Temat: Wasz stosunek do zwierząt domowych

W polskim prawie niby nie ma przepisów zakazujących wprowadzania psów w miejsca publiczne jak np. na place zabaw, do sklepów i restauracji, ale kiedyś nie można było z psem wejść np. do spożywczaka. W ostatnim czasie to się zmienia. Ludzie potrafią władować np. takiego shihtzu do koszyka sklepowego i sobie z nim iść. W wielu restauracjach oferuje się dla psów miski z wodą w środku. Ostatnio byłam w lokalnym sklepie i kobieta wprowadziła 2 psy, a sprzedawczyni je głaskała. Wczoraj mówię mężowi, że widziałam na Fejsie shihtzu w koszyku sklepowym i że kiedyś to było nie do pomyślenia to mówi, że czytał post gdzie kobieta zaobserwowała, że pies sika na śliwki w skrzynce na straganie i została przez ludzi zjechana, że jej to przeszkadza.. ludzie zaczęli na nią najeżdżać, że pewnie owoców nie myje i dlatego się czepia. Pojawiły się zarzuty, że ona też sika i o co jej chodzi.

Jaki macie stosunek do tego? Czy waszym zdaniem psy i koty mogą być wszędzie wprowadzane, mogą wchodzić na stoły, spać z ludźmi w jednym łóżku? Czy też uważacie, że powinny mieć swoje miejsce.. swój kojec w domu, zakazy wprowadzania w różne miejsca?

Pasek wagi

To, jakie jest prawo obecnie, to jeden z głównych powodów, dla których nie mam psa. Nie wyobrażam sobie, żeby sierściuch musiał chodzić w kagańcu i na smyczy, skoro potrzebuje ruchu, wybiegania. No i to zbieranie kup do woreczków. Popieram, jak najbardziej, ale obrzydzałoby mnie to, gdybym sama miała sprzątać po psie. Wzbudza to we mnie odruch wymiotny. Wolę już nie mieć psa.

Co do sklepów - wiem, że psy się męczą, ale nie. Nie powinny wchodzić. 

Co do spania w łóżku - to już sprawa właścicieli - ich dom, ich zasady.

Jesli zwierzę potrafi się zachować (albo właściwie upilnować) tak, żeby nikomu nie przeszkadzało w żaden sposób, nie brudziło, nic nie niszczyło, nie szczekało bez przerwy,  to niech sobie będzie :) ale myślę, że dla zwierzaka często takie miejsca mogą wywołać stres i wcale nie są dla nich przyjemnością, jak wyjście do parku... trochę bez sensu, ale tak jak napisałam - jeśli nie psują i nie brudzą,  to mi nie przeszkadzają. Z moimi zwierzakami nie poszłabym do sklepu spożywczego, a do restauracji tak, ale tylko siedząc w ogródku, nie  w środku. 

Ostatnio będąc w restauracji w ogródku widzialam kobietę z psem, ktorego puściła luzem bez smyczy. Chodził sobie i sikał przy nogach stołów i krzeseł... nikt nic nie mówił, ona miała to gdzieś, a mnie się wymiotować chciało i gdy podszedł do mojego stołu tylko patrzyłam czy juz sika, czy mogę siedzieć spokojnie 🤷‍♀️ Nie zwróciłam uwagi, bo nie chce mi się kłócić z ludźmi na temat tak oczywisty... a jestem pewna, że byłaby afera, bo "to tylko piesek".


Edit, ale w ich domu niech robią co chcą, mogą nawet spać w sikach ich pupili :D to już mnie nie obchodzi. W miejscu publicznym powinni się pilnować 

cancri napisał(a):

Przypomnialo mi sie, ze ja mam kolezanke, ktora z psem na wyklady przychodzila. Ze w pracowni z nami mieszkal to jedno, ale na wyklady, to drugie...o.O Tylko raz jeden wykladowca powiedzial, ze to nie jest miejsce dla psow.

Uuuu na wecie to norma. Dziwne jak ktos przyjdzie bez :D 
Mowie tutaj o teoretycznych zajeciach w normalnych budynkach ktore sa dzielone z innymi wydzialami.  


Na poprzedniej uczelni (bez kierunkow "zwierzecych") mielismy wykladowcow ktorzy tez normalnie przyprowadzali swoje psy na zajecia.

roogirl napisał(a):

W polskim prawie niby nie ma przepisów zakazujących wprowadzania psów w miejsca publiczne jak np. na place zabaw, do sklepów i restauracji, ale kiedyś nie można było z psem wejść np. do spożywczaka. W ostatnim czasie to się zmienia. Ludzie potrafią władować np. takiego shihtzu do koszyka sklepowego i sobie z nim iść. W wielu restauracjach oferuje się dla psów miski z wodą w środku. Ostatnio byłam w lokalnym sklepie i kobieta wprowadziła 2 psy, a sprzedawczyni je głaskała. Wczoraj mówię mężowi, że widziałam na Fejsie shihtzu w koszyku sklepowym i że kiedyś to było nie do pomyślenia to mówi, że czytał post gdzie kobieta zaobserwowała, że pies sika na śliwki w skrzynce na straganie i została przez ludzi zjechana, że jej to przeszkadza.. ludzie zaczęli na nią najeżdżać, że pewnie owoców nie myje i dlatego się czepia. Pojawiły się zarzuty, że ona też sika i o co jej chodzi.

Jaki macie stosunek do tego? Czy waszym zdaniem psy i koty mogą być wszędzie wprowadzane, mogą wchodzić na stoły, spać z ludźmi w jednym łóżku? Czy też uważacie, że powinny mieć swoje miejsce.. swój kojec w domu, zakazy wprowadzania w różne miejsca?

W tej kwestii jest tak ,że punkt widzenia zależy od punktu siedzenia .Psa wolno wprowadzać do sklepu na rękach a nie może swobodnie sobie biegać ,więc na pewno nie nasiusia .Jeśli ktoś nie lubi zwierząt to mu one przeszkadzają i to jest zupełnie normalne .Ale takie osoby nie powinny zaprzeczać .Jeśli ktoś kocha psiaki to dają  mu one radość ,pogłaska je jak ta sprzedawczyni o której pani wspomniała .Na place zabaw psów nie wolno wprowadzać .I powtórzę ponownie jeśli ktoś nie lubi psów to ten w koszyku będzie mu przeszkadzał a jeśli lubi to uśmiechnie się i zagada właściciela a może stanie na chwilkę ,by pogawędzić o psiakach .Czy to złe?....Nie ...Co do higieny to proszę mi wierzyć ,że ludzie często mają brudniejsze ręce na których pełno bakterii czy wirusów ,niż ten psiak....Mój pies Maltańczyk śpi z nami w łóżku a my czujemy się z nim wspaniale .Daje nam i innym sporo radości ,uczy miłości  i cierpliwości .Z tym psem co sika na śliwki na straganie to już pani pojechała po bandzie i sądzę ,że to raczej kwestia bujnej wyobrażni i złośliwości.

Pasek wagi

Oliwia1234 napisał(a):

roogirl napisał(a):

W polskim prawie niby nie ma przepisów zakazujących wprowadzania psów w miejsca publiczne jak np. na place zabaw, do sklepów i restauracji, ale kiedyś nie można było z psem wejść np. do spożywczaka. W ostatnim czasie to się zmienia. Ludzie potrafią władować np. takiego shihtzu do koszyka sklepowego i sobie z nim iść. W wielu restauracjach oferuje się dla psów miski z wodą w środku. Ostatnio byłam w lokalnym sklepie i kobieta wprowadziła 2 psy, a sprzedawczyni je głaskała. Wczoraj mówię mężowi, że widziałam na Fejsie shihtzu w koszyku sklepowym i że kiedyś to było nie do pomyślenia to mówi, że czytał post gdzie kobieta zaobserwowała, że pies sika na śliwki w skrzynce na straganie i została przez ludzi zjechana, że jej to przeszkadza.. ludzie zaczęli na nią najeżdżać, że pewnie owoców nie myje i dlatego się czepia. Pojawiły się zarzuty, że ona też sika i o co jej chodzi.

Jaki macie stosunek do tego? Czy waszym zdaniem psy i koty mogą być wszędzie wprowadzane, mogą wchodzić na stoły, spać z ludźmi w jednym łóżku? Czy też uważacie, że powinny mieć swoje miejsce.. swój kojec w domu, zakazy wprowadzania w różne miejsca?

W tej kwestii jest tak ,że punkt widzenia zależy od punktu siedzenia .Psa wolno wprowadzać do sklepu na rękach a nie może swobodnie sobie biegać ,więc na pewno nie nasiusia .Jeśli ktoś nie lubi zwierząt to mu one przeszkadzają i to jest zupełnie normalne .Ale takie osoby nie powinny zaprzeczać .Jeśli ktoś kocha psiaki to dają  mu one radość ,pogłaska je jak ta sprzedawczyni o której pani wspomniała .Na place zabaw psów nie wolno wprowadzać .I powtórzę ponownie jeśli ktoś nie lubi psów to ten w koszyku będzie mu przeszkadzał a jeśli lubi to uśmiechnie się i zagada właściciela a może stanie na chwilkę ,by pogawędzić o psiakach .Czy to złe?....Nie ...Co do higieny to proszę mi wierzyć ,że ludzie często mają brudniejsze ręce na których pełno bakterii czy wirusów ,niż ten psiak....Mój pies Maltańczyk śpi z nami w łóżku a my czujemy się z nim wspaniale .Daje nam i innym sporo radości ,uczy miłości  i cierpliwości .Z tym psem co sika na śliwki na straganie to już pani pojechała po bandzie i sądzę ,że to raczej kwestia bujnej wyobrażni i złośliwości.

Nie ma zakazu wprowadzania psów na place zabaw.

Pasek wagi

Miejsce zwierząt w domu jak najbardziej jest na łóżku, na kanapie- to dla mnie członkowie rodziny.

Psy w restauracjach- podoba mi się, że to się zmienia i są restauracje przyjazne zwierzętom. 

Lubię pozostawianie wyboru- więc to jak to funkcjonuje dzisiaj z restauracjami uważam za idealne. Nadal są restauracje, do których zwierząt nie można zabierać więc ci którzy nie chcą towarzystwa psów mogą spokojnie iść do odpowiedniej knajpy.

to troszeczkę tak jak wybieramy czasem jeśli jest taka możliwość hotel gdzie są tylko dorośli/który nie gości dzieci, co nie oznacza że z dziećmi ludzie nie mogą jeździć do hoteli:)

ze sklepami mam mieszane uczucia bo tutaj już trzeba by robić duża segregację- mały pies pod pachą właścicieli w Biedronce- ok, ale duży pies gdzieś pomiędzy ludźmi i koszykami... No to nie jest miejsce dla psa, nawet z powodu jego stresu. Przed sklepem też nie wolno psów zostawiać, bo jest to dla nich niebezpieczne więc warto planować zakupy po prostu bez pupili. Sytuacji z sikaniem na towar- nie wyobrażam sobie. Pies w koszyku- no sorry, ale nie. Tak jak dziecko w butach stojące w koszyku- tak samo bardzo NIE (I nie chodzi mi o takie usadzone na tym specjalnym krzesełku dla dzieci)

Ves91 napisał(a):

Powiem tak: kocham zwierzęta i traktuję je jak członków rodziny, ale co innego nasz własny dom, a co innego sklep spożywczy, który jest miejscem publicznym. Każdy ma prawo czuć się komfortowo w strefie dostępnej dla wszystkich, więc szanując to, zostawiłabym zwierzę przed wejściem (a najlepiej w ogóle iść na zakupy bez czworonoga).

Latem byłam świadkiem, jak kobieta pieściła się z psem, ciągle trzymając go na ręku i lamentując, że biedactwo zmoknie, bo do restauracji była dość długa kolejka, a na zewnątrz akurat padał deszcz (na początek nie ogarnęłam, myślałam, że chodzi jej o jakieś dziecko, ale żadnego dzieciaka tam nie było). Hit tej historii jednak przed nami: chcąc jakoś uspokoić zdenerwowaną żonę, facet pędem pobiegł do auta i... przytargał dziecięcą spacerówkę z daszkiem. Oczywiście zaraz do niej wsadzono psa i przypięto go pasem (!!!).

Nie muszę mówić, jakim wzrokiem wymieniłam się wtedy z partnerem... Delikatnie mówiąc, oboje byliśmy w ciężkim szoku.

powiem ci.. to nie była dziecięca spacerówka a wózek psi... Serio są wózki psie ..

co do tematu to uważam że jak idziesz na zakupy to nie bierzesz zwierza ze sobą... pomijając oczywiscie temat psów przewodników i psich terapeutów...... 

Do pracy spoko.. pracuje w lecznicy dla zwierząt więc tu ciągle przychodzą zwierzaki ;P. Na studiach też kadra przychodziła z psami kotami wiec jeżeli warunki pracy na to pozwolaja to super .  Ale nie na siłę...



Pasek wagi

Uważam, że psy nie powinny być wprowadzane do sklepów spożywczych, a już wożenie ich w sklepowych wózkach to szczyt złego wychowania, i nie ma to nic wspólnego z tym, czy się lubi zwierzęta czy nie. Sama mam kota, może spać gdzie chce, pod warunkiem, że nie włazi na stoły i blaty kuchenne. 

Pasek wagi

Adalenaaa napisał(a):

cancri napisał(a):

Przypomnialo mi sie, ze ja mam kolezanke, ktora z psem na wyklady przychodzila. Ze w pracowni z nami mieszkal to jedno, ale na wyklady, to drugie...o.O Tylko raz jeden wykladowca powiedzial, ze to nie jest miejsce dla psow.

Uuuu na wecie to norma. Dziwne jak ktos przyjdzie bez :D Mowie tutaj o teoretycznych zajeciach w normalnych budynkach ktore sa dzielone z innymi wydzialami.  

Na poprzedniej uczelni (bez kierunkow "zwierzecych") mielismy wykladowcow ktorzy tez normalnie przyprowadzali swoje psy na zajecia.

U mojej córki na zoofizjoterapii też. Kiedyś babka wykładowczyni ganiała młodego rotka po korytarzu bo jej zwiał. Ale tam w ogóle zwierzęta nikogo nie dziwią. 

Ja bym bardzo chętnie weszła z moim psem do np. Lidla, bo pracujemy nad jego lękiem separacyjnym i żal mi go zostawiać gdy wychodzę gdziekolwiek. 

Z tego co wiem to niestety do sklepów spożywczych nie można.

Oczywiście w przypadku naszego społeczeństwa nie ma to racji bytu, bo co z tego że ja wiem jak się z moim zwierzęciem zachować w sklepie/restauracji skoro większość ludzi nie potrafi nad nimi panować/po nich sprzątać

© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.