Temat: do chrzestnych

jak czesto dajecie prezent chrzesniakom, czy tylko w urodziny swieta czy czesciej. Przy kazdym spotkaniu im cos dajecie

 

Mój mąż swojej chrześnicy daje prezent tylko z okazji świąt. Kiedyś było inaczej, pamiętał też o urodzinach i gdzieś ją zabierał w wakacje czy weekendy, ale teraz to panna lat 17, kontakt mamy sporadyczny, a z jej rodzicami utraciliśmy go całkiem.

Drugi chrześniak ma 2 lata i póki co prezent był na chrzciny, na roczek, na drugie urodziny, na święta, poza tym jakiś drobiazg jest przy każdym spotkaniu.

Moje dzieci dostają prezenty od chrzestnych na gwiazdkę. 

na chrzest, na komunię i na ślub 

pytam bo ,moja chrzesnica ma 8 lat, jak była mała to przy okazji spotkania kupowałam jej jakis drobiazg slodycze. Teraz to tylko kasa ja interesuje .Pod choinke dałam jej 200 zeta, teraz bedzie u mnie w swieta i sie zastanawiam, czy powinnam znowu jej sypnac kasa..

Do któregoś tam roku życia dawałam na urodziny i pod choinkę (LUB Mikołaja) i Dzień Dziecka. Od któregoś tam momentu już nie daję. Jeśli widzę się z nim w okolicach urodzin to daję parę groszy, ale generalnie nie jest to jakimś standardem. Zapewne dostanie coś więcej na 18 stkę, jeśli będę zaproszona i potem na ślub. Jak był mały to prezentowałam zabawki i póki się bawił i mieliśmy częstszy kontakt to kupowałam. Teraz widujemy się raz lub dwa razy do roku jak dobrze pójdzie i już jest nastawienie na kasę, co mi nie specjalnie odpowiada szczerze powiedziawszy. Właściwie przestałam się starać jak pojechaliśmy kiedyś zapowiedziani na Dzień Dziecka, gdzie wiadomo było, że przyjadę z prezentem. Mój syn miał wtedy ze 2 latka i uważam, że jego rodzice wiedząc, że jadę z prezentem do ich dziecka, mogli chociaż mojemu jakąś czekoladę kupić od oka (co innego niezapowiedziana wizyta, ale było zapowiedziane i wiadomo po co tam jadę) i trochę się wtedy wkurzyłam, bo nie chodzi o brak jakiegoś wypasionego prezentu, tylko nawet durnej czekolady szkoda im było kupić i dać. Wydaje mi się, że kultura trochę tego wymagała. Biedni nie są, więc to nie była kwestia braku kasy a raczej mieli to w dupie po prostu. Wtedy coś we mnie pękło i przestałam szastać prezentami na prawo i lewo. I wiem, że to nie chrześniaka wina, no ale cóż...

Pasek wagi

opani napisał(a):

pytam bo ,moja chrzesnica ma 8 lat, jak była mała to przy okazji spotkania kupowałam jej jakis drobiazg slodycze. Teraz to tylko kasa ja interesuje .Pod choinke dałam jej 200 zeta, teraz bedzie u mnie w swieta i sie zastanawiam, czy powinnam znowu jej sypnac kasa..

Moja córka rocznikowo ma 8 lat i to co piszesz jest dla mnie mega bulwersujące.

Zawsze staram się mówić darczyńcom, żeby prezenty były skromne, dwa uczę córkę, że prezenty nie są takie ważne. Ona cieszy się jak dostanie np. puzzle. Raz jak dostała większą gotówkę to mnie kupiła za to prezent, bo chciała się podzielić i zrobić mi przyjemność. 

.nonszalancja. napisał(a):

opani napisał(a):

pytam bo ,moja chrzesnica ma 8 lat, jak była mała to przy okazji spotkania kupowałam jej jakis drobiazg slodycze. Teraz to tylko kasa ja interesuje .Pod choinke dałam jej 200 zeta, teraz bedzie u mnie w swieta i sie zastanawiam, czy powinnam znowu jej sypnac kasa..

Moja córka rocznikowo ma 8 lat i to co piszesz jest dla mnie mega bulwersujące.

Zawsze staram się mówić darczyńcom, żeby prezenty były skromne, dwa uczę córkę, że prezenty nie są takie ważne. Ona cieszy się jak dostanie np. puzzle. Raz jak dostała większą gotówkę to mnie kupiła za to prezent, bo chciała się podzielić i zrobić mi przyjemność. 

tak ja babcia rozpusciła, generalnie ma wszystko .Nie ma opcji zeby jej coś kupować, lepiej jej dac kase ,to sobie na cos uzbiera 

Jak moja chrzesnica byla mala, a widywalam ja czesciej, to czesto sie nia opiekowalam, zabieralam do kina, kupowalam cos. Teraz ma 16 lat ;-))) Wiec jak ja widze, glownie na swieta, to daje jej grubsza kase po prostu. Na BN chciala kupic kurtke na deske, to dalam jej na te kurtke. Ale umowmy sie, ze poza tym dostala hajs na dzien dziecka, urodziny i Wielkanoc. Moj chrzestny tez mi zawsze kase dawal, stowka tu, stowka tam, nawet do dzis potrafi mi przelac na konto, chociaz to juz dla mojej corki zwykle.

Moja druga chrzesnica mieszka w Irlandii i widze ja raz w roku. Ale tak ukladam urlop, zeby ja widziec, spedzam wakacje u rodziny, do ktorej ona przylatuje.  Zabieram na wycieczke, gdzie place za wszystko, co wymysla :P Na swieta szukalam jej wymarzonej maskotki itd.

ALE, mi to sprawia przyjemnosc. To nie jest zaden nakaz przeciez ani obowiazek. Moim zdaniem liczy sie bardziej pamiec i zaangazowanie, niz przekazanr cyferki...

.nonszalancja. napisał(a):

opani napisał(a):

pytam bo ,moja chrzesnica ma 8 lat, jak była mała to przy okazji spotkania kupowałam jej jakis drobiazg slodycze. Teraz to tylko kasa ja interesuje .Pod choinke dałam jej 200 zeta, teraz bedzie u mnie w swieta i sie zastanawiam, czy powinnam znowu jej sypnac kasa..

Moja córka rocznikowo ma 8 lat i to co piszesz jest dla mnie mega bulwersujące.

Zawsze staram się mówić darczyńcom, żeby prezenty były skromne, dwa uczę córkę, że prezenty nie są takie ważne. Ona cieszy się jak dostanie np. puzzle. Raz jak dostała większą gotówkę to mnie kupiła za to prezent, bo chciała się podzielić i zrobić mi przyjemność. 

Tu się zgadzam. Moja ma 8 lat, syn 10 i póki co kasy nie dostają na żadne okazje. Też dzieciaki uczyliśmy że powinni się cieszyć z każdego prezentu, bo ktoś poświęcił czas, pieniądze i zastanawiała się co kupić aby im sprawić przyjemność. Do dziś zawsze są wdzięczni cokolwiek dostaną. Jak moja babcia dała im kiedyś tak bez okazji po 50 zł, to się patrzyli na mnie jak na głupka i pytali po co babcia im daje pieniądze 🤪 Także u nas również prezenty są bardziej na topie niż kasa w łapę. Ale u kuzynki to już młody (mój chrześniak) wymagania o kasie miał jak miał ze 6 lat :/ Ale to wina rodziców, bo często walą tekstami typu: "Ooo chrzestna przyjechała kasą sypnąć". Jak się nasłuchał za młodu, to potem też oczekiwania miał takie a nie inne. No cóż... To też był jeden z powodów, że przestałam cokolwiek dawać. Co innego dawać bo chcesz a co innego jak Cię w żywe oczy traktują jak skarbonkę i nawet tego nie ukrywają i jeszcze małe dziecko szczują.

Pasek wagi

Karolka_83 napisał(a):

.nonszalancja. napisał(a):

opani napisał(a):

pytam bo ,moja chrzesnica ma 8 lat, jak była mała to przy okazji spotkania kupowałam jej jakis drobiazg slodycze. Teraz to tylko kasa ja interesuje .Pod choinke dałam jej 200 zeta, teraz bedzie u mnie w swieta i sie zastanawiam, czy powinnam znowu jej sypnac kasa..

Moja córka rocznikowo ma 8 lat i to co piszesz jest dla mnie mega bulwersujące.

Zawsze staram się mówić darczyńcom, żeby prezenty były skromne, dwa uczę córkę, że prezenty nie są takie ważne. Ona cieszy się jak dostanie np. puzzle. Raz jak dostała większą gotówkę to mnie kupiła za to prezent, bo chciała się podzielić i zrobić mi przyjemność. 

Tu się zgadzam. Moja ma 8 lat, syn 10 i póki co kasy nie dostają na żadne okazje. Też dzieciaki uczyliśmy że powinni się cieszyć z każdego prezentu, bo ktoś poświęcił czas, pieniądze i zastanawiała się co kupić aby im sprawić przyjemność. Do dziś zawsze są wdzięczni cokolwiek dostaną. Jak moja babcia dała im kiedyś tak bez okazji po 50 zł, to się patrzyli na mnie jak na głupka i pytali po co babcia im daje pieniądze ? Także u nas również prezenty są bardziej na topie niż kasa w łapę. Ale u kuzynki to już młody (mój chrześniak) wymagania o kasie miał jak miał ze 6 lat :/ Ale to wina rodziców, bo często walą tekstami typu: "Ooo chrzestna przyjechała kasą sypnąć". Jak się nasłuchał za młodu, to potem też oczekiwania miał takie a nie inne. No cóż... To też był jeden z powodów, że przestałam cokolwiek dawać. Co innego dawać bo chcesz a co innego jak Cię w żywe oczy traktują jak skarbonkę i nawet tego nie ukrywają i jeszcze małe dziecko szczują.

No dobrze, ale tez dzieci zwykle na cos zbieraja. Moja chrzesnica, ta mlodsza, pieniadze z Komunii chciala przeznaczyc na Keyboard. To tez ode mnie tyle dostala, by sobie ten keyboard kupic. Ja nie uwazam, ze to cos zlego. Ale w druga strone, np. siostrzenice mojego jak dostana od nas na weekend hajs, to zwykle leca do sklepu i wydaja na slodycze... dlatego po dwoch, trzech takich razach powiedzialam nie, od teraz prezenty. Z drugiej strony, jak zwykle tej kasy nie maja tak na takie swobodne wydanie, to jak maja sie nauczyc, czy jest to rozsadne czy nie pojsc i wydac? I ile sie powinno na raz wydac, a ile nie?

Moja corka np. na wakacje jedzie na tydzien na oboz konny. A ma 6 lat. Wiec co okazja to prosze, zeby wyslac jej kase na ksiazeczke, zeby uzbierala na te konie, zamiast kupowac jakies prezenty na sile. Czy moja babcia podsyla jej pieniadze z dedykacja "na konie". Ode mnie dostaje zwykle to, co chce, ale od innych uczy sie, ze odklada na oboz. Staram sie tez ja uczyc, ze cos nie jest warte takiej sumy. Np. mowie jej - ta zabawka kosztuje tyle, co 1/4 tygodniowego obozu. Czy warto wydac? I ona wtedy mysli i mowi sama, ze nie.

Ja nie widze nic zlego w dawaniu pieniedzy. Ale widze duzo zla w braku edukacji dzieci w temacie wydawania tych pieniedzy.

© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.