Temat: Jak reagować na ciągłe odwoływanie spotkań?

Cześć wszystkim :). Mam koleżankę z którą regularnie się spotykam. Kilka miesięcy temu odnowiłam z nią znajomość i akurat ona też była chętna aby się spotykać i sama nawet proponowała mi spotkania. Myślałam, że w końcu znalazłam osobę z którą mogę zbudować trwałą relację przyjacielską, ale chyba niestety znowu się sparzyłam. Zaczynam się bardzo źle czuć w relacji z nią, bo często mnie wystawia, odwołuje spotkania i nie widzi w tym żadnego problemu.

Od początku naszej znajomości czyli od 2 miesięcy regularnego spotykania co tydzień wystawiła mnie już z 10 lub 15 razy. Na początku mnie wystawiła, bo miała atak paniki i napisała, że nie da rady się ze mną spotkać. Starałam się to zrozumieć i pisałam, że okej, rozumiem, współczuje. Umawiałyśmy się na zakupy takie większe do dużego miasta to z 5 razy odwoływała, pisała, że okej a dzień wcześniej lub tego samego dnia, że jednak nie da rady, bo i jakieś przyczyny wynajdowała, ale zapewniała, że spoko, że pojedzie. Największy hit jest w ostatnim czasie, bo przesuwa spotkania i odwołuje nagminnie. Ja co prawda też przesunęłam spotkanie, ale to były czynniki niezależne ode mnie. W poprzednim tygodniu w czwartek miałyśmy iść na siłownie, ale nie, bo dostała okres i bardzo ją bolał brzuch więc ok rozumiem. Napisała, że może da radę w weekend, ale znowu taka sama sytuacja, że nie, bo ma obfity i spoko. Umówiłyśmy się na ten tydzień. Niestety ja musiałam przesunąć, bo strasznie mnie bolała głowa i nogi i tabletka nie pomagała. W piątek byłyśmy umówione na zakupy, ale też niezależnie ode mnie musiałam pracować od 10 do 18 bo w firmie są braki ludzi i musiałam pomóc zmianie i nie chciałam ich zostawiać skoro to jeden dzień i też kierowniczka nalegała więc zapytałam się jej czy możemy w sobotę jechać a ona, że pewnie. wiecie z dnia na dzień coś przesunęłam. No i ona mi pisze następnego dnia, że wraca z pracy i nie zdąży na busa do Katowic i zapytała się czy możemy jechać do mniejszego miasta, ja że pewnie możemy ale bus był dopiero o 18:30 i napisałam, że to chyba za późno bo ile my tam pochodzimy to chodźmy do galerii naszej i ona że ok. Potem się dowiadywałam, że ona nie wie czy zdąży na busa17:47 bo coś tata po nią przyjechał i jedzie do domu. I ja że no spoko. No i nie zdążyła i ja ciągle żyłam w niewiedzy czy my się spotykamy czy nie i nie wiedziałam co się tak naprawdę dzieje. Zadałam pytanie co robimy z dzisijeszym spotkaniem to ona, że może jechać busem 18:40 ( bo jeździ taki mini bus z jej wsi do mojego miasta z 10 min jedzie) ale wróci o 20 busem więc byłaby tylko na godzine. To zaproponowałam że moge ja odprowadzić na rynek i tam ma bus o 21 coś a ona, ale mi się nie chce chodzić bo jestem po pracy. Ja takie, no spoko to spotkajmy się na godzinkę i pójdziemy jedynie do sinsaya który jest blisko przystanku. Wcześniej sama napisała, że może przyjechać ale na godzinkę a ona "odpuścimy sobie, nie chce jedynie na godzine". Ja takie no spoko, ale źle sie z tym czuje, że tak przesuwamy i mogłabym sie na godzine spotkać, bo nie chce wystawiać a ona że w nastepnym tygodniu możemy a ja do niej, że pracujemy na inne zmiany, ale w sumie mozemy z rana na ta siłownie isc. To ona gadka "No zobaczę jak bede sie czuć, bo nwm czy wstane na 8 żeby być u ciebie na 9 i iść na siłownie, bo śpie po 2h i moge sie w końcu wyspać a nie wstawać o 5". Myślałam, że mnie coś weźmie. Napisałam jej, że źle się z tym czuje i to przykrę, że czuje sie zbywana. A ona, że stawia swoje samopoczucie na pierwszym miejscu i nie ma wpływu na to, że bus się spóźnia albi że tata coś chciał. Doszłyśmy do wniosku, że da mi znać w niedziele czy da radę w pon i napisała, że nie da rady, bo musi pomagać mamie w czymś tam (jakaś wymówkę znowu znalazła) to się jej zapytałam czy to chodzi o siłownie, że jej sie po prostu nie chce to mi nie odpisała na to.

ona tłumaczy to tym, że nie ma wpływu, że tak mało śpi, że nie ma wpływu na to i na tamto i mam wrażenie, że jesteśmy na innym poziomie bo ja chce coś robić a ona jedynie by czytała książki i o nich ze mna pisała, ciągle mi wysyła fragmenty książek, zachęca do czytania i spoko ale ja chciałabym działać realnie czyli iść na siłownie więc chyba pozostało mi iść samej.

Mam wrażenie, że nie ma do mnie szacunku, do mojego czasu i wgl, bo to tak jak z korepetycjami starasz się aby się wyrobić i być na czas, nie przekładasz (przynajmniej nie tak często) a ona uważa, że ze mną tak może robić. Ja się ogólnie boję z nią umawiać, bo ciągle mam z tyłu głowy, że odwoła i nie jest słowna.

chyba tak o chciałam się wygadać komuś

Nie rozumiem tego spotykania się na ustalony czas. W sensie że musi być koniecznie raz czy 2x w tygodniu. Nigdy tak się nie spotykałam ze znajomymi według z góry ustalonego grafiku. Zdzwanialiśmy się że słuchaj mam wtedy i wtedy czas, jak coś możemy się spotkać. Jak dało radę się zgrać to się spotkaliśmy a jak nie to kolejnym razem. Telefony też istnieją - można pogadać, popisać czy cokolwiek. Na siłę próbujecie się spotkać ten raz w tygodniu, chociaż nie pozwala Wam na to praca i obowiązki. Zamiast się sztucznie umawiać na siłę, to się umówicie wtedy, gdy na 100% obie dacie radę. Więzi można budować w różny sposób - nie koniecznie wyjazdem do innego miasta na zakupy. Możecie dużo rozmawiać nie spotykając się nawet. W dzisiejszych czasach? W dobie internetu? Wideorozmów? Zero problemu.

Co do nagminnego odwoływania na ostatnią chwilę - też bym się wkurzała, bo wolę wcześniej wiedzieć, że nie ma szans na spotkanie niż sobie ustawić wszystko pod nie, czekać i godzinę wcześniej dowiedzieć się, że jednak nie da rady. Serio, na palcach pewnie jednej ręki można policzyć sytuacje gdzie dowiadujesz się znienacka, że nie dasz rady czegoś zrobić. Takie rzeczy wie się zazwyczaj wcześniej. Albo mam czas albo nie mam. Albo planuję coś robić tego dnia albo nie. A to że coś wypadnie w ostatniej chwili, to się na co dzień nie zdarza raczej.

PS. Może być też tak, ze ona się nie chce tak na prawde z Tobą spotykać. Ja mam taką osobę, z którą nie chcę utrzymywać bliższych kontaktów niż muszę, ale nie mogę się odciąć, bo to bliska rodzina i spotykamy się na uroczystościach rodzinnych, ale o ile mogę z nią 2-3 godziny pogadać na imieninach, o tyle nie chcę żadnych spoufałości, bo to taki typ człowieka jakiego nie trawię. Nie mam ochoty spotykać się z nią dodatkowo, ale nie mogę powiedzieć, żeby spieprzała na drzewo i się do mnie nie odzywała, więc jak mi proponuje spotkania to zawsze znajduję jakąś wymówkę i sie nie spotykamy. Może koleżanka też nie ma ochoty na te spotkania, ale głupio jej odmówić więc się zgadza a potem na spokojnie wymyśla jak Cię tu zbyć. Bo jednak 20 razy w ciagu 2ch miesięcy, to tak mało wiarygodnie wygląda na przypadek...

Pasek wagi

No to się nie umawiaj, daj jej święty spokój. Ja osobiście czułabym się osaczona i zmęczona wymyślaniem wymówek, dlaczego nie chcę się spotkać.

Już dawno powinnaś się była zorientować, że koleżanka ma inne priorytety i zwyczajnie odpuścić. Szkoda czasu, szkoda nerwów. Rób sobie plany sama. Jest mnóstwo miejsc, do których możesz iść sama, może kogoś fajnego poznasz? 

Peanut_Butter napisał(a):

w dorosłym życiu to nawet nie mając partnera ciężko zbudować tak "trwałą relację przyjacielską", żeby widywać się minimum raz w tygodniu, no chyba że serio przy okazji treningu na siłowni. Jakby jakaś koleżanka chciała koniecznie widywać się ze mną tak często, to bym raczej taką znajomość rozluźniła

Okej ja to rozumiem ale my miałyśmy w planach iść na siłownie raz aby zobaczyć a ona ciągle mnie z tym zbywa i nie tak, że pisze od razu "nie mam czasu" ale zagadza się, sama propnuje a potem odwołuje.

krolowamargot napisał(a):

No to się nie umawiaj, daj jej święty spokój. Ja osobiście czułabym się osaczona i zmęczona wymyślaniem wymówek, dlaczego nie chcę się spotkać.

Już dawno powinnaś się była zorientować, że koleżanka ma inne priorytety i zwyczajnie odpuścić. Szkoda czasu, szkoda nerwów. Rób sobie plany sama. Jest mnóstwo miejsc, do których możesz iść sama, może kogoś fajnego poznasz? 

Tak chce zacząć robić. Pojdę na siłownie sama i na basen też chodzę sama.

Karolka_83 napisał(a):

Nie rozumiem tego spotykania się na ustalony czas. W sensie że musi być koniecznie raz czy 2x w tygodniu. Nigdy tak się nie spotykałam ze znajomymi według z góry ustalonego grafiku. Zdzwanialiśmy się że słuchaj mam wtedy i wtedy czas, jak coś możemy się spotkać. Jak dało radę się zgrać to się spotkaliśmy a jak nie to kolejnym razem. Telefony też istnieją - można pogadać, popisać czy cokolwiek. Na siłę próbujecie się spotkać ten raz w tygodniu, chociaż nie pozwala Wam na to praca i obowiązki. Zamiast się sztucznie umawiać na siłę, to się umówicie wtedy, gdy na 100% obie dacie radę. Więzi można budować w różny sposób - nie koniecznie wyjazdem do innego miasta na zakupy. Możecie dużo rozmawiać nie spotykając się nawet. W dzisiejszych czasach? W dobie internetu? Wideorozmów? Zero problemu.

Co do nagminnego odwoływania na ostatnią chwilę - też bym się wkurzała, bo wolę wcześniej wiedzieć, że nie ma szans na spotkanie niż sobie ustawić wszystko pod nie, czekać i godzinę wcześniej dowiedzieć się, że jednak nie da rady. Serio, na palcach pewnie jednej ręki można policzyć sytuacje gdzie dowiadujesz się znienacka, że nie dasz rady czegoś zrobić. Takie rzeczy wie się zazwyczaj wcześniej. Albo mam czas albo nie mam. Albo planuję coś robić tego dnia albo nie. A to że coś wypadnie w ostatniej chwili, to się na co dzień nie zdarza raczej.

PS. Może być też tak, ze ona się nie chce tak na prawde z Tobą spotykać. Ja mam taką osobę, z którą nie chcę utrzymywać bliższych kontaktów niż muszę, ale nie mogę się odciąć, bo to bliska rodzina i spotykamy się na uroczystościach rodzinnych, ale o ile mogę z nią 2-3 godziny pogadać na imieninach, o tyle nie chcę żadnych spoufałości, bo to taki typ człowieka jakiego nie trawię. Nie mam ochoty spotykać się z nią dodatkowo, ale nie mogę powiedzieć, żeby spieprzała na drzewo i się do mnie nie odzywała, więc jak mi proponuje spotkania to zawsze znajduję jakąś wymówkę i sie nie spotykamy. Może koleżanka też nie ma ochoty na te spotkania, ale głupio jej odmówić więc się zgadza a potem na spokojnie wymyśla jak Cię tu zbyć. Bo jednak 20 razy w ciagu 2ch miesięcy, to tak mało wiarygodnie wygląda na przypadek...

Mi też nie wygląda to na przypadek... za dużo razy było tego odwoływania. Teraz na weekend umówiłyśmy się jakiś czas tematu, że zrobimy u niej nockę i obejrzymy coś związanego z halloweeen i ona sama wpadła na ten pomysł. Jak teraz wymyśli, że w weekend nie mogę do niej przyjść to się zaczynam dystansować.

Tylko, że ona do mnie często pisze wysyłając mi coś albo ostatnio napisała, bo chciała mi opowiedzieć co u niej w pracy więc nie jest tak, że tylko ja inicjuje rozmowy, tylko chyba nie chce się spotykać. Ja się tam nie dziwie skoro potrafi spać po 2h i pracuje fizycznie.

Nie przeczytałam całości (ktoś dał radę?), ale zauważyłam, że Ty też odwołałaś. Jesteście kwita.

Wiesz, ludzie mają swoje życie. Spotykanie się 2 razy w tygodniu to musi być miłość.

Ja i jedna z moich koleżanek od pół roku idziemy na siłkę i razem nie doszłyśmy ani razu - jej się samej udaje, mi też, ale złożenie wspólnego grafiku graniczy z cudem. Planowanie także nie pomogło ;). I też blisko mamy do siebie - jednak praca zmianowa tak nieco działa, że człowiek pompka i faktycznie to się jakoś przekłada - jak nie ja tak ona. Lub inne losowe rzeczy. Jak jeszcze Twoja koleżanka wspomina o atakach paniki to może ma też pewne problemy i przez to ciężej jej się zorganizować i wyjść - jak komunikacja zdalna jest okej to bym raczej celowała, że szuka wymówek, ale to nie ma źródła np w tym, że Cię zlewa. Ja bym do tego tak podeszła, że jak uda się Wam kiedyś wyjść to super, ale próbowała celować realnie w inną organizację swojego czasu lub z kim innym nieco, bo frustrowanie się w niczym nie pomoże. Lub znaleźć jakąś aktywność z jaką jej będzie łatwiej - takie oglądanie filmów na halloween brzmi nieco mniej stresująco i pod kątem niedospania i innych rzeczy.

fringle napisał(a):

Karolka_83 napisał(a):

Nie rozumiem tego spotykania się na ustalony czas. W sensie że musi być koniecznie raz czy 2x w tygodniu. Nigdy tak się nie spotykałam ze znajomymi według z góry ustalonego grafiku. Zdzwanialiśmy się że słuchaj mam wtedy i wtedy czas, jak coś możemy się spotkać. Jak dało radę się zgrać to się spotkaliśmy a jak nie to kolejnym razem. Telefony też istnieją - można pogadać, popisać czy cokolwiek. Na siłę próbujecie się spotkać ten raz w tygodniu, chociaż nie pozwala Wam na to praca i obowiązki. Zamiast się sztucznie umawiać na siłę, to się umówicie wtedy, gdy na 100% obie dacie radę. Więzi można budować w różny sposób - nie koniecznie wyjazdem do innego miasta na zakupy. Możecie dużo rozmawiać nie spotykając się nawet. W dzisiejszych czasach? W dobie internetu? Wideorozmów? Zero problemu.

Co do nagminnego odwoływania na ostatnią chwilę - też bym się wkurzała, bo wolę wcześniej wiedzieć, że nie ma szans na spotkanie niż sobie ustawić wszystko pod nie, czekać i godzinę wcześniej dowiedzieć się, że jednak nie da rady. Serio, na palcach pewnie jednej ręki można policzyć sytuacje gdzie dowiadujesz się znienacka, że nie dasz rady czegoś zrobić. Takie rzeczy wie się zazwyczaj wcześniej. Albo mam czas albo nie mam. Albo planuję coś robić tego dnia albo nie. A to że coś wypadnie w ostatniej chwili, to się na co dzień nie zdarza raczej.

PS. Może być też tak, ze ona się nie chce tak na prawde z Tobą spotykać. Ja mam taką osobę, z którą nie chcę utrzymywać bliższych kontaktów niż muszę, ale nie mogę się odciąć, bo to bliska rodzina i spotykamy się na uroczystościach rodzinnych, ale o ile mogę z nią 2-3 godziny pogadać na imieninach, o tyle nie chcę żadnych spoufałości, bo to taki typ człowieka jakiego nie trawię. Nie mam ochoty spotykać się z nią dodatkowo, ale nie mogę powiedzieć, żeby spieprzała na drzewo i się do mnie nie odzywała, więc jak mi proponuje spotkania to zawsze znajduję jakąś wymówkę i sie nie spotykamy. Może koleżanka też nie ma ochoty na te spotkania, ale głupio jej odmówić więc się zgadza a potem na spokojnie wymyśla jak Cię tu zbyć. Bo jednak 20 razy w ciagu 2ch miesięcy, to tak mało wiarygodnie wygląda na przypadek...

Mi też nie wygląda to na przypadek... za dużo razy było tego odwoływania. Teraz na weekend umówiłyśmy się jakiś czas tematu, że zrobimy u niej nockę i obejrzymy coś związanego z halloweeen i ona sama wpadła na ten pomysł. Jak teraz wymyśli, że w weekend nie mogę do niej przyjść to się zaczynam dystansować.

Tylko, że ona do mnie często pisze wysyłając mi coś albo ostatnio napisała, bo chciała mi opowiedzieć co u niej w pracy więc nie jest tak, że tylko ja inicjuje rozmowy, tylko chyba nie chce się spotykać. Ja się tam nie dziwie skoro potrafi spać po 2h i pracuje fizycznie.

No to może faktycznie nie wyrabia. Może być tak, że ona chce się spotkać w momencie gdy o tym gadacie ale jak przychodzi ten dzień, pada na ryj, marzy aby się walnąć na łóżku i pójść spać i odwołuje wymyślając wymówki, bo może głupio jej powiedzieć sorry ale idę spać i się nie spotkamy. Czy tam muszę ogarnąć chatę/pranie/zakupy/obiad itp. Z tego co piszesz to jej grafik jest mega napięty, skoro śpi po 2 godziny mimo pracy fizycznej. Spróbujcie się rzadziej spotykać lub po prostu umów się z nią, że nie robicie planów długoterminowych typu na przyszły weekend czy coś, tylko danego dnia jak już zobaczy że ma trochę czasu niech da znać lub max dzień przed, bo będzie już widziała jak się czuje po całym tygodniu. Jak się uda, że też będziesz miała czas, to się spotkacie a jak będziesz miała inne plany, to może kolejny raz się uda. Na tym też polega przyjaźń - jak wiesz, ze przyjaciółka pada na ryj to dajesz jej chwilę dla siebie i nie obrażasz się, że nie chce z Tobą jechać do sąsiedniego miasta busem na zakupy, jak ona po fizycznej pracy nie ma po prostu siły na nic. Ja miałam kiedyś taką pracę, że 9 godzin byłam w ciągłym ruchu - dosłownie robiłam kilometry łażąc tam i z powrotem. Jak zbliżał się weekend i mój mąż, który wtedy miał pracę bardziej siedzącą proponował mi spacer, to mi się nóż w kieszeni otwierał, bo ja nic innego cały tydzień nie robiłam tylko łaziłam ;)

Pasek wagi

Dziewczyno, nie dam rady tego przeczytać. Jeśli tak samo rozwlekasz w rozmowie zdania, może jesteś męcząca i ludzie uciekają. Popracuj nad komunikacją. Doczytałam, że koleżanka miała atak paniki. Jeśli na coś choruje to choroba czasu nie wybiera i dziewczyna nie robi tego specjalnie. Sama odwołujesz spotkania i chyba rozumiesz, że nie zawsze da się zrobić wszystko zgodnie z planem. W dorosłym życiu spotkania 2 razy w tygodniu to za dużo. Spotykam się z przyjaciółką raz-dwa w miesiącu i nie ma takich sytuacji. Polecam taki sposób. Jak masz czas częściej poszukaj więcej znajomych, zawsze ktoś się znajdzie na wspólny wypad.

Pasek wagi

Peanut_Butter napisał(a):

w dorosłym życiu to nawet nie mając partnera ciężko zbudować tak "trwałą relację przyjacielską", żeby widywać się minimum raz w tygodniu, no chyba że serio przy okazji treningu na siłowni. Jakby jakaś koleżanka chciała koniecznie widywać się ze mną tak często, to bym raczej taką znajomość rozluźniła

To prawda. U mnie szwagierka zaproponowała drugie spotkanie, gdzie od czasu ostatniego minęło ze 2,5 tygodnia... dla mnie to już za dużo :D Ale spoko, lubię ją, fajnie nam się gada i rzeczywiście wcześniej naprawdę rzadko się widziałyśmy.

Generalnie jestem introwertyczką i nie potrzebuję towarzystwa non stop. Rzadko spotykam się ze znajomymi, bo... prawda jest taka, że wolę w tym czasie ogarnąć sobie mieszkanie i podziałać z farbami :P Takie spendy co tydzień nie sprawiają mi przyjemności, a jedynie męczą. W dorosłym życiu trzeba mieć na uwadze, że każdy ma też swoje obowiązki, rodzinę i czasem naprawdę ciężko wygospodarować wolną chwilę na cokolwiek.

Pasek wagi

© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.