Temat: Wyrzucanie resztek jedzenia przez balkon

Czy da się temu jakoś zaradzić? W moim bloku, kilka klatek dalej jakiś pajac wyrzuca resztki jedzenia przez balkon. Notorycznie coś leży na trawniku lub chodniku. Dzisiaj znalazłam na chodniku nogę z kurczaka. Wcześniej były to pomidory, jajka, cytryny, skórki od bananów. Kilka miesięcy temu leżała cała pierś z kurczaka lub korpus z rosołu. Wtedy też administracja wywiesiła komunikat na każdej klace z prośbą o nie wyrzucanie jedzenia przez balkon, ale jak widać nie przyniosło to rezultatu. Te resztki zawsze leżą w jednym miejscu, wiem, która to klatka. Zastanawiałam się czy samej nie wywiesić kartki na tej klatce z bardziej dobitnym komunikatem. Co sądzicie?

Myślę, że nic to nie da niestety. Skoro kartka z administracji nie pomogła, to Twoja też raczej nie pomoże. Oczywiście warto spróbować, ale pewnie ten typ tak już ma i tego nie zmieni. Oczywiście za takie coś grozi mandat, ale delikwent musi zostać złapany na gorącym uczynku, a wątpię by policja stała pod oknami, czekając na wypadające resztki. 

Pasek wagi

Kartka nic nie da, jak wiadomo kto to, to administracja może bezpośrednio kierować jakieś maile czy listy, że zostanie obciążony sprzątaniem za każde wyrzucenie czy coś. Ogólnie dzwoniłabym i pisała do zarzadcy/administracji żeby coś działali. Sama możesz tylko nie wiem zdjęcia robić i przesłać też do administracji/ew iść z tym dalej co by mandat dostał. 

U nas pani z demencją z 4p wywalala też słoiki:). Codziennie rano uraczyć można było to pomidory, to owoce i wszelkie sałaty etc. Wychodząc z bloku każdy pierw zerkał czy przypadkiem na nim nic akurat nie wyląduje. Pani bardzo miła, nawet nie stara jakoś, drobniutka, no, ale choroba nie wybiera.

U mnie jest podobnie, też spółdzielnia powiesiła kartki i guzik to dało. Tych makaronów, chleba czy rozgotowanych warzyw  już nawet gołębie nie chcą, a najgorsze jest to, że mieszkam blisko rzeki i rybitwy się zlatują, które potem się drą i nie potrafią zza bloku wylecieć. U nas ma powiedziane dozorczyni że ma sprzątać od strony balkonów też i czasem się przejdzie z wiadrem i posprząta. 

Julian98 napisał(a):

U nas pani z demencją z 4p wywalala też słoiki:). Codziennie rano uraczyć można było to pomidory, to owoce i wszelkie sałaty etc. Wychodząc z bloku każdy pierw zerkał czy przypadkiem na nim nic akurat nie wyląduje. Pani bardzo miła, nawet nie stara jakoś, drobniutka, no, ale choroba nie wybiera.

ojej, masakra :(

Możesz schować się w krzakach, sprawdzić kto to, ustalić które mieszkanie, a potem to zebrać i wrzucić mu do środka albo prosto na ryj. I tak za każdym razem. 

A tak poważnie to dopóki nie będzie kary to się nie nauczy. Wieśniaki myślą, se w ten sposób nie marnują jedzenia, bo "zwierzęta zjedzą". Przerabiałam temat :/

Pasek wagi

Sama kartka nic nie da. Podejrzewam że każdemu to przeszkadza, ale ludzie wolą milczeć. A nóż problem sam się rozwiążę. Porozmawiać z sąsiadami, zebrać się w parę osób i iść do zarządcy/administracji. Najlepiej napisać też świstek, niech podbiją... By sprawa nie umarła śmiercią naturalna. Będą wtedy musieli  do oficjalnej skargi się odnieść. Pewnie właścicielowi wyślą pisemko pouczające, postraszą że zostanie obciążony kosztami sprzątania etc. Ewentualnie zadzwonić po straż miejską, policję. 






Dziewczyny problem w tym, że w klatce znajduje się 10 mieszkań. Nie wiem kto to wyrzuca. Mogę wykluczyć 2 rodziny, bo mają psy, więc zakładam, że nie robią takich głupot. Zostaje 8 podejrzanych. Nie wszystkich nawet kojarzę z widzenia. Będę załatwiać sprawę w administracji.

A jestes pewna, ze ktos wyrzuca przez okno czy stoi gdzies jakis niezamkniety smietnik i jakas sroka czy inne zwierze wyciaga?

© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.