Temat: Czy ktoś miał podobnie? Zwierzęta

Czy któraś z was miała podobnie i to minęło? Zawsze lubiłam zwierzęta, wszystkie. Przestałam jeść mięso i do jedzenia na pewno nie wrócę. Ale odkąd urodziłam dziecko, bardzo przeszkadzają mi zwierzęta - domowe głównie koty i psy. Gdy idę do kogoś, kto ma psa/kota, nie chcę aby zwierzak się do mnie zbliżał, wąchał, bardzo przeszkadza mi zapach kuwety, jedzenia zwierząt, obrzydza mnie to jak czyszczą futerko i krocze, a potem chcą wskoczyć na stół lub polizać mnie. Kiedyś to mnie nie brzydziło, w żadnym stopniu nie przeszkadzało. Zaczęło się to już w ciąży, a po porodzie nasiliło, nie rozczulają mnie psy czy koty, które widzę u kogoś lub na zewnątrz, myślę tylko "żyj sobie, ale do mnie nie podchodź" 🙈 Zmiana o 180 stopni... czy któraś z was miała podobnie? Minęło to? Nigdy nie myślałam, że zapach, sierść, lizanie przez zwierzęta itp. będą mi przeszkadzały, a teraz przechodzą mnie ciarki i uczucie obrzydzenia na samą myśl. Śmierdzą mi one bardziej intensywnie niż inne ludzkie zapachy albo chociażby kupa dziecka :D ledwo co wytrzymuję przy kotach/psach...





Bajbajka2022 napisał(a):

To ja będę pierwsza oblizywałam dziecku smoczek :P oblizywałam aż dwa (bo mam 2 córki) :) bardziej brzydzą mnie zwierzaki niż własne dzieci. Co do zarazków jestem w stanie zjeść niemyte truskawki i inne rzeczy.. więc oblizanie smoczka mnie nie wzrusza :) Co do tematu to po ciąży jest mi cieplej i nie mam tak bolesnych miesiączek jak przed, tak od 8 lat :) 

Ale tu bardziej chodzi nie o to że Ty się brzydzisz, tylko że parchy z Twojej buzi nie sprawiają że smoczek jest czysty i dziecko może coś podłapać, bo im młodsze dziecko tym mniej odporne. Oczywiście różnie można na to patrzeć - były i teorie, że dzieci jedzące swoje gile są bardziej odporne bo mają większy kontakt z wszelakimi parchami, ale fakt faktem, że swoimi a nie matczynymi ;)

Pasek wagi

Tonya napisał(a):

ruda.lisiczka napisał(a):

A mnie bardziej od zwierząt obrzydzają dzieci i ich matki :P załatwiają się pod siebie, albo  jak widzę całe uślinione, albo matki które wylizują smoczki przed włożeniem do paszczy dziecka to jest dopiero obrzydliwe :P 

o co chodzi z oblizywaniem smoczka, pierwsze słyszę :O jestem w szoku :D

Ja znam memy na ten temat, ale na szczęście jeszcze nie widziałam jak ktoś oblizuje smoczka w życiu poza internetowym :D 🤢 

GreenApple2022 napisał(a):

Tonya napisał(a):

ruda.lisiczka napisał(a):

A mnie bardziej od zwierząt obrzydzają dzieci i ich matki :P załatwiają się pod siebie, albo  jak widzę całe uślinione, albo matki które wylizują smoczki przed włożeniem do paszczy dziecka to jest dopiero obrzydliwe :P 

o co chodzi z oblizywaniem smoczka, pierwsze słyszę :O jestem w szoku :D

Ja znam memy na ten temat, ale na szczęście jeszcze nie widziałam jak ktoś oblizuje smoczka w życiu poza internetowym :D ? 

O, matki, to się uchowałaś pod kamieniem, zazdroszczę:D 

generalnie każdego brzydzi,co innego, ale twierdzenie, że kot ma na sierści jakoś więcej bakterii niż chociażby klamka czy kibel nie jest prawdą:)) albo że jak kot śpi z człowiekiem i puści bąka to bardziej to fuj a dziecko jak zrobi to samo to już fiołki:D


Pasek wagi

Zastanów się czy to dotyczy tylko zwierząt, czy przypadkiem nie wpadasz w jakąś zarazko-fobię. Wiadomo, że wkładanie dziecku do buzi smoczka, który spadł na podłogę nie jest ok. Ale izolowanie go przed wszystkim, też nie. Może po prostu masz takie ciągłe schizy, że musi być sterylnie czysto (co jak wiadomo przy zwierzakach jest średnio wykonalne). Ja odkąd jestem w ciąży, już nie wiem, z tuzin razy chyba, słyszałam dobre rady, że powinnam się pozbyć zwierzaków, że może psa sobie zostawię - ale koty wypad, że chyba mnie Bóg opuścił skoro zgodziłam się tydzień zająć jeszcze psem przyjaciółki (bo nie wiem, jak jestem u niej na chwilę w domu i go pogłaskam to jest ok, a na dłużej to już siewca śmierci :D). No chyba, że to nie o to w ogóle chodzi, to wtedy też bym stawiała na zmiany hormonalne i wyczulenie na konkretne zapachy. Ja tak mam od zawsze jeżeli chodzi o konie. Nie wiem jak ludzie potrafią się przemóc i jeździć konno, dla mnie nawet z daleka ten zapach jest nie do przebrnięcia. 

Karolka_83 napisał(a):

Tonya napisał(a):

ruda.lisiczka napisał(a):

A mnie bardziej od zwierząt obrzydzają dzieci i ich matki :P załatwiają się pod siebie, albo  jak widzę całe uślinione, albo matki które wylizują smoczki przed włożeniem do paszczy dziecka to jest dopiero obrzydliwe :P 

o co chodzi z oblizywaniem smoczka, pierwsze słyszę :O jestem w szoku :D

Wiele matek tak robi, że np dziecku wypadnie smoczek na podłogę, to one go pac do swojej gęby i dają dziecku z powrotem, że niby już jest czysty. Kiedyś jak siedziałam w poczekalni do lekarza to była taka akcja, że dziecku spadł smoczek, matka "wyczyściła" swoją gębą i podała dziecku. Akurat widziała to moja lekarka i jej powiedziała, że w jej buzi jest tak samo dużo bakterii i wirusów i nic to nie zmienia, bo smoczek wcale nie jest czysty dla tego dziecka, które jeszcze z wieloma mikrobami nie miało styczności. Ale generalnie widziałam w swoim życiu mase takich sytuacji z oblizywaniem smoczka w celu jego "wyczyszczenia" ?

😵

Wow. Tez nigdy się z tym nie spotkałam. Ja to swojego dziecka nawet nie całuję w usta i okolice, bo się boję, że jej coś sprzedam, a co dopiero oblizywać smoczek ;d ale co kto lubi

Pasek wagi

Angelofdeath napisał(a):

Mnie to już żadne gówno nie rusza ? nie skłamie jeśli powiem, że przez mój dom przewinęło się ponad 50 zwierzaków różnej maści. Jak się pobrudzę to się umyję a jak coś śmierdzi to posprzątam, wywietrze, ewentualnie się odsunę czy przesiądę. Ale żeby mi to spędzało sen z powiek albo dawało dyskomfort nie do zniesienia to nie.

Myśle, że to może być kwestia hormonów bo też to przerabiałam  w ciąży tylko trochę inaczej. Z twardej osoby stałam się np. wrażliwa i płaczliwa. Było to dla mnie niesamowicie upierdliwe. Mineło z czasem aż hormony wróciły do normy.

Taka sytuacja mi utkwiła w pamięci: moja chrześnica lat 3 zjada cukier puder z ciasta, obśliniona jak cholera, moja kumpela nie reaguje na to absolutnie mimo że to widzi, pozwala jej... Międzyczasie czekamy na nasze 3 koleżanki. W końcu ciasto leży całe wylizane lśniące od tej śliny, a moja kumpela wstaje, przynosi cukier puder w takim przesiewaczu i sypie po cieście jeszcze raz i mówi do małej, już nie zjadaj bo zaraz przyjdą ?? skisłam ?

🤢🤢 no niezla akcja. Ja bym tego ciasta juz nie tknela

ruda.lisiczka napisał(a):

GreenApple2022 napisał(a):

Tonya napisał(a):

ruda.lisiczka napisał(a):

A mnie bardziej od zwierząt obrzydzają dzieci i ich matki :P załatwiają się pod siebie, albo  jak widzę całe uślinione, albo matki które wylizują smoczki przed włożeniem do paszczy dziecka to jest dopiero obrzydliwe :P 

o co chodzi z oblizywaniem smoczka, pierwsze słyszę :O jestem w szoku :D

Ja znam memy na ten temat, ale na szczęście jeszcze nie widziałam jak ktoś oblizuje smoczka w życiu poza internetowym :D ? 

O, matki, to się uchowałaś pod kamieniem, zazdroszczę:D 

generalnie każdego brzydzi,co innego, ale twierdzenie, że kot ma na sierści jakoś więcej bakterii niż chociażby klamka czy kibel nie jest prawdą:)) albo że jak kot śpi z człowiekiem i puści bąka to bardziej to fuj a dziecko jak zrobi to samo to już fiołki:D

Ale ja nic z tych rzeczy nie napisałam :P

Mnie denerwuje, że sierść wszędzie jest, gdzie był kot. Nie chodzi o same zaraski, bakterie... Wyprałam spodnie, odwiedziłam koleżankę która ma kota i wracam do domu w spodniach z sierści :D 

Nie napisałam że pierdnięcie kota jest gorsze od ludzkiego. Ale kot, tak jak napisałam, zje śmierdzące żarcie,  zwymiotuje, zrobi kupę i wyczyści tyłek językiem, potem całego siebie wymyje tym samym językiem i kładzie się do łóżka... i dodatkowo pierdnie kilka razy w poduszkę właściciela :D i tak będzie robił teraz oraz za 15 lat, całe swoje życie. A dziecko nie będzie mi pierdziało do łóżka przez całe swoje życie, tylko przez krótki okres / póki ja będę kładła je do mojego łóżka (czyli może i wcale?) :P Dla mnie to ogromna różnica 😂

Wilena napisał(a):

Zastanów się czy to dotyczy tylko zwierząt, czy przypadkiem nie wpadasz w jakąś zarazko-fobię. Wiadomo, że wkładanie dziecku do buzi smoczka, który spadł na podłogę nie jest ok. Ale izolowanie go przed wszystkim, też nie. Może po prostu masz takie ciągłe schizy, że musi być sterylnie czysto (co jak wiadomo przy zwierzakach jest średnio wykonalne). Ja odkąd jestem w ciąży, już nie wiem, z tuzin razy chyba, słyszałam dobre rady, że powinnam się pozbyć zwierzaków, że może psa sobie zostawię - ale koty wypad, że chyba mnie Bóg opuścił skoro zgodziłam się tydzień zająć jeszcze psem przyjaciółki (bo nie wiem, jak jestem u niej na chwilę w domu i go pogłaskam to jest ok, a na dłużej to już siewca śmierci :D). No chyba, że to nie o to w ogóle chodzi, to wtedy też bym stawiała na zmiany hormonalne i wyczulenie na konkretne zapachy. Ja tak mam od zawsze jeżeli chodzi o konie. Nie wiem jak ludzie potrafią się przemóc i jeździć konno, dla mnie nawet z daleka ten zapach jest nie do przebrnięcia. 

O bakterie i zarazki nie chodzi, chyba rzeczywiście przez hormony zmieniło mi się podejście do zwierząt domowych o 180 stopni. Sam widok kota liżące krocze mi przeszkadza. Sierść która wszędzie lata i się osadza. Miałczenie i szczekanie "bez powodu" (bo głodne, bo rower przejechał obok bramy). Zapachy jedzenia i kuwety... to wszystko przeszkadza mi niewyobrażalnie, a kiedyś nie zwracałam uwagi albo się rozczulałam. Nie chodzi o bakterie, tylko a samo to, że te zwierzaki są i robią co dla nich normalne 🙈 I mam podobnie jak Karolka napisała wcześniej, też już nie rozczulam się i nie płaczę na widok wychudzonego kotka na fb. Żeby nie było, ja nie życzę żadnemu zwierzakowi źle! Tak jak napisałam - nie jem i nie mam zamiaru jeść mięsa ze względów etycznych. Ale po prostu scrolluję dalej bez żadnych silnych uczuć, jak kiedyś.

Edit. A zapach koni i stajni nadal mi o dziwo nie przeszkadza 🤣

lubię zwierzęta, ale mam alergie na szczekanie. Niemiłosiernego wkurwu dostaje wtedy i siersciuchowi łeb bym odstrzeliła. To samo mam z palaczami o rowerzystami. Nie pale, ale na rowerze tez jezdze.

Wolfshem napisał(a):

Angelofdeath napisał(a):

Mnie to już żadne gówno nie rusza ? nie skłamie jeśli powiem, że przez mój dom przewinęło się ponad 50 zwierzaków różnej maści. Jak się pobrudzę to się umyję a jak coś śmierdzi to posprzątam, wywietrze, ewentualnie się odsunę czy przesiądę. Ale żeby mi to spędzało sen z powiek albo dawało dyskomfort nie do zniesienia to nie.

Myśle, że to może być kwestia hormonów bo też to przerabiałam  w ciąży tylko trochę inaczej. Z twardej osoby stałam się np. wrażliwa i płaczliwa. Było to dla mnie niesamowicie upierdliwe. Mineło z czasem aż hormony wróciły do normy.

Taka sytuacja mi utkwiła w pamięci: moja chrześnica lat 3 zjada cukier puder z ciasta, obśliniona jak cholera, moja kumpela nie reaguje na to absolutnie mimo że to widzi, pozwala jej... Międzyczasie czekamy na nasze 3 koleżanki. W końcu ciasto leży całe wylizane lśniące od tej śliny, a moja kumpela wstaje, przynosi cukier puder w takim przesiewaczu i sypie po cieście jeszcze raz i mówi do małej, już nie zjadaj bo zaraz przyjdą ?? skisłam ?

?? no niezla akcja. Ja bym tego ciasta juz nie tknela

po swoim dziecku bym  nie zjadła

© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.