Temat: Kłótnie w święta

O co kłócicie się (albo kłócili się wasze rodziny, gdy byłyście dziećmi) w święta? W pracy, na grupach i forach często można czytać negatywne wypowiedzi na temat świat, bo znowu trzeba (?!) się spotkać z rodziną, znowu będą kłótnie, nieprzyjemna atmosfera. Z czego to wynika?


U nas nigdy do takiej sytuacji nie doszło na żadnym rodzinnym spotkaniu, ani w święta, ani w urodziny, na weselach, czy innych okazjach do spotkaniach . Zawsze każdy jest w dobrym humorze i nie chce zepsuć nastroju ani sobie ani innym przy stole. Jeśli jest jakiś problem, to rozwiązuje się go z konkretną osobą w osobność, a nie przy stole, mieszając w dyskusje całą rodzinę i tworząc problem.

Jak jest/było u was? O co są te kłótnie w święta, gdy atmosfera powinna być chyba ciepła i miła?

Ludzie nie potrafią sie komunikować i zamiast rozmawiać wzajemnie się napierdalają. Ponieważ problemy takie sa przekazywane pokoleniowo, więc dlatego są rodziny w których każdy z każdym sie kłóci. 

Nie pamiętam żadnych kłótni w święta. Jeśli ludzie mają jakieś wąty do siebie to nie potrzebują świąt żeby się kłócić, tylko kłócą się przy byle okazji.

Pasek wagi

Moja mama interesuje się teoriami spiskowymi i polityką ogólnoświatową, z których ja wyrosłam w gimnazjum. No, ok, poczytać można, ale zacznij tylko dyskusję na ten temat, to rozpęta się burza. Na nic gadanie, że nie wszystko, co piszą w internetach to prawda objawiona i że większość takich teorii tworzona jest przez szurów wszelkiej maści. Ostatnio rozmawiamy i nagle temat zszedł na Ukraińców, aby za moment mama zaczęła szerzyć kocopoły, że fundacja Ołeny Żełeńskiej jest zamieszana w handel dziećmi... Ręce mi opadły. Żeby się nie kłócić, wróciłam do siebie 😅

Pasek wagi

Nie wiem, czy w kazdej z tych (opisanych) sytuacji to byla faktycznie walka na noze, u mnie w rodzinie takich nie bylo.

Niemniej jednak wymienie pare powodow, dla ktorych pewnie wielu odechciewa sie “rodzinnych” swiat.

Po pierwsze presja ich organizacji. W wielu domach nie wyglada to jak na swiatecznych pocztowkach (rodzinne pieczenie ciasteczek i swiateczna atmosfera). Czesto zamiast tego jest: pogon za zakupami, pucowanie chaty na blysk (jakby nie byla spzratana od stulecia, wlaczajac mycie okien w grudniu), gotowanie jak dla wojska i kazdy pada na pysk. Po drodze nieporozumienia i pretensje, bo kazdy pod presja czasu i przemeczony.

Kolejne to spedy rodzinne. Niewazne, ze na codzien sie nie lubimy i nie spedzamy czasu. Swieta = musisz siedziec z nielubiana, upierdliwa ciotka i wysluchiwac jej wkurzajacych wywodow (cos w stylu jak opisuje Ves). Przerwiesz czy skomentujesz- psujesz swieta. 
Nastepnie zarcie do rozpuku i calymi dniami przy stole. Na sama mysl robi mi sie niedobrze. Pewnie, teoretycznie mozna inaczej, ale w wielu domach to nadal tradycja. Nie wspomne o pielgrzymkach pt. “3 wigilie w jeden wieczor” i akrobacje logistyczne “kto kiedy u kogo”. 
Mysle, ze ludzie po prostu maja dosyc, a w wielu wypadkach nie ma przyzwolenia na wymiksowanie sie z tego cyrku. 

U mnie nikt się nie kłócił i teraz też się nie kłócimy, moje święta były i są zawsze spędzone w super atmosferze 

Nie kłóciliśmy się w święta ze względu na mamę , a potem jak umarła i ojciec po niej to Wigilii nie ma od 20 lat .

Pasek wagi

o to samo, co przez cały rok, tylko w akompaniamencie kolęd i choinki. Tzn ja w tych kłótniach nie biorę (czynnego) rodzaju.

wynika to z nieprzepracowanych problemów tych osób

Ves91 napisał(a):

Moja mama interesuje się teoriami spiskowymi i polityką ogólnoświatową, z których ja wyrosłam w gimnazjum. No, ok, poczytać można, ale zacznij tylko dyskusję na ten temat, to rozpęta się burza. Na nic gadanie, że nie wszystko, co piszą w internetach to prawda objawiona i że większość takich teorii tworzona jest przez szurów wszelkiej maści. Ostatnio rozmawiamy i nagle temat zszedł na Ukraińców, aby za moment mama zaczęła szerzyć kocopoły, że fundacja Ołeny Żełeńskiej jest zamieszana w handel dziećmi... Ręce mi opadły. Żeby się nie kłócić, wróciłam do siebie ?

Borze, współczuję. Ja mam takiego brata, na szczęście rzadko go widuję. 

U mnie raczej nikt się nie kłóci w święta, ale wiem, że nasi rodzice mają do nas wąty o kilka rzeczy, które dla nich są czymś normalnym i ważnym, a my mamy je gdzieś. Lubią nam je wypominać bez okazji xD

Pasek wagi

Ves91 napisał(a):

Moja mama interesuje się teoriami spiskowymi i polityką ogólnoświatową, z których ja wyrosłam w gimnazjum. No, ok, poczytać można, ale zacznij tylko dyskusję na ten temat, to rozpęta się burza. Na nic gadanie, że nie wszystko, co piszą w internetach to prawda objawiona i że większość takich teorii tworzona jest przez szurów wszelkiej maści. Ostatnio rozmawiamy i nagle temat zszedł na Ukraińców, aby za moment mama zaczęła szerzyć kocopoły, że fundacja Ołeny Żełeńskiej jest zamieszana w handel dziećmi... Ręce mi opadły. Żeby się nie kłócić, wróciłam do siebie ?

Ale koszmar. Mam takich znajomych, niby fajni, ale jak zaczną wywody to ewakuacja. Od matki trudniej się ewakuować.

U mnie nikt się nie kłócił, nawet jak spotykaliśmy się w najbliższym gronie 6-8 rodzin. Może dlatego że nie było alkoholu, tematy poruszane były neutralne i nie trwało to cały dzień tylko 2, 3 godziny i każdy do siebie 

Pasek wagi

© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.