- Pomoc
- Regulamin
- Polityka prywatności
- O nas
- Kontakt
- Newsletter
- Program Partnerski
- Reklama
- Poleć nasze usługi
-
© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.
5 lipca 2023, 12:00
Wczoraj przyjechał do nas brat męża wraz z żoną. Powiadomili nas o ciąży, 17 tydzień, z czego bardzo się ucieszyliśmy.
Jest jednak problem, dziewczyna pali i nie chce przestać. Gdy zobaczyłam ją z papierosem w ręce automatycznie zareagowałam pytając czemu pali, przecież jest w ciąży. Wiem, że zawsze paliła, ale myślałam że najpóźniej w ciąży przestanie. Powiedziała, że nie potrafi rzucić, rozmawiała ze swoim lekarzem, który stwierdził, że jeśli ograniczy, to wystarczy, bo taki nagły odwyk też nie jest dobry dla dziecka. Także zamiast paczki, pali 5-10 papierosów dziennie. Przytaknęłam tylko, nic więcej nie mówiłam, ale jestem w szoku. Z mężem rozmawiałam na osobności, też mu się to nie podoba i żal mu dziecka, ale powiedział, że nie ma co się wtrącać.
Co wy na to? Czy powinnam spróbować z nią porozmawiać? Będą u nas do soboty, strasznie mnie męczy gdy widzę ją z papierosem oraz wiedza, że będzie palić całą ciążę. Przecież to dziecko nie ma jak się uchronić...
Edytowany przez GreenApple2022 5 lipca 2023, 12:01
5 lipca 2023, 13:29
Raczej jest pelnoletnia i swoj rozum ma. Szok dla organizmu, to jedno, a dwa, ze organizm palaczki jest tak zasyfiony substancjami szkodliwymi, ze to, czy z dnia na dzien rzuci, czy nie, roznicy nie zrobi.
Najgorszym jest dawanie takich rad i dawanie sobie prawa do pouczania innych, co powinni podczas ciazy ????
Nie do końca bo to różnica między zasyfiony organizm a zasyfiony organizm, który dodatkowo codziennie po kilkanaście razy się zasyfia :) Dla matki pewnie żadna różnica, ale dla dziecka, które na początku jest zlepkiem komórek różnica może być kolosalna. Może być też tak, że niby nic się nie stanie. Moja mama z bratem nie paliła w ciąży, ale przez ciężki poród urodził się niepełnosprawny. Jak była w ciąży ze mną, to tak się bała ponownych komplikacji, że jarała jak poebana (sens w tym żaden, ale niby się uspokajała). Urodziłam się zdrowa. Ale nie ma porównania jak by było jakby nie paliła, bo może miało to wpływ jakiego nie wiemy. Może byłabym mądrzejsza :P Może bym mniej chorowała za gówniaka. Nigdy się nie dowiemy. Problemów w szkole nigdy nie miałam - byłam jedną z lepszych uczennic, ale kto wie, może byłabym bez tego ciążowego palenia jakimś Einsteinem XXI wieku przykładowo ? A tak to dpa ?
Moja matka nieświadomie zrobiła taki eksperyment. W ciąży ze mną nie paliła, zdrowo się odżywiała i dbała o siebie. Kilka lat później, w ciąży z moim bratem popalała. Ja się urodziłam w terminie, zdrowa i duża. Mój brat - jako 7 miesięczny wcześniak, wiecznie chorujacy.
Znając życie jak powiesz to palącej ciężarnej, to Ci powie, że zbieg okoliczności i że dzieci są różne i że jakby nie paliła tu i tu, to efekt mógłby być ten sam. Niestety często nie przegadasz. I mówię to świadomie jako osoba, która lubi sobie zapalić papierosa, szczególnie do alkoholu lub towarzysko. A jednak na tyle rozum mam, że w ciąży rzuciłam. Więc moje gadanie to nie gadanie osoby, która nigdy nie paliła i nie wie co to znaczy, tylko dla zasady jest wrogiem tytoniu, bo właśnie nie. Czasem wyjdę na dymka towarzysko lub bez powodu, ale nigdy na oczach dzieci i broń boże przy nich.
A wracając do szoku odstawienia, którym tłumaczy się szwagierka - jeśli dziecko było świadomie planowane, to można było rzucać wcześniej.
Edytowany przez Karolka_83 5 lipca 2023, 13:31
5 lipca 2023, 13:31
Ona głupia, że pali, jej facet, że na to patrzy, lekarz, bo gada bzdury, a Ty nic nie zrobisz. Ja jednak miałabym taki wewnętrzny wk***, że chyba bym ją z domu wywaliła bo nie mogłabym na to patrzeć. Znajomości nie szkoda, bo z debilami lepiej nie trzymać.
5 lipca 2023, 13:35
Raczej jest pelnoletnia i swoj rozum ma. Szok dla organizmu, to jedno, a dwa, ze organizm palaczki jest tak zasyfiony substancjami szkodliwymi, ze to, czy z dnia na dzien rzuci, czy nie, roznicy nie zrobi.
Najgorszym jest dawanie takich rad i dawanie sobie prawa do pouczania innych, co powinni podczas ciazy ????
Nie do końca bo to różnica między zasyfiony organizm a zasyfiony organizm, który dodatkowo codziennie po kilkanaście razy się zasyfia :) Dla matki pewnie żadna różnica, ale dla dziecka, które na początku jest zlepkiem komórek różnica może być kolosalna. Może być też tak, że niby nic się nie stanie. Moja mama z bratem nie paliła w ciąży, ale przez ciężki poród urodził się niepełnosprawny. Jak była w ciąży ze mną, to tak się bała ponownych komplikacji, że jarała jak poebana (sens w tym żaden, ale niby się uspokajała). Urodziłam się zdrowa. Ale nie ma porównania jak by było jakby nie paliła, bo może miało to wpływ jakiego nie wiemy. Może byłabym mądrzejsza :P Może bym mniej chorowała za gówniaka. Nigdy się nie dowiemy. Problemów w szkole nigdy nie miałam - byłam jedną z lepszych uczennic, ale kto wie, może byłabym bez tego ciążowego palenia jakimś Einsteinem XXI wieku przykładowo ? A tak to dpa ?
Moja matka nieświadomie zrobiła taki eksperyment. W ciąży ze mną nie paliła, zdrowo się odżywiała i dbała o siebie. Kilka lat później, w ciąży z moim bratem popalała. Ja się urodziłam w terminie, zdrowa i duża. Mój brat - jako 7 miesięczny wcześniak, wiecznie chorujacy.
Znając życie jak powiesz to palącej ciężarnej, to Ci powie, że zbieg okoliczności i że dzieci są różne i że jakby nie paliła tu i tu, to efekt mógłby być ten sam. Niestety często nie przegadasz. I mówię to świadomie jako osoba, która lubi sobie zapalić papierosa, szczególnie do alkoholu lub towarzysko. A jednak na tyle rozum mam, że w ciąży rzuciłam. Więc moje gadanie to nie gadanie osoby, która nigdy nie paliła i nie wie co to znaczy, tylko dla zasady jest wrogiem tytoniu, bo właśnie nie. Czasem wyjdę na dymka towarzysko lub bez powodu, ale nigdy na oczach dzieci i broń boże przy nich.
A wracając do szoku odstawienia, którym tłumaczy się szwagierka - jeśli dziecko było świadomie planowane, to można było rzucać wcześniej.
Mnie osobiście dym papierosowy brzydzi. I kompletnie nie rozumiem, jak można dobrowolnie i za ciężkie pieniądze fundować sobie raka płuc i/lub POCHP. Jakby mało było tego ołowiu i innych syfów wdychanych codziennie z powietrzem. No ale, dorośli ludzie mają prawo wybrać, jak umrą i nawet za to zapłacić.
Natomiast, fundowanie dodatkowych problemów na starcie, i być może na całe życie, kompletnie bezbronnej istocie, mnie wnerwia.
5 lipca 2023, 13:44
Raczej jest pelnoletnia i swoj rozum ma. Szok dla organizmu, to jedno, a dwa, ze organizm palaczki jest tak zasyfiony substancjami szkodliwymi, ze to, czy z dnia na dzien rzuci, czy nie, roznicy nie zrobi.
Najgorszym jest dawanie takich rad i dawanie sobie prawa do pouczania innych, co powinni podczas ciazy ????
Nie do końca bo to różnica między zasyfiony organizm a zasyfiony organizm, który dodatkowo codziennie po kilkanaście razy się zasyfia :) Dla matki pewnie żadna różnica, ale dla dziecka, które na początku jest zlepkiem komórek różnica może być kolosalna. Może być też tak, że niby nic się nie stanie. Moja mama z bratem nie paliła w ciąży, ale przez ciężki poród urodził się niepełnosprawny. Jak była w ciąży ze mną, to tak się bała ponownych komplikacji, że jarała jak poebana (sens w tym żaden, ale niby się uspokajała). Urodziłam się zdrowa. Ale nie ma porównania jak by było jakby nie paliła, bo może miało to wpływ jakiego nie wiemy. Może byłabym mądrzejsza :P Może bym mniej chorowała za gówniaka. Nigdy się nie dowiemy. Problemów w szkole nigdy nie miałam - byłam jedną z lepszych uczennic, ale kto wie, może byłabym bez tego ciążowego palenia jakimś Einsteinem XXI wieku przykładowo ? A tak to dpa ?
Moja matka nieświadomie zrobiła taki eksperyment. W ciąży ze mną nie paliła, zdrowo się odżywiała i dbała o siebie. Kilka lat później, w ciąży z moim bratem popalała. Ja się urodziłam w terminie, zdrowa i duża. Mój brat - jako 7 miesięczny wcześniak, wiecznie chorujacy.
I tak, nie przed wszystkim te dzieci uchronimy. Ale dlaczego na bogów, dokładać im świadomie dodatkowych problemów, bo widzimisię matki?
Te fajki nie sa jej do niczego potrzebne ,ale od tego ma chłopa i lekarza, że jeśli sama jeszcze do tej wiedzy nie dotarła (swoją drogą, JAK TO SIĘ STAŁO), to powinni jej wyjaśnić, że świadomie szkodzi zdrowiu dziecka.
Moja mama nie palila i ja bylam zdrowym dzieckiem, a moj brat wiecznie chorym. Siostra mojego D jarala dwie ciaze i ma calkowicie zdrowe corki. Wiec takie porownania tez sa bezsensowne.
Faktem 1. jest to, ze palenie jest cholernie szkodliwe. Faktem 2. jest to, ze substancje szkodliwe kumuluja sie w tkankach na lata (!). Pluca oczyszczaja sie ponoc 14 lat po zaprzestaniu palenia. Do tego czasu, organizm jest zasyfiony, czy sie pali, czy nie. Rzucanie - owszem, dla przyszlosciowego zdrowia, by dzieciak nie wdychal, bo jak matka rzuci w ciazy, to mozliwe po porodzie nie wroci.
Natomiast wiara w to, ze rzucisz i z dnia na dzien dziecko nie odczuje skutkow palenia przez matke, ze to dziecko uchroni jest...naiwne...i tyle. Natomiast jasnym jest, ze lepiej jest kiedykolwiek rzucic, niz nie rzucic.
Edytowany przez cancri 5 lipca 2023, 13:45
5 lipca 2023, 13:51
Raczej jest pelnoletnia i swoj rozum ma. Szok dla organizmu, to jedno, a dwa, ze organizm palaczki jest tak zasyfiony substancjami szkodliwymi, ze to, czy z dnia na dzien rzuci, czy nie, roznicy nie zrobi.
Najgorszym jest dawanie takich rad i dawanie sobie prawa do pouczania innych, co powinni podczas ciazy ????
Nie do końca bo to różnica między zasyfiony organizm a zasyfiony organizm, który dodatkowo codziennie po kilkanaście razy się zasyfia :) Dla matki pewnie żadna różnica, ale dla dziecka, które na początku jest zlepkiem komórek różnica może być kolosalna. Może być też tak, że niby nic się nie stanie. Moja mama z bratem nie paliła w ciąży, ale przez ciężki poród urodził się niepełnosprawny. Jak była w ciąży ze mną, to tak się bała ponownych komplikacji, że jarała jak poebana (sens w tym żaden, ale niby się uspokajała). Urodziłam się zdrowa. Ale nie ma porównania jak by było jakby nie paliła, bo może miało to wpływ jakiego nie wiemy. Może byłabym mądrzejsza :P Może bym mniej chorowała za gówniaka. Nigdy się nie dowiemy. Problemów w szkole nigdy nie miałam - byłam jedną z lepszych uczennic, ale kto wie, może byłabym bez tego ciążowego palenia jakimś Einsteinem XXI wieku przykładowo ? A tak to dpa ?
Moja matka nieświadomie zrobiła taki eksperyment. W ciąży ze mną nie paliła, zdrowo się odżywiała i dbała o siebie. Kilka lat później, w ciąży z moim bratem popalała. Ja się urodziłam w terminie, zdrowa i duża. Mój brat - jako 7 miesięczny wcześniak, wiecznie chorujacy.
I tak, nie przed wszystkim te dzieci uchronimy. Ale dlaczego na bogów, dokładać im świadomie dodatkowych problemów, bo widzimisię matki?
Te fajki nie sa jej do niczego potrzebne ,ale od tego ma chłopa i lekarza, że jeśli sama jeszcze do tej wiedzy nie dotarła (swoją drogą, JAK TO SIĘ STAŁO), to powinni jej wyjaśnić, że świadomie szkodzi zdrowiu dziecka.
Moja mama nie palila i ja bylam zdrowym dzieckiem, a moj brat wiecznie chorym. Siostra mojego D jarala dwie ciaze i ma calkowicie zdrowe corki. Wiec takie porownania tez sa bezsensowne.
Faktem 1. jest to, ze palenie jest cholernie szkodliwe. Faktem 2. jest to, ze substancje szkodliwe kumuluja sie w tkankach na lata (!). Pluca oczyszczaja sie ponoc 14 lat po zaprzestaniu palenia. Do tego czasu, organizm jest zasyfiony, czy sie pali, czy nie. Rzucanie - owszem, dla przyszlosciowego zdrowia, by dzieciak nie wdychal, bo jak matka rzuci w ciazy, to mozliwe po porodzie nie wroci.
Natomiast wiara w to, ze rzucisz i z dnia na dzien dziecko nie odczuje skutkow palenia przez matke, ze to dziecko uchroni jest...naiwne...i tyle. Natomiast jasnym jest, ze lepiej jest kiedykolwiek rzucic, niz nie rzucic.
Ale zminimalizuje się skutki.
"W ciągu 8 do 12 godzin od ostatniego papierosa znacząco obniża się poziom nikotyny oraz tlenku węgla w organizmie, wzrasta natomiast wysycenie hemoglobiny krwi tlenem. Po upływie kilku tygodni normalizuje się praca płuc, oddech staje się swobodny. Zmniejsza się także ryzyko infekcji".
Ja nie mówię, że rzucając w tej chwili, zapewni dziecku takie same warunki, jak w organizmie matki, która nigdy nie paliła.
Ale zminimalizuje skutki swojego palenia na tyle, na ile jest w stanie.
Palenie w ciąży, to jest świadome narażanie płodu na choroby, na niską wagę urodzeniową, na poronienie.
5 lipca 2023, 13:54
Nie wiem czy jesteś w stanie na nią wpłynąć. Jeśli już to od oka BYĆ MOŻE ograniczy się przy tobie a może też nie. Ja się mocno dziwię takim ludziom. Sama nałogowo nie paliłam, ale popalałam a jak pracowałam to jarałam w pracy dużo. Jak zaszłam w ciążę, to rzuciłam z dnia na dzień bez sentymentów. Taki sam tekst lekarza słyszała moja mama będąc w ciąży z moim bratem, ale to było 45 lat temu. Myślałam że już dawno odeszło to do lamusa. Dla mnie popalanie w ciąży, to jak ta sławetna lampka wina - ciężarne wmawiają sobie, że nie zaszkodzi, bo nie jest dużo. Jednak wydawało mi się, że w XXI wieku w dobie takiego dostępu do informacji to już miedzy bajkami dawno wylądowało. Jak widać nie koniecznie.
Natomiast fakt taki, że Ty nic z tym nie zrobisz jeśli ona nie będzie chciała. Przed tobą sie schowa a potem zjara dwa na raz jak będzie okazja. Wróci do domu i też będzie paliła. Dla niej będziesz po prostu ględziła a zrobi jak zachce. To jest jedna z tych rzeczy, do których trzeba dojść samemu.
tez jestem w szoku, ze lekarze jeszcze prawią takie mądrości… o ile naprawdę lekarz tak jej powiedział, a nie dorobiła sobie wymówkę :(
5 lipca 2023, 13:58
Znam dzieciaka, którego tatuś palił przy mamusi w ciąży. Czyli mamusia była bierną palaczką i zupełnie nie widziała w tym problemu. Wyszli z założenia, że "kiedyś palili wszyscy i jakoś żyją". Chłopiec od urodzenia jest chorowity, dużo mniejszy i słabszy od rówieśników. Wiecznie na wizytach lekarskich. Do dzisiaj właściwie zmaga się z konsekwencjami, a już ma lat naście. Za to niezły bystrzacha, choć nie umie tego wykorzystać (kompleksy).
Lekarza, który kazał ograniczyć z pewnością w ogóle nie ma, wymyśliła go sobie, żeby usprawiedliwiać nałóg. Ja też palę, i wiem jak ciężko rzucić, ale w życiu bym nie zrobiła tego swojemu dziecku. Zapytajcie przyszłą mamusię czy uśmiecha jej się stać wiecznie w kolejkach do specjalistów, może ta wizja ją przestraszy.
PS. Tatusiek przy młodszym już trochę zmądrzał i nie palił, a teraz w ogóle rzucił, a że najgorsi są neofici wkurza wszystkich dookoła 🤪 Szkoda tylko, że starszemu zmarnował życie.
5 lipca 2023, 14:00
Nie wiem czy jesteś w stanie na nią wpłynąć. Jeśli już to od oka BYĆ MOŻE ograniczy się przy tobie a może też nie. Ja się mocno dziwię takim ludziom. Sama nałogowo nie paliłam, ale popalałam a jak pracowałam to jarałam w pracy dużo. Jak zaszłam w ciążę, to rzuciłam z dnia na dzień bez sentymentów. Taki sam tekst lekarza słyszała moja mama będąc w ciąży z moim bratem, ale to było 45 lat temu. Myślałam że już dawno odeszło to do lamusa. Dla mnie popalanie w ciąży, to jak ta sławetna lampka wina - ciężarne wmawiają sobie, że nie zaszkodzi, bo nie jest dużo. Jednak wydawało mi się, że w XXI wieku w dobie takiego dostępu do informacji to już miedzy bajkami dawno wylądowało. Jak widać nie koniecznie.
Natomiast fakt taki, że Ty nic z tym nie zrobisz jeśli ona nie będzie chciała. Przed tobą sie schowa a potem zjara dwa na raz jak będzie okazja. Wróci do domu i też będzie paliła. Dla niej będziesz po prostu ględziła a zrobi jak zachce. To jest jedna z tych rzeczy, do których trzeba dojść samemu.
tez jestem w szoku, ze lekarze jeszcze prawią takie mądrości? o ile naprawdę lekarz tak jej powiedział, a nie dorobiła sobie wymówkę :(
Moim zdaniem albo trafiła na jakiegoś lekarza starej daty, który jeszcze prawi takie mądrości, albo mówi tak aby mieć przed wszystkimi wymówkę. Faktem jest, że kiedyś tak się mówiło. Moja ciotka mi wmawiała że POWINNAM dla rozluźnienia napić się codziennie lampkę wina w ciąży bo tak jej mówił lekarz. Natomiast raz, ze to było 100 lat temu a dwa, że jak normalnie wina i innego alkoholu nie piłam na co dzień (poza jakimiś imprezami) to nie wiem po co miałabym zacząć to robić będąc w ciąży ;) Jak ktoś nie potrafi sobie odmówić alkoholu w ciąży, to ewidentnie już ma problem.
5 lipca 2023, 14:03
Znam dzieciaka, którego tatuś palił przy mamusi w ciąży. Czyli mamusia była bierną palaczką i zupełnie nie widziała w tym problemu. Wyszli z założenia, że "kiedyś palili wszyscy i jakoś żyją". Chłopiec od urodzenia jest chorowity, dużo mniejszy i słabszy od rówieśników. Wiecznie na wizytach lekarskich. Do dzisiaj właściwie zmaga się z konsekwencjami, a już ma lat naście. Za to niezły bystrzacha, choć nie umie tego wykorzystać (kompleksy).
Lekarza, który kazał ograniczyć z pewnością w ogóle nie ma, wymyśliła go sobie, żeby usprawiedliwiać nałóg. Ja też palę, i wiem jak ciężko rzucić, ale w życiu bym nie zrobiła tego swojemu dziecku. Zapytajcie przyszłą mamusię czy uśmiecha jej się stać wiecznie w kolejkach do specjalistów, może ta wizja ją przestraszy.
PS. Tatusiek przy młodszym już trochę zmądrzał i nie palił, a teraz w ogóle rzucił, a że najgorsi są neofici wkurza wszystkich dookoła ? Szkoda tylko, że starszemu zmarnował życie.
Mnie się wydaje, że o ile cieżko rzucić ogólnie, bo człowiek sobie szuka wymówek, o tyle w ciąży łatwiej bo wiesz jakie mogą być konsekwencje. Jest taki bat trochę nad nami. Ale jeśli ona wmawia wszystkim że lekarz kazał, bo lepiej palić 10 dziennie niż wcale to nie będzie z tą kobietą żadnej dyskusji. Jeśli tylko tak wmawia, to jest głupia. Jeśli faktycznie lekarz tak jej powiedział, to on jest głupi. Moim zdaniem jeśli w ogóle była taka rozmowa, to może w kontekście nie rzucania z dnia na dzień, tylko ograniczyć do 10, potem do 5 po to aby w końcu rzucić całkiem.
5 lipca 2023, 14:06
A ty palisz? w twoim domu sie pali?Może nie sugeruj jej nic z jej dzieckiem tylko zasloń sie swoim dzieckiem, domem, zdrowiem, brakiem smrodu etc. w końcu są gośćmi u ciebie, obowiązują twoje zasady.
Opcja z klepaniem bratu non stop łopatą do głowy info o szkodliwosci palenia dla dziecka tez jest dobra.
Edytowany przez Malina007 5 lipca 2023, 14:08