Temat: Na co uważać kupując mieszkanie

Może macie jakieś swoje historie lub rady. 

hanca napisał(a):

Na sąsiadów.

Najlepiej wybrać się kilka razy do tego bloku i klatki i nasłuchiwać. 

serio ? U mnie w klatce 20 mieszkań. Na każdym piętrze było po 4. Ja przez kilka lat to nie widziałam na oczy. A jak Ci się sąsiedzi zmienia po roku i co ? 

Jeśli kupujecie mieszkanie od prywatnych ludzi i w mieszkaniu zostawiają Wam wszystko to spisać każdą jedną rzecz, która ma pozostać. I przed podpisaniem umowy u notariusza sprawdzić czy to wszystko na pewno zostało. 

U nas mieli wszystko zostawić a powywozili meble, nawet pralkę zabrali. Więc spokojnie mieszkanie mogliśmy kupić tańsze bez wyposażenia. 

 

Najlepiej wziąć też kogoś kto się zna i niech obejrzy całe mieszkanie. U nas drzwi niby nowe a były montowane na starych futrynach i kijowych zawiasach, wysmarowanych smarem. Już się wszystkie drzwi poopuszczały i szurają po panelach. Drzwi są do wymiany. Drzwi zewnętrzne też do wymiany. Panele źle położone, trzeszczą pod ciężarem jak się chodzi. Do wymiany. Piecyk gazowy był niby ok, a po podpisaniu umowy facet powiedział żeby nie wyłączać bo się już nie włączy 🤣 więc już wymieniliśmy. 

No generalnie wszystko trzeba sprawdzać, krok po kroku, a nie tylko zerknąć, że ładne mieszkanie i brać w ciemno.

Jeszcze jedna rzecz, zwrócić uwagę kto mieszka nad docelowym mieszkaniem. Czy może jest wynajęte. U nas właśnie jest wynajęte, do babki przychodzą wnuki non stop, w sumie są u niej więcej niż u matki i jest takie tupanie, bieganie itp że ciągle człowiek wkurzony, zestresowany. 


dziwnakobieta napisał(a):

Jeśli kupujecie mieszkanie od prywatnych ludzi i w mieszkaniu zostawiają Wam wszystko to spisać każdą jedną rzecz, która ma pozostać. I przed podpisaniem umowy u notariusza sprawdzić czy to wszystko na pewno zostało. 

U nas mieli wszystko zostawić a powywozili meble, nawet pralkę zabrali. Więc spokojnie mieszkanie mogliśmy kupić tańsze bez wyposażenia. 

 

Najlepiej wziąć też kogoś kto się zna i niech obejrzy całe mieszkanie. U nas drzwi niby nowe a były montowane na starych futrynach i kijowych zawiasach, wysmarowanych smarem. Już się wszystkie drzwi poopuszczały i szurają po panelach. Drzwi są do wymiany. Drzwi zewnętrzne też do wymiany. Panele źle położone, trzeszczą pod ciężarem jak się chodzi. Do wymiany. Piecyk gazowy był niby ok, a po podpisaniu umowy facet powiedział żeby nie wyłączać bo się już nie włączy ? więc już wymieniliśmy. 

No generalnie wszystko trzeba sprawdzać, krok po kroku, a nie tylko zerknąć, że ładne mieszkanie i brać w ciemno.

bo mieszkanie kupuje się albo nowe od dewelopera, albo z rynku wtórnego po starszej osobie w niskiej cenie i robi się generalny remont 

Nayuri napisał(a):

Może macie jakieś swoje historie lub rady. 

Może wyda Ci się to idiotyczne, ale nie bój się ruszać wszystkiego w potencjalnym, nowym domu. Popchnij ściany (regipsy, czy nic nie odpada), kopnij płytki, pociągnij zasłony. Oczywiście z głową. Sporo bym sobie zaoszczędziła roboty. Ludzie przed sprzedażą robią remonty na szybko, co wychodzi później, w trakcie mieszkania. Ale to już ich nie interesuje, a Ty z tym zostajesz

AlPonczino napisał(a):

Nayuri napisał(a):

Może macie jakieś swoje historie lub rady. 

Może wyda Ci się to idiotyczne, ale nie bój się ruszać wszystkiego w potencjalnym, nowym domu. Popchnij ściany (regipsy, czy nic nie odpada), kopnij płytki, pociągnij zasłony. Oczywiście z głową. Sporo bym sobie zaoszczędziła roboty. Ludzie przed sprzedażą robią remonty na szybko, co wychodzi później, w trakcie mieszkania. Ale to już ich nie interesuje, a Ty z tym zostajesz

Zgadzam się. Jak sprzedawaliśmy mieszkanie to sama pamiętam jak kupiec zaglądał w każdy kąt. Nawet pod zlew kuchenny (tam gdzie śmieci :P). Po szafach oczywiście nikt nie grzebał, ale bardzo szczegółowo sprawdzał, macał futryny, każde drzwi patrzył czy się dobrze otwierają, nie skrzypią, ściany oglądał pod światło (chyba czy nie są krzywe), pukał w ściany. Ostatecznie on właśnie kupił. Ale przed nim mieliśmy sporo odwiedzających, którzy przeszli po mieszkaniu, podniecali się, że ooo fajnie że w drewnie wszystko, ale super, że dwa balkony itp. ale w ogóle nie interesowali się właśnie sprawami technicznymi. Co któryś pytał jak tam sąsiedzi jedynie. A jeden koleś, taki koksu to w ogóle wpadł (z kolegą drugim koksem), nic nie obejrzał - stwierdził, że nie interesuje go nic, tylko siadł w kuchni i powiedział, że bierze od ręki i płaci gotówką. Wyglądał jak jakiś gangster z przydupasem i serio pierwszy raz się bałam 🤪 Jakoś udało nam się ich spławić, bo mieliśmy bardzo mieszane uczucia i jakieś dziwne przeczucia że odbiłoby nam się to w przyszłości czkawką 🤪

Ja bym się ogólnie nie szczypała i wynajęła fachowca. My braliśmy kolesia na odbiór domu (od dewelopera). Koszt chyba 250 zł. Przeszedł się, wszędzie zajrzał i przede wszystkim wiedział gdzie i na co patrzeć. Wszystko nam zapisał na karce co do poprawki. Np otwory na drzwi wewnętrzne były za wysokie o 10 cm i byłby problem z osadzeniem futryn. Zapewne firma montująca napierniczyła by 20 cm pianki a po jakimś czasie by to posiadało. Jeszcze kilka drobiazgów znalazł. Ogólnie ocenił, ze widział już wiele domów i serio mamy nieźle to porobione. To co znalazł to były pierdoły. Ale np u sąsiadów już były większe poprawki. Dlatego warto dać te parę stówek i zaoszczędzić sobie nerwów potem. Bo najgorzej jak wykończysz mieszkanie a potem trzeba będzie coś kuć. Albo kupisz z rynku wtórnego, na pierwszy rzut oka super a potem się okaże, że instalacje leżą i kwiczą, albo wszędzie karton-gips, bo przykrywali grzyba na ścianie.

Pasek wagi

Karolka_83 napisał(a):

AlPonczino napisał(a):

Nayuri napisał(a):

Może macie jakieś swoje historie lub rady. 

Może wyda Ci się to idiotyczne, ale nie bój się ruszać wszystkiego w potencjalnym, nowym domu. Popchnij ściany (regipsy, czy nic nie odpada), kopnij płytki, pociągnij zasłony. Oczywiście z głową. Sporo bym sobie zaoszczędziła roboty. Ludzie przed sprzedażą robią remonty na szybko, co wychodzi później, w trakcie mieszkania. Ale to już ich nie interesuje, a Ty z tym zostajesz

Zgadzam się. Jak sprzedawaliśmy mieszkanie to sama pamiętam jak kupiec zaglądał w każdy kąt. Nawet pod zlew kuchenny (tam gdzie śmieci :P). Po szafach oczywiście nikt nie grzebał, ale bardzo szczegółowo sprawdzał, macał futryny, każde drzwi patrzył czy się dobrze otwierają, nie skrzypią, ściany oglądał pod światło (chyba czy nie są krzywe), pukał w ściany. Ostatecznie on właśnie kupił. Ale przed nim mieliśmy sporo odwiedzających, którzy przeszli po mieszkaniu, podniecali się, że ooo fajnie że w drewnie wszystko, ale super, że dwa balkony itp. ale w ogóle nie interesowali się właśnie sprawami technicznymi. Co któryś pytał jak tam sąsiedzi jedynie. A jeden koleś, taki koksu to w ogóle wpadł (z kolegą drugim koksem), nic nie obejrzał - stwierdził, że nie interesuje go nic, tylko siadł w kuchni i powiedział, że bierze od ręki i płaci gotówką. Wyglądał jak jakiś gangster z przydupasem i serio pierwszy raz się bałam ? Jakoś udało nam się ich spławić, bo mieliśmy bardzo mieszane uczucia i jakieś dziwne przeczucia że odbiłoby nam się to w przyszłości czkawką ?

Ja bym się ogólnie nie szczypała i wynajęła fachowca. My braliśmy kolesia na odbiór domu (od dewelopera). Koszt chyba 250 zł. Przeszedł się, wszędzie zajrzał i przede wszystkim wiedział gdzie i na co patrzeć. Wszystko nam zapisał na karce co do poprawki. Np otwory na drzwi wewnętrzne były za wysokie o 10 cm i byłby problem z osadzeniem futryn. Zapewne firma montująca napierniczyła by 20 cm pianki a po jakimś czasie by to posiadało. Jeszcze kilka drobiazgów znalazł. Ogólnie ocenił, ze widział już wiele domów i serio mamy nieźle to porobione. To co znalazł to były pierdoły. Ale np u sąsiadów już były większe poprawki. Dlatego warto dać te parę stówek i zaoszczędzić sobie nerwów potem. Bo najgorzej jak wykończysz mieszkanie a potem trzeba będzie coś kuć. Albo kupisz z rynku wtórnego, na pierwszy rzut oka super a potem się okaże, że instalacje leżą i kwiczą, albo wszędzie karton-gips, bo przykrywali grzyba na ścianie.

a jak fachowiec sprawdza czy inst. elektryczne nie są w aluminium? Zagląda sprzedającym do kontaktu? 

Nayuri napisał(a):

Karolka_83 napisał(a):

AlPonczino napisał(a):

Nayuri napisał(a):

Może macie jakieś swoje historie lub rady. 

Może wyda Ci się to idiotyczne, ale nie bój się ruszać wszystkiego w potencjalnym, nowym domu. Popchnij ściany (regipsy, czy nic nie odpada), kopnij płytki, pociągnij zasłony. Oczywiście z głową. Sporo bym sobie zaoszczędziła roboty. Ludzie przed sprzedażą robią remonty na szybko, co wychodzi później, w trakcie mieszkania. Ale to już ich nie interesuje, a Ty z tym zostajesz

Zgadzam się. Jak sprzedawaliśmy mieszkanie to sama pamiętam jak kupiec zaglądał w każdy kąt. Nawet pod zlew kuchenny (tam gdzie śmieci :P). Po szafach oczywiście nikt nie grzebał, ale bardzo szczegółowo sprawdzał, macał futryny, każde drzwi patrzył czy się dobrze otwierają, nie skrzypią, ściany oglądał pod światło (chyba czy nie są krzywe), pukał w ściany. Ostatecznie on właśnie kupił. Ale przed nim mieliśmy sporo odwiedzających, którzy przeszli po mieszkaniu, podniecali się, że ooo fajnie że w drewnie wszystko, ale super, że dwa balkony itp. ale w ogóle nie interesowali się właśnie sprawami technicznymi. Co któryś pytał jak tam sąsiedzi jedynie. A jeden koleś, taki koksu to w ogóle wpadł (z kolegą drugim koksem), nic nie obejrzał - stwierdził, że nie interesuje go nic, tylko siadł w kuchni i powiedział, że bierze od ręki i płaci gotówką. Wyglądał jak jakiś gangster z przydupasem i serio pierwszy raz się bałam ? Jakoś udało nam się ich spławić, bo mieliśmy bardzo mieszane uczucia i jakieś dziwne przeczucia że odbiłoby nam się to w przyszłości czkawką ?

Ja bym się ogólnie nie szczypała i wynajęła fachowca. My braliśmy kolesia na odbiór domu (od dewelopera). Koszt chyba 250 zł. Przeszedł się, wszędzie zajrzał i przede wszystkim wiedział gdzie i na co patrzeć. Wszystko nam zapisał na karce co do poprawki. Np otwory na drzwi wewnętrzne były za wysokie o 10 cm i byłby problem z osadzeniem futryn. Zapewne firma montująca napierniczyła by 20 cm pianki a po jakimś czasie by to posiadało. Jeszcze kilka drobiazgów znalazł. Ogólnie ocenił, ze widział już wiele domów i serio mamy nieźle to porobione. To co znalazł to były pierdoły. Ale np u sąsiadów już były większe poprawki. Dlatego warto dać te parę stówek i zaoszczędzić sobie nerwów potem. Bo najgorzej jak wykończysz mieszkanie a potem trzeba będzie coś kuć. Albo kupisz z rynku wtórnego, na pierwszy rzut oka super a potem się okaże, że instalacje leżą i kwiczą, albo wszędzie karton-gips, bo przykrywali grzyba na ścianie.

a jak fachowiec sprawdza czy inst. elektryczne nie są w aluminium? Zagląda sprzedającym do kontaktu? 

Nie jestem elektrykiem to nie wiem. Ale ogólnie stan instalacji sprawdza się różnymi testerami itp. Nie mówię, że ktoś to sprawdzi przed kupnem. Raczej było rzucone hasło, że może tak być że mieszkanie wydaje się na pierwszy rzut oka super a potem się okazuje, że tu stare, tam stare i trzeba robić remont. Raczej w budynkach stosunkowo nowych z rynku wtórnego nie ma się co martwić. Chyba że ktoś kupuje w kamienicy 100 letniej gdzie nic nie było w tym zakresie robione, to może się spodziewać, że trzeba będzie to ruszać lada moment. Jeśli ktoś kupuje i planuje remont to spoko, ale jak ktoś kupuje do zamieszkania od razu i nie chce się babrać w kucie tynków i wymianę, to raczej niech szuka nowszych budynków po prostu. Statystycznie mniejsza szansa, że instalacje będą stare. A sprzedający raczej robi remont od oka, żeby dobrze wyglądało bo nie robi dla siebie. Głownie się odmalowuje po prostu, żeby wyglądało na świeże i czyste.

Pasek wagi

© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.