- Pomoc
- Regulamin
- Polityka prywatności
- O nas
- Kontakt
- Newsletter
- Program Partnerski
- Reklama
- Poleć nasze usługi
-
© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.
27 kwietnia 2023, 01:17
Hej, przychodzę do was z takim pytaniem: czy powiedziałyście w pewnym momencie bliskim o swoich zaburzeniach odżywiania?
Pytam, bo stoję przed pewnym dylematem. Ogólnie czuję się bardzo dobrze od ostatnich dwóch lat, odkąd wyprowadziłam się na studia. Odżywiam się w miarę ok, chodzę na spacery, staram się nie patrzeć tak na kalorie, akceptuję i lubię swoje ciało. Jestem szczupła, moja waga jest taka sama od kilku lat. W każdym razie teraz czuję się lepiej niż kiedykolwiek.
ALE moi rodzice nie mają pojęcia o tym, że tego typu problemy w ogóle mnie dotykały/dotykają i na pewno byliby w ciężkim szoku, gdyby się dowiedzieli. W ich oczach zawsze byłam bardzo szczupła i zawsze dużo jadłam. I to prawda, tylko że nie mają pojęcia co się działo w mojej głowie. Lata liceum były bardzo męczące psychicznie pod tym względem, miałam po prostu obsesję na punkcie mojego ciała, jedzenia, kalorii itp.
No i niestety jak wracam do domu, to zawsze czuję się mocno "triggerowana". Myślę, że wiecie, co mam na myśli: "a co ty tak dużo jesz? Normalnie jak chłop", "Ile ważysz? No powiedz", "O takiej godzinie jesz? Uważaj uważaj", "Ja w twoim wieku byłam jeszcze chudsza" itp itp. Wiecie, w normalnych okolicznościach nic takiego, ale dla mnie to męki, szczególnie ze strony taty, który ZAWSZE musi skomentować, jak coś jem. Rozumiecie - biorę na przykład dokładkę obiadu i słyszę "żartobliwy " komentarz w moja stronę, jak to niedługo w drzwiach się nie zmieszczę. Jest to oczywiście żart (mam 173 cm i ważę 54 kg, więc na pewno nie jest to złośliwość w moją stronę), ale dla osoby, która nie ma do końca normalnych relacji z jedzeniem, tego typu odzywki są bardzo męczące. Nie raz już było tak, że przez tego typu komentarze po prostu odechciewalo mi się jeść i odkładałam jedzenie albo po prostu płakałam z frustracji). Dlatego zastanawiam się, czy jednak ich nie uświadomić o fakcie, że takie problemy u mnie były i ciągle po części są. Poprosić ich, żeby po prostu nie komentowali mojego wyglądu, mojej wagi i tego, co jem. Tylko że boje się ich reakcji, że albo to totalnie zlekceważą, albo wręcz przeciwnie - zaczną świrować. Co wy byście zrobiły?
PS. Wiem, że mam lekką niedowagę, ale nie odchudzam się specjalnie. Codziennie staram się jeść ok. 2000 kcal (trudno jest przestać liczyć te kalorie), dużo chodzę, piję wodę, nie mam kompulsow. Wychodzi na to, że to moja waga naturalna, także nie piszcie mi o tym, bardzo proszę. Naprawdę czuję się teraz super psychicznie, lubię swoje ciało i nie dążę do niższej wagi.
27 kwietnia 2023, 14:47
Hej, przychodzę do was z takim pytaniem: czy powiedziałyście w pewnym momencie bliskim o swoich zaburzeniach odżywiania?
Pytam, bo stoję przed pewnym dylematem. Ogólnie czuję się bardzo dobrze od ostatnich dwóch lat, odkąd wyprowadziłam się na studia. Odżywiam się w miarę ok, chodzę na spacery, staram się nie patrzeć tak na kalorie, akceptuję i lubię swoje ciało. Jestem szczupła, moja waga jest taka sama od kilku lat. W każdym razie teraz czuję się lepiej niż kiedykolwiek.
ALE moi rodzice nie mają pojęcia o tym, że tego typu problemy w ogóle mnie dotykały/dotykają i na pewno byliby w ciężkim szoku, gdyby się dowiedzieli. W ich oczach zawsze byłam bardzo szczupła i zawsze dużo jadłam. I to prawda, tylko że nie mają pojęcia co się działo w mojej głowie. Lata liceum były bardzo męczące psychicznie pod tym względem, miałam po prostu obsesję na punkcie mojego ciała, jedzenia, kalorii itp.
No i niestety jak wracam do domu, to zawsze czuję się mocno "triggerowana". Myślę, że wiecie, co mam na myśli: "a co ty tak dużo jesz? Normalnie jak chłop", "Ile ważysz? No powiedz", "O takiej godzinie jesz? Uważaj uważaj", "Ja w twoim wieku byłam jeszcze chudsza" itp itp. Wiecie, w normalnych okolicznościach nic takiego, ale dla mnie to męki, szczególnie ze strony taty, który ZAWSZE musi skomentować, jak coś jem. Rozumiecie - biorę na przykład dokładkę obiadu i słyszę "żartobliwy " komentarz w moja stronę, jak to niedługo w drzwiach się nie zmieszczę. Jest to oczywiście żart (mam 173 cm i ważę 54 kg, więc na pewno nie jest to złośliwość w moją stronę), ale dla osoby, która nie ma do końca normalnych relacji z jedzeniem, tego typu odzywki są bardzo męczące. Nie raz już było tak, że przez tego typu komentarze po prostu odechciewalo mi się jeść i odkładałam jedzenie albo po prostu płakałam z frustracji). Dlatego zastanawiam się, czy jednak ich nie uświadomić o fakcie, że takie problemy u mnie były i ciągle po części są. Poprosić ich, żeby po prostu nie komentowali mojego wyglądu, mojej wagi i tego, co jem. Tylko że boje się ich reakcji, że albo to totalnie zlekceważą, albo wręcz przeciwnie - zaczną świrować. Co wy byście zrobiły?
PS. Wiem, że mam lekką niedowagę, ale nie odchudzam się specjalnie. Codziennie staram się jeść ok. 2000 kcal (trudno jest przestać liczyć te kalorie), dużo chodzę, piję wodę, nie mam kompulsow. Wychodzi na to, że to moja waga naturalna, także nie piszcie mi o tym, bardzo proszę. Naprawdę czuję się teraz super psychicznie, lubię swoje ciało i nie dążę do niższej wagi.
to chyba twoi rodzice mają jakieś zaburzenia psychiczne. Myślę że nawet jak im powiesz to nie zrozumieją skoro uważają że przy twoim BMI toi tak ważysz za dużo.
Nie, nie, absolutnie mi nie sugerują, że jestem za gruba :) Po prostu często zdarza im się żartować i komentować, że dużo jem, późno jem, dopytują się o wagę itp, ogólnie poruszają "jedzeniowe i sylwetkowe" tematy. Nie jest to z ich strony złośliwość, bo tak jak mówię, na pewno w życiu by się nie spodziewali, że ja po prostu miałam tego typu problemy.
Problemem jest dla mnie jednak to, że ciągle trochę w głowie mi to siedzi i jak na przykład słyszę od taty, jak tak strasznie dużo jem, to odbieram to bardzo personalnie, czuję się nieswojo, odechciewa mi się wszystkiego, dosłownie wstydzę się przy rodzicach jeść. Ale to nie tak, że oni uważają, że powinnam schudnąć, broń boże;) Po prostu odbieram to wszystko inaczej niż osoba mająca od zawsze normalne relacje z jedzeniem.
Tylko wiesz, jak się szerzej na to spojrzy, to jeśli takie teksty słyszałaś "od zawsze" nawet wypowiadane w formie żartu i nie sugerujące że jesteś gruba, to mimo wszystko pytanie na ile Ci to zryło trochę beret, że te zaburzenia miałaś? Wiadomo, że w pewnym wieku (myślę o dorastaniu) sporo dziewczyn fiksuje się na tle jedzenia/niejedzenia i takie teksty potrafią trochę wsiąść na psychikę. Bo zaczynasz się zastanawiać czy może faktycznie nie jesz za dużo i choć ta waga jest w normie czy nawet za niska, to my też w tym głupim wieku widzimy siebie w lustrze inaczej niż wskazują na to pomiary. Takie komentarze wypowiadane nawet w formie żartu mogą bardzo wpłynąć na postrzeganie siebie, stosunku do jedzenia i ogólnie wszystkiego co z tym związane. Teraz rozpatrujesz to oczywiście z punktu widzenia osoby która ma to powiedzmy z grubsza opanowane ale i tak Cię to dotyka i każe Ci o tym myśleć i zaczynasz się wstydzić jeść przy rodzicach. Pytanie zasadnicze, czy te teksty nie były też taką trochę kropką nad "i" jak Ci hormony szalały i miałaś młodzieńczy mętlik w głowie i czy Cię tak troszeczkę nie popchnęły w kierunku tych zaburzeń. To tylko gdybanie z mojej strony oczywiście, ale może mieć to mocne podstawy.
27 kwietnia 2023, 16:17
Powiedz, że chcesz trochę przytyć ale jakoś nie idzie. Możesz dodać, ze lekarz/trener personalny kazał.
27 kwietnia 2023, 16:41
nie powiedziałabym, zresztą moja mam wiedziała o moich problemach z odżywianiem i jej komentarze to, że jestem nienormalna, może i byłam nienormalna bo zaburzenia odżywiania to poważne zaburzenie, ale inspiracje do zaburzeń czerpałam od mamy od zawsze się głodziła naprzemiennie z wymiotowaniem, no cóż.
28 kwietnia 2023, 07:34
Zanim bym powiedziała, jeśli w ogóle, to poszłabym do dobrego psychoterapeuty. Bo może da się coś zrobić żebyś ty się przestała przejmować takimi docinkami, a wydaje mi się,że to by była większa korzyść, mniej się przejmować tym co inni ludzie mówią i myślą, nic próbować im zablokować te komentarze. Rodzice może przestaną, ale wciąż są inni ludzie, od których możesz usłyszeć coś przykrego, na temat wagi albo na kazdy inny temat.
no i też tak jak piszesz, nie wiadomo czy jak im powiesz to nie będą się tak martwić że będą cię z innej strony triggerowac, weź coś zjedz, jesteś za szczupła, nie wypuszczę cię bez obiadu, albo właśnie odwrotnie, zleją temat. W każdej z tych sytuacji najbardziej przydatną umiejętnością jest wciąż to nie przejmowanie się.
Edytowany przez Użytkownik4304346 28 kwietnia 2023, 07:37
28 kwietnia 2023, 09:23
Nie powiedziałabym osobom, które mają takie podejście do tematu, bo zwyczajnie nie zrozumieją. Natomiast zwróciłabym uwagę, że takie "żarty" nie są stosowne, a we współczesnych czasach, uznaje się je za bodyshaming. Względem każdego. Nie tylko Ciebie.
28 kwietnia 2023, 18:34
Ja bym nie powiedziała, ja w swoich rodzicach nie znalazłam w tej kwestii zrozumienia (mam 30 lat), moi rodzice nawet gdy ważyłam 43 kg przy 166 wzrostu nie zainterweniowali. Dopiero szkoła zwróciła uwagę, że mogę mieć anoreksję. Ojciec się ze mnie śmiał, że nie jem schabowego. Od tamtej pory docinki na temat jedzenia słyszałam cały czas. Do dziś. Jednym wpuszczam drugim wypuszczam. swoja droga nie wyobrażam sobie zaglądać komuś w talerz i komentować. Mój tata tak robi. To strasznie prostacki nawyk. Zawsze mu odpowiadam, ze ja mu w talerz nie zaglądam i złe się czuje jak ciagle komentuje moje jedzenie. Myślę, ze zdrowiej dla Ciebie będzie, jeśli zatrzymasz to dla siebie.