mu nie przedłużyła umowy. To nie był profesjonalny mail do kogoś, kto decyduje o twoim zatrudnieniu. Źle oceniłaś sytuację i układ sił.
Edytowany przez Użytkownik4250924 23 stycznia 2024, 21:37
23 stycznia 2024, 21:36
Miałaś prawo dowiedzieć się na czym stoisz, nie miałaś prawa być niegrzeczna. Chciałaś pokazać kim to nie jesteś w firmie no to pokazałaś ;) więcej pokory i popracuj nad komunikacją, bo sama widzisz, że nic dobrego Ci nie przyszło z Twojego podejścia.
czy ja wiem, czy "więcej pokory" to dobra rada? Daleko się taka przesadna pokorą nie zajedzie, bo wejdą człowiekowi na głowę. Daga była "pokorna" kilka tygodni i ja tylko zbywano a ostatecznie dostała coś innego, niż jej obiecywali. Myślę, że to nie jest dobra droga.
24 stycznia 2024, 07:21
Miałaś prawo dowiedzieć się na czym stoisz, nie miałaś prawa być niegrzeczna. Chciałaś pokazać kim to nie jesteś w firmie no to pokazałaś ;) więcej pokory i popracuj nad komunikacją, bo sama widzisz, że nic dobrego Ci nie przyszło z Twojego podejścia.
Trochę prawdy jest w tym, że mail był zbyt emocjonalny, ale uważam, że każdy ma prawo do swoich emocji i okazywania ich jak uważa za słuszne. Mówicie o profesjonalizmie. To dla mnie sprawa najważniejsza, ale jak czuję się olewana przez tyle tygodni to nie potrawie przejść wobec tego obojętnie. Mam finansowy spadochron bezpieczeństwa, ta praca nie jest dla mnie niezbędna, mogę żyć bez niej. Znów niewłaściwie stwierdziłam, że skoro współpracuje z człowiekiem, a nie botem, to mogę okazać trochę człowieczeństwa i wywalić kawa na ławę co mnie drażni. Niektórzy nie potrafią wziąć tego na klatę?
Daga, ale ten mail nie jest oznaka czlowieczenstwa...🙃
24 stycznia 2024, 07:50
Miałaś prawo dowiedzieć się na czym stoisz, nie miałaś prawa być niegrzeczna. Chciałaś pokazać kim to nie jesteś w firmie no to pokazałaś ;) więcej pokory i popracuj nad komunikacją, bo sama widzisz, że nic dobrego Ci nie przyszło z Twojego podejścia.
czy ja wiem, czy "więcej pokory" to dobra rada? Daleko się taka przesadna pokorą nie zajedzie, bo wejdą człowiekowi na głowę. Daga była "pokorna" kilka tygodni i ja tylko zbywano a ostatecznie dostała coś innego, niż jej obiecywali. Myślę, że to nie jest dobra droga.
ja też nie bardzo wiem, dlaczego ludzie uwielbiaja widzieć innych na kolanach. Umowa o pracę to umowa, a nie stosunek poddańczo-niewolniczy. W sumie w stwierdzeniu o końcu cierpliwości nie ma niczego, co mogłoby urazić delikatne uczucia pani konsultantki, natomiast rzeczywiście nie jest to jezyk służbowy i podczas kiedy reszta komunikacji odbywała się telefonicznie wygląda jak wyglada. Z tym, ze język słuzbowy też juz na nikim wrażenia nie robi, laska by przeczytała, machneła ręka i dalej uprawiała swoje januszerskie zagrywki. Naprawdę chcemy tego? Wiekszość z ludzi to jednak pracownicy. I wreszcie, kiedy ludzie zaczynaja sie uczyć komunikowac swoje potrzeby i oczekiwania, wjeżdża wspaniałe pojęcie roszczeniowości, mozna go sobie uzywać do każdego i w kazdych okolicznościach, zaczyna działać dokładnie tak samo jak kiedyś tekst o tym, że kogoś źle rodzice wychowali. I naprawdę działa, niestety.
24 stycznia 2024, 08:14
Miałaś prawo dowiedzieć się na czym stoisz, nie miałaś prawa być niegrzeczna. Chciałaś pokazać kim to nie jesteś w firmie no to pokazałaś ;) więcej pokory i popracuj nad komunikacją, bo sama widzisz, że nic dobrego Ci nie przyszło z Twojego podejścia.
Trochę prawdy jest w tym, że mail był zbyt emocjonalny, ale uważam, że każdy ma prawo do swoich emocji i okazywania ich jak uważa za słuszne. Mówicie o profesjonalizmie. To dla mnie sprawa najważniejsza, ale jak czuję się olewana przez tyle tygodni to nie potrawie przejść wobec tego obojętnie. Mam finansowy spadochron bezpieczeństwa, ta praca nie jest dla mnie niezbędna, mogę żyć bez niej. Znów niewłaściwie stwierdziłam, że skoro współpracuje z człowiekiem, a nie botem, to mogę okazać trochę człowieczeństwa i wywalić kawa na ławę co mnie drażni. Niektórzy nie potrafią wziąć tego na klatę?
Przewrotnie zapytam, nie oczekując odpowiedzi: jeśli masz takie podejście, to skąd oburzenie wobec pani konsultantki, która również okazała swoje emocje, jak uważała za słuszne? Prawda jest taka, że obie zachowałyście się w tej sytuacji niewłaściwie i nieadekwatnie do pełnionych ról (ani mail pisany w sprawach służbowych, ani rozmowa telefoniczna dotycząca spraw służbowych nie są miejscem na "okazywanie emocji"). A odpowiadając na pytanie tytułowe: nie, twoja postawa nie była w tym przypadku roszczeniowa - załatwianie spraw związanych z nową umową o pracę, w sytuacji gdy obecna dobiega końca i zabieganie o poznanie warunków dalszej współpracy nie jest roszczeniowością.
24 stycznia 2024, 09:38
Miałaś prawo dowiedzieć się na czym stoisz, nie miałaś prawa być niegrzeczna. Chciałaś pokazać kim to nie jesteś w firmie no to pokazałaś ;) więcej pokory i popracuj nad komunikacją, bo sama widzisz, że nic dobrego Ci nie przyszło z Twojego podejścia.
czy ja wiem, czy "więcej pokory" to dobra rada? Daleko się taka przesadna pokorą nie zajedzie, bo wejdą człowiekowi na głowę. Daga była "pokorna" kilka tygodni i ja tylko zbywano a ostatecznie dostała coś innego, niż jej obiecywali. Myślę, że to nie jest dobra droga.
ja też nie bardzo wiem, dlaczego ludzie uwielbiaja widzieć innych na kolanach. Umowa o pracę to umowa, a nie stosunek poddańczo-niewolniczy. W sumie w stwierdzeniu o końcu cierpliwości nie ma niczego, co mogłoby urazić delikatne uczucia pani konsultantki, natomiast rzeczywiście nie jest to jezyk służbowy i podczas kiedy reszta komunikacji odbywała się telefonicznie wygląda jak wyglada. Z tym, ze język słuzbowy też juz na nikim wrażenia nie robi, laska by przeczytała, machneła ręka i dalej uprawiała swoje januszerskie zagrywki. Naprawdę chcemy tego? Wiekszość z ludzi to jednak pracownicy. I wreszcie, kiedy ludzie zaczynaja sie uczyć komunikowac swoje potrzeby i oczekiwania, wjeżdża wspaniałe pojęcie roszczeniowości, mozna go sobie uzywać do każdego i w kazdych okolicznościach, zaczyna działać dokładnie tak samo jak kiedyś tekst o tym, że kogoś źle rodzice wychowali. I naprawdę działa, niestety.
Dokładnie tak! To nie pierwsza zresztą sytuacja kiedy słyszę, że jestem roszczeniowa. Jakieś 10 lat temu jak pracowałam w salonie meblowym to chciałam się dowiedzieć ile dni urlopowych mi zostało, bo złożyłam wypowiedzenie i chciałam je odebrać. Dzwoniłam i pisałam do mojej przełożonej i jak grochem o ścianę. Jak zadzwoniłam po raz 10, to mi wyjechała z tekstem, że jestem roszczeniowa i że mam jej nie mówić co ma robić xD.
24 stycznia 2024, 10:09
Miałaś prawo dowiedzieć się na czym stoisz, nie miałaś prawa być niegrzeczna. Chciałaś pokazać kim to nie jesteś w firmie no to pokazałaś ;) więcej pokory i popracuj nad komunikacją, bo sama widzisz, że nic dobrego Ci nie przyszło z Twojego podejścia.
czy ja wiem, czy "więcej pokory" to dobra rada? Daleko się taka przesadna pokorą nie zajedzie, bo wejdą człowiekowi na głowę. Daga była "pokorna" kilka tygodni i ja tylko zbywano a ostatecznie dostała coś innego, niż jej obiecywali. Myślę, że to nie jest dobra droga.
ja też nie bardzo wiem, dlaczego ludzie uwielbiaja widzieć innych na kolanach. Umowa o pracę to umowa, a nie stosunek poddańczo-niewolniczy. W sumie w stwierdzeniu o końcu cierpliwości nie ma niczego, co mogłoby urazić delikatne uczucia pani konsultantki, natomiast rzeczywiście nie jest to jezyk służbowy i podczas kiedy reszta komunikacji odbywała się telefonicznie wygląda jak wyglada. Z tym, ze język słuzbowy też juz na nikim wrażenia nie robi, laska by przeczytała, machneła ręka i dalej uprawiała swoje januszerskie zagrywki. Naprawdę chcemy tego? Wiekszość z ludzi to jednak pracownicy. I wreszcie, kiedy ludzie zaczynaja sie uczyć komunikowac swoje potrzeby i oczekiwania, wjeżdża wspaniałe pojęcie roszczeniowości, mozna go sobie uzywać do każdego i w kazdych okolicznościach, zaczyna działać dokładnie tak samo jak kiedyś tekst o tym, że kogoś źle rodzice wychowali. I naprawdę działa, niestety.
Dokładnie tak! To nie pierwsza zresztą sytuacja kiedy słyszę, że jestem roszczeniowa. Jakieś 10 lat temu jak pracowałam w salonie meblowym to chciałam się dowiedzieć ile dni urlopowych mi zostało, bo złożyłam wypowiedzenie i chciałam je odebrać. Dzwoniłam i pisałam do mojej przełożonej i jak grochem o ścianę. Jak zadzwoniłam po raz 10, to mi wyjechała z tekstem, że jestem roszczeniowa i że mam jej nie mówić co ma robić xD.
Być może forma, za której pomocą konstruujesz swoje wypowiedzi i komunikujesz się z otoczeniem, składnia odbiorców do takich opinii?
24 stycznia 2024, 10:45
Może taki był cel? Wykazać ze jestes roszczeniowa i się Ciebie pozbyc? Niestety to jest chorobą wszystkich pracodawców że oni się dziwią ze pracownik robi żeby zarobić
24 stycznia 2024, 10:57
Miałaś prawo dowiedzieć się na czym stoisz, nie miałaś prawa być niegrzeczna. Chciałaś pokazać kim to nie jesteś w firmie no to pokazałaś ;) więcej pokory i popracuj nad komunikacją, bo sama widzisz, że nic dobrego Ci nie przyszło z Twojego podejścia.
czy ja wiem, czy "więcej pokory" to dobra rada? Daleko się taka przesadna pokorą nie zajedzie, bo wejdą człowiekowi na głowę. Daga była "pokorna" kilka tygodni i ja tylko zbywano a ostatecznie dostała coś innego, niż jej obiecywali. Myślę, że to nie jest dobra droga.
ja też nie bardzo wiem, dlaczego ludzie uwielbiaja widzieć innych na kolanach. Umowa o pracę to umowa, a nie stosunek poddańczo-niewolniczy. W sumie w stwierdzeniu o końcu cierpliwości nie ma niczego, co mogłoby urazić delikatne uczucia pani konsultantki, natomiast rzeczywiście nie jest to jezyk służbowy i podczas kiedy reszta komunikacji odbywała się telefonicznie wygląda jak wyglada. Z tym, ze język słuzbowy też juz na nikim wrażenia nie robi, laska by przeczytała, machneła ręka i dalej uprawiała swoje januszerskie zagrywki. Naprawdę chcemy tego? Wiekszość z ludzi to jednak pracownicy. I wreszcie, kiedy ludzie zaczynaja sie uczyć komunikowac swoje potrzeby i oczekiwania, wjeżdża wspaniałe pojęcie roszczeniowości, mozna go sobie uzywać do każdego i w kazdych okolicznościach, zaczyna działać dokładnie tak samo jak kiedyś tekst o tym, że kogoś źle rodzice wychowali. I naprawdę działa, niestety.
Dokładnie tak! To nie pierwsza zresztą sytuacja kiedy słyszę, że jestem roszczeniowa. Jakieś 10 lat temu jak pracowałam w salonie meblowym to chciałam się dowiedzieć ile dni urlopowych mi zostało, bo złożyłam wypowiedzenie i chciałam je odebrać. Dzwoniłam i pisałam do mojej przełożonej i jak grochem o ścianę. Jak zadzwoniłam po raz 10, to mi wyjechała z tekstem, że jestem roszczeniowa i że mam jej nie mówić co ma robić xD.
Być może forma, za której pomocą konstruujesz swoje wypowiedzi i komunikujesz się z otoczeniem, składnia odbiorców do takich opinii?
Raczej wątpię. Te 10 lat temu jak starałam się o tą pracę ona była zachwycona, że jestem taka zaangażowana i dzwonię do niej z pytaniem o przebieg rekrutacji. Jak wtedy stwierdziła, zatrudniła mnie właśnie dlatego, że mi zależało. Ale już gdy na odchodne chciałam uzyskać informację nt. dni urlopowych to już były fochy i odbieranie telefonu z łaski i opryskliwy ton.
W sumie jak tak dłużej pomyślę to Panie są bardzo do siebie podobne. Jak pracownik się angażuje to wspaniale, ale jak ona musi coś zrobić względem pracownika to foch i puskówki. Zaskakujące, że są w podobnym wieku i, że tak powiem w podobnej sytuacji życiowej, czyli kobieta w okresie menopauzy, bez męża, samotna i zgorzkniała. Z mężczyznami nigdy takich problemów nie miałam.
Edytowany przez .Daga. 24 stycznia 2024, 11:00
24 stycznia 2024, 11:33
Miałaś prawo dowiedzieć się na czym stoisz, nie miałaś prawa być niegrzeczna. Chciałaś pokazać kim to nie jesteś w firmie no to pokazałaś ;) więcej pokory i popracuj nad komunikacją, bo sama widzisz, że nic dobrego Ci nie przyszło z Twojego podejścia.
czy ja wiem, czy "więcej pokory" to dobra rada? Daleko się taka przesadna pokorą nie zajedzie, bo wejdą człowiekowi na głowę. Daga była "pokorna" kilka tygodni i ja tylko zbywano a ostatecznie dostała coś innego, niż jej obiecywali. Myślę, że to nie jest dobra droga.
ja też nie bardzo wiem, dlaczego ludzie uwielbiaja widzieć innych na kolanach. Umowa o pracę to umowa, a nie stosunek poddańczo-niewolniczy. W sumie w stwierdzeniu o końcu cierpliwości nie ma niczego, co mogłoby urazić delikatne uczucia pani konsultantki, natomiast rzeczywiście nie jest to jezyk służbowy i podczas kiedy reszta komunikacji odbywała się telefonicznie wygląda jak wyglada. Z tym, ze język słuzbowy też juz na nikim wrażenia nie robi, laska by przeczytała, machneła ręka i dalej uprawiała swoje januszerskie zagrywki. Naprawdę chcemy tego? Wiekszość z ludzi to jednak pracownicy. I wreszcie, kiedy ludzie zaczynaja sie uczyć komunikowac swoje potrzeby i oczekiwania, wjeżdża wspaniałe pojęcie roszczeniowości, mozna go sobie uzywać do każdego i w kazdych okolicznościach, zaczyna działać dokładnie tak samo jak kiedyś tekst o tym, że kogoś źle rodzice wychowali. I naprawdę działa, niestety.
Dokładnie tak! To nie pierwsza zresztą sytuacja kiedy słyszę, że jestem roszczeniowa. Jakieś 10 lat temu jak pracowałam w salonie meblowym to chciałam się dowiedzieć ile dni urlopowych mi zostało, bo złożyłam wypowiedzenie i chciałam je odebrać. Dzwoniłam i pisałam do mojej przełożonej i jak grochem o ścianę. Jak zadzwoniłam po raz 10, to mi wyjechała z tekstem, że jestem roszczeniowa i że mam jej nie mówić co ma robić xD.
Być może forma, za której pomocą konstruujesz swoje wypowiedzi i komunikujesz się z otoczeniem, składnia odbiorców do takich opinii?
Raczej wątpię. Te 10 lat temu jak starałam się o tą pracę ona była zachwycona, że jestem taka zaangażowana i dzwonię do niej z pytaniem o przebieg rekrutacji. Jak wtedy stwierdziła, zatrudniła mnie właśnie dlatego, że mi zależało. Ale już gdy na odchodne chciałam uzyskać informację nt. dni urlopowych to już były fochy i odbieranie telefonu z łaski i opryskliwy ton.
W sumie jak tak dłużej pomyślę to Panie są bardzo do siebie podobne. Jak pracownik się angażuje to wspaniale, ale jak ona musi coś zrobić względem pracownika to foch i puskówki. Zaskakujące, że są w podobnym wieku i, że tak powiem w podobnej sytuacji życiowej, czyli kobieta w okresie menopauzy, bez męża, samotna i zgorzkniała. Z mężczyznami nigdy takich problemów nie miałam.
Nie mam nic do dodania na takie dictum. Utwierdzam się tylko w przekonaniu, że zarzuty czy podejrzenia o twój brak kindersztuby mają solidną podstawę.