Temat: Silna wola

To w końcu istnieje coś takiego jak silna wola czy nie? W temacie o lekach na cukrzycę/otyłość ktoś mnie ostatnio wyśmiał, że silna wola to jakiś dziwaczny konstrukt i cytując tamtą wypowiedź "jestem chuda, bo mam dobrze działające hormony głodu i sytości, a nie dzięki silnej woli". Od razu sprostuję, że chuda nie jestem. Jestem szczupła, ale nie chuda. I muszę się pilnować z jedzeniem, nie mam tak dobrze, że jem do oporu (dopóki te słynne hormony sytości nie powiedzą mi, że dość) i trzymam wagę w normie. Jak sobie przez kilka dni pofolguję, to zaraz widać na wadze i po ubraniach. Czyli muszę używać silnej woli, czy tam samodyscypliny, jak zwał tak zwał, bo wiadomo o co chodzi.

LinuxS napisał(a):

menot napisał(a):

LinuxS napisał(a):

menot napisał(a):

LinuxS napisał(a):

Jestesmy ta Vitce. Tu wszyscy z problemami ;-) Ale serio, ja nie neguje procesow zachodzacych w organizmie, jakis zaburzen w funkcjonowaniu. Tak, organizm nie zawsze funkcjonuje idelanie, do tego dochodzda inne czynniki. Ale moze wyposrodkujmy? Przyjmijmy, ze sa sytuacje czy czynniki powodujace zaburzenia i odchyly, ale tez nie moge czytac tych zali, jak to ?wszystko tylko nie ja? jest winne. Mam prawie piedziesiatke na karku, ?idealny profil psychologiczny? tlumaczacy dlaczego sie nie da, kilkanascie lat zaburzen odzywiania za soba. Klasyfikuje sie do bycia wiarygodna do wypowiadania w temacie, czy tez ?sie nie znam, bo mi zawsze bylo z gorki?? 

Ale nikt tu nie jest w skrajnościach. Większość ludzi z nadwagą łączy pakiet złych nawyków, z brakiem motywacji i, mimo wszystko, predyspozycjami genetycznymi. Dopiero te kilka czynników razem daje otyłość. Nie mniej jednak, indywidualne predyspozycje do łapania kilogramów potrafią się dramatycznie różnić - i z tego powodu ludzie potrafią chudnąć np. po przeszczepie bakterii jelitowych. Wiedziałaś, że jest wysoka korelacja między typem bakterii w twoim jelicie, a twoją wagą? Jaki w sumie masz wpływ na to, jakie masz bakterie jelitowe? Ja wiem - ludzie lubią sobie przypisywać wszystkie zasługi, lubią też zwalać niepowodzenia na zewnętrzne czynniki, prawda jest z reguły pośrodku.Już nie mówiąc o tym, że nie masz wpływu na to, jak się jadło u ciebie w domu i jakie mechanizmy uwalniania stresu sobie wyrobiłeś jako dziecko. Czy ja serio mogę winić kogoś za to, że jest gruby, jeśli jedzenie jest jedyną rzeczą, która od dziecka sprawiała mu frajdę? Albo jeśli nie ma kasy na to, żeby sprawić sobie przyjemność inaczej niż batonem? Serio nie lubię oceniać ludzi nie wiedząc dokładnie co i dlaczego robią. Znam grubasy grube, bo kochają jeść - taki był mój tato. Ale znam też ludzi, którzy serio musieli wkładać od groma pracy chociażby tylko w nie tycie.

Menot, mozna tak a mozna tak jak ja do tego podeszlam. Ja po prostu widze na Vitce tlumaczenia calego ciagu ?chorob?. Wejdz do pamietnika i masz odpowiedz. Nie wiem jakie mam bakterie w jelitach, nie badalam. Wiem, ze musze uważać na to co jem, jak jem i ile jem. Lata zaburzen odzywiania (caly pakiet od kompulsywnego jedzenia do anoreksji, przez wszelkie kombinacje pomiedzy) raczej moim bakteriom nie pomogly.  Od prawie 30 lat sama decyduje o tym co jem, a lata zajela mi edukacja. Slodycze od zawsze buly nagroda. Plus kuchnia z tamtych czasow, raczej nie byly to salatki z wodorostow. Ok, mialas epizod z szalejacymi hormonami. Mozemy dyskutowac czy nie bylo nic (medycznie) co moglo pomoc. Ale nadal, w ciazy bylas 9 miesiecy. Na Vitce laski siedza latami i tlumacza sie insulinoopornoscia. O tym mowie. Nie neguje zaburzen, ale spojrzmy calosciowo. Ja nie wiem z czym ktos sie boryka, wiec nie powinnam oceniac. Ktos nie wie co ja (i inne osoby)  robia i ile wysilku je to kosztuje, by wygladac na takie ?ktore nie maja problemow, wiec nie wiedza o czym mowia?. Stad cala dyskusja. 

Wiesz co, ja po prostu na forach przez lata napatrzyłam i na ludzi, którzy mało co musieli na swoje ciało pracować a mieli świetne i przez to uważali, że są w jakiś sposób lepsi od innych, a widziałam też takich robiących latami ekstremalnie ciężkie treningi, pilnujących diety i generalnie wyglądających...przeciętnie. Albo i poniżej przeciętnej, szczególnie biorąc pod uwagę ilość pracy włożonej. Tak więc dopóki nie wiem co kto robi i co kto je, to się wstrzymuję z wydawaniem opinii - bo tak, są przypadki, kiedy jest niesamowicie pod górę.

Ja rozumiem, ze mozna miec predyspozycje do czegos czy mniej niz przecietne mozliwosci. Zgadzam sie, ze np bycie bogatym (w wieku 20 lat) bo sie urodzilo w bogatej rodzinie, to zadna zasluga. Tak samo z innymi sferami. Nie bede sie sprzeczac, bo nie siedze ta tych forach, o ktorych mowisz. Ja po prostu zawsze przyjmuje, ze to co widze niekoniecznie musi takie byc. Nie bylas z nimi na treningach, nie serwowalas im posilkow. Wiesz to, co zaprezentowali publicznie. I o ile zgodze sie, ze ktos ze wzgledu na warunki fizyczne moze miec predyspozycje do okreslonych dyscyplin, to tu rozmowa toczy sie o czyms zupelnie innym. Autorka podniosla kwestie, ze ?wygladasz dobrze?, to nie wiesz co to znaczy sie postarac. A czesc zupelnie neguje fakt, ze moze ta osoba wlasnie tak wyglada, bo wlozyla mnostwo wysilku, pokonujac demony przeszlosci, zle nawyki, jakies tam dolegliwosci zdrowotne. Generalnie o to mi chodzi. Mam wrazenie, ze jest narracja: nie rozumiesz osob otylych, zakwestionujesz podejscie = nie wiesz o czym mowisz, bo Cie nie dotyczy. Akurat na wlasnym przykladzie wiem ile mnie to kosztowalo (rowniez wyrobienie wlasciwego stosunku do jedzenia) i czasem zastanawiam sie, czy moze nawet nie wiecej niz przrcietnego Kowalskiego z forum skarzacego sie, z kg nie chca leciec. Troche sarkastycznie, ale generalnie wlasnie to mialam na mysli. Ludzie oceniaja. Ci ?z problemami? tak samo;-) 

Linux, długo myślałam tak jak Ty. Wkładałam sporo wysiłku i osiągnęłam to, co chciałam. Było k*& ciężko, ale zawalczyłam, zwyciężyłam. Oczywistym dla mnie myśleniem było dokładnie to, co Ty tu teraz piszesz....

I to tyle z teorii. Życie postanowiło mi pokazać, niestety, że hormony to jazda bez trzymanki. Że jeśteś kowalem własnego losu, dopóki hormony nie sprawią, że w sekundę być nim przestajesz, że nagle tyjesz z powietrza, że puchniesz tak, że nie mieścisz się w żadną sukienkę i nie jesteś w stanie zrobić nic, pomimo, że robisz wszystko.

Tak, jestem zawzięta, walczyłam, ćwiczyłam po 4h dziennie w pewnym momencie. Co osiągnęłam? Przestałam tyć, albo raczej - wolniej tyłam 🤡

Kortyzol 2,5-3 razy norma, ACTH 2 razy norma, prolaktyna 1,5 razy norma, do tego niedoczynność tarczycy i insulinooporność - i możesz się zażynać, a nie osiągniesz nic, dopóki tego syfu nie ogarniesz.

sweeetdecember napisał(a):

LinuxS napisał(a):

menot napisał(a):

LinuxS napisał(a):

menot napisał(a):

LinuxS napisał(a):

Jestesmy ta Vitce. Tu wszyscy z problemami ;-) Ale serio, ja nie neguje procesow zachodzacych w organizmie, jakis zaburzen w funkcjonowaniu. Tak, organizm nie zawsze funkcjonuje idelanie, do tego dochodzda inne czynniki. Ale moze wyposrodkujmy? Przyjmijmy, ze sa sytuacje czy czynniki powodujace zaburzenia i odchyly, ale tez nie moge czytac tych zali, jak to ?wszystko tylko nie ja? jest winne. Mam prawie piedziesiatke na karku, ?idealny profil psychologiczny? tlumaczacy dlaczego sie nie da, kilkanascie lat zaburzen odzywiania za soba. Klasyfikuje sie do bycia wiarygodna do wypowiadania w temacie, czy tez ?sie nie znam, bo mi zawsze bylo z gorki?? 

Ale nikt tu nie jest w skrajnościach. Większość ludzi z nadwagą łączy pakiet złych nawyków, z brakiem motywacji i, mimo wszystko, predyspozycjami genetycznymi. Dopiero te kilka czynników razem daje otyłość. Nie mniej jednak, indywidualne predyspozycje do łapania kilogramów potrafią się dramatycznie różnić - i z tego powodu ludzie potrafią chudnąć np. po przeszczepie bakterii jelitowych. Wiedziałaś, że jest wysoka korelacja między typem bakterii w twoim jelicie, a twoją wagą? Jaki w sumie masz wpływ na to, jakie masz bakterie jelitowe? Ja wiem - ludzie lubią sobie przypisywać wszystkie zasługi, lubią też zwalać niepowodzenia na zewnętrzne czynniki, prawda jest z reguły pośrodku.Już nie mówiąc o tym, że nie masz wpływu na to, jak się jadło u ciebie w domu i jakie mechanizmy uwalniania stresu sobie wyrobiłeś jako dziecko. Czy ja serio mogę winić kogoś za to, że jest gruby, jeśli jedzenie jest jedyną rzeczą, która od dziecka sprawiała mu frajdę? Albo jeśli nie ma kasy na to, żeby sprawić sobie przyjemność inaczej niż batonem? Serio nie lubię oceniać ludzi nie wiedząc dokładnie co i dlaczego robią. Znam grubasy grube, bo kochają jeść - taki był mój tato. Ale znam też ludzi, którzy serio musieli wkładać od groma pracy chociażby tylko w nie tycie.

Menot, mozna tak a mozna tak jak ja do tego podeszlam. Ja po prostu widze na Vitce tlumaczenia calego ciagu ?chorob?. Wejdz do pamietnika i masz odpowiedz. Nie wiem jakie mam bakterie w jelitach, nie badalam. Wiem, ze musze uważać na to co jem, jak jem i ile jem. Lata zaburzen odzywiania (caly pakiet od kompulsywnego jedzenia do anoreksji, przez wszelkie kombinacje pomiedzy) raczej moim bakteriom nie pomogly.  Od prawie 30 lat sama decyduje o tym co jem, a lata zajela mi edukacja. Slodycze od zawsze buly nagroda. Plus kuchnia z tamtych czasow, raczej nie byly to salatki z wodorostow. Ok, mialas epizod z szalejacymi hormonami. Mozemy dyskutowac czy nie bylo nic (medycznie) co moglo pomoc. Ale nadal, w ciazy bylas 9 miesiecy. Na Vitce laski siedza latami i tlumacza sie insulinoopornoscia. O tym mowie. Nie neguje zaburzen, ale spojrzmy calosciowo. Ja nie wiem z czym ktos sie boryka, wiec nie powinnam oceniac. Ktos nie wie co ja (i inne osoby)  robia i ile wysilku je to kosztuje, by wygladac na takie ?ktore nie maja problemow, wiec nie wiedza o czym mowia?. Stad cala dyskusja. 

Wiesz co, ja po prostu na forach przez lata napatrzyłam i na ludzi, którzy mało co musieli na swoje ciało pracować a mieli świetne i przez to uważali, że są w jakiś sposób lepsi od innych, a widziałam też takich robiących latami ekstremalnie ciężkie treningi, pilnujących diety i generalnie wyglądających...przeciętnie. Albo i poniżej przeciętnej, szczególnie biorąc pod uwagę ilość pracy włożonej. Tak więc dopóki nie wiem co kto robi i co kto je, to się wstrzymuję z wydawaniem opinii - bo tak, są przypadki, kiedy jest niesamowicie pod górę.

Ja rozumiem, ze mozna miec predyspozycje do czegos czy mniej niz przecietne mozliwosci. Zgadzam sie, ze np bycie bogatym (w wieku 20 lat) bo sie urodzilo w bogatej rodzinie, to zadna zasluga. Tak samo z innymi sferami. Nie bede sie sprzeczac, bo nie siedze ta tych forach, o ktorych mowisz. Ja po prostu zawsze przyjmuje, ze to co widze niekoniecznie musi takie byc. Nie bylas z nimi na treningach, nie serwowalas im posilkow. Wiesz to, co zaprezentowali publicznie. I o ile zgodze sie, ze ktos ze wzgledu na warunki fizyczne moze miec predyspozycje do okreslonych dyscyplin, to tu rozmowa toczy sie o czyms zupelnie innym. Autorka podniosla kwestie, ze ?wygladasz dobrze?, to nie wiesz co to znaczy sie postarac. A czesc zupelnie neguje fakt, ze moze ta osoba wlasnie tak wyglada, bo wlozyla mnostwo wysilku, pokonujac demony przeszlosci, zle nawyki, jakies tam dolegliwosci zdrowotne. Generalnie o to mi chodzi. Mam wrazenie, ze jest narracja: nie rozumiesz osob otylych, zakwestionujesz podejscie = nie wiesz o czym mowisz, bo Cie nie dotyczy. Akurat na wlasnym przykladzie wiem ile mnie to kosztowalo (rowniez wyrobienie wlasciwego stosunku do jedzenia) i czasem zastanawiam sie, czy moze nawet nie wiecej niz przrcietnego Kowalskiego z forum skarzacego sie, z kg nie chca leciec. Troche sarkastycznie, ale generalnie wlasnie to mialam na mysli. Ludzie oceniaja. Ci ?z problemami? tak samo;-) 

Linux, długo myślałam tak jak Ty. Wkładałam sporo wysiłku i osiągnęłam to, co chciałam. Było k*& ciężko, ale zawalczyłam, zwyciężyłam. Oczywistym dla mnie myśleniem było dokładnie to, co Ty tu teraz piszesz....

I to tyle z teorii. Życie postanowiło mi pokazać, niestety, że hormony to jazda bez trzymanki. Że jeśteś kowalem własnego losu, dopóki hormony nie sprawią, że w sekundę być nim przestajesz, że nagle tyjesz z powietrza, że puchniesz tak, że nie mieścisz się w żadną sukienkę i nie jesteś w stanie zrobić nic, pomimo, że robisz wszystko.

Tak, jestem zawzięta, walczyłam, ćwiczyłam po 4h dziennie w pewnym momencie. Co osiągnęłam? Przestałam tyć, albo raczej - wolniej tyłam ?

Kortyzol 2,5-3 razy norma, ACTH 2 razy norma, prolaktyna 1,5 razy norma, do tego niedoczynność tarczycy i insulinooporność - i możesz się zażynać, a nie osiągniesz nic, dopóki tego syfu nie ogarniesz.

O, znam też parę historii dziewczyn jak twoja. Dieta, trening i stres i kompletne załamanie gospodarki hormonalnej i to właśnie u tych mega zawziętych. Nawet na V. była babka, która opisywała wypalenie nadnerczy na skutek treningów. 

© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.