- Pomoc
- Regulamin
- Polityka prywatności
- O nas
- Kontakt
- Newsletter
- Program Partnerski
- Reklama
- Poleć nasze usługi
-
© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.
3 czerwca 2022, 12:34
Zabieram się za ten wpis już chyba od miesiąca...ale za każdym razem rezygnuje bo przecież ciąża była moja świadoma decyzja...obecnie jestem w 13 tc, od niedzieli już 14. Od 7 tygodnia męczą mnie mdłości, co jakiś czas wymioty, wilczy głód a jednocześnie brak apetytu, osłabienie i ten okropny ślinotok który prowokuje wymioty. Od tygodnia jeszcze doszło jakieś uczucie guli w żołądku ..mam dość :( nie potrafię cieszyć się z tej ciąży .... Ciągle tylko płacze...a powinnam przecież wziac wszystko na klatę bo przecież dwie pierwsze ciążę poroniłam, później urodziłam martwe dziecko, dopiero z czwartej ciąży mam syna. Każda ciąża była ciężka ale tylko ta tak strasznie mnie rozjechała psychicznie...w domu syn 17 miesięcy a ja nie mam siły się nim zajmować...i jakoś nie wierzę że wszystko cudownie przejdzie w drugim trymestrze. Ta ciąża to koszmar, ta lejąca slina zaraz mnie dobije. Żyć się odechciewa. Bliscy pomagają ale na moje dolegliwości przecież nikt mi nie pomoże :( leżę teraz i wyje a slina leje się na poduszkę :( nie wiem po co to pisze, chyba dzisiaj przyszedł dzień że musiałam chociaż w internecie się wyżalić .....
4 czerwca 2022, 13:21
Jest spora szansa, że powoli te objawy zaczną ustępować, mi w II trymetrze wszystko przeszło jak ręką odjął. A w pierwszym też miałam doła, zero energii, nudności, poczucie beznadziei i bezużytyczności. A też jestem po poronieniu. Do tego masz małe dziecko w domu, które też jest badzo absorbujące.
Też na początku głupio mi było mi mówić o tym jak mi źle, bo wszędzie tylko uśmiechnięte, wielozadaniowe mamusie z brzuszkami. A rzeczywistość jest inna. Jeśli w najbliższym czasie Ci nie przejdzie, to serio rozważ psychologa, na pewno nie zaszkodzi spróbować.
najgorsze jest to, że widząc dziecko na USG ja nic nie czuję...no nic! Zero! Kompletnie mnie nie rusza...jedynie tylko mam myśli że jak już ma być to niech będzie zdrowe...ale gdzie ta matczyna miłość? Wszystkie znajome płakały ze szczęścia jak zobaczyły serce. A ja? Codziennie zastanawiam się co ja zrobiłam...mogłam mieć jedno dziecko i też byłoby ok. Chyba pierwszy raz napisałam co tak naprawdę myślę.
Mam już namiary do psychologa.. jak mam się poczuć chociaż trochę lepiej to pójdę bo wszystkie tutaj doradzacie właśnie taką wizytę. Więc ten wpis chyba poukładał mi trochę w głowie co mam robić
To wzruszanie się na każdym usg i podniecanie się, że LEKARZ DAŁ MI DZIŚ POSŁUCHAĆ SERDUSZKO też jest dla mnie mega infantylne i przesadzone. Naprawdę nie jesteś jakimś wyjątkiem. Wiele kobiet dopiero po porodzie zaczyna odczuwać instynkt i miłość do dziecka. Ciężko pokochać coś, czego się w ogóle nie zna. Dla mnie na usg najważniejsza jest informacja, czy wszystko jest w porządku, nie towarzyszą mi żadne emocje. I też mi z tym było na początku źle, ale dziewczyny na forum napisały, że to normalne. Ja w ogóle nie lubię dzieci i też mi przeszło przez myśl, że co jeśli nie pokocham swojego, ale wszyscy mówią, że po porodzie to się zmienia. Także daj sobie czas, nie obwiniaj się, dbaj o siebie, wygadaj się u psychologa. Masz wsparcie rodziny, miej w dupie, że ktoś Cię oceni tak a nie inaczej.
4 czerwca 2022, 17:36
Jest spora szansa, że powoli te objawy zaczną ustępować, mi w II trymetrze wszystko przeszło jak ręką odjął. A w pierwszym też miałam doła, zero energii, nudności, poczucie beznadziei i bezużytyczności. A też jestem po poronieniu. Do tego masz małe dziecko w domu, które też jest badzo absorbujące.
Też na początku głupio mi było mi mówić o tym jak mi źle, bo wszędzie tylko uśmiechnięte, wielozadaniowe mamusie z brzuszkami. A rzeczywistość jest inna. Jeśli w najbliższym czasie Ci nie przejdzie, to serio rozważ psychologa, na pewno nie zaszkodzi spróbować.
najgorsze jest to, że widząc dziecko na USG ja nic nie czuję...no nic! Zero! Kompletnie mnie nie rusza...jedynie tylko mam myśli że jak już ma być to niech będzie zdrowe...ale gdzie ta matczyna miłość? Wszystkie znajome płakały ze szczęścia jak zobaczyły serce. A ja? Codziennie zastanawiam się co ja zrobiłam...mogłam mieć jedno dziecko i też byłoby ok. Chyba pierwszy raz napisałam co tak naprawdę myślę.
Mam już namiary do psychologa.. jak mam się poczuć chociaż trochę lepiej to pójdę bo wszystkie tutaj doradzacie właśnie taką wizytę. Więc ten wpis chyba poukładał mi trochę w głowie co mam robić
Nie obwinia się. Dużo kobiet tak ma, tylko publicznie się boją okazać te uczucia. Na grupie żałujęrodzicielstwa na Facebooku jest masa różnych historii, i wbrew pozorom nie tylko kobiet które żałują ale też takich które jedynie czują się źle i jest im ciężko. Są ludzie którym ciąża układa się super i czują się super, ale są też inne historie, i to jest też naturalne.
Nie każdy kocha dziecko od poczęcia. Moja koleżanka kiedy urodziła pierwsze dziecko też była zdziwiona, że dają je jej a ona tego nie czuje. To może przyjść z czasem. I to nie sprawia, że jesteś mniej wartościową matką. Nie musisz płakać przy słuchaniu bicia serca, nie ma takiej zasady.
4 czerwca 2022, 19:26
Jest spora szansa, że powoli te objawy zaczną ustępować, mi w II trymetrze wszystko przeszło jak ręką odjął. A w pierwszym też miałam doła, zero energii, nudności, poczucie beznadziei i bezużytyczności. A też jestem po poronieniu. Do tego masz małe dziecko w domu, które też jest badzo absorbujące.
Też na początku głupio mi było mi mówić o tym jak mi źle, bo wszędzie tylko uśmiechnięte, wielozadaniowe mamusie z brzuszkami. A rzeczywistość jest inna. Jeśli w najbliższym czasie Ci nie przejdzie, to serio rozważ psychologa, na pewno nie zaszkodzi spróbować.
najgorsze jest to, że widząc dziecko na USG ja nic nie czuję...no nic! Zero! Kompletnie mnie nie rusza...jedynie tylko mam myśli że jak już ma być to niech będzie zdrowe...ale gdzie ta matczyna miłość? Wszystkie znajome płakały ze szczęścia jak zobaczyły serce. A ja? Codziennie zastanawiam się co ja zrobiłam...mogłam mieć jedno dziecko i też byłoby ok. Chyba pierwszy raz napisałam co tak naprawdę myślę.
Mam już namiary do psychologa.. jak mam się poczuć chociaż trochę lepiej to pójdę bo wszystkie tutaj doradzacie właśnie taką wizytę. Więc ten wpis chyba poukładał mi trochę w głowie co mam robić
Nie przejmuj się, ja też nic nie czułam na usg, mój mąż na widok stópek prawie się popłakał a ja widziałam tylko zniekształcony obraz jakiegoś brzydala :D No co poradzę, że urządzenie było kiepskie :P Miałam podobne odczucia jak Ty, wszystkie babki w ciąży wyglądały na szczęśliwe, a ja ciągle zapłakana, niezadowolona z wyrzutami sumienia, że nie zachowuję się jak należy, bo pierwsze kopniaki odczuwam nieprzyjemnie i w ogóle mnie to nie wzrusza. Modą nazywałam demonem chcącym mnie pożreć a nie słodką fasolką ;) Jak urodziłam (przez cc), to byłam szczęśliwa, że mam już to z glowy a na córkę patrzyłam jak na kosmitę :D A też chciałam dziecka i zdecydowałam się świadomie. Co poradzić, ciąża to czas, kiedy emocje i hormony szaleją, czasem to idzie w mniej słodkopierdzącym kierunku i tyle. Nie rób sobie wyrzutów. Dużo przeżyłaś, żeby doprowadzić do tej ciąży, więc odpuść sobie, bądź dla siebie wyrozumiała, bo odwalasz wspaniałą robotę i naprawdę nie musisz się uśmiechać non stop. Wszystko się ułoży.