- Pomoc
- Regulamin
- Polityka prywatności
- O nas
- Kontakt
- Newsletter
- Program Partnerski
- Reklama
- Poleć nasze usługi
-
© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.
2 lipca 2023, 22:11
Hej,
Piszę aby sie trochę wyżalić, zobaczyć jak to może wyglądać z innej perspektywy itp.
Jestem z facetem juz jakies 5 lat, od niespełna roku w małżeństwie. Ja introwertyczka, on bardziej ekstrawertyk. Zwykle jest spoko, nie ma większych problemów, jakieś drobne rzeczy rozwiązujemy szybko, niektore wolniej lecz bez jakiegos wiekszego halo. Ale czasem sie zdarzy nabierająca na sile kłótnia, czasem z totalnej pierdół. Jak dzisiaj, przybliżając: zapytałam o pomoc przy pracy w ogrodzie, juz po reakcji (mina, krok w tyl) wiedzialam ze nie chce, to wrocilam po prostu dalej do swoich czynności. On nagle zaczal dopytywać, mi zalezalo na czasie (późny wieczór), nie chciało mi sie dalej gadac. I z tego wzięła sie kłótnia, ktorych totalnie nie lubię, zle sie z tym czuję. On zawsze coraz glosniej, mi to przeszkadza ze wszyscy wokół musza tego sluchac, bo po co mają inni, sąsiedzi itp wiedzieć co sie w danym momencie dzieje. Tym bardziej ze to mała społeczność. Gdy próbuję go uciszac, to obraca to w brak szacunku i ze mam jakies urojenia ze wszyscy podsluch_ują. Gdy zaczyna mocniej i głośniej dyskutować, ja musze sie zamknąć w sobie zeby ochłonąć, pozbierać myśli, wyciszyć umysł, w innym przypadku emocje typu płacz wymykają mi sie, dlatego reaguję w taki a nie inny sposób. On chyba przestał to ogarniać, chociaz juz kiedys o tym rozmawialiśmy, ze potrzebuję tej ciszy, teraz uważa że przez to jestem toksyczna.
Już momentami naprawde nie wiem czy to ze mna jest cos nie tak, czy nikt nie potrafi zrozumieć, że takie zamilknięcie w danym momecie to jest jakiś mój sposób nad zapanowaniem nad tym co się dzieje w głowie, nad emocjami, nad płaczem który towarzyszy tym negatywnym zwykle emocjom.
Chętnie przygarnę jakieś rady, jak to widzicie
2 lipca 2023, 22:23
wkurzylam sie na niego czytajac ta historie 🙈😅, nie lubie takich sytuacji i tez bym sie zle czula po tej akcji.
2 lipca 2023, 22:26
tez tak mam, często muszę po prostu zrobić krok w tył, ochłonąć, zebrać myśli. Dla drugiej strony może to wyglądać jak ucieczka, lub przysłowiowy „foch” (a w kłótni i jedno, i drugie będzie odebrane negatywnie) stad tak ważna jest spokojna komunikacja i powiedzenie po prostu, daj mi chwilke, muszę się uspokoić i wtedy możemy wrocic do rozmowy. Łączy się to z ostatnio popularnym zagadnieniem stawiania swoich granic. I nie, absolutnie nie jest to toksyczne, każdy ma swój temperament i sposób radzenia sobie z konfliktem, szczególnie otwartym. Ja na przykład ogromnie cenie harmonię - nawet w teście osobowości wyszło mi to wśród 5 głównych cech, dlatego konflikty zbijają mnie z tropu.
Edytowany przez Himawari 2 lipca 2023, 22:27
2 lipca 2023, 22:32
Mówisz, że musisz to przemyśleć albo że pogadacie później, jak czegoś takiego nie zrozumie, to znaczy że on jest toksyczny. No i oczywiście to wyłącznie jego problem. Jak milkniesz bez uprzedzenia w połowie kłótni vel dyskusji to jak najbardziej będzie odbierane jako foch. Możesz zamiast tego powiedzieć, że nie chcesz się kłócić.
2 lipca 2023, 22:58
Nis wiem, czy dobrze sobie wyobrażam opisaną sytuację. Ty pytasz i pomoc w ogrodzie, a on robi krok w tył i nie odpowiada? Po chwili chce zapytać co ma zrobić, ale tobie się już odechciało rozmowy i teraz Ty go ignorujesz? Według mnie komunikacja jest bardzo ważna i tylko ona rozwiąże wasze problemy. On niech tobie odpowie na pytanie, a jak on chce coś od ciebie, to też mu odpowiedz, a nie uciszaj 🙈 Bardzo by mnie zdenerwowało gdyby mój facet zachowywał się jak Twój facet lub jak ty.
2 lipca 2023, 23:00
Dodały nieco otuchy Wasze słowa - dziękuję!
Najgorsze właśnie jest to, jeśli już się uciszam, zaznaczam, że potrzebuję się uspokoić, potrzebuję zamknąć się na chwilę w sobie, a on dalej w uparte gada, z większymi emocjami, bo uważa, że on nie może teraz nie mówić, bo aż go trzęsie itd. To w takich sytuacjach, czuję że narasta we mnie wszystko co złe, zaczyna głowa pękać, jakby przerastało mnie to. I jak tak dalej się produkuje, to czy ja milczę czy już mówię żeby się zamknął, podnoszę już sama głos, to nie przestaje. Najczęściej kończy się to tak, że muszę odejść od niego, wyjść, tak żeby już go nie słyszeć. Oczywiście uważa że powinnam iść z tym do psychologa, bo to toksyczne. Co jednak mega mnie zasmuciło, gdyż wypracowałam sobie taki sposób, żeby właśnie nie ulegać silnie emocjom w trakcie kłótni, nie płakać (bo zwykle odbierano to jako użalanie się, bądź próbę wzbudzenia litości)
2 lipca 2023, 23:01
Hej,
Piszę aby sie trochę wyżalić, zobaczyć jak to może wyglądać z innej perspektywy itp.
Jestem z facetem juz jakies 5 lat, od niespełna roku w małżeństwie. Ja introwertyczka, on bardziej ekstrawertyk. Zwykle jest spoko, nie ma większych problemów, jakieś drobne rzeczy rozwiązujemy szybko, niektore wolniej lecz bez jakiegos wiekszego halo. Ale czasem sie zdarzy nabierająca na sile kłótnia, czasem z totalnej pierdół. Jak dzisiaj, przybliżając: zapytałam o pomoc przy pracy w ogrodzie, juz po reakcji (mina, krok w tyl) wiedzialam ze nie chce, to wrocilam po prostu dalej do swoich czynności. On nagle zaczal dopytywać, mi zalezalo na czasie (późny wieczór), nie chciało mi sie dalej gadac. I z tego wzięła sie kłótnia, ktorych totalnie nie lubię, zle sie z tym czuję. On zawsze coraz glosniej, mi to przeszkadza ze wszyscy wokół musza tego sluchac, bo po co mają inni, sąsiedzi itp wiedzieć co sie w danym momencie dzieje. Tym bardziej ze to mała społeczność. Gdy próbuję go uciszac, to obraca to w brak szacunku i ze mam jakies urojenia ze wszyscy podsluch_ują. Gdy zaczyna mocniej i głośniej dyskutować, ja musze sie zamknąć w sobie zeby ochłonąć, pozbierać myśli, wyciszyć umysł, w innym przypadku emocje typu płacz wymykają mi sie, dlatego reaguję w taki a nie inny sposób. On chyba przestał to ogarniać, chociaz juz kiedys o tym rozmawialiśmy, ze potrzebuję tej ciszy, teraz uważa że przez to jestem toksyczna.
Już momentami naprawde nie wiem czy to ze mna jest cos nie tak, czy nikt nie potrafi zrozumieć, że takie zamilknięcie w danym momecie to jest jakiś mój sposób nad zapanowaniem nad tym co się dzieje w głowie, nad emocjami, nad płaczem który towarzyszy tym negatywnym zwykle emocjom.
Chętnie przygarnę jakieś rady, jak to widzicie
To co pogrubiłam, to coś co mnie też by zdenerwowało i co moim zdaniem można potraktować jako zarzut w Twoim kierunku. Nie chciałabym żeby ktoś oceniał moją gotowość do pomocy wyłącznie po mojej minie i tym czy zrobię krok w tył. Nie zawsze się tryska optymizmem, ale jednocześnie się pomocy nie odmawia. Normalna, ludzka rzecz. Jak go o coś prosisz, to daj mu się do tego jakoś odnieść. On mógł tą minę i ten nieszczęsny krok zrobić nawet zupełnie nieświadomie. Świadomie by to może ocenił na "no lenia mam, ale przecież nie będzie sama po ciemku się męczyć". Ale szansy oceny nie dostał, a to jest irytujące. Nie wiem co rozumiesz przez nie chciało Ci się dalej gadać. Ale jeżeli po jednej minie i kroku zamilkłaś, on o coś spytał, a Ty go olałaś - to nie jest to w porządku. W tym kontekście zastanowiłabym się nad sobą, czy rzeczywiście nie mam jakiś problemów do przepracowania na tym tle. To, że zarzuca Ci bycie toksyczną, skąd się bierze. To nie jest coś co się mówi, kiedy raz ktoś nas zdenerwuje. Raczej jak się wiele podobnych sytuacji nawarstwia i ta frustracja narasta. To, że się wycofujesz w momencie w którym on podnosi głos, i chce Ci się płakać - rozumiem. To pierwsze nie chciało mi się gadać, kiedy awantury jeszcze nie było, tylko z góry go oceniłaś i ucięłaś od razu temat, ignorując jego pytania - już nie. Odnośnie sąsiadów - dla mnie tekst w stylu "bo co ludzie powiedzą" działa jak płachta na byka. Znowu, to że on podnosi głos, nie rozumie że macie inny sposób reagowania w stresowej sytuacji, a przez to Cię zakrzykuje - nie jest ok, to jest coś nad czym on powinien pracować. To że Ci to przeszkadza - normalne i mu to powiedz. Ale to jest najważniejszy argument i tak to powinnaś przedstawiać. A nie zasłaniać się sąsiadami.
Czy on jest bez winy - oczywiście, że nie. Gdyby to on napisał swój post, też bym mu pewnie podkreśliła wiele rzeczy. No ale piszesz ze swojej perspektywy, to bardziej na tym się skoncentrowałam.
3 lipca 2023, 04:41
Nie lubię gdy ktoś się nakręca i podnosi głos. To, z mówi głośno nie znaczy, że ma rację. Dla mnie jest to zachowanie agresywne i też bym po prostu wyszła, aby go nie słuchać.
3 lipca 2023, 07:35
Kompletnie różni jesteście i jak cię nie rozumie to cię nie zrozumie, bo jak widać nie chce. Mnie też by irytowała dorosła osoba, która się nie odzywa albo trzeba uważać czy się nie popłacze jak za głośno mowie.
3 lipca 2023, 07:49
Komunikacja u was zawala. Co z tego, że zrobił krok w tył? Ma się odezwać i tyle, a Ty sobie żadnych kroków i min nie interpretuj. To pierwsza podstawowa rzecz. Bo to co zrobiłaś to z boku wygląda jak foch, a facet emocjonalny to i uległ emocjom. A zachowanie, gdzie Ty najpierw uczestniczysz w kłótni, a potem zamykasz się w sobie, bo musisz ochłonąć, a on nadal jest nakręcony wcale fajne nie jest. Ucinaj kłótnie na samym początku, zanim oboje zdążycie się nakręcić w swoją stronę. I rozmawiaj, a nie interpretuj sobie rzeczywistość. Bo może faktycznie nie miał ochoty na pracę w ogrodzie i może faktycznie zrobił zbolałą minę, ale za chwilę ogarnął, że jednak może Ci pomóc? Nigdy tak nie miałaś?