Temat: W pracy trzeba pomagać innym?

Jakiś czas temu był tutaj wątek o tym jakich osób w pracy nie lubimy. Padło m.in. stwierdzenie, że trzeba być pomocnym. Ja w pracy pracuje i skupiam się na swoich obowiązkach, by wywiązać się z nich jak najlepiej. Nie zwracam uwagi na nikogo, jestem skupiona na mojej pracy i nie widzę nic poza monitorem. Jakiś czas temu usłyszałam od przełożonego, że nie jestem empatyczna i nie oferuje swojej pomocy innym. 

Nie chodzi o sytuacje gdy ktoś wprost prosi o pomoc, a o to, że ja sama nie domyślam się by zapytać kogoś czy potrzebuje pomocy.

Nie są to też osoby z którymi współpracuje w jakiś sposób, bo mam samodzielne stanowisko.

Czy to jest praca czy przedszkole? Jak ktoś sobie nie radzi ze swoimi obowiązkami to to nie jest mój problem. Poza tym nie mam wpisane w obowiązkach "pomoc innym, jak zawalają terminy".

Czy uważacie, że pomoc współpracownikom jest obowiązkiem każdego?

Ja kiedyś bardzo lubiłam pomagać innym, sama się oferowałam jak widziałam, że ktoś sobie nie radzi. Ale prędzej czy później każda z tych osób (oprócz jednej) zaczęła tej pomocy nadużywać i uważać ją za oczywistą oczywistość. Teraz pomagam niechętnie, tylko jak ktoś mi wyraźnie każe pomóc.

Tak samo jak chodzi o moje obowiązki - robię po prostu swoje, nie wychylam się. A kiedyś byłam pełna chęci, pomysłów, wychodziłam z inicjatywą. Zazwyczaj kończyło się to tak : super pomysł, skoro był Twój to się nim zajmij i oczywiście masz zdążyć że wszystkim innym. Chciałam pomagać i usprawniać, a kończyło się zawsze na tym, że sama sobie robię więcej pracy, nie mówiąc o tym, że i tak zawsze dostaje więcej rzeczy do zrobienia, bo szybciej je robię.


Pasek wagi

Berchen napisał(a):

twoja postawa robi bardzo nieprzyjemne wrazenie, zarozumiale i nie empatyczne. Nie ma obowiazku komus pomagac ale - zalezy od pracy i sytuacji- tak jak juz wyzej napisano. Jesli ktos nowy ma jakies pytania to oczywistym jest ze wypada mu pomoc, jesli pyta ciagle , bo jest niekompetentna osoba na dane stanowisko - to warto omowic w zespole. Moja praca wymaga wspolpracy w teamie - nie ma tak ze kazdy moze robic swoje nie zwracajac uwagi na innych , po prostu praca wymaga wspolpracy.

Uaktualniłam post. Doczytaj proszę.

Bardzo nie lubie sie dzielić z kimś pracą. Raz tak miałam i trafiłam na dziewczynę, która non stop w palarni siedziała. Potem zostawała po godzinach, bo miała tyyyyle pracy, ale to ja byłam tą nieangażująco się, bo wychodziłam o czasie i nie chciałam jej pomagać i współuczestniczyć w tym siedzeniu. Ja pomoc rozumiem jako współdzielenie się wiedzą i np. pokazanie jak coś mozna łatwiej i prościej zrobić. Natomiast są sytuacje kiedy trzeba- bywa, ze wspieram i pomagam pracownikom jak widzę, że co się nagromadzi nie radzą sobie- bo też leży w moim interesie, żeby wszystko działało jak trzeba.

gruszka__pietruszka napisał(a):

koczko. napisał(a):

zależy od sytuacji. jak któryś z pracownikow prosi cię o pomoc w kwestii, na której ty się znasz a on nie, to brak twojej pomocy wpływa realnie na wyniki pracy przedsiębiorstwa w którym pracujesz. przy czym są osoby, które próbują się wyręczać bardziej pracowitymi osobami - u mnie w pracy jest jedna dziewczyna, dłużej tu pracuje, ma lepsze wykształcenie, a wiecznie nic nie wie i chodzi do mnie bym jej pomogła. ja jestem pomocna, więc na początku łapałam się na to, ale szybko się kapnęłam, że ta cała koleżanka to nawet nie zapoznała się ze sprawą, po prostu nie przeczytała akt i jeszcze oczekiwała ze ja za nią to zrobię i napisze co trzeba. szybko sprowadziłam ją na ziemię, że moja pomoc ogranicza się wyłącznie do tego, że jak ona przeczyta i streści mi sprawę oraz przedstawi problem, to  ja jej powiem co ma zrobić, i tyle.

Nie chodzi o sytuacje gdy ktoś prosi o pomoc, a o to, że ja się nie domyślam, że ktoś tej pomocy potrzebuje, że nie proponuje pomocy.

Przecież nikt od ciebie nie wymaga domyślania się. 

Ja zawsze chętnie pomagam, sprawia mi to przyjemność. Aczkolwiek nigdy nie miałam pracy, gdzie jestem nonstop 8h zajęta i pochłonięta obowiązkami, może wtedy by mnie to irytowało. 

pomagam kiedy wiem, że którys współpracownik gorzej się czuje, pomagam jeśli widzę że ktoś ma z czymś kłopot , jeśli ktoś jest nowy i potrzebuje czasu aby wdrożyć się w organizację i procedury nowej firmy 

robie to sama z siebie, natomiast nie pomagam leserom, nie pomagam komuś kto jest nie kolezenski i nie empatyczny 

moim zdaniem przedstawiałas bardzo samolubne zachowanie, twój szef ma rację 

w pracy atmosfera również jest bardzo ważna 

Kwestia samodzielnego stanowiska nie ma nic do rzeczy. 

Może i nie masz w obowiązkach wpisanego, tego co napisałaś, ale punkt z wypełnianiem innych poleceń przełożonego na pewno masz - powiedział, żebyś pomagała. Rozumiem, że to jest polecenie służbowe. 

Wszystko zależy. Sytuacja a - słyszę jak ktoś odbiera telefon, że jego dziecko się rozchorowało i trzeba je jak najszybciej odebrać z przedszkola/szkoly. W takiej sytuacji jak mogę, to pomogę, zaproponuję sama z siebie, żeby ktoś jechał, ja ogarnę. Sytuacja b - ktoś opowiada jak to nie da rady pracować, bo mu łeb pęka po wczorajszej imprezie. Niech mu pęka dalej, mógł sobie wziąć urlop, albo tyle nie balować. Inna para przykładów. Sytuacja 1 - siedzę, nudzę się, skończyłam swoją robotę, jest jakiś przestój i tak dalej. Widzę, że inni mają dużo do zrobienia - zapytam sama z siebie czy im z czymś pomóc. Sytuacja 2 - sama ledwo się wyrabiam ze swoimi rzeczami. Widzę, że ktoś się nie wyrabia, no ale w takiej sytuacji pomocy nie zaproponuję i po godzinach nie będę zostawała, żeby nadganiać za kogoś (no chyba, że wracamy do wcześniejszej sytuacji, że jest chory, ma jakąś awaryjną sytuację i tak dalej). 

Zależy od branży 

Pewnie się poskarżyli na Ciebie. Trochę słabo 

Jak ktoś jest nowy. Kak się stara i mu zależy to z chęcią pomagam nawet bez pytania. 

Jak ja się wysilam żeby skończyć a widzę że ktoś olewa i co 10 min robi sobie przerwę to nawet nie oferuję

Mam zasadę że pomogę ale to czy będę pomagała dalej zależy od reakcji i "docenienia" tej osoby. Ostarnio kolega spytał czy mogę mu coś naprawić - ślęczałam nad tym z 2h . od niego na czacie "dzięki" , na spotkaniu wspimmniał "że udało sie naprawić". 

Nigdy więcej. Nie żeby mi zależało na laurkach ale czułam sie jak frajer...

© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.