Temat: Przysposobienie dziecka- pytanie.

Chciałabym się poradzić. Może któraś z Was była w podobnej sytuacji albo wie i może mi pomóc. 

Mam dwie córki. Starszej ojciec nie żyje. Mój partner (ojciec młodszej) , chciałby przysposobić starszą. (W grudniu skończy 4 lata, młodsza ma 7 miesięcy)

Tylko pytanie, czy bycie w związku nieformalnym jest przeszkodą ? Czy jednak ślub jest niezbędny? 

Pasek wagi

Karolka_83 napisał(a):

.nonszalancja. napisał(a):

Karolka_83 napisał(a):

Nie pchałabym się w takie coś teraz. Weźcie ślub i wtedy zróbcie przysposobienie. Główna różnica jest dla Ciebie. W przypadku małżeństwa macie równe prawa, a teraz on przejmuje wszystko (notabene z czego to wynika? Jaki był zamysł ustawodawcy żeby tak to rozwiązać bo jak czytam to nie kumam? Wcześniej o tym nie słyszałam i aż się zdziwiłam). Czemu chcecie brać ślub za 2 lata? Z czegos to wynika czy tylko chodzi o finanse na wesele? Jeśli to drugie, to bym albo wzięła teraz ślub cywilny a za 2 lata robicie imprezę (albo olewacie temat imprezy) albo czekajcie 2 lata i wtedy po wszystkim uporządkujecie sprawy formalne związane z dzieckiem.

ja już wcześniej pisałam, że ustawodawca stoi na straży ochrony rodziny, dlatego preferuje małżeństwa jako cos co zapewnia stabilizację, poczucie bezpieczeństwa i daje szereg praw małżonkom i dzieciom wywodzacym się z małżeństwa 

według ustawodawcy i prawa konkubenci to nie rodzina 

nadto dziecko w miarę możliwości powinno wychowywać się w pełnej rodzinie

Tzn sam fakt, że ustawodawca w takich wypadkach chce aby sprawa dotyczyła rodziny to rozumiem. Nie rozumiem dlaczego całe prawa przechodzą na konkubenta a matce się je odbiera. No bo jeśli konkubent to nie rodzina to dlaczego przejmuje prawa do dziecka a matka je traci? Czy chodzi tylko o to aby po prostu ludzie z tego rezygnowali? Czyli aby przykładowo autorka nie zdecydowała się na przysposobienie przez konkubenta tylko z tego względu aby nie traciła praw do dziecka? W takim wypadku wystarczyło po prostu wprowadzić ustawę gdzie przysposobienie dziecka przez konkubenta jest niemożliwe i dotyczy tylko małżeństw. Ja przyznam, że nie słyszałam o tym nigdy (jako że temat gdzieś tam mnie nie interesował - ale bardzo mnie to zdziwiło jak tu przeczytałam). Bo wygląda to na ustawę z cyklu: " Nie ograniczamy praw związkom niemalżenskim żeby się nie burali ale zrobimy tak żeby sami nie chcieli bo się nie opłaca"

nie do końca o to chodzi. Zasadniczo w prawie rodzina to ściśle określona instytucja i można do niej wejśc albo rodząc się w niej (bedąc przysposobionym), albo poprzez małżeństwo. Z bycia członkiem rodziny wynikają pewne prawa i obowiązki nie tylko kiedy jest się nieletnim czy opiekunem. Większość ludzi z większościa mozliwych komplikacji rodzinnych nigdy się nie zetknie, dlatego nawet nie zdajemy sobie z nich sprawy, ale też dlatego człowiek nie może nalezeć do zbyt wielu rodzin na raz. Konkubent jako taki ma otwartą drogę do małżeństwa, a jego przyszła małżonka jako członek rodziny musi mieć otwartą drogę do sprawowania opieki (chociażby częściowej) nad jego nieletnimi dziećmi, dziecko zaś nie może mieć nieskonczonej ilości opiekunów prawnych. Matka dziecka może mieć w przyszłosci męża, i jej mąż, jako członek jej rodziny również będzie miał częściowe prawo do sprawowania opieki nad jej dzieckiem. Dlatego już na tym etapie najlepiej jest ograniczyć ilość możliwch rodzin do jakich dziecko nalezy, bo ono wobec tych rodzin też będzie mieć obowiązki. Tu naprawdę trzeba ogarnąć dziesiątki sytuacji i powiazań, nie tylko na tę chwilę ani na dwa lata do przodu. 

Cyrica napisał(a):

Karolka_83 napisał(a):

.nonszalancja. napisał(a):

Karolka_83 napisał(a):

Nie pchałabym się w takie coś teraz. Weźcie ślub i wtedy zróbcie przysposobienie. Główna różnica jest dla Ciebie. W przypadku małżeństwa macie równe prawa, a teraz on przejmuje wszystko (notabene z czego to wynika? Jaki był zamysł ustawodawcy żeby tak to rozwiązać bo jak czytam to nie kumam? Wcześniej o tym nie słyszałam i aż się zdziwiłam). Czemu chcecie brać ślub za 2 lata? Z czegos to wynika czy tylko chodzi o finanse na wesele? Jeśli to drugie, to bym albo wzięła teraz ślub cywilny a za 2 lata robicie imprezę (albo olewacie temat imprezy) albo czekajcie 2 lata i wtedy po wszystkim uporządkujecie sprawy formalne związane z dzieckiem.

ja już wcześniej pisałam, że ustawodawca stoi na straży ochrony rodziny, dlatego preferuje małżeństwa jako cos co zapewnia stabilizację, poczucie bezpieczeństwa i daje szereg praw małżonkom i dzieciom wywodzacym się z małżeństwa 

według ustawodawcy i prawa konkubenci to nie rodzina 

nadto dziecko w miarę możliwości powinno wychowywać się w pełnej rodzinie

Tzn sam fakt, że ustawodawca w takich wypadkach chce aby sprawa dotyczyła rodziny to rozumiem. Nie rozumiem dlaczego całe prawa przechodzą na konkubenta a matce się je odbiera. No bo jeśli konkubent to nie rodzina to dlaczego przejmuje prawa do dziecka a matka je traci? Czy chodzi tylko o to aby po prostu ludzie z tego rezygnowali? Czyli aby przykładowo autorka nie zdecydowała się na przysposobienie przez konkubenta tylko z tego względu aby nie traciła praw do dziecka? W takim wypadku wystarczyło po prostu wprowadzić ustawę gdzie przysposobienie dziecka przez konkubenta jest niemożliwe i dotyczy tylko małżeństw. Ja przyznam, że nie słyszałam o tym nigdy (jako że temat gdzieś tam mnie nie interesował - ale bardzo mnie to zdziwiło jak tu przeczytałam). Bo wygląda to na ustawę z cyklu: " Nie ograniczamy praw związkom niemalżenskim żeby się nie burali ale zrobimy tak żeby sami nie chcieli bo się nie opłaca"

nie do końca o to chodzi. Zasadniczo w prawie rodzina to ściśle określona instytucja i można do niej wejśc albo rodząc się w niej (bedąc przysposobionym), albo poprzez małżeństwo. Z bycia członkiem rodziny wynikają pewne prawa i obowiązki nie tylko kiedy jest się nieletnim czy opiekunem. Większość ludzi z większościa mozliwych komplikacji rodzinnych nigdy się nie zetknie, dlatego nawet nie zdajemy sobie z nich sprawy, ale też dlatego człowiek nie może nalezeć do zbyt wielu rodzin na raz. Konkubent jako taki ma otwartą drogę do małżeństwa, a jego przyszła małżonka jako członek rodziny musi mieć otwartą drogę do sprawowania opieki (chociażby częściowej) nad jego nieletnimi dziećmi, dziecko zaś nie może mieć nieskonczonej ilości opiekunów prawnych. Matka dziecka może mieć w przyszłosci męża, i jej mąż, jako członek jej rodziny również będzie miał częściowe prawo do sprawowania opieki nad jej dzieckiem. Dlatego już na tym etapie najlepiej jest ograniczyć ilość możliwch rodzin do jakich dziecko nalezy, bo ono wobec tych rodzin też będzie mieć obowiązki. Tu naprawdę trzeba ogarnąć dziesiątki sytuacji i powiazań, nie tylko na tę chwilę ani na dwa lata do przodu. 

Dlatego właśnie czy nie prościej byłoby gdyby właśnie możliwość dotyczyła tylko małżeństw? Mnie właściwie najbardziej dziwi fragment, że matka traci prawo, które przechodzi na konkubenta. Tzn może źle coś zrozumiałam, bo zrozumiałam że ona traci całkiem a konkubent zyskuje całkowite. Czemu nie może być pół na pół (już abstrahując od sytuacji czy ma to sens czy nie w kontekście braku małżeństwa). Czy słowo "traci" dotyczy całościowego prawa czy mają na myśli że "traci" połowę? Czy jeśli traci całe prawo, to w przypadku gdy się rozstaną to dziecko formalnie zabiera konkubent bo matka nie ma do niego praw? Czy ja sobie dopowiedziałam i wcale nie o to chodzi?

Pasek wagi

dokładnie tak samo, jak matka biologiczna zostaje pozbawiona praw do dziecka, kiedy adoptuje je ktoś inny. Jak sobie wyobrażasz, żeby mieli po połowie? W świetle prawa konkubenci sa obcymi ludźmi, oddzielnymi "rodzinami", mogą zawrzeć szereg umów majatkowych i zobowiązań na wzór powiązań rodzinnych, ale wciąż maja otwarte drzwi do zakładania rodzin. W takich związkach nic, w odróżnieniu od małżeństw, nie przysługuje z automatu z mocy prawa, dlatego dobro dziecka nie pozwala na takie rozwiązania. 

Cyrica napisał(a):

dokładnie tak samo, jak matka biologiczna zostaje pozbawiona praw do dziecka, kiedy adoptuje je ktoś inny. Jak sobie wyobrażasz, żeby mieli po połowie? W świetle prawa konkubenci sa obcymi ludźmi, oddzielnymi "rodzinami", mogą zawrzeć szereg umów majatkowych i zobowiązań na wzór powiązań rodzinnych, ale wciąż maja otwarte drzwi do zakładania rodzin. W takich związkach nic, w odróżnieniu od małżeństw, nie przysługuje z automatu z mocy prawa, dlatego dobro dziecka nie pozwala na takie rozwiązania. 

Hmmm no tak, patrząc od strony czysto technicznej to tak właśnie wygląda. W mojej głowie sytuacja gdzie matka się zrzeka praw i adoptuje ktoś inny nie jest taką samą sytuacją jak od lat mieszkający ze sobą w związku ludzie (ale bez małżeństwa). Ale masz rację. Na papierze to jeden grzyb tak na prawdę.

Pasek wagi

Karolka_83 napisał(a):

.nonszalancja. napisał(a):

Karolka_83 napisał(a):

Nie pchałabym się w takie coś teraz. Weźcie ślub i wtedy zróbcie przysposobienie. Główna różnica jest dla Ciebie. W przypadku małżeństwa macie równe prawa, a teraz on przejmuje wszystko (notabene z czego to wynika? Jaki był zamysł ustawodawcy żeby tak to rozwiązać bo jak czytam to nie kumam? Wcześniej o tym nie słyszałam i aż się zdziwiłam). Czemu chcecie brać ślub za 2 lata? Z czegos to wynika czy tylko chodzi o finanse na wesele? Jeśli to drugie, to bym albo wzięła teraz ślub cywilny a za 2 lata robicie imprezę (albo olewacie temat imprezy) albo czekajcie 2 lata i wtedy po wszystkim uporządkujecie sprawy formalne związane z dzieckiem.

ja już wcześniej pisałam, że ustawodawca stoi na straży ochrony rodziny, dlatego preferuje małżeństwa jako cos co zapewnia stabilizację, poczucie bezpieczeństwa i daje szereg praw małżonkom i dzieciom wywodzacym się z małżeństwa 

według ustawodawcy i prawa konkubenci to nie rodzina 

nadto dziecko w miarę możliwości powinno wychowywać się w pełnej rodzinie

Tzn sam fakt, że ustawodawca w takich wypadkach chce aby sprawa dotyczyła rodziny to rozumiem. Nie rozumiem dlaczego całe prawa przechodzą na konkubenta a matce się je odbiera. No bo jeśli konkubent to nie rodzina to dlaczego przejmuje prawa do dziecka a matka je traci? Czy chodzi tylko o to aby po prostu ludzie z tego rezygnowali? Czyli aby przykładowo autorka nie zdecydowała się na przysposobienie przez konkubenta tylko z tego względu aby nie traciła praw do dziecka? W takim wypadku wystarczyło po prostu wprowadzić ustawę gdzie przysposobienie dziecka przez konkubenta jest niemożliwe i dotyczy tylko małżeństw. Ja przyznam, że nie słyszałam o tym nigdy (jako że temat gdzieś tam mnie nie interesował - ale bardzo mnie to zdziwiło jak tu przeczytałam). Bo wygląda to na ustawę z cyklu: " Nie ograniczamy praw związkom niemalżenskim żeby się nie burali ale zrobimy tak żeby sami nie chcieli bo się nie opłaca"

przeciez jest w ustawie jak byk, że wspólnie mogą przysposobić tylko małżonkowie, prawdopodobnie sąd nie zezwolilby na przysposobienie przez konkubenta w sytuacji autorki 

konkubinat nie jest instytucją prawna, więc oczywiste, że nie będzie takiej wzmianki w przepisach 

natomiast moga przysposobić nie tylko małżonkowie, bo np. jacyś rodzice zginęli w wypadku, albo są patologiczni  i wtedy starsze dziecko przysposabia młodsze , to dla nich jest ta furtka że mogą przysposobić nie będąc w związku małżeńskim i jednocześnie pozbawia się władzy patologicznych rodziców 

© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.