- Pomoc
- Regulamin
- Polityka prywatności
- O nas
- Kontakt
- Newsletter
- Program Partnerski
- Reklama
- Poleć nasze usługi
-
© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.
16 listopada 2023, 22:48
Podczas ostatniej przeprowadzki sporo wywaliłam/oddałam - były to rzeczy, z którymi nie miałam żadnego problemu w podjęciu decyzji.
I teraz tak - mam dalej duuuużo ciuchów, które z różnych powodów zostały, ale które nigdy nie były i nigdy nie będą moim "pierwszym wyborem", kiedy zastanawiam się w co się ubrać.
Przechodząc do sedna i skracając: (edit Ups. nie wyszło mi to skracanie 😀)
Jeśli mogę zawsze wybiorę sukienkę, mam więc ich ogrom, ale do sukienek przejdę na końcu.
Spodnie - mimo, że ich praktycznie nie noszę, mam ich 12par, z czego tylko 3 pary to spodnie, w których czuję się wystarczająco dobrze by się siebie "nie czepiać", w sensie, że leża w miarę sensownie, ale bez szału. Teraz - nie wiem na ile to moje subiektywne "nielubienie" spodni, a na ile faktycznie powinnam mieć inne modele/kroje, których nie umiem sobie dobrać (bo nienawidzę wręcz kupować spodni!), kolejne 5 to takie no "ladnie mi dupa w tym wygląda, ale muszę mieć do nich dłuższą bluzkę, bo nie mają szlufek na pasek" albo "no jak nie jestem przed okresem i nie zatrzyma mi się woda i nie wypierniczy celluit to mogę nosić" - no ten styl - spełnienia 48 warunków do noszenia :D, 1 to ulubione dzwony sprzed 100 lat (zostaja! :D), 3 stwierdziłam, że wywalam. Co zrobić z tymi 5 parami spodni? Wywalić?
Spodni w lato w zasadzie nie noszę, jeszzce zestawianie ich z letnimi bluzkami nie byłoby takie złe, ale jak spodnie to przecież raczej jesień/zima i tu kompletnie mi nie wychodzi. Prawie nic do niczego nie pasuje, albo mi się coś źle układa. Jak nawet kupię jakiś sensowny golf to łatwiej mi go zarzucić na sukienkę/do długiej spódnicy. No do spodni mi się prawie nic nie podoba na mnie, szczególnie jeśli zależy mi na tym, żeby wygładać ładnie to i tak wybiorę grube rajstopy i sukienkę. A nie przepraszam - najbardziej podobająmi się zwykłe bawełniane obcisłe bluzki na długi rękaw, bez żadnego sweterka, ale wtedy zimno :/ No i mam taką ogromną niebieską bluzę i do jeansów i adidasów na szybki spacer jest super, ale jakieś obiady na mieście itd. to odpada ;)
Czy ja powinnam po prostu przyjąć, że tak mam i z tym nie walczyć? Czyli zostawić sobie te 3 pary spodni i te 3 bluzki na krzyż, a resztę wywalić i skupić się na sukienkach? Jak to ugryźć?
I końcu sukienki - no mam ogrom - ciężko mi się ich pozbyć, ale już wytypowałam, które układają się jakoś wiecznie "dziwnie" i te wyrzucam. Pytanie o sukienki dotyczy tego czy faktycznie potrzebuję np. 3 czarnych bardzo podobnych biurowych kiecek czy w takiej sytuacji zostawić jedną a reszta won?
Z sukienkami niestety cierpię na chorobę pt. "przydasię" i "ale ja je wszystkie lubię", choć bez zawahania udzieliłabym odpowiedzi, które i dlaczego noszę najchętniej ;)
Zostało mi jeszcze parę takich sukienek typu "spełnienia 48 warunków do noszenia", ale szkoda mi ich wyrzucać, bo jak warunki spełnione to wyglądam w nich mega - powinnam zmusić się do wywalenia ich mimo wszystko?
Edytowany przez sweeetdecember 16 listopada 2023, 22:54
16 listopada 2023, 23:07
Moim zdaniem zostaw tylko to w czym czujesz się i wyglądasz dobrze, bez spełniania dodatkowych warunków. Jeśli to sukienki to super, trzy pary spodni też wystarczy jeśli i tak je rzadko nosisz.
16 listopada 2023, 23:57
moim zdaniem 3 pary spodni, jak się nie nosi spodni to jest bardzo optymalna ich liczba;) sama jestem sukienkowym typem i mam 2 pary jeansów(które noszę czasem zima na spacer ale i tak wolę ubrać grube rajstopy i sukienkę, jedne by mi w zupełności wystarczyły), 2 pary takiego samego jasnego modelu spodni obcisłych które często noszę bo wyglądam w nich obłędnie i autentycznie mam kilka stylizacji w których robią robotę i... to tyle- wystarczy:) (plus takie fajne domowe mam 3 pary- legginsy i ze ściągaczami ale ich nie liczę bo to do pracy z domu;)
Sukienki zostawiłabym te które naprawdę lubię i noszę. Te w których czuję się super pod jakimś warunkiem też- ale sprobowalabym zrobić jednak selekcję, bo na pewno nie jest tak że wszystkie są jednakowo fajne dla Ciebie. I może nie wyrzucała a wystawiła na vinted- nawet jak za grosze sprzedasz to z ilus ubrań masz na jeden fajny ciuch nowy:)
17 listopada 2023, 08:16
Rozumiem, że chcesz wywalić rzeczy, których nie nosisz. Nie lubisz spodni, to je wyrzuć - nie ma żadnego rozporządzenia nakazującego noszenie spodni :P
Ale sukienki - wywal tylko te dziwne. Nie ma też żadnego rozporządzenia co do tego, ile sukienek można mieć. Ja tak mam z sukienkami, ale i konfekcją nocną. Nie ma rozporządzenia, ile domowo-nocnych dresów można mieć, więc mam na przyklad ten sam model w 4 zestawach kolorystycznych. Bo mogę :)
17 listopada 2023, 08:39
U mnie to jest tak, ze ja po prostu regularnie pozbywam sie rzeczy z szaf. Nie wywalisz wszystkiego na raz - nawet, jak Tobie sie tak bedzie wydawac. Otworzysz te sama szafe za miesiac, to znajdziesz w niej kolejne rzeczy, przy ktorych pomyslisz - dlaczego ja tego ostatnim razem nie wywalilam? ;) Wywalaj mniej, a czesciej po prostu. Teraz tyle ile uwazasz, a za kilka tygodni przejrzyj szafe raz jeszcze ;-) I od teraz rob to regularnie.
No i tez sprawdza sie regula - jak sie czegos nie uzywa rok, to sie juz nie bedzie tego uzywac.
17 listopada 2023, 08:41
To, co ci średnio pasuje włóż do wora (bo mole lubią atakować nienoszone rzeczy), wór do pudła i sobie to odłóż do pawlacza. Zobaczysz, czy w ogóle będziesz mieć potrzebę te rzeczy kiedykolwiek wyciągać. To mniej bolesna forma pozbywania się ubrań, niż ostateczne wyrzucenie ich do kontenera. Za rok je przejrzysz i być może będzie ci łatwiej się z nimi rozstać.
Plus, jeśli jesteś sukienkowa, to noś sukienki - nie ma obowiązku mieć sterty spodni "bo tak".
17 listopada 2023, 08:47
Wyrzucam/sprzedaję/oddaję jeśli ponad rok nie ubrałam
17 listopada 2023, 16:53
To, co ci średnio pasuje włóż do wora (bo mole lubią atakować nienoszone rzeczy), wór do pudła i sobie to odłóż do pawlacza. Zobaczysz, czy w ogóle będziesz mieć potrzebę te rzeczy kiedykolwiek wyciągać. To mniej bolesna forma pozbywania się ubrań, niż ostateczne wyrzucenie ich do kontenera. Za rok je przejrzysz i być może będzie ci łatwiej się z nimi rozstać. Plus, jeśli jesteś sukienkowa, to noś sukienki - nie ma obowiązku mieć sterty spodni "bo tak".
Też polecam ten sposób, bo impulsywnie wywaliłam kiedyś kilka rzeczy od razu, bo coś mi nie pasowało - czego później żałowałam. Jeśli nawet nie pamiętam, co tam mam w tym "worze do pozbycia się" to znaczy, że tego nie potrzebuję i wtedy wyrzucam bez oporów.
17 listopada 2023, 17:07
To, co ci średnio pasuje włóż do wora (bo mole lubią atakować nienoszone rzeczy), wór do pudła i sobie to odłóż do pawlacza. Zobaczysz, czy w ogóle będziesz mieć potrzebę te rzeczy kiedykolwiek wyciągać. To mniej bolesna forma pozbywania się ubrań, niż ostateczne wyrzucenie ich do kontenera. Za rok je przejrzysz i być może będzie ci łatwiej się z nimi rozstać. Plus, jeśli jesteś sukienkowa, to noś sukienki - nie ma obowiązku mieć sterty spodni "bo tak".
Też polecam ten sposób, bo impulsywnie wywaliłam kiedyś kilka rzeczy od razu, bo coś mi nie pasowało - czego później żałowałam. Jeśli nawet nie pamiętam, co tam mam w tym "worze do pozbycia się" to znaczy, że tego nie potrzebuję i wtedy wyrzucam bez oporów.
Heh to ja mam taki sposób na zabawki dzieci. Jak chcę czegoś się pozbyć, to ni chu chu - wszystko potrzebne, wszystkim się bawią (choć nie widziałam miesiącami). Więc od czasu do czasu po prostu chowam na strychu to co widzę, że nie jest chodliwe w zabawie. Jak się nie upominają i nie szukają długi czas, to znaczy, że im nie potrzebne i oddaję/sprzedaję ;) Jak czegoś jednak szukają, to "się odnajduje". Inaczej niczego bym się nie mogła pozbyć :P