Temat: Praca w markecie

Przez niemal ciągle 13 lat pracowałam w kontroli jakości w w 3 różnych zakładach. Warunki jak i obowiązki i wymagania w tej pracy były różne w zależności od zakładu i rodzaju kontrolowanych produktów jedna jedna wspólna całość to ta, że praca ta nie była nudna, sporo można było się w niej nauczyć i wymagała też pewnych umiejętności i jak to nie raz słyszałam, pracownik mimo że jest niskiego szczebla to pracując w dziale jakości jest jakby wyróżniony, level wyżej. (Gówno prawda, często, to produkcja dawała nam w kość.) 

Po macierzyńskim zostałam bez pracy. Nie chcę opisywać całej sytuacji ale zdarzenia losowe spowodowały, że mając małe dziecko szukając teraz pracy muszę kierować się głównie możliwością dostosowania godzin pracy do opieki nad dzieckiem i możliwie jak najbliższym do domu miejscu pracy. Kwestia doświadczenia zawodowego i umiejętności zeszła na dalszy plan, gdyż w mojej okolicy jak już jest oferta na kontrolę jakości to najczęściej jest to na 3 zmiany lub z dojazdami. Oprócz mnie i męża który również pracuje nie ma kto zająć się dzieckiem więc nocne zmiany i wyjazdy odpadają. Tak więc znalazłam pracę  na miejscu i ze zmianami zgodnymi by któreś z nas zawsze było z dzieckiem. Jednak mam obawy, gdyż jest to praca w całkiem nowym dla mnie środowisku. Jednym słowem w sieci marketów polskiej marki na D... . Czemu w głowie mam wbite, że do marketu, to idą tylko nieuki, że "trzeba się było uczyć, a tak to na kasie siedzisz", albo, że Pani z mięsnego to nawet zawodówki nie musi mieć..." Czemu czuje zażenowanie przyznając się gdzie dostałam pracę? Przecież robiłam tak skomplikowane analizy, raporty a teraz wędliny mam kroić. Wstyd mi, że mam poczucie degradacji i przepraszam wszystkich, którzy pracują w marketach. Wiem jak ciężko pracujecie, bo nie raz miałam okazję jak klientka stanąć w obronie kasjerki wchodząc w dyskusję z upierdliwym klientem. Jak się pozbyć tej myśli?

Pasek wagi

cancri napisał(a):

Jesli mam byc calkowicie szczera, to praca kontrolera jakosci nie kojarzy mi sie w ogole bardziej prestizowo, niz praca sprzedawcy w sklepie. Nie pisze tego jakos zlosliwie czy cos. Wiec moim zdaniem nie jest to jakas "degradacja" wymagajaca takich uczuc. Praca w marketach jest rowniez potrzebna i czesto nie jest tak latwa i przyjemna, jak sie wydaje.

zgadzam sie, sama pracowałam przez jakiś czas jako kontroler jakości ale niezbyt długo bo nie cierpiałam tej roboty I dlatego odeszlam

a nie ma nic pomiędzy tym, co lubisz robić, a pracą na kasie? nie oszukujmy się, to nie jest praca "na przeczekanie" tylko na parę ładnych lat, póki dziecko się w miarę nie usamodzielni. może się okazać, że po tym czasie nikt Cię do działu kontroli nie przyjmie i zostanie Ci łatka kasjerki. 

prace kiedyś możesz zmienić jak dziecko ci podrośnie 🤔 nie ma co się unosić honorem gdy nie ma się co do gara włożyć... A ludzie co segregują znajomych lub rodzinę ze względu na to gdzie pracują to tylko dowod na to jakimi bucami są 🙈 może niech tacy zaczną się jeszcze przedstawiać przy pierwszym spotkaniu: dyrektor, mgr inz. Joanna XYZ 🤣🤣🤣🤣  dramat 

Naturalna! napisał(a):

Despacitoo napisał(a):

Naturalna! napisał(a):

nuta napisał(a):

Sorry, że to napiszę, ale jak można spędzić 13 lat na tej samej pozycji bez awansu, bez rozwoju czy budowania CV. Kontrola jakości to żaden prestiż. 

Mam za sobą pracę fizyczną czy w usługach i szanuję pracowników.

praca za barem, Decathlon (zgodne z moimi zainteresowaniami), pierwsza praca w Anglii na dzień dobry - sprzątnie biur, ale tylko 2 tygodnie, później fizyczna na magazynie, która w sumie bardzo dobrze wspominam, słynna obsługa klienta, czyli call-center. Niestety, po latach przypadkiem dowiedziałam się, że dla części mojej rodziny moja praca to był przypał, brak ambicji itd. ale nikt mnie gorzej nie traktował.

Tak uczciwe, nie mam umiejętności, predyspozycji, super wykształcenia, ale gdziekolwiek trafiłam planowałam aby coś więcej osiągnąc, zrobić szkolenia, coś wpisać do CV, aby w razie czego nie zostać bez pracy czy nie zaczynać od zera.

Automatyzacja, tania siła robocza, konkurencja na rynku pracy, cięcia kosztów i można zostać bez pracy i nie mieć wiele do gadania jezeli w CV pusto.

Jezeli idziesz do sklepu na dział wędlin, to nie znaczy, że masz stać za lada kolejne 10lat. Moze są jakieś możliwości na aby z czasem przejść na inne stanowisko, zastępca kierownika, kierownik. 

W międzyczasie możesz szukać innej pracy. Dzisiaj jest dużo ofert pracy zdalnej. 

Ha, mi właśnie wybiło w czerwcu 13 lat w fabryce na stanowisku, gdzie wykonuję kontrolę jakości + pakowanie (i zamiatanie) ?

Pracuję tu tak długo, pomimo różnych perturbacji i zawirowań, załamań, problemów, ale i chwil całkiem fajnych.

Miałam i mam swoje powody, dlaczego nie kombinowałam z pięciem się po drabinie SUKCESU.

Nie każdy ma na to parcie i ja należę do tego grona.

I tak jak napisała Krummel - po pracy można poświęcać czas na swoje hobby, na odpoczynek, a nie na to, żeby stawiać przed sobą drabinę i kombinować jak wysoko zajść. Jeżeli komuś taka wspinaczka jest potrzebna, życzę powodzenia, ale ludzie są różni, mają różne potrzeby, różne osobowości, różne wewnętrzne blokady, żeby się przełamać albo po prostu tego najzwyczajniej w świecie nie potrzebują!

Naprawdę tak ciężko to zrozumieć?

tylko jaka satysfakcję daje robota gdzie chcesz tylko odbebnic od 8 do 16 ? Można naprawdę czerpać z życia zawodowego ogrom energii, chęci do działania. Wg mnie to poprawia jakość życia, tak po prostu. O wiekszym hajsie, który idzie za awansami nie wspomnę.

To wszystko zależy. Czasami trzeba przymknąć oko na poczucie satysfakcji w pracy, jeżeli inne warunki spełniają nasze oczekiwania - autorka posta nie chce pracy na 3 zmiany lub z dojazdami, a praca w sklepie na miejscu spełnia te warunki, więc na jakiś czas jest w stanie zrezygnować z większych aspiracji. Poza tym nigdy nie jest za późno na jakieś zmiany, jeżeli ktoś w danym momencie życia, odkryje dla siebie jakąś inną drogę. Dziś od razu trzeba startować w wyścigach, żeby komuś lub sobie coś udowodnić? Jeżeli ktoś ma predyspozycje, postanawia, że jednak będzie się rozwijał - super - sama rozważam taki scenariusz na przyszłość, ale każdy ma w danym momencie życia różne potrzeby, cele, pragnienia i zahamowania. To też należy uszanować, bo żeby się piąć trzeba mieć mnóstwo siły i determinacji, wiedzieć gdzie chce się być. Znam taką osobę, która zdecydowała się na karierę w innej dziedzinie i zmianę branży, poświęciła sporo energii i czasu na kształcenie, a kiedy zaczęła pracę w tym kierunku, okazało się, że przystawiła drabinę nie do tej ściany ;) 

niczego bym nie robiła po to by "komuś" coś udowodnić. Jak masz pracę w której się spełniasz, którą kochasz to jest to nieoceniona wartość. Ja akurat mam te szczęście i każdemu tego życzę. Natomiast godząc się z losem "pani na kasie" autorka nic w swoim życiu nie zmieni. Ja rozumiem że niektórzy taką pracę mogą lubić.. chociaż chyba nie znam nikogo takiego. Natomiast nie odkładałabym życia na później. Zawsze będzie "coś", dzieci z 10 czy więcej lat wymagają "pomagania w lekcjach" żeby się nie okazało, że autorka zaczeka aż dziecko podrośnie, a kiedy tak się stanie uzna, że za późno na zmianę albo że już się zasiedziała. Każdy robi jak uważa, ale jeśli można żyć lepiej to nie ma co się godzić na "cokolwiek". Ja pierwszej dobrej pracy szukałam rok i w tym czasie pracowałam w marketach, żaden wstyd. Natomiast każdego dnia byłam na pracuj, dzwoniłam do urzędu pracy etc. Wszystkim dookoła gadałam, że szukam pracy i w końcu się udało. I tak warto było powybrzydzac, bo teraz mam pracę marzeń, także tak, da się.

Despacitoo napisał(a):

Naturalna! napisał(a):

Despacitoo napisał(a):

Naturalna! napisał(a):

nuta napisał(a):

Sorry, że to napiszę, ale jak można spędzić 13 lat na tej samej pozycji bez awansu, bez rozwoju czy budowania CV. Kontrola jakości to żaden prestiż. 

Mam za sobą pracę fizyczną czy w usługach i szanuję pracowników.

praca za barem, Decathlon (zgodne z moimi zainteresowaniami), pierwsza praca w Anglii na dzień dobry - sprzątnie biur, ale tylko 2 tygodnie, później fizyczna na magazynie, która w sumie bardzo dobrze wspominam, słynna obsługa klienta, czyli call-center. Niestety, po latach przypadkiem dowiedziałam się, że dla części mojej rodziny moja praca to był przypał, brak ambicji itd. ale nikt mnie gorzej nie traktował.

Tak uczciwe, nie mam umiejętności, predyspozycji, super wykształcenia, ale gdziekolwiek trafiłam planowałam aby coś więcej osiągnąc, zrobić szkolenia, coś wpisać do CV, aby w razie czego nie zostać bez pracy czy nie zaczynać od zera.

Automatyzacja, tania siła robocza, konkurencja na rynku pracy, cięcia kosztów i można zostać bez pracy i nie mieć wiele do gadania jezeli w CV pusto.

Jezeli idziesz do sklepu na dział wędlin, to nie znaczy, że masz stać za lada kolejne 10lat. Moze są jakieś możliwości na aby z czasem przejść na inne stanowisko, zastępca kierownika, kierownik. 

W międzyczasie możesz szukać innej pracy. Dzisiaj jest dużo ofert pracy zdalnej. 

Ha, mi właśnie wybiło w czerwcu 13 lat w fabryce na stanowisku, gdzie wykonuję kontrolę jakości + pakowanie (i zamiatanie) ?

Pracuję tu tak długo, pomimo różnych perturbacji i zawirowań, załamań, problemów, ale i chwil całkiem fajnych.

Miałam i mam swoje powody, dlaczego nie kombinowałam z pięciem się po drabinie SUKCESU.

Nie każdy ma na to parcie i ja należę do tego grona.

I tak jak napisała Krummel - po pracy można poświęcać czas na swoje hobby, na odpoczynek, a nie na to, żeby stawiać przed sobą drabinę i kombinować jak wysoko zajść. Jeżeli komuś taka wspinaczka jest potrzebna, życzę powodzenia, ale ludzie są różni, mają różne potrzeby, różne osobowości, różne wewnętrzne blokady, żeby się przełamać albo po prostu tego najzwyczajniej w świecie nie potrzebują!

Naprawdę tak ciężko to zrozumieć?

tylko jaka satysfakcję daje robota gdzie chcesz tylko odbebnic od 8 do 16 ? Można naprawdę czerpać z życia zawodowego ogrom energii, chęci do działania. Wg mnie to poprawia jakość życia, tak po prostu. O wiekszym hajsie, który idzie za awansami nie wspomnę.

To wszystko zależy. Czasami trzeba przymknąć oko na poczucie satysfakcji w pracy, jeżeli inne warunki spełniają nasze oczekiwania - autorka posta nie chce pracy na 3 zmiany lub z dojazdami, a praca w sklepie na miejscu spełnia te warunki, więc na jakiś czas jest w stanie zrezygnować z większych aspiracji. Poza tym nigdy nie jest za późno na jakieś zmiany, jeżeli ktoś w danym momencie życia, odkryje dla siebie jakąś inną drogę. Dziś od razu trzeba startować w wyścigach, żeby komuś lub sobie coś udowodnić? Jeżeli ktoś ma predyspozycje, postanawia, że jednak będzie się rozwijał - super - sama rozważam taki scenariusz na przyszłość, ale każdy ma w danym momencie życia różne potrzeby, cele, pragnienia i zahamowania. To też należy uszanować, bo żeby się piąć trzeba mieć mnóstwo siły i determinacji, wiedzieć gdzie chce się być. Znam taką osobę, która zdecydowała się na karierę w innej dziedzinie i zmianę branży, poświęciła sporo energii i czasu na kształcenie, a kiedy zaczęła pracę w tym kierunku, okazało się, że przystawiła drabinę nie do tej ściany ;) 

niczego bym nie robiła po to by "komuś" coś udowodnić. Jak masz pracę w której się spełniasz, którą kochasz to jest to nieoceniona wartość. Ja akurat mam te szczęście i każdemu tego życzę. Natomiast godząc się z losem "pani na kasie" autorka nic w swoim życiu nie zmieni. Ja rozumiem że niektórzy taką pracę mogą lubić.. chociaż chyba nie znam nikogo takiego. Natomiast nie odkładałabym życia na później. Zawsze będzie "coś", dzieci z 10 czy więcej lat wymagają "pomagania w lekcjach" żeby się nie okazało, że autorka zaczeka aż dziecko podrośnie, a kiedy tak się stanie uzna, że za późno na zmianę albo że już się zasiedziała. Każdy robi jak uważa, ale jeśli można żyć lepiej to nie ma co się godzić na "cokolwiek". Ja pierwszej dobrej pracy szukałam rok i w tym czasie pracowałam w marketach, żaden wstyd. Natomiast każdego dnia byłam na pracuj, dzwoniłam do urzędu pracy etc. Wszystkim dookoła gadałam, że szukam pracy i w końcu się udało. I tak warto było powybrzydzac, bo teraz mam pracę marzeń, także tak, da się.

moze źle rozumiem ale przecież autorka nic nie pisała że zostanie tam na zawsze 🙄 ona potrzebuje pracy na już, a warunki marketowe spełniaja kryteria dostosowane do obecnej sytuacji (dziecko) . Ty piszesz o tym jak pracowałaś w sklepie i szukalas wymarzonej pracy 🤔 fajnie ale wtedy nie bylas matka 😁jakbyś miała dziecko a obecny szef nie znałby ciebie i twoich możliwości , tego jak pracujesz to mogłabyś nie zostać zatrudniona i nici z wymarzonej pracy która się tak chwalisz 🙈 

Użytkownik4610968 napisał(a):

Despacitoo napisał(a):

Naturalna! napisał(a):

Despacitoo napisał(a):

Naturalna! napisał(a):

nuta napisał(a):

Sorry, że to napiszę, ale jak można spędzić 13 lat na tej samej pozycji bez awansu, bez rozwoju czy budowania CV. Kontrola jakości to żaden prestiż. 

Mam za sobą pracę fizyczną czy w usługach i szanuję pracowników.

praca za barem, Decathlon (zgodne z moimi zainteresowaniami), pierwsza praca w Anglii na dzień dobry - sprzątnie biur, ale tylko 2 tygodnie, później fizyczna na magazynie, która w sumie bardzo dobrze wspominam, słynna obsługa klienta, czyli call-center. Niestety, po latach przypadkiem dowiedziałam się, że dla części mojej rodziny moja praca to był przypał, brak ambicji itd. ale nikt mnie gorzej nie traktował.

Tak uczciwe, nie mam umiejętności, predyspozycji, super wykształcenia, ale gdziekolwiek trafiłam planowałam aby coś więcej osiągnąc, zrobić szkolenia, coś wpisać do CV, aby w razie czego nie zostać bez pracy czy nie zaczynać od zera.

Automatyzacja, tania siła robocza, konkurencja na rynku pracy, cięcia kosztów i można zostać bez pracy i nie mieć wiele do gadania jezeli w CV pusto.

Jezeli idziesz do sklepu na dział wędlin, to nie znaczy, że masz stać za lada kolejne 10lat. Moze są jakieś możliwości na aby z czasem przejść na inne stanowisko, zastępca kierownika, kierownik. 

W międzyczasie możesz szukać innej pracy. Dzisiaj jest dużo ofert pracy zdalnej. 

Ha, mi właśnie wybiło w czerwcu 13 lat w fabryce na stanowisku, gdzie wykonuję kontrolę jakości + pakowanie (i zamiatanie) ?

Pracuję tu tak długo, pomimo różnych perturbacji i zawirowań, załamań, problemów, ale i chwil całkiem fajnych.

Miałam i mam swoje powody, dlaczego nie kombinowałam z pięciem się po drabinie SUKCESU.

Nie każdy ma na to parcie i ja należę do tego grona.

I tak jak napisała Krummel - po pracy można poświęcać czas na swoje hobby, na odpoczynek, a nie na to, żeby stawiać przed sobą drabinę i kombinować jak wysoko zajść. Jeżeli komuś taka wspinaczka jest potrzebna, życzę powodzenia, ale ludzie są różni, mają różne potrzeby, różne osobowości, różne wewnętrzne blokady, żeby się przełamać albo po prostu tego najzwyczajniej w świecie nie potrzebują!

Naprawdę tak ciężko to zrozumieć?

tylko jaka satysfakcję daje robota gdzie chcesz tylko odbebnic od 8 do 16 ? Można naprawdę czerpać z życia zawodowego ogrom energii, chęci do działania. Wg mnie to poprawia jakość życia, tak po prostu. O wiekszym hajsie, który idzie za awansami nie wspomnę.

To wszystko zależy. Czasami trzeba przymknąć oko na poczucie satysfakcji w pracy, jeżeli inne warunki spełniają nasze oczekiwania - autorka posta nie chce pracy na 3 zmiany lub z dojazdami, a praca w sklepie na miejscu spełnia te warunki, więc na jakiś czas jest w stanie zrezygnować z większych aspiracji. Poza tym nigdy nie jest za późno na jakieś zmiany, jeżeli ktoś w danym momencie życia, odkryje dla siebie jakąś inną drogę. Dziś od razu trzeba startować w wyścigach, żeby komuś lub sobie coś udowodnić? Jeżeli ktoś ma predyspozycje, postanawia, że jednak będzie się rozwijał - super - sama rozważam taki scenariusz na przyszłość, ale każdy ma w danym momencie życia różne potrzeby, cele, pragnienia i zahamowania. To też należy uszanować, bo żeby się piąć trzeba mieć mnóstwo siły i determinacji, wiedzieć gdzie chce się być. Znam taką osobę, która zdecydowała się na karierę w innej dziedzinie i zmianę branży, poświęciła sporo energii i czasu na kształcenie, a kiedy zaczęła pracę w tym kierunku, okazało się, że przystawiła drabinę nie do tej ściany ;) 

niczego bym nie robiła po to by "komuś" coś udowodnić. Jak masz pracę w której się spełniasz, którą kochasz to jest to nieoceniona wartość. Ja akurat mam te szczęście i każdemu tego życzę. Natomiast godząc się z losem "pani na kasie" autorka nic w swoim życiu nie zmieni. Ja rozumiem że niektórzy taką pracę mogą lubić.. chociaż chyba nie znam nikogo takiego. Natomiast nie odkładałabym życia na później. Zawsze będzie "coś", dzieci z 10 czy więcej lat wymagają "pomagania w lekcjach" żeby się nie okazało, że autorka zaczeka aż dziecko podrośnie, a kiedy tak się stanie uzna, że za późno na zmianę albo że już się zasiedziała. Każdy robi jak uważa, ale jeśli można żyć lepiej to nie ma co się godzić na "cokolwiek". Ja pierwszej dobrej pracy szukałam rok i w tym czasie pracowałam w marketach, żaden wstyd. Natomiast każdego dnia byłam na pracuj, dzwoniłam do urzędu pracy etc. Wszystkim dookoła gadałam, że szukam pracy i w końcu się udało. I tak warto było powybrzydzac, bo teraz mam pracę marzeń, także tak, da się.

moze źle rozumiem ale przecież autorka nic nie pisała że zostanie tam na zawsze ? ona potrzebuje pracy na już, a warunki marketowe spełniaja kryteria dostosowane do obecnej sytuacji (dziecko) . Ty piszesz o tym jak pracowałaś w sklepie i szukalas wymarzonej pracy ? fajnie ale wtedy nie bylas matka ?jakbyś miała dziecko a obecny szef nie znałby ciebie i twoich możliwości , tego jak pracujesz to mogłabyś nie zostać zatrudniona i nici z wymarzonej pracy która się tak chwalisz ? 

no i co z tego że nie byłam matka ? To już będąc matka nie da się zmienić pracy ? Ja pracuję w miejscu gdzie nie dyskryminuje się matek to raz. A dwa że nie pracuje już w tej firmie w której zaczynałam przygodę z firmami IT. Na tamten czas firma była świetna, ale z czasem zdecydowałam się na zmianę. Są ludzie którzy widzą tylko ograniczenia, nie da się, bo to, nie da się bo tamto. Trzeba działac, a nie narzekać. Ja pisałam od pierwszego postu, żeby autorka traktowała to miejsce jako pracę na przeczekanie i szukała czego innego. Po prostu jestem osobą zaradna, dzięki niebiosom mąż też, więc nawet jakbym teraz chciała kolejnej zmiany to bym się nie wahała. Z głodu byśmy nie umarli nawet jakbym parę miesięcy nie pracowała. Tak się przyzwyczaiłam do komfortu świetnej pracy że jakby to mi się skończyło z jakiegoś powodu to bym z całych sił walczyła żeby do tego wrócić. 

Despacitoo napisał(a):

Użytkownik4610968 napisał(a):

Despacitoo napisał(a):

Naturalna! napisał(a):

Despacitoo napisał(a):

Naturalna! napisał(a):

nuta napisał(a):

Sorry, że to napiszę, ale jak można spędzić 13 lat na tej samej pozycji bez awansu, bez rozwoju czy budowania CV. Kontrola jakości to żaden prestiż. 

Mam za sobą pracę fizyczną czy w usługach i szanuję pracowników.

praca za barem, Decathlon (zgodne z moimi zainteresowaniami), pierwsza praca w Anglii na dzień dobry - sprzątnie biur, ale tylko 2 tygodnie, później fizyczna na magazynie, która w sumie bardzo dobrze wspominam, słynna obsługa klienta, czyli call-center. Niestety, po latach przypadkiem dowiedziałam się, że dla części mojej rodziny moja praca to był przypał, brak ambicji itd. ale nikt mnie gorzej nie traktował.

Tak uczciwe, nie mam umiejętności, predyspozycji, super wykształcenia, ale gdziekolwiek trafiłam planowałam aby coś więcej osiągnąc, zrobić szkolenia, coś wpisać do CV, aby w razie czego nie zostać bez pracy czy nie zaczynać od zera.

Automatyzacja, tania siła robocza, konkurencja na rynku pracy, cięcia kosztów i można zostać bez pracy i nie mieć wiele do gadania jezeli w CV pusto.

Jezeli idziesz do sklepu na dział wędlin, to nie znaczy, że masz stać za lada kolejne 10lat. Moze są jakieś możliwości na aby z czasem przejść na inne stanowisko, zastępca kierownika, kierownik. 

W międzyczasie możesz szukać innej pracy. Dzisiaj jest dużo ofert pracy zdalnej. 

Ha, mi właśnie wybiło w czerwcu 13 lat w fabryce na stanowisku, gdzie wykonuję kontrolę jakości + pakowanie (i zamiatanie) ?

Pracuję tu tak długo, pomimo różnych perturbacji i zawirowań, załamań, problemów, ale i chwil całkiem fajnych.

Miałam i mam swoje powody, dlaczego nie kombinowałam z pięciem się po drabinie SUKCESU.

Nie każdy ma na to parcie i ja należę do tego grona.

I tak jak napisała Krummel - po pracy można poświęcać czas na swoje hobby, na odpoczynek, a nie na to, żeby stawiać przed sobą drabinę i kombinować jak wysoko zajść. Jeżeli komuś taka wspinaczka jest potrzebna, życzę powodzenia, ale ludzie są różni, mają różne potrzeby, różne osobowości, różne wewnętrzne blokady, żeby się przełamać albo po prostu tego najzwyczajniej w świecie nie potrzebują!

Naprawdę tak ciężko to zrozumieć?

tylko jaka satysfakcję daje robota gdzie chcesz tylko odbebnic od 8 do 16 ? Można naprawdę czerpać z życia zawodowego ogrom energii, chęci do działania. Wg mnie to poprawia jakość życia, tak po prostu. O wiekszym hajsie, który idzie za awansami nie wspomnę.

To wszystko zależy. Czasami trzeba przymknąć oko na poczucie satysfakcji w pracy, jeżeli inne warunki spełniają nasze oczekiwania - autorka posta nie chce pracy na 3 zmiany lub z dojazdami, a praca w sklepie na miejscu spełnia te warunki, więc na jakiś czas jest w stanie zrezygnować z większych aspiracji. Poza tym nigdy nie jest za późno na jakieś zmiany, jeżeli ktoś w danym momencie życia, odkryje dla siebie jakąś inną drogę. Dziś od razu trzeba startować w wyścigach, żeby komuś lub sobie coś udowodnić? Jeżeli ktoś ma predyspozycje, postanawia, że jednak będzie się rozwijał - super - sama rozważam taki scenariusz na przyszłość, ale każdy ma w danym momencie życia różne potrzeby, cele, pragnienia i zahamowania. To też należy uszanować, bo żeby się piąć trzeba mieć mnóstwo siły i determinacji, wiedzieć gdzie chce się być. Znam taką osobę, która zdecydowała się na karierę w innej dziedzinie i zmianę branży, poświęciła sporo energii i czasu na kształcenie, a kiedy zaczęła pracę w tym kierunku, okazało się, że przystawiła drabinę nie do tej ściany ;) 

niczego bym nie robiła po to by "komuś" coś udowodnić. Jak masz pracę w której się spełniasz, którą kochasz to jest to nieoceniona wartość. Ja akurat mam te szczęście i każdemu tego życzę. Natomiast godząc się z losem "pani na kasie" autorka nic w swoim życiu nie zmieni. Ja rozumiem że niektórzy taką pracę mogą lubić.. chociaż chyba nie znam nikogo takiego. Natomiast nie odkładałabym życia na później. Zawsze będzie "coś", dzieci z 10 czy więcej lat wymagają "pomagania w lekcjach" żeby się nie okazało, że autorka zaczeka aż dziecko podrośnie, a kiedy tak się stanie uzna, że za późno na zmianę albo że już się zasiedziała. Każdy robi jak uważa, ale jeśli można żyć lepiej to nie ma co się godzić na "cokolwiek". Ja pierwszej dobrej pracy szukałam rok i w tym czasie pracowałam w marketach, żaden wstyd. Natomiast każdego dnia byłam na pracuj, dzwoniłam do urzędu pracy etc. Wszystkim dookoła gadałam, że szukam pracy i w końcu się udało. I tak warto było powybrzydzac, bo teraz mam pracę marzeń, także tak, da się.

moze źle rozumiem ale przecież autorka nic nie pisała że zostanie tam na zawsze ? ona potrzebuje pracy na już, a warunki marketowe spełniaja kryteria dostosowane do obecnej sytuacji (dziecko) . Ty piszesz o tym jak pracowałaś w sklepie i szukalas wymarzonej pracy ? fajnie ale wtedy nie bylas matka ?jakbyś miała dziecko a obecny szef nie znałby ciebie i twoich możliwości , tego jak pracujesz to mogłabyś nie zostać zatrudniona i nici z wymarzonej pracy która się tak chwalisz ? 

no i co z tego że nie byłam matka ? To już będąc matka nie da się zmienić pracy ? Ja pracuję w miejscu gdzie nie dyskryminuje się matek to raz. A dwa że nie pracuje już w tej firmie w której zaczynałam przygodę z firmami IT. Na tamten czas firma była świetna, ale z czasem zdecydowałam się na zmianę. Są ludzie którzy widzą tylko ograniczenia, nie da się, bo to, nie da się bo tamto. Trzeba działac, a nie narzekać. Ja pisałam od pierwszego postu, żeby autorka traktowała to miejsce jako pracę na przeczekanie i szukała czego innego. Po prostu jestem osobą zaradna, dzięki niebiosom mąż też, więc nawet jakbym teraz chciała kolejnej zmiany to bym się nie wahała. Z głodu byśmy nie umarli nawet jakbym parę miesięcy nie pracowała. Tak się przyzwyczaiłam do komfortu świetnej pracy że jakby to mi się skończyło z jakiegoś powodu to bym z całych sił walczyła żeby do tego wrócić. 

des 🙄 ale autorka wcześniej pracowała na kontroli jakości (btw to chyba żadna specjalistyczna praca) co wiąże się często z pracami na zmiany i widocznie w obecnej sytuacji wie że nie podoła aby robić to co wcześniej 🙄 co innego jak sie jest specjalistą w jakiejś dziedzinie i poświęciło się wiele lat na kształcenie , ale taki kontroler czy pani na kasie , różnicy dużej nie ma wg mnie a warunki pracy lepsze w sklepie 😘

Użytkownik4610968 napisał(a):

Despacitoo napisał(a):

Użytkownik4610968 napisał(a):

Despacitoo napisał(a):

Naturalna! napisał(a):

Despacitoo napisał(a):

Naturalna! napisał(a):

nuta napisał(a):

Sorry, że to napiszę, ale jak można spędzić 13 lat na tej samej pozycji bez awansu, bez rozwoju czy budowania CV. Kontrola jakości to żaden prestiż. 

Mam za sobą pracę fizyczną czy w usługach i szanuję pracowników.

praca za barem, Decathlon (zgodne z moimi zainteresowaniami), pierwsza praca w Anglii na dzień dobry - sprzątnie biur, ale tylko 2 tygodnie, później fizyczna na magazynie, która w sumie bardzo dobrze wspominam, słynna obsługa klienta, czyli call-center. Niestety, po latach przypadkiem dowiedziałam się, że dla części mojej rodziny moja praca to był przypał, brak ambicji itd. ale nikt mnie gorzej nie traktował.

Tak uczciwe, nie mam umiejętności, predyspozycji, super wykształcenia, ale gdziekolwiek trafiłam planowałam aby coś więcej osiągnąc, zrobić szkolenia, coś wpisać do CV, aby w razie czego nie zostać bez pracy czy nie zaczynać od zera.

Automatyzacja, tania siła robocza, konkurencja na rynku pracy, cięcia kosztów i można zostać bez pracy i nie mieć wiele do gadania jezeli w CV pusto.

Jezeli idziesz do sklepu na dział wędlin, to nie znaczy, że masz stać za lada kolejne 10lat. Moze są jakieś możliwości na aby z czasem przejść na inne stanowisko, zastępca kierownika, kierownik. 

W międzyczasie możesz szukać innej pracy. Dzisiaj jest dużo ofert pracy zdalnej. 

Ha, mi właśnie wybiło w czerwcu 13 lat w fabryce na stanowisku, gdzie wykonuję kontrolę jakości + pakowanie (i zamiatanie) ?

Pracuję tu tak długo, pomimo różnych perturbacji i zawirowań, załamań, problemów, ale i chwil całkiem fajnych.

Miałam i mam swoje powody, dlaczego nie kombinowałam z pięciem się po drabinie SUKCESU.

Nie każdy ma na to parcie i ja należę do tego grona.

I tak jak napisała Krummel - po pracy można poświęcać czas na swoje hobby, na odpoczynek, a nie na to, żeby stawiać przed sobą drabinę i kombinować jak wysoko zajść. Jeżeli komuś taka wspinaczka jest potrzebna, życzę powodzenia, ale ludzie są różni, mają różne potrzeby, różne osobowości, różne wewnętrzne blokady, żeby się przełamać albo po prostu tego najzwyczajniej w świecie nie potrzebują!

Naprawdę tak ciężko to zrozumieć?

tylko jaka satysfakcję daje robota gdzie chcesz tylko odbebnic od 8 do 16 ? Można naprawdę czerpać z życia zawodowego ogrom energii, chęci do działania. Wg mnie to poprawia jakość życia, tak po prostu. O wiekszym hajsie, który idzie za awansami nie wspomnę.

To wszystko zależy. Czasami trzeba przymknąć oko na poczucie satysfakcji w pracy, jeżeli inne warunki spełniają nasze oczekiwania - autorka posta nie chce pracy na 3 zmiany lub z dojazdami, a praca w sklepie na miejscu spełnia te warunki, więc na jakiś czas jest w stanie zrezygnować z większych aspiracji. Poza tym nigdy nie jest za późno na jakieś zmiany, jeżeli ktoś w danym momencie życia, odkryje dla siebie jakąś inną drogę. Dziś od razu trzeba startować w wyścigach, żeby komuś lub sobie coś udowodnić? Jeżeli ktoś ma predyspozycje, postanawia, że jednak będzie się rozwijał - super - sama rozważam taki scenariusz na przyszłość, ale każdy ma w danym momencie życia różne potrzeby, cele, pragnienia i zahamowania. To też należy uszanować, bo żeby się piąć trzeba mieć mnóstwo siły i determinacji, wiedzieć gdzie chce się być. Znam taką osobę, która zdecydowała się na karierę w innej dziedzinie i zmianę branży, poświęciła sporo energii i czasu na kształcenie, a kiedy zaczęła pracę w tym kierunku, okazało się, że przystawiła drabinę nie do tej ściany ;) 

niczego bym nie robiła po to by "komuś" coś udowodnić. Jak masz pracę w której się spełniasz, którą kochasz to jest to nieoceniona wartość. Ja akurat mam te szczęście i każdemu tego życzę. Natomiast godząc się z losem "pani na kasie" autorka nic w swoim życiu nie zmieni. Ja rozumiem że niektórzy taką pracę mogą lubić.. chociaż chyba nie znam nikogo takiego. Natomiast nie odkładałabym życia na później. Zawsze będzie "coś", dzieci z 10 czy więcej lat wymagają "pomagania w lekcjach" żeby się nie okazało, że autorka zaczeka aż dziecko podrośnie, a kiedy tak się stanie uzna, że za późno na zmianę albo że już się zasiedziała. Każdy robi jak uważa, ale jeśli można żyć lepiej to nie ma co się godzić na "cokolwiek". Ja pierwszej dobrej pracy szukałam rok i w tym czasie pracowałam w marketach, żaden wstyd. Natomiast każdego dnia byłam na pracuj, dzwoniłam do urzędu pracy etc. Wszystkim dookoła gadałam, że szukam pracy i w końcu się udało. I tak warto było powybrzydzac, bo teraz mam pracę marzeń, także tak, da się.

moze źle rozumiem ale przecież autorka nic nie pisała że zostanie tam na zawsze ? ona potrzebuje pracy na już, a warunki marketowe spełniaja kryteria dostosowane do obecnej sytuacji (dziecko) . Ty piszesz o tym jak pracowałaś w sklepie i szukalas wymarzonej pracy ? fajnie ale wtedy nie bylas matka ?jakbyś miała dziecko a obecny szef nie znałby ciebie i twoich możliwości , tego jak pracujesz to mogłabyś nie zostać zatrudniona i nici z wymarzonej pracy która się tak chwalisz ? 

no i co z tego że nie byłam matka ? To już będąc matka nie da się zmienić pracy ? Ja pracuję w miejscu gdzie nie dyskryminuje się matek to raz. A dwa że nie pracuje już w tej firmie w której zaczynałam przygodę z firmami IT. Na tamten czas firma była świetna, ale z czasem zdecydowałam się na zmianę. Są ludzie którzy widzą tylko ograniczenia, nie da się, bo to, nie da się bo tamto. Trzeba działac, a nie narzekać. Ja pisałam od pierwszego postu, żeby autorka traktowała to miejsce jako pracę na przeczekanie i szukała czego innego. Po prostu jestem osobą zaradna, dzięki niebiosom mąż też, więc nawet jakbym teraz chciała kolejnej zmiany to bym się nie wahała. Z głodu byśmy nie umarli nawet jakbym parę miesięcy nie pracowała. Tak się przyzwyczaiłam do komfortu świetnej pracy że jakby to mi się skończyło z jakiegoś powodu to bym z całych sił walczyła żeby do tego wrócić. 

des ? ale autorka wcześniej pracowała na kontroli jakości (btw to chyba żadna specjalistyczna praca) co wiąże się często z pracami na zmiany i widocznie w obecnej sytuacji wie że nie podoła aby robić to co wcześniej ? co innego jak sie jest specjalistą w jakiejś dziedzinie i poświęciło się wiele lat na kształcenie , ale taki kontroler czy pani na kasie , różnicy dużej nie ma wg mnie a warunki pracy lepsze w sklepie ?

Dla wielu fryzjer np. czy kucharz to żaden prestiż. A dla kogoś innego ta praca to pasja albo po prostu coś co lubią robić. Ja chcę tylko zmobilizować autorkę do starań o coś z czego będzie zadowolona. 

swoja drogą czy to taki prestiż być np kijowym architektem czy lekarzem ? Dla mnie prestiż to osiągnięcie sukcesu w swojej dziedzinie, bycie dobrym w tym co się robi. I wtedy to jaki wykonujesz zawód nie ma wielkiego znaczenia. A ciężko mi sobie wyobrazić by ktoś wkładał serce w robienie czegoś czego nie cierpi. 

Despacitoo napisał(a):

Użytkownik4610968 napisał(a):

Despacitoo napisał(a):

Naturalna! napisał(a):

Despacitoo napisał(a):

Naturalna! napisał(a):

nuta napisał(a):

Sorry, że to napiszę, ale jak można spędzić 13 lat na tej samej pozycji bez awansu, bez rozwoju czy budowania CV. Kontrola jakości to żaden prestiż. 

Mam za sobą pracę fizyczną czy w usługach i szanuję pracowników.

praca za barem, Decathlon (zgodne z moimi zainteresowaniami), pierwsza praca w Anglii na dzień dobry - sprzątnie biur, ale tylko 2 tygodnie, później fizyczna na magazynie, która w sumie bardzo dobrze wspominam, słynna obsługa klienta, czyli call-center. Niestety, po latach przypadkiem dowiedziałam się, że dla części mojej rodziny moja praca to był przypał, brak ambicji itd. ale nikt mnie gorzej nie traktował.

Tak uczciwe, nie mam umiejętności, predyspozycji, super wykształcenia, ale gdziekolwiek trafiłam planowałam aby coś więcej osiągnąc, zrobić szkolenia, coś wpisać do CV, aby w razie czego nie zostać bez pracy czy nie zaczynać od zera.

Automatyzacja, tania siła robocza, konkurencja na rynku pracy, cięcia kosztów i można zostać bez pracy i nie mieć wiele do gadania jezeli w CV pusto.

Jezeli idziesz do sklepu na dział wędlin, to nie znaczy, że masz stać za lada kolejne 10lat. Moze są jakieś możliwości na aby z czasem przejść na inne stanowisko, zastępca kierownika, kierownik. 

W międzyczasie możesz szukać innej pracy. Dzisiaj jest dużo ofert pracy zdalnej. 

Ha, mi właśnie wybiło w czerwcu 13 lat w fabryce na stanowisku, gdzie wykonuję kontrolę jakości + pakowanie (i zamiatanie) ?

Pracuję tu tak długo, pomimo różnych perturbacji i zawirowań, załamań, problemów, ale i chwil całkiem fajnych.

Miałam i mam swoje powody, dlaczego nie kombinowałam z pięciem się po drabinie SUKCESU.

Nie każdy ma na to parcie i ja należę do tego grona.

I tak jak napisała Krummel - po pracy można poświęcać czas na swoje hobby, na odpoczynek, a nie na to, żeby stawiać przed sobą drabinę i kombinować jak wysoko zajść. Jeżeli komuś taka wspinaczka jest potrzebna, życzę powodzenia, ale ludzie są różni, mają różne potrzeby, różne osobowości, różne wewnętrzne blokady, żeby się przełamać albo po prostu tego najzwyczajniej w świecie nie potrzebują!

Naprawdę tak ciężko to zrozumieć?

tylko jaka satysfakcję daje robota gdzie chcesz tylko odbebnic od 8 do 16 ? Można naprawdę czerpać z życia zawodowego ogrom energii, chęci do działania. Wg mnie to poprawia jakość życia, tak po prostu. O wiekszym hajsie, który idzie za awansami nie wspomnę.

To wszystko zależy. Czasami trzeba przymknąć oko na poczucie satysfakcji w pracy, jeżeli inne warunki spełniają nasze oczekiwania - autorka posta nie chce pracy na 3 zmiany lub z dojazdami, a praca w sklepie na miejscu spełnia te warunki, więc na jakiś czas jest w stanie zrezygnować z większych aspiracji. Poza tym nigdy nie jest za późno na jakieś zmiany, jeżeli ktoś w danym momencie życia, odkryje dla siebie jakąś inną drogę. Dziś od razu trzeba startować w wyścigach, żeby komuś lub sobie coś udowodnić? Jeżeli ktoś ma predyspozycje, postanawia, że jednak będzie się rozwijał - super - sama rozważam taki scenariusz na przyszłość, ale każdy ma w danym momencie życia różne potrzeby, cele, pragnienia i zahamowania. To też należy uszanować, bo żeby się piąć trzeba mieć mnóstwo siły i determinacji, wiedzieć gdzie chce się być. Znam taką osobę, która zdecydowała się na karierę w innej dziedzinie i zmianę branży, poświęciła sporo energii i czasu na kształcenie, a kiedy zaczęła pracę w tym kierunku, okazało się, że przystawiła drabinę nie do tej ściany ;) 

niczego bym nie robiła po to by "komuś" coś udowodnić. Jak masz pracę w której się spełniasz, którą kochasz to jest to nieoceniona wartość. Ja akurat mam te szczęście i każdemu tego życzę. Natomiast godząc się z losem "pani na kasie" autorka nic w swoim życiu nie zmieni. Ja rozumiem że niektórzy taką pracę mogą lubić.. chociaż chyba nie znam nikogo takiego. Natomiast nie odkładałabym życia na później. Zawsze będzie "coś", dzieci z 10 czy więcej lat wymagają "pomagania w lekcjach" żeby się nie okazało, że autorka zaczeka aż dziecko podrośnie, a kiedy tak się stanie uzna, że za późno na zmianę albo że już się zasiedziała. Każdy robi jak uważa, ale jeśli można żyć lepiej to nie ma co się godzić na "cokolwiek". Ja pierwszej dobrej pracy szukałam rok i w tym czasie pracowałam w marketach, żaden wstyd. Natomiast każdego dnia byłam na pracuj, dzwoniłam do urzędu pracy etc. Wszystkim dookoła gadałam, że szukam pracy i w końcu się udało. I tak warto było powybrzydzac, bo teraz mam pracę marzeń, także tak, da się.

moze źle rozumiem ale przecież autorka nic nie pisała że zostanie tam na zawsze ? ona potrzebuje pracy na już, a warunki marketowe spełniaja kryteria dostosowane do obecnej sytuacji (dziecko) . Ty piszesz o tym jak pracowałaś w sklepie i szukalas wymarzonej pracy ? fajnie ale wtedy nie bylas matka ?jakbyś miała dziecko a obecny szef nie znałby ciebie i twoich możliwości , tego jak pracujesz to mogłabyś nie zostać zatrudniona i nici z wymarzonej pracy która się tak chwalisz ? 

no i co z tego że nie byłam matka ? To już będąc matka nie da się zmienić pracy ? Ja pracuję w miejscu gdzie nie dyskryminuje się matek to raz. A dwa że nie pracuje już w tej firmie w której zaczynałam przygodę z firmami IT. Na tamten czas firma była świetna, ale z czasem zdecydowałam się na zmianę. Są ludzie którzy widzą tylko ograniczenia, nie da się, bo to, nie da się bo tamto. Trzeba działac, a nie narzekać. Ja pisałam od pierwszego postu, żeby autorka traktowała to miejsce jako pracę na przeczekanie i szukała czego innego. Po prostu jestem osobą zaradna, dzięki niebiosom mąż też, więc nawet jakbym teraz chciała kolejnej zmiany to bym się nie wahała. Z głodu byśmy nie umarli nawet jakbym parę miesięcy nie pracowała. Tak się przyzwyczaiłam do komfortu świetnej pracy że jakby to mi się skończyło z jakiegoś powodu to bym z całych sił walczyła żeby do tego wrócić. 

autorce nie pasuje godzinowo dlatego zmienia.widocznie zarobki nie pozwalają na nianie.

Pasek wagi

Despacitoo napisał(a):

Naturalna! napisał(a):

Despacitoo napisał(a):

Naturalna! napisał(a):

nuta napisał(a):

Sorry, że to napiszę, ale jak można spędzić 13 lat na tej samej pozycji bez awansu, bez rozwoju czy budowania CV. Kontrola jakości to żaden prestiż. 

Mam za sobą pracę fizyczną czy w usługach i szanuję pracowników.

praca za barem, Decathlon (zgodne z moimi zainteresowaniami), pierwsza praca w Anglii na dzień dobry - sprzątnie biur, ale tylko 2 tygodnie, później fizyczna na magazynie, która w sumie bardzo dobrze wspominam, słynna obsługa klienta, czyli call-center. Niestety, po latach przypadkiem dowiedziałam się, że dla części mojej rodziny moja praca to był przypał, brak ambicji itd. ale nikt mnie gorzej nie traktował.

Tak uczciwe, nie mam umiejętności, predyspozycji, super wykształcenia, ale gdziekolwiek trafiłam planowałam aby coś więcej osiągnąc, zrobić szkolenia, coś wpisać do CV, aby w razie czego nie zostać bez pracy czy nie zaczynać od zera.

Automatyzacja, tania siła robocza, konkurencja na rynku pracy, cięcia kosztów i można zostać bez pracy i nie mieć wiele do gadania jezeli w CV pusto.

Jezeli idziesz do sklepu na dział wędlin, to nie znaczy, że masz stać za lada kolejne 10lat. Moze są jakieś możliwości na aby z czasem przejść na inne stanowisko, zastępca kierownika, kierownik. 

W międzyczasie możesz szukać innej pracy. Dzisiaj jest dużo ofert pracy zdalnej. 

Ha, mi właśnie wybiło w czerwcu 13 lat w fabryce na stanowisku, gdzie wykonuję kontrolę jakości + pakowanie (i zamiatanie) ?

Pracuję tu tak długo, pomimo różnych perturbacji i zawirowań, załamań, problemów, ale i chwil całkiem fajnych.

Miałam i mam swoje powody, dlaczego nie kombinowałam z pięciem się po drabinie SUKCESU.

Nie każdy ma na to parcie i ja należę do tego grona.

I tak jak napisała Krummel - po pracy można poświęcać czas na swoje hobby, na odpoczynek, a nie na to, żeby stawiać przed sobą drabinę i kombinować jak wysoko zajść. Jeżeli komuś taka wspinaczka jest potrzebna, życzę powodzenia, ale ludzie są różni, mają różne potrzeby, różne osobowości, różne wewnętrzne blokady, żeby się przełamać albo po prostu tego najzwyczajniej w świecie nie potrzebują!

Naprawdę tak ciężko to zrozumieć?

tylko jaka satysfakcję daje robota gdzie chcesz tylko odbebnic od 8 do 16 ? Można naprawdę czerpać z życia zawodowego ogrom energii, chęci do działania. Wg mnie to poprawia jakość życia, tak po prostu. O wiekszym hajsie, który idzie za awansami nie wspomnę.

To wszystko zależy. Czasami trzeba przymknąć oko na poczucie satysfakcji w pracy, jeżeli inne warunki spełniają nasze oczekiwania - autorka posta nie chce pracy na 3 zmiany lub z dojazdami, a praca w sklepie na miejscu spełnia te warunki, więc na jakiś czas jest w stanie zrezygnować z większych aspiracji. Poza tym nigdy nie jest za późno na jakieś zmiany, jeżeli ktoś w danym momencie życia, odkryje dla siebie jakąś inną drogę. Dziś od razu trzeba startować w wyścigach, żeby komuś lub sobie coś udowodnić? Jeżeli ktoś ma predyspozycje, postanawia, że jednak będzie się rozwijał - super - sama rozważam taki scenariusz na przyszłość, ale każdy ma w danym momencie życia różne potrzeby, cele, pragnienia i zahamowania. To też należy uszanować, bo żeby się piąć trzeba mieć mnóstwo siły i determinacji, wiedzieć gdzie chce się być. Znam taką osobę, która zdecydowała się na karierę w innej dziedzinie i zmianę branży, poświęciła sporo energii i czasu na kształcenie, a kiedy zaczęła pracę w tym kierunku, okazało się, że przystawiła drabinę nie do tej ściany ;) 

niczego bym nie robiła po to by "komuś" coś udowodnić. Jak masz pracę w której się spełniasz, którą kochasz to jest to nieoceniona wartość. Ja akurat mam te szczęście i każdemu tego życzę. Natomiast godząc się z losem "pani na kasie" autorka nic w swoim życiu nie zmieni. Ja rozumiem że niektórzy taką pracę mogą lubić.. chociaż chyba nie znam nikogo takiego. Natomiast nie odkładałabym życia na później. Zawsze będzie "coś", dzieci z 10 czy więcej lat wymagają "pomagania w lekcjach" żeby się nie okazało, że autorka zaczeka aż dziecko podrośnie, a kiedy tak się stanie uzna, że za późno na zmianę albo że już się zasiedziała. Każdy robi jak uważa, ale jeśli można żyć lepiej to nie ma co się godzić na "cokolwiek". Ja pierwszej dobrej pracy szukałam rok i w tym czasie pracowałam w marketach, żaden wstyd. Natomiast każdego dnia byłam na pracuj, dzwoniłam do urzędu pracy etc. Wszystkim dookoła gadałam, że szukam pracy i w końcu się udało. I tak warto było powybrzydzac, bo teraz mam pracę marzeń, także tak, da się.

Zdaje się, że autorka postu miała pracę na kontroli jakości, którą uważała za lepszą, nie tylko pod względem prestiżu, ale i poczucia własnej wartości. Pytanie brzmiało, jak poradzić sobie z myślami, że godząc się na pracę w sklepie, pewien stopień degradacji, uniknąć zażenowania i poczucia, że jest w jakiś sposób gorsza.

Co otrzymała od Vitalijek? Głosy, że jej wcześniejsza praca nie była taka prestiżowa i robienie wyrzutów, że nie dążyła do kariery. Akurat teraz, kiedy i tak ma zaniżone samopoczucie, takie szpile są jej dodatkowo potrzebne, tak?

Czy naprawdę takie głosy zmotywują ją do tego, żeby zamiast ciepłej posadki w sklepie, zaczęła myśleć o struganiu drabiny do sukcesu, podwyższaniu kwalifikacji lub totalnej zmiany branży?

Czy to były bolączki autorki postu? Czy raczej potrzebowała słów otuchy i wsparcia, że poświęcając na moment swoje ambicje dla dobra rodziny, może czuć się OK, pracując za ladą.

Fajnie jest kogoś motywować, kto o tę motywację prosi, ale chyba nie takie były rozterki autorki tematu 😉🙃

Zgadzam się z tym, co piszesz i uważam, że jeśli będzie miała na to siłę, czas i ochotę, może się rozwijać. Owszem. Jestem za, ale nie wiemy nic o tym, w jakiej sytuacji życiowej jest obecnie i co jest dla niej na ten moment ważniejsze. Zdaje się, że wybrała rodzinę, zamiast lepszej pracy, więc wypadałoby ten wybór też uszanować, a nie dodatkowo wprowadzać autorkę postu w zażenowanie, że będzie kroiła mięso zamiast pędzić za sukcesem. Zrobi to, kiedy będzie uważała, że ma energię, czas i okazję. 

Tobie autorko wątku, życzę miłej pracy i zmiany nastawienia. Nie jesteś ani gorsza, sni głupsza pracując w supermarkecie. Jeżeli znajdziesz lepszą pracę w komfortowych godzinach, będzie super, ale jeżeli będziesz musiała przez pewien czas "przemęczyć się" w sklepie, rób swoje. Glowa do góry i żadnych słów krytycznych w swoim kierunku. Ludzie wokoło być może dadzą Ci nieźle popalić, więc powinnaś budować wewnętrzną siłę, a nie dodatkowo katować się wyrzutami.

© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.