Temat: Gotujecie na wakacjach?

Zawsze, gdy wyjeżdżam na urlop, dbam o to by wybrać hotel z wyżywieniem albo mieszkanie w miejscu, gdzie będę mogła bez problemu znaleźć restauracje/kafejki i zjeść posiłki, desery, a wieczorem wyjść na drinka. Nie mam ochoty na gotowanie podczas urlopu, na planowanie zakupów i posiłków, zmywanie garów, jedzenie posiłków, ktore mam na codzień. Jest to strata czasu i siedzenie na miejscu w zamknięciu, tak uważam.

Znam osoby, które zawsze wynajmują mieszkanie z kuchnią i gotują często dla całej rodziny, robią rano kanapki i zabierają ze sobą wychodząc. I zwykle gotują tylko kobiety, podczas gdy reszta odpoczywa albo wychodzi :D Koszmar, nie urlop. Jak wy to widzicie?

Nigdy. Z zasady albo hotelowa albo inna restauracja, zalezy od miejsca. 

Ja lacze jedno i drugie, od czasu jak zaczelam ograniczac wegle przestalam lubic hotelowe sniadania, dlatego nie zawsze ale na dluzsze pobyty wole wynajac Apartment z mozliwoscia zrobienia swojego sniadania. Obiadokolacje jemy albo w lokalach albo jak mam ochote to tobie sama cos prostego - nie wymagajacego duzo sprzetow- salata z ryba lub miesem, Spaghetti  itp. Szczerze nie przeszkadza mi to, nie lubie jesc na miescie, bardzo rzadko mi smakuje. 

nie. Rano wychodzę z kwatery wracam wieczorem i idę myć się i spać. No czasem przeprac coś trzeba. 

nie wiem miałabym w nocy gotować i nosić ze sobą? Czy cały dzień nie jesc ? 

poza tym lubię popróbować regionalnych specjałów.

Pasek wagi

Od lat nie jeżdżę na wakacje do hoteli, nie przepadamy za tym. Wynajmujemy mieszkania/apartamenty w niewielkich cichych miejscowościach, gdzie np. jest jedna restauracja i w związku z tym tak, zdarza mi się gotować na wakacjach. Uwielbiam kupować produkty spożywcze w innych krajach, to atrakcja sama w sobie. I nie, nie stoję przy garach godzinami - wrzucenie świeżej ryby czy warzyw na grilla i zrobienie do tego sałaty nie jest jakimś wielkim trudem. Mieliśmy też kilkuletni okres jeżdżenia na campingi - z upodobania, nie z konieczności. I tam też zdarzało się często gotować.

Jemy także w knajpach oczywiście, szczególnie jak jedziemy na jakieś aktywności/zwiedzać - nie wracam wtedy do apartamentu, żeby gotować i jeść. Więc myślę, że średnio to wychodzi np. 4 razy w tygodniu samemu, 3 w knajpach. Na wakacjach w Polsce z przewagą knajp (zależy, jak bardzo na odludziu jesteśmy).

Natomiast jak jadę na city breaki z koleżankami, to jasne, że żywimy się wyłącznie w knajpach, bo to część imprezy.

Zdarza mi sie gotowac, nie mam z tym wiwlkiego problemu i lubie miec taka mozliwosc (czyli apartament z kuchnia a nie pokoj hotelowy). Gdyby nie to, ze moj partner "upiera sie" przy wczasach z wyzywieniem, bralabym apartament bez wyzywienia lub tylko sniadania. A obiady czesciowo w restauracjach a czesciowo gotowane samemu, zaleznie od planu na dany dzien

co do sniadan jak jadę sama w góry to wolę bez bo zazwyczaj w kwaterach są za późno dla mnie. A jak z dziećmi to lepiej z . Ale nie jest to konieczność 

Pasek wagi

Zawsze biorę apartament z kuchnią, ale obiadów, kolacji  nigdy nie gotuję. Śniadania robię sama.

Nie gotuję na wakacjach, chociaż na ostatnich wakacjach robiliśmy sami śniadania bo nie było opcji ich kupienia i mi to względnie pasowało. Wybierałam akurat nocleg tak aby połączyć jego standard, fajny klimat jak i żeby były dwie sypialnie (nie chodziło o dwa osobne pokoje hotelowe) i niestety w tym co mi się podobało nic nie miało śniadań. Aczkolwiek poranne zrobienie śniadania i zjedzenie go w ładnych okolicznościach jakoś mi nie przeszkadza:)

Poza tym jak mieszkamy gdzieś poza cywilizacja to zawsze mamy pod ręką jakieś sery, oliwki, wino- żeby nie musieć koniecznie ruszać się na lunch. Ale na obiadokolację zawsze idziemy do knajpy, nie wyobrażam sobie stać przy garach na urlopie :)

Berchen napisał(a):

Ja lacze jedno i drugie, od czasu jak zaczelam ograniczac wegle przestalam lubic hotelowe sniadania, dlatego nie zawsze ale na dluzsze pobyty wole wynajac Apartment z mozliwoscia zrobienia swojego sniadania. Obiadokolacje jemy albo w lokalach albo jak mam ochote to tobie sama cos prostego - nie wymagajacego duzo sprzetow- salata z ryba lub miesem, Spaghetti  itp. Szczerze nie przeszkadza mi to, nie lubie jesc na miescie, bardzo rzadko mi smakuje. 

to moje utrapienie we Włoszech- ja lubię obfite, wytrawne śniadania, a oni serwuja ciastka, słodkie jogurty. Tam już wolę nie mieć wcale śniadań w hotelu;)

Ja nie lubię jadać w knajpach bo jak oglądam czasem programy typu Kuchenne Rewolucje to mnie mocno obrzydza myśl co w tych kuchniach się dzieje. Na wyjazdach nie mam potrzeby jeść klasycznych obiadów więc jakieś szybkie przegryzki staram się szykować  sobie sama. Jak nie da rady to trudno, ostatecznie zjem coś na mieście, ale mocno wybrzydzam.

Pasek wagi

© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.