- Pomoc
- Regulamin
- Polityka prywatności
- O nas
- Kontakt
- Newsletter
- Program Partnerski
- Reklama
- Poleć nasze usługi
-
© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.
26 marca 2022, 17:29
Jak podchodzicie do osób niepełnospawnych zwłaszcza pracujących? Czy to menele, patologia czy nomalne, w pelni watościowe osoby?
27 marca 2022, 14:47
Moja mama jest osobą niepełnosprawną, brat również. Menele, patologia? Co to ma wspólnego z niepełnosprawnością?
Brat urodził się z wadą kręgosłupa, ma lejkowata klatkę piersiową, pokaźną skolioze, ma wszczepione implanty, które trzymają kręgosłup. Oprócz tego ma wadę serca i często choruje na płuca. Ale jest zupełnie normalnym człowiekiem, zdrowym na umyśle, sympatycznym. Straszne, jeśli ktoś uważa, że taki człowiek to menel :(
Niestety różnie to bywa postrzegane. Mój mąż ma stwierdzoną chorobę psychiczna stan lekki, pracuje, a niektórzy sie za plecami śmieją i niektórzy uważają, że popeniłam blad wychodząc za niego. Co o mnie mówią nie wiem, ale też mam stwiedzoną niepelnospawność.
Ludzie się śmieją, bo zapewne Twój mąż czasami gada od rzeczy i zachowuje się nieracjonalnie, jednakże nie postrzegają go jako menela, patologię, tylko po prostu jako osobę upośledzoną umysłowo. No niestety, tacy ludzie zawsze byli i będą pożywką i rozrywką dla również niezbyt rozgarniętej, mało empatycznej gawiedzi.
Co do Waszego małżeństwa... zapewne mało jest osób, które chciałoby się związać z osobą opóźnioną umysłowo. Mimo wszystko dość często się zdarza związek z osobą chorą, bo są choroby ukryte, niezdiagnozowane, które osoba chora starannie maskuje np toksyczność, narcyzm, a które niszczą partnera dużo bardziej niż lekkie nieogarnięcie życia, jak jest w przypadku Twojego męża.
Ja świadomie nie związałabym się z osobą u której stwierdzono chorobę psychiczną, ale nieświadomie byłam w kilkanaście lat w związku z narcyzem i przykre skutki tego związku nadal odczuwam, ale pracuję nad nimi, mimo że od rozstania minęło ponad 10 lat.
Moj mąż nie zachowuje się nieracjonalnie przynajmniej pzy mnie ii nie jest opóźniony umysłowo.. Zachowuje się normalnie. Jest tylko badzo zamkniety w sobie
27 marca 2022, 14:51
Jak podchodzicie do osób niepełnospawnych zwłaszcza pracujących? Czy to menele, patologia czy nomalne, w pelni watościowe osoby?
Jak pracuje to fajnie. Niepełnosprawność intelektualna czy ruchowa? Wiadomo, nie każdego do każdej pracy przyjmą. Jeśli potrafi mnie obsłużyć to super. Ale żeby menele? To zupełnie inne pojęcie. Dużo niestety dzieci z niepełnosprawnościami rodzi się w patologicznych rodzinach i stąd są zaniedbane i często to się za nimi ciągnie. Być może dlatego tak ich postrzegasz.
nie postrzegam w ten sposób, ale sie zeknęłam ze stygmatyzacją osób niepelnosprawnych. Niektórzy traktuję je jak oszustow wyłudzających renty itp pasożytów...
Bo część osób niepełnosprawnych wykorzystuje fakt, że są niepełnosprawni do usprawiedliwiania swojego lenistwa i braku ambicji. Żyją za zasiłki, a spokojnie mogliby iść do pracy. Przykład? Osoba bez nogi chciałaby zostać policjantem, z oczywistych względów nie może, więc żyje z zasiłków i ciągle narzeka na brak pieniędzy i możliwości dostatniego życia, organizuje zbiórki na remont domu, na węgiel itp. - a przecież spokojnie mogłaby pójść do innej pracy w której brak nogi nie będzie przeszkodą. Cierpią na tym osoby, które starają się żyć normalnie pomimo swoich ograniczeń. Albo nie pracujące matki dzieci z niepełnosprawnością, które oczekują pieniędzy za to, że "nie mogą" iść do pracy. Są matki które mają dzieci wymagające opieki 24 h na dobę, dzwigania, podmywania, rehabilitacji itp. One nie mogą pracować, bo kiedy? Nawet jeśli oddają dziecko do jakiegoś ośrodka na kilka godzin to ten czas mają "dla siebie" - trochę odpoczynku, wiadomo masę rzeczy jest wtedy też do załatwienia związanych np. z domem. Nikt nie jest w stanie pracować 24 h na dobę. I pojawia się mamusia, która ma dziecko z jakąś małą niepełnosprawnością, dziecko ma w ..., rano zawozi dziecko do szkoły/ośrodka tam z tym dzieckiem pracują, po południu przewiezie to dziecko na jakieś warsztaty, odbierze wieczorem i w domu nic z dzieckiem nie robi, a po zasiłek pierwsza. I niestety ale ludzie przez pryzmat tej jednej "mamusi" są negatywnie nastawieni do innych. Jedna osoba niepełnosprawna stara się żyć normalnie, "bierze" taką pomoc jakiej wymaga i nikt nie patrzy na to krzywo. Inny wykorzystuje swoją niepełnosprawność i wymaga ulgowego traktowania, nawet wtedy gdy to nie ma nic wspólnego z niepełnosprawnością.
Mam podobne zdanie.
Araksol, jesteś osobą niepełnosprawną. Ale zobacz - piszesz codziennie pamiętnik, masz różne zainteresowania, pracujesz w ogródku, wiele potrafisz. Przecież taka osoba może spokojnie pracować w wielu miejscach pracy, nawet zdalnie, a nie ciągnąć rentę. I właśnie dlatego część osób z lekką niepełnosprawnością często nie jest szanowana i postrzegana jest jako patologia i leniuchy.
No nie badzo jestm w stanie wszędzie pacować> Ja tylko w domu, umyslowo i bez stresu, pośpiechu. No i krótko bo 8 godzin nie dam rady... To warunki szczególne...
27 marca 2022, 15:03
Nie rozumiem pytania.
Menelem to jest Sebastian, a nie Twój mąż.
27 marca 2022, 15:59
Nie napisałam, że wszędzie, tylko że w wielu miejscach. Znam osobę głuchą, która pracuje na pełen etat. Osoby z zespołem Downa pracujące w restauracjach. Osoby z cięzkimi zaburzeniami lękowymi pracującymi z domu. I znam kobietę, której przypadkiem wykryli jakąś maleńką, łagodną zmianę w mózgu 20 lat temu - od tamtej pory stwierdzila, że nie będzie pracować i jakieś cymbały z zusu za łapówkę dali jej rentę. Do tej pory nie przepracowała ani godziny. Dla mnie takie osoby to zwykle pasożyty.
27 marca 2022, 16:07
Nie napisałam, że wszędzie, tylko że w wielu miejscach. Znam osobę głuchą, która pracuje na pełen etat. Osoby z zespołem Downa pracujące w restauracjach. Osoby z cięzkimi zaburzeniami lękowymi pracującymi z domu. I znam kobietę, której przypadkiem wykryli jakąś maleńką, łagodną zmianę w mózgu 20 lat temu - od tamtej pory stwierdzila, że nie będzie pracować i jakieś cymbały z zusu za łapówkę dali jej rentę. Do tej pory nie przepracowała ani godziny. Dla mnie takie osoby to zwykle pasożyty.
a te cymbaly z ZUSu to chyba tez pasozyty, skoro za lapowki wszystko jest mozliwe. Znam akurat przypadki odwrotne, gdzie slepy by wiedzial ze czlowiek jest wrakiem a renta nie zostala przyznana, trzeba bylo sie odwolywac i inna komisja, inni lekarze widzieli potrzebe przyznania renty.
27 marca 2022, 16:13
Nie napisałam, że wszędzie, tylko że w wielu miejscach. Znam osobę głuchą, która pracuje na pełen etat. Osoby z zespołem Downa pracujące w restauracjach. Osoby z cięzkimi zaburzeniami lękowymi pracującymi z domu. I znam kobietę, której przypadkiem wykryli jakąś maleńką, łagodną zmianę w mózgu 20 lat temu - od tamtej pory stwierdzila, że nie będzie pracować i jakieś cymbały z zusu za łapówkę dali jej rentę. Do tej pory nie przepracowała ani godziny. Dla mnie takie osoby to zwykle pasożyty.
Tu się zgadzam. Mój brat głuchy tez pracuje normalnie na cały etat i nie ma problemu. Za to wujek, co miał cukrzycę, 30 lat temu dostał rentę (nie wiem czy wtedy dawali na to, czy jakim cudem dostał - miał też chyba jakiś mały uraz z wojska na kręgosłupie, więc moze to było na to, ale ogólnie to mu się wyleczyło z milion lat temu i mógłby normalnie pracować) i od tamtej pory nie przepracował ani pół dnia. Jak ktoś jest pracowity, to mu niepełnosprawność nie przeszkadza. Jak ktoś jest leń i leser, to sobie zawsze wymówkę znajdzie.
Warto moim zdaniem jeszcze poruszyć temat przyjmowania do pracy niepełnosprawnych osób. W mojej miejscowości był kiedyś zakład pracy chronionej i brat tam pracował. Potem to upadło. W papierach ma normalnie zdolność do pracy z jakimiś tam wyjątkami, typu że nie na pile bo nie słyszy to mógłby nie zauważyć że piła chodzi itp, z tym że w normalnych firmach ciężko mu tą pracę było zdobyć. Firma, która przyjmuje niepełnosprawnych ma milion kontroli z wszelakich PIPów, ZUSów, BHPów itp. i po prostu nie każdy chce sobie brać strupa na głowę. Nawet mimo tego, że swego czasu (nie wiem czy nadal tak jest bo od lat brat ma stałą pracę, więc nie szukałam informacji na ten temat) były dofinansowania jak się w zakładzie pracy otworzy stanowisko dla osoby niepełnosprawnej. Nie wiem czy nadal to jest, ale wiem, że jak szukaliśmy mu pracy, to wielu pracodawców mówiło, że chętnie by skorzystało z tych dofinansowań, ale zaraz sie zaczną kontrole itp i wolą jednak nie. Więc nie zawsze to że niepełnosprawny nie pracuje, wynika z tego że nie chce. Często po prostu nie może dostać nigdzie pracy.
Edytowany przez Karolka_83 27 marca 2022, 16:15
27 marca 2022, 16:23
Nie napisałam, że wszędzie, tylko że w wielu miejscach. Znam osobę głuchą, która pracuje na pełen etat. Osoby z zespołem Downa pracujące w restauracjach. Osoby z cięzkimi zaburzeniami lękowymi pracującymi z domu. I znam kobietę, której przypadkiem wykryli jakąś maleńką, łagodną zmianę w mózgu 20 lat temu - od tamtej pory stwierdzila, że nie będzie pracować i jakieś cymbały z zusu za łapówkę dali jej rentę. Do tej pory nie przepracowała ani godziny. Dla mnie takie osoby to zwykle pasożyty.
Tu się zgadzam. Mój brat głuchy tez pracuje normalnie na cały etat i nie ma problemu. Za to wujek, co miał cukrzycę, 30 lat temu dostał rentę (nie wiem czy wtedy dawali na to, czy jakim cudem dostał - miał też chyba jakiś mały uraz z wojska na kręgosłupie, więc moze to było na to, ale ogólnie to mu się wyleczyło z milion lat temu i mógłby normalnie pracować) i od tamtej pory nie przepracował ani pół dnia. Jak ktoś jest pracowity, to mu niepełnosprawność nie przeszkadza. Jak ktoś jest leń i leser, to sobie zawsze wymówkę znajdzie.
Warto moim zdaniem jeszcze poruszyć temat przyjmowania do pracy niepełnosprawnych osób. W mojej miejscowości był kiedyś zakład pracy chronionej i brat tam pracował. Potem to upadło. W papierach ma normalnie zdolność do pracy z jakimiś tam wyjątkami, typu że nie na pile bo nie słyszy to mógłby nie zauważyć że piła chodzi itp, z tym że w normalnych firmach ciężko mu tą pracę było zdobyć. Firma, która przyjmuje niepełnosprawnych ma milion kontroli z wszelakich PIPów, ZUSów, BHPów itp. i po prostu nie każdy chce sobie brać strupa na głowę. Nawet mimo tego, że swego czasu (nie wiem czy nadal tak jest bo od lat brat ma stałą pracę, więc nie szukałam informacji na ten temat) były dofinansowania jak się w zakładzie pracy otworzy stanowisko dla osoby niepełnosprawnej. Nie wiem czy nadal to jest, ale wiem, że jak szukaliśmy mu pracy, to wielu pracodawców mówiło, że chętnie by skorzystało z tych dofinansowań, ale zaraz sie zaczną kontrole itp i wolą jednak nie. Więc nie zawsze to że niepełnosprawny nie pracuje, wynika z tego że nie chce. Często po prostu nie może dostać nigdzie pracy.
Ale jak to jest, bo nawet w przypadku chorób nieuleczalnych co jakiś czas jest sprawdzane, czy dana osoba może przypadkiem cudem nie ozdrowiała i trzeba robić szereg badań by „udowodnić”, ze cud nie nastąpił. Jak wiec osoby „ozdrowiałe” otrzymują oświadczenia o chorobie, skoro musza to poprzeć oświadczeniami od lekarzy?
Edytowany przez Prosiatko.3 27 marca 2022, 16:24
27 marca 2022, 16:41
Jak podchodzicie do osób niepełnospawnych zwłaszcza pracujących? Czy to menele, patologia czy nomalne, w pelni watościowe osoby?
normalnie. To tacy sami ludzie jak wszyscy, jedynie mają swoje niedoskonałości z którymi trudniej im żyć. I nigdy w życiu nie nazywałabym ich menelami... w ogóle nie wiem czemu tak porównujesz..., zupełnie nietrafione.
27 marca 2022, 16:50
Araksol, to chyba masz niepełnosprawność ruchową, co?
Menel to słowo, które przychodzi na myśl jak widzimy kogoś brudnego, śmierdzącego, np z flaszką w ręce. Pewnie większość z nich ma niepełnosprawność ruchową, a nawet intelektualną, ale bez papierów, bo nigdy nikt tym dzieckiem dawniej się nie zajął. Ale, żeby kogoś zadbanego na pierwszy rzut oka, kto ma jakieś tiki, wyglądem różni się od nas, krzywo chodzi nazywać menelem? No to jest słabe. Kiedyś nie było tak powszechnej pomocy (choc dziś też za wiele jej nie ma), informacji, dostępu do lekarzy, ośrodków samopomocy itp.
Ja mam niepelnospawność psychiczną i fizyczną-kręgosłup. Niby nie ma diagnozy ale byly podejrzenia bordeline.
Znam kilka osób, które też mają niepełnosprawność ruchową związaną z kręgosłupem. Ale to tylko tyle, że jest krzywy, postawa krzywa i to tyle. Niepełnosprawność ruchowa, niepełnosprawności ruchowej nie jest równa. Kręgosłup, a porażenie czy jazda na wózku to duża różnica.... Tak normalnie dzieciom nie wystawia się orzeczenia o niepełnosprawności, bo ma krzywy kręgosłup. Więc rodziny, które stać leczą dziecko, operacja za operacją... Bardziej to "dodatek" do intelektualnej. Nigdy nie słyszałam o niepełnosprawności psychicznej. To pewnie masz zaburzenie psychiczne i tyle. Pracujesz z domu super. Też bym czasem chciała popracować z domu.
27 marca 2022, 16:53
Nie napisałam, że wszędzie, tylko że w wielu miejscach. Znam osobę głuchą, która pracuje na pełen etat. Osoby z zespołem Downa pracujące w restauracjach. Osoby z cięzkimi zaburzeniami lękowymi pracującymi z domu. I znam kobietę, której przypadkiem wykryli jakąś maleńką, łagodną zmianę w mózgu 20 lat temu - od tamtej pory stwierdzila, że nie będzie pracować i jakieś cymbały z zusu za łapówkę dali jej rentę. Do tej pory nie przepracowała ani godziny. Dla mnie takie osoby to zwykle pasożyty.
Tu się zgadzam. Mój brat głuchy tez pracuje normalnie na cały etat i nie ma problemu. Za to wujek, co miał cukrzycę, 30 lat temu dostał rentę (nie wiem czy wtedy dawali na to, czy jakim cudem dostał - miał też chyba jakiś mały uraz z wojska na kręgosłupie, więc moze to było na to, ale ogólnie to mu się wyleczyło z milion lat temu i mógłby normalnie pracować) i od tamtej pory nie przepracował ani pół dnia. Jak ktoś jest pracowity, to mu niepełnosprawność nie przeszkadza. Jak ktoś jest leń i leser, to sobie zawsze wymówkę znajdzie.
Warto moim zdaniem jeszcze poruszyć temat przyjmowania do pracy niepełnosprawnych osób. W mojej miejscowości był kiedyś zakład pracy chronionej i brat tam pracował. Potem to upadło. W papierach ma normalnie zdolność do pracy z jakimiś tam wyjątkami, typu że nie na pile bo nie słyszy to mógłby nie zauważyć że piła chodzi itp, z tym że w normalnych firmach ciężko mu tą pracę było zdobyć. Firma, która przyjmuje niepełnosprawnych ma milion kontroli z wszelakich PIPów, ZUSów, BHPów itp. i po prostu nie każdy chce sobie brać strupa na głowę. Nawet mimo tego, że swego czasu (nie wiem czy nadal tak jest bo od lat brat ma stałą pracę, więc nie szukałam informacji na ten temat) były dofinansowania jak się w zakładzie pracy otworzy stanowisko dla osoby niepełnosprawnej. Nie wiem czy nadal to jest, ale wiem, że jak szukaliśmy mu pracy, to wielu pracodawców mówiło, że chętnie by skorzystało z tych dofinansowań, ale zaraz sie zaczną kontrole itp i wolą jednak nie. Więc nie zawsze to że niepełnosprawny nie pracuje, wynika z tego że nie chce. Często po prostu nie może dostać nigdzie pracy.
Ale jak to jest, bo nawet w przypadku chorób nieuleczalnych co jakiś czas jest sprawdzane, czy dana osoba może przypadkiem cudem nie ozdrowiała i trzeba robić szereg badań by ?udowodnić?, ze cud nie nastąpił. Jak wiec osoby ?ozdrowiałe? otrzymują oświadczenia o chorobie, skoro musza to poprzeć oświadczeniami od lekarzy?
Niejednokrotnie podczas pandemii orzekali tylko z papierami przed sobą. Dziecka nie widząc. Masa dzieci nie dostała kasy, i czegoś tam, i opisali dzieci jako samodzielne do życia. A dzieci nie są w stanie zostać same 1 minuty bez opieki.... Także ten... było głośno o tym... To coś w stylu tych cudownych ozdrowień.