- Pomoc
- Regulamin
- Polityka prywatności
- O nas
- Kontakt
- Newsletter
- Program Partnerski
- Reklama
- Poleć nasze usługi
-
© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.
1 lipca 2023, 23:02
Usłyszałam to kiedyś od kuzyna. Rozmawialiśmy o zdradzie małżeńskiej, która przydarzyła się w naszej rodzinie i on stwierdził, że ja nie mam prawa wypowiadać się na ten temat bo nigdy nie żyłam w związku małżeńskim.
Czy Wy także uważacie, że związek bez ślubu jest bez znaczenia i TYLKO związek małżeński się liczy jako ten prawowity? Spotkałyście się kiedyś z umniejszaniem Waszej miłości bo nie stanęliście na ślubnym kobiercu?
Edytowany przez .Daga. 1 lipca 2023, 23:02
2 lipca 2023, 08:20
Usłyszałam to kiedyś od kuzyna. Rozmawialiśmy o zdradzie małżeńskiej, która przydarzyła się w naszej rodzinie i on stwierdził, że ja nie mam prawa wypowiadać się na ten temat bo nigdy nie żyłam w związku małżeńskim.
Czy Wy także uważacie, że związek bez ślubu jest bez znaczenia i TYLKO związek małżeński się liczy jako ten prawowity? Spotkałyście się kiedyś z umniejszaniem Waszej miłości bo nie stanęliście na ślubnym kobiercu?
straszny pierd
2 lipca 2023, 09:06
Zależy od związku. Fakty są takie, że łatwiej się rozstać jak tego ślubu nie ma. Ot, pakujesz rzeczy i wychodzisz, nie oglądając się za siebie. Po ślubie to jeszcze formalności Cię czekają. Poza tym ślub jest deklaracją "będziemy ze sobą na zawsze", w związku bez ślubu tego nie ma. Noi jednak każdy ślub to efekt wcześniejszego bycia w związku (mówię o normalnych kulturach, nie małżeństwach aranżowanych), więc skoro para się na niego decyduje to znaczy, że wcześniejszy stan uznawała za mniej wartościowy i przenosi związek na wyższy poziom.
Ale to nie ma totalnie nic do wypowiadania się na temat zdrady małżeńskiej.
2 lipca 2023, 09:54
Zależy od związku. Fakty są takie, że łatwiej się rozstać jak tego ślubu nie ma. Ot, pakujesz rzeczy i wychodzisz, nie oglądając się za siebie. Po ślubie to jeszcze formalności Cię czekają. Poza tym ślub jest deklaracją "będziemy ze sobą na zawsze", w związku bez ślubu tego nie ma. Noi jednak każdy ślub to efekt wcześniejszego bycia w związku (mówię o normalnych kulturach, nie małżeństwach aranżowanych), więc skoro para się na niego decyduje to znaczy, że wcześniejszy stan uznawała za mniej wartościowy i przenosi związek na wyższy poziom.
Ale to nie ma totalnie nic do wypowiadania się na temat zdrady małżeńskiej.
Zaraz na zawsze. Będziemy ze sobą tak dlugo, jak zdołamy, nie demonizuj. Jestem rozwódką i ponownie wyszłam zamąż, wiem co mówię.
ślub to przede wszystkim utworzenie formalnej wspólnoty- współwłasność, dziedziczenie etc, czyli coś, czego w żaden sposób nie daje związek nieformalny. Tak, wiem, można notarialnie pewne rzeczy próbować regulować, ale to wciąż jest trzecia grupa podatkowa. W PL.
Nie wiem, w jakim kontekście była ta wypowiedź o „zdradzie małżeńskiej”, w każdym rodzaju związku boli pewnie tak samo, tylko niesie za sobą inne konsekwencje.
2 lipca 2023, 11:19
Nie uważam, że związek bez ślubu jest bez znaczenia. My nie mamy jeszcze ślubu, chcemy go wziąć ze względu na dziedziczenie, współwłasność, informacje medyczne w szpitalu bez załatwiania formalności, żebyśmy oboje mieli takie samo nazwisko jak dziecko. Ale nic więcej poza sprawiamy formalnymi to nie zmieni. Jakie ma znaczenie czy zdradzi się małżonka czy np. partnera z którym jest się 10 lat? Dla mnie różnicy nie ma żadnej.
Wśród moich znajomych mam 2 typy osób (+-30lat) - takie, które młodo wyszły za mą i mają już dzieci (max 20%) i takie, które żyją w związkach nieformalnych i nie mają dzieci (ponad 80%). Teraz raczej mało osób bierze ślub, tym bardziej jak jest się niewierzącym.
Zresztą np. moja kuzynka zaręczyła się po roku związku, po kolejnym roku od zaręczyn już była mężatka. Inny kuzyn zaręczył się po 6 miesiącach, a po kolejnych 6 byli już po ślubie. Dla mnie to szybkie i trochę nie do pomyślenia. My chociaż nie jesteśmy po ślubie, to przez te lata razem wiele ciężkich wydarzeń ze sobą przeżyliśmy i to nas mocno zweryfikowało. A w tych 2 małżeństwach wymienionych wyższej, to mam wrażenie, że myśleli, że zakochanie wszystko przetrwa, a teraz problemy...
Edytowany przez Ichigo000Emmey 2 lipca 2023, 11:20
2 lipca 2023, 13:38
Dziwny ten twój kuzyn. U mnie w rodzinie jest dużo takich na "kocią łapę", mój brat jest ze swoją 13 lat, mają dwójkę dzieci, ale ślubu nie mają, moja mama ze swoim partnerem są 10 lat ślubu nie mają, a ojciec nawet ze swoją partnerką nie mieszka, a kilka lat są już razem :DD Także u mnie w najbliższej rodzinie mają podejście "po co ślub" :D Każdy związek jest prawdziwy, tylko jedni wolą żyć formalnie inni nie, to indywidualna sprawa, papierek pomaga tylko w kwestiach prawnych i tyle.
2 lipca 2023, 13:56
Nigdy z czymś takim się nie spotkałam uważam nawet że życie na "kartę rowerową" rozwiązuje wiele problemów. Podpisanie papieru według mnie nie ma żadnego znaczenia, może po za tym że gdy nie ma papieru łatwiej spakować walizkę. Wszystko ma swoje plusy i minusy.
w naszym systemie prawny bardziej więcej problemów rodzi niż rozwiązuje. I nigdy nie jest tak, że pakujesz walizkę i wychodzisz. Im dłużej z kimś mieszkasz, tym więcej macie wspólnych spraw. U mnie w rodzinie para się rozstawała, dziewczyna zainwestowała w mieszkanie chłopaka trochę kasy, a ten się potem na nią wypiął, bo on kasy nie ma do oddania. Zawsze mnie zastanawiało to, że wszyscy walczą nad związkami dla par jednopłciowych, a nikt nie myśli o zalegalizowaniu konkubinatu, gdzie takich par jest tysiące, a par homoseksualnych jest garstka
Edytowany przez agazur57 2 lipca 2023, 13:58
2 lipca 2023, 14:27
Nigdy z czymś takim się nie spotkałam uważam nawet że życie na "kartę rowerową" rozwiązuje wiele problemów. Podpisanie papieru według mnie nie ma żadnego znaczenia, może po za tym że gdy nie ma papieru łatwiej spakować walizkę. Wszystko ma swoje plusy i minusy.
w naszym systemie prawny bardziej więcej problemów rodzi niż rozwiązuje. I nigdy nie jest tak, że pakujesz walizkę i wychodzisz. Im dłużej z kimś mieszkasz, tym więcej macie wspólnych spraw. U mnie w rodzinie para się rozstawała, dziewczyna zainwestowała w mieszkanie chłopaka trochę kasy, a ten się potem na nią wypiął, bo on kasy nie ma do oddania. Zawsze mnie zastanawiało to, że wszyscy walczą nad związkami dla par jednopłciowych, a nikt nie myśli o zalegalizowaniu konkubinatu, gdzie takich par jest tysiące, a par homoseksualnych jest garstka
A czym by się różnił ślub cywilny od zalegalizowanego konkubinatu osób hetero?
A co do tematu wątku, chyba żyję w jakiejś bańce, bo ani wśród młodych ani wśród starych nie słyszałam takich zaściankowych przekonań.
2 lipca 2023, 18:48
Nigdy z czymś takim się nie spotkałam uważam nawet że życie na "kartę rowerową" rozwiązuje wiele problemów. Podpisanie papieru według mnie nie ma żadnego znaczenia, może po za tym że gdy nie ma papieru łatwiej spakować walizkę. Wszystko ma swoje plusy i minusy.
w naszym systemie prawny bardziej więcej problemów rodzi niż rozwiązuje. I nigdy nie jest tak, że pakujesz walizkę i wychodzisz. Im dłużej z kimś mieszkasz, tym więcej macie wspólnych spraw. U mnie w rodzinie para się rozstawała, dziewczyna zainwestowała w mieszkanie chłopaka trochę kasy, a ten się potem na nią wypiął, bo on kasy nie ma do oddania. Zawsze mnie zastanawiało to, że wszyscy walczą nad związkami dla par jednopłciowych, a nikt nie myśli o zalegalizowaniu konkubinatu, gdzie takich par jest tysiące, a par homoseksualnych jest garstka
A czym by się różnił ślub cywilny od zalegalizowanego konkubinatu osób hetero?
A co do tematu wątku, chyba żyję w jakiejś bańce, bo ani wśród młodych ani wśród starych nie słyszałam takich zaściankowych przekonań.
Powinno to polegać np. na zawarciu umowy partnerskiej dotyczącej praw i obowiązków- np. prawa do wglądu w dokumentację medyczną, zakres dziedziczenia w przypadku śmierci partnera itp. Są kraje, gdzie konkubinat jest zalegalizowany. Ktoś żyje 20 lat z kimś, ta osoba umiera, potem partner sądzi się z całą rodziną zmarłego i musi udowadniać, że ma prawo np. do częsci majątków, a już nie wspominając np. o rencie.