- Pomoc
- Regulamin
- Polityka prywatności
- O nas
- Kontakt
- Newsletter
- Program Partnerski
- Reklama
- Poleć nasze usługi
-
© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.
10 marca 2022, 19:36
Hej! Właściwie nie mam z kim o tym porozmawiać i mam nadzieję, że mnie wysłuchacie. Mój facet (jesteśmy razem ponad 6 lat) chce wyjechać z Polski na stałe. Zamieszkać w miejscu jak najdalej od Polski, najlepiej okolice Australii. Mówi, że zamierza to zrobić w przeciągu roku - ze mną czy beze mnie, jeśli nie będę chciała. Ja nie widzę swojego życia poza Polską, ale też nie chcę, żeby nasz związek się rozpadł.
Mam tu firmę, w której główną rolę odgrywa język polski. Wprawdzie będę mogła zarabiać tym co robię za granica ale zarabiac bede w złotówkach, co przelozy sie na smieszne pieniadze. PO angielsku mowie tyle co nic, a na samą myśl o wyjeździe skręca mnie w srodku i placze. Rozmawialismy juz o tym nie raz i za kazdym razem konczy sie tak samo. Do tego w tamtym roku zmarła mi mama i nie chciałabym taty zostawiac samego. Juz przeprowadzilismy sie do miasta oddalonego grubo od mojego domu rodzinnego i jest problem, zeby wrocic, bo to za droga podroz. Dodam jeszcze, ze czesto się kłócimy (co najmniej raz w tygodniu) - zwykle o pierdoły, które przeradzają się w duże kłótnie. Sama jestem dość emocjonalną i wrażliwą osobą, on konkretną i bezpośrednią - wiec czesto mowi rzeczy, które mnie bolą. Z jednej strony wiem, ze mu zalezy, ale z drugiej..... czasem mowi rzeczy które mnie kompletnie zbijaja z tropu i po prostu martwie sie o nasza przyszłość. Nie chce byc na jego utrzymaniu, bo znam wiele kobiet które zle na tym skonczyły. On ma tam zapewniony start - bo ma znajomych i duze możliwości pracy, a ja nie mam nic.
Jak myślicie, co powinnam zrobić? Z gory przepraszam za ten głupi nick, ale nie mogę go nigdzie zmienic, a taki mi sie ustawil przy rejestracji konta.
11 marca 2022, 12:42
Można na to spojrzeć z drugiej strony- od dłuższego czasu namawia ją na zmianę decyzji i czeka aż się zastanowi. Znamy tylko wersję dziewczyny, chłopaka nie. Myslę, że to on zaczyna dojrzewać do tego, żeby w końcu przerwać relacje, bo ktos to musi zrobić. Moim zdaniem oboje tkwia w jakim impasie, że nie wiedzą co dalej. A co do chłopaka jego plany sa tak samo ważne jak autorki- z tym, że ich wspolne plany zaczynają się rozjeżdzać. A co Australii- oni tam robią porządny przesiew i nie wiem czy bez języka da rade tam sie przeprowadzić.oboje są Polakami, tu się wychowali, tu mają rodziny, pracę , przyjsciol i wspomnienia naturalne jest w takiej sytuacji życie tutaj, to on zmienia reguły gry więc to on jest kreatura i niszczy jej życie swoim egoizmem
jesli chciał się realizować w sposób nie do pogodzenia to mógł się z nią nie wiązac
na tym polega związek na odpowiedzialności za 2 człowieka a nie na kaprysach niedojrzałego chłopczyka
wyjazd do innego kraju na stałe to nie kłótnia o kolor kafelek w łazience , kurs fotografii czy przebranżowienie , to nie są zwykle plany czy marzenia, jego koncepcja godzi w fundamenty i stawia też związek jak i autorkę na pozycji nic nie znaczącego pyłku
Nie omawiasz na pierwszej randce planów na całe życie- to się może zmienić. Znasz wersję jednej strony. Czasami jest tak, że jak się za długo ze sobą chodzi bez konkretny planów, to się wszystko zaczyna rozmywać- myślę, że są w takim momencie, że albo wóz, albo przewóz. Albo dojdą do konsensusu, albo powinni się rozstać- to, że chłopak stawia takie ultimatum świadczy o tym, że doszedł do muru i chce konkretnych deklaracji. Ktoś musi miec jaja w tym związku i podjąć konkretną decyzję. Nic nie jest wieczne, a każdy ma prawo do własnych planów. W tym przypadku przestają to być ich wspólne plany. W sumie to się nie dziwię młodym ludziom, że chcą stąd wyjechać- kiedyś znajomy wysyłał z plaży w Australii zdjęcia jak świętuje boże narodzenie. Wszyscy w plażowych strojach, a u nas mróz i ziąb.
na 1 nie, ale na 3 tak 😛
11 marca 2022, 15:27
autorko widac ze od poczatku tego zwiazku twoj chlopak mowil ze chce wyjechac i wcale sie z tym nie kryl wiec byla to kwestia czasu a Tobie zalezlo i brnelas dalej myslac 'a moze sie zmieni,' - no wlasnie bardzo rzadko sie zmienia. ja na pierwszej randce z obecnym mezem mowilam otwarcie ze wracam do UK (mieszkamy w USA, przyjechalam tu na projekt a nie na stale i nie mam zamiaru tu na stale mieszkac, projekt sie konczy i sie zwijam stad, no teraz czekam na porod bo jestem w ciazy ale jak obie rzeczy beda ogarniete to wracamy) i tez 'z nim albo bez niego' wieic facet od razu wiedzial na co sie pisze. Twoj facet widac stoi pod murem i niejest tu szczesliwy i nawet jakbys byla nie wiadomo jak fajna zajebista i wogole to on tu mieszkac nie chce. kwestia dla Ciebie - czy chcesz sprobowac gdzie indziej, mozesz tymczasowo prowadzic swoja firme mowisz za granica wiec jakby co to masz do czego wrocic, a jak chcesz to jezyka sie szybko nauczysz
11 marca 2022, 16:27
Daj sobie z nim spokój. Niech jedzie. Według mnie nie widzi Ciebie w swoim dalszym życiu. Jak rozumiem nie jesteście związkiem sformalizowanym, więc jeżeli pojedziesz z nim i coś tam nie wyjdzie zostaniesz na lodzie. Tutaj masz swoje miejsce, swoją firmę, swoją rodzinę. Porzucać to wszystko dla niepewnego gościa - szkoda.
11 marca 2022, 17:45
O ile to nie jest tylko takie gadanie, zeby Cie zmobilizowac, to on raczej podjal decyzje, a tekst ?z toba lub bez? raczej o jego wizji waszego zwiazku dobrze nie swiadczy. Fakt, ze sie ciagle sprzeczacie tez nie wrozy dobrze. W razie wyjazdu bedzie tylko gorzej (czytaj: wiecej stresu, wyzwan itd). Wyjazd to niejako wyzwanie dla zwiazku, a wasz juz chyba w nienajlepszej kondycji.
Jesli nie chcesz wyjezdzac to tego nie rob, ale zostanie, bo mama/tata itd raczej mnie nie przekonuje. To Twoje zycie, ciezko ukladac plany pod czyjes.
nie wyobrażam sobie, żebym podejmując życiowe decyzje nie patrzyła też na rodziców :( oczywiście nie podporządkowując swoje życie pod nich, ale jednak....
Edytowany przez zuzek144 11 marca 2022, 17:46
11 marca 2022, 17:46
Daj sobie z nim spokój. Niech jedzie. Według mnie nie widzi Ciebie w swoim dalszym życiu. Jak rozumiem nie jesteście związkiem sformalizowanym, więc jeżeli pojedziesz z nim i coś tam nie wyjdzie zostaniesz na lodzie. Tutaj masz swoje miejsce, swoją firmę, swoją rodzinę. Porzucać to wszystko dla niepewnego gościa - szkoda.
dokładnie
11 marca 2022, 18:24
Daj sobie z nim spokój. Niech jedzie. Według mnie nie widzi Ciebie w swoim dalszym życiu. Jak rozumiem nie jesteście związkiem sformalizowanym, więc jeżeli pojedziesz z nim i coś tam nie wyjdzie zostaniesz na lodzie. Tutaj masz swoje miejsce, swoją firmę, swoją rodzinę. Porzucać to wszystko dla niepewnego gościa - szkoda.
Nie, nie jesteśmy i nigdy nie bedziemy związkiem formalizowanym, bo on nie chce. Raz mi powiedzial, ze tak jest lepiej, bo jak druga osoba cos odwali, to latwiej jest sie rozstac.
to moj pierwszy dlugi i powazny zwiazek, bronie go jak nie wiem co, ale juz sama nie wiem czy jest czego...
11 marca 2022, 19:08
troche brzmi jak by tobamainpulowal.. chce się wyprowadzić i winę za rozpad związku zrzucić na ciebie bo to ty nie chcesz się wyprowadzić... Albo będziesz się cały czas poświęcać i z nim będziesz bo nie dasz mu okazji by zerwał związek i będziesz cały czas w stanie się dopasowywać ..... Albo się z nim nie wyprowadzisz i związek się rozpadnie... Pytanie jeszcze ile to jest czcze gadanie a na ile faktycznie jest w stanie się wyprowadzić...
11 marca 2022, 19:16
Ja nawet już bylam przekonana calkiem do tego, zeby sprobowac, gdy mowa byla o Anglii. Ale on ciagle zmienial zdanie. Zreszta jak teraz zmienialismy miasto to w planach bylo, ze za 2 lata dom w Polsce. Wiem, ze zawsze chcial wyjechac, naprawde chcialam sprobowac, ale ta odleglosc mnie przeraza. Generalnie czuje, ze to moja wina, ze zmarnowalam mu te 6 lat, bo w zasadzie od poczatku wiedzialam, ze to sie tak skonczy, a brnelam w zaparte, bo mi na nim strasznie zalezy.
a "chlopakiem" bd zawsze bo o malzenstwie to on nie chce slyszec
mysl o rozstaniu, niech jedzie i tam cos zacznie, rozkreci i ten czas pokaze czy naprawde was obojgu nadal bedzie zalezalo na tym by byc razem. Taka proba, jesli jestescie dla siebie przeznaczeni to bedziecie razem a moze bedzie to poczatkiem nowego. Jesli nie chcesz byc daleko od bliskich to ta odleglosc moze byc nie do zniesienia, wiem o czym mowie. Zyje 1600 km od bliskich, kazdy wyjazd to kupa kasy i wiecej dni urlopu mit gdyby bylo blizej. Odleglosci do USA czy Australii nie znioslabym. Moja mama jest ostatnio czesciej chora, jak bylo z nia zle zdecydowalam natychmiast wziac urlop i jechac, z tak daleka nie dalabym rady tak szybko. Moja odleglosc juz mnie dobija, nie moge spedzic weekendu z rodzina jak zatesknie, nie moge zabrac wnuczka do siebie, znamy sie prawie tylko z kamery. . Jesli nie chcesz jechac to nie rob sobie tego.
11 marca 2022, 19:18
Na jakiej podstawie twierdzisz że mu zależy? I dlaczego Tobie zależy na nim? Była mowa o Anglii na którą skłonna byłaś przystać to wymyślił Australię. Zgodzisz się na nią to wymyśli księżyc. Moim zdaniem facet nie ma jaj by zakończyć związek i na inne sposoby mówi Ci "spi*rdalaj". Nawet nie sądzę by on miał wyjechać, przez 6 lat można już się chyba na coś zdecydować a nie tylko o tym gadać? Weź zbierz te resztki godności, spakuj razem z dobytkiem i daj sobie szansę na normalność.
11 marca 2022, 19:20
Daj sobie z nim spokój. Niech jedzie. Według mnie nie widzi Ciebie w swoim dalszym życiu. Jak rozumiem nie jesteście związkiem sformalizowanym, więc jeżeli pojedziesz z nim i coś tam nie wyjdzie zostaniesz na lodzie. Tutaj masz swoje miejsce, swoją firmę, swoją rodzinę. Porzucać to wszystko dla niepewnego gościa - szkoda.
Nie, nie jesteśmy i nigdy nie bedziemy związkiem formalizowanym, bo on nie chce. Raz mi powiedzial, ze tak jest lepiej, bo jak druga osoba cos odwali, to latwiej jest sie rozstac.
to moj pierwszy dlugi i powazny zwiazek, bronie go jak nie wiem co, ale juz sama nie wiem czy jest czego...
o rany, to nie brzmi optymistycznie.