- Pomoc
- Regulamin
- Polityka prywatności
- O nas
- Kontakt
- Newsletter
- Program Partnerski
- Reklama
- Poleć nasze usługi
© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.
25 grudnia 2023, 13:26
Czy jest tu ktoś, kto pracował w domu dziecka i może się podzielić informacjami o tym charakterze pracy? Co było dla Was trudne, co Was zaskoczyło? Jak wyglądała praca w nocy? No i jak zarobki?
26 grudnia 2023, 01:14
tylko z opowieści słyszałam, że praca ma charakter działalności charytatywnej.
27 grudnia 2023, 17:34
tylko z opowieści słyszałam, że praca ma charakter działalności charytatywnej.
Nooo jak to bywa w tego typu placówkach🤪.
Nie miałam styczności, ale też słyszałam z opowiadań. Ogólnie trzeba mieć mocne nerwy :) są aniołki i sa takie diabły, że nawet ci się nie sniło :)
27 grudnia 2023, 20:36
Nie pracowałam, ale praktycznie mieszkałam rok z domem dziecka. Jedno pietro naszego internatu na takowy przerobili, mielismy wspolne schody, stolowke, podworko, chodzilismy na gore sie bawic z tymi dzieciakami, odrabiac lekcje... coz...
Moge powiedziec jedynie tyle, ze wychowawczynie, ktore tam pracowaly, totalnie sie do tego nie nadawaly. Dzieciaki byly rozne, chlopakow ustawiali nasi chlopacy z internatu, np. podczas grania w pilke. I sie dalo. A co sie dzialo na gorze... wych. zamkniete w kanciapie, na tv jakis porno program...🙄 Jak byl dzien wyplaty kieszonkowego, a dzieciaki za wagarowanie kasy nie dostawaly, to na gorze byl istny pogrom. Duzo by opowiadac.
Na pewno nie jest to lekka praca. Przekroj wiekowy byl duzy, od maluszkow po prawie pelnoletnie dzieciaki. Ale gdy im sie poswiecalo uwage, dawalo zainteresowanie, to byly to dobre dzieciaki, mimo wszystko. Ze mna np. najwiekszy lobuz dzielil sie kotletem jajecznym zawsze, bo nie lubil, a ja wrecz przeciwnie 😂 I mielismy deal wymiany obiadu 😂
Edytowany przez cancri 27 grudnia 2023, 20:38
27 grudnia 2023, 21:23
Pracowałam w internacie, z sześciolatkami. Bez nocek, na noc przychodziła opiekunka nocna.
Najgorsze były wieczory. Dzieciaki się rozklejały. Nie rozumiały dlaczego nie są w domu, płakały. Każdego trzeba było pocieszyć, utulić, uśpić.
Rano wiadomo - mycie, ubieranie, śniadanie i do szkoły. Po południu odrabianie lekcji, zabawy, spacery. W sumie dzieci miały mało czasu dla siebie, ciągle coś się organizowało, żeby były zajęte. I nawet zwyczajne czynności, to były sytuacje edukacyjne. Ale to specyfika ośrodka