Temat: Bliny

Tak mnie wzięło na wspomnienia i regionalizmy

Kto nazywał placki ziemniaczane blinami, jak ja? 
albo jakie inne nazwy znacie, które tylko u was funkcjonowały, a później się okazało, ze to się inaczej nazywa? 

Pieczeń rzymska - u mnie w domu mówi się na to "zając". Czemu? Nie mam pojęcia 😁

Moja kumpela mówi na pizzę "picka" albo "piczka" 😆

Pasek wagi

u mnie barszcz biały to mięsna zupa na bazie maślanki - a dla "reszty świata" to chyba zupa podobna do żurku (tylko na innym zakwasie)


Prosiatko.3 napisał(a):

Tak mnie wzięło na wspomnienia i regionalizmy

Kto nazywał placki ziemniaczane blinami, jak ja? albo jakie inne nazwy znacie, które tylko u was funkcjonowały, a później się okazało, ze to się inaczej nazywa? 

teraz to mnie zaskoczyłaś. U nas też robiło się bliny, ale te "wschodnie" czyli nie z ziemniaków, a z ciasta drożdżowego, jedliśmy je na słodko: z jagodami lub truskawkami. 

edit: 

u nas robiło się coś podobnego do żurku, z dużą ilością grzybów suszonych, z ziemniakami, zabielany śmietaną i nazywaliśmy tą zupę "zalewajka".


Krummel napisał(a):

Prosiatko.3 napisał(a):

Tak mnie wzięło na wspomnienia i regionalizmy

Kto nazywał placki ziemniaczane blinami, jak ja? albo jakie inne nazwy znacie, które tylko u was funkcjonowały, a później się okazało, ze to się inaczej nazywa? 

teraz to mnie zaskoczyłaś. U nas też robiło się bliny, ale te "wschodnie" czyli nie z ziemniaków, a z ciasta drożdżowego, jedliśmy je na słodko: z jagodami lub truskawkami. 

edit: 

u nas robiło się coś podobnego do żurku, z dużą ilością grzybów suszonych, z ziemniakami, zabielany śmietaną i nazywaliśmy tą zupę "zalewajka".

O tych prawdziwych blinach później się dowiedziałam, właśnie tych drożdżowych. Wcześniej blinami były dla mnie placki ziemniaczane :) 

bliny jako takie są drożdżowe, jednak na Żmudzi blinami nazywa się ni to placki, ni to kotlety ziemniaczane z farszem, stąd bliny litewskie/żmudzkie a bliny bez dodatkowego określenia to różne potrawy. 

kiedyś pamiętałam dużo tych regionalnych róznic nie tylko dot. jedzenia, ale i przedmiotów, pamietam nawet z vitalii aferę o pantofle (dla jednych to czółenka dla innych kapcie - ranne pantofle), z jedzeniowych rosół z... no własnie, z kluskami, czyli makaronem. Dla mnie makaron to kluski do rosołu, a dla niektórych makaron kluskami nie jest. Kopytka, śląskie tak, ale makaron to makaron :D

Prosiatko.3 napisał(a):

Krummel napisał(a):

Prosiatko.3 napisał(a):

Tak mnie wzięło na wspomnienia i regionalizmy

Kto nazywał placki ziemniaczane blinami, jak ja? albo jakie inne nazwy znacie, które tylko u was funkcjonowały, a później się okazało, ze to się inaczej nazywa? 

teraz to mnie zaskoczyłaś. U nas też robiło się bliny, ale te "wschodnie" czyli nie z ziemniaków, a z ciasta drożdżowego, jedliśmy je na słodko: z jagodami lub truskawkami. 

edit: 

u nas robiło się coś podobnego do żurku, z dużą ilością grzybów suszonych, z ziemniakami, zabielany śmietaną i nazywaliśmy tą zupę "zalewajka".

O tych prawdziwych blinach później się dowiedziałam, właśnie tych drożdżowych. Wcześniej blinami były dla mnie placki ziemniaczane :) 

haha a ja w tej chwili dowiedziałam się, że bliny mogą być  z ziemniaków. Ale to tak samo jak mój facet poprosił mnie kiedyś o tortille, ok, stwierdziłam, że się podejmę, ale jak zaczął obierać ziemniaki to zgłupiałam, okazało się, że on miał na myśli hiszpańską, a ja znowu w głowie miałam wersję meksykańską.

z regionalizmów to przypomniał mi się jeszcze krupniok (kaszanka), karbinadle (kotlety mielone), tarciuch (babka ziemniaczana), galart (galareta z mięsem). Jeszcze mój znajomy z Poznania mówi dziwnie na kopytka, może ktoś jest z tych okolic to pomoże ;)

Cyrica napisał(a):

bliny jako takie są drożdżowe, jednak na Żmudzi blinami nazywa się ni to placki, ni to kotlety ziemniaczane z farszem, stąd bliny litewskie/żmudzkie a bliny bez dodatkowego określenia to różne potrawy. 

kiedyś pamiętałam dużo tych regionalnych róznic nie tylko dot. jedzenia, ale i przedmiotów, pamietam nawet z vitalii aferę o pantofle (dla jednych to czółenka dla innych kapcie - ranne pantofle), z jedzeniowych rosół z... no własnie, z kluskami, czyli makaronem. Dla mnie makaron to kluski do rosołu, a dla niektórych makaron kluskami nie jest. Kopytka, śląskie tak, ale makaron to makaron :D

Pantofle - kapcie to z niemieckiego musi być, bo tu Pantoffeln to takie kapcie do chodzenia w domu. Dla mnie pantofle to były właśnie czółenka :) i ja do dziś się uśmiecham jak mój szuka swoich pantofli :) albo nasz szlafrok - tez fajne :) 

Bliny znam jako drożdżowe placuszki z mąki gryczanej. U mnie kotlet mielony to sznycel (a sznycel wiedeński to też sznycel, więc w sumie jest językowe zamieszanie). No i w Krakowie napoleonka to nie jest synonim kremówki, to zupełnie dwa różne ciastka (kremówka ma masę budyniową, a napoleonka masę na białkach, okrutnie słodką i zawsze różową, na wierzchu jest od lat ta sama dekoracja-kleks tej słodkiej masy i kostka galaretki). Jest weka, nie bułka paryska, czy angielska, a keks to cwibak. No i precle to precle, nie słyszałam żeby ktoś stąd powiedział, że "poczekaj, tylko sobie pójdę kupić obwarzanka". Najlepsze kasztany są na Placu Pigalle, a najlepsze precle są oczywiście pod Bagatelą - to już tak zbaczając z tematu :D a, no i jeszcze w wigilijnym z kolei temacie to u mnie w domu się robi pierogi ze słodką (czyli białą) kapustą

© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.