- Pomoc
- Regulamin
- Polityka prywatności
- O nas
- Kontakt
- Newsletter
- Program Partnerski
- Reklama
- Poleć nasze usługi
-
© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.
23 września 2021, 16:49
Cześć Dziewczyny, robię właśnie studia podyplomowe z przygotowania pedagogicznego i w tym semestrze muszę zrobić praktyki w szkole (150h). Zastanawiam się jak to zrobić, kiedy mam pracę na pełen etat od samego rana. Byłyście może w takiej sytuacji i jak to rozwiązałyscie?
Edytowany przez NowaJa_86 23 września 2021, 16:50
26 września 2021, 00:49
Cześć Dziewczyny, robię właśnie studia podyplomowe z przygotowania pedagogicznego i w tym semestrze muszę zrobić praktyki w szkole (150h). Zastanawiam się jak to zrobić, kiedy mam pracę na pełen etat od samego rana. Byłyście może w takiej sytuacji i jak to rozwiązałyscie?
Zgadzam się z 300% z Berchen. Jeśli myślisz o pracy w jakimkolwiek zawodzie, praktyki (oczywiście trafnie wybrane, w solidnej placówce) dobrze do tego przygotowują, więc warto do nich podejść poważnie. Zdumiewają mnie te komentarze, że można się prześlizgać... Jakim się wtedy jest fachowcem? Jedyna sensowna podpowiedź, jaka mi się nasuwa, to rozmowa z pracodawcą. Wieczorówki odpadają przy przedmiocie, którego chcesz nauczać... Warto poznać różne aspekty uczenia, jeśli chcesz to robić dobrze w przyszłości. Może z innych przedmiotów - lekcje wychowawcze o podobnej tematyce co WDŻR?
PS. Swoją drogą - po co praca w szkole, skoro już masz etat?
Chcę zmienić pracę na bardziej rozwojową i aktywną. Myślę, żeby zacząć od pół etatu. Da się tego przedmiotu uzbierać pół etatu w jednej szkole?
Pół etatu to 9 godzin, czyli 18 klas (klasa ma 14 godzin rocznie, czyli 1 godzinę przez 1 semestr), czyli 4 klasy na poziomie. Teoretycznie jest to możliwe, ale szkoła musi być bardzo duża. W mojej szkole (bardzo dużej) przedmiot prowadzą 2 nauczycielki, jako godziny nadliczbowe.
Pół etatu stażysty to jakieś grosze są (cały zresztą też). Na życie raczej nie starczy
26 września 2021, 08:14
Praca wc szkole nie jest raczej rozwojowa. W dużej szkole możesz nazbierac 9 godzin. Jest to trudny przedmiot do uczenia. Większość uczniów nie czując na sobie presji w postaci ocen, będzie olewac przedmiot, wyglupiac się. A pieniędzy, jako nauczyciel stażysta zarobisz malutko. Zrób te praktyki, zobaczysz czy Ci odpowiada ta praca.
26 września 2021, 08:57
Cześć Dziewczyny, robię właśnie studia podyplomowe z przygotowania pedagogicznego i w tym semestrze muszę zrobić praktyki w szkole (150h). Zastanawiam się jak to zrobić, kiedy mam pracę na pełen etat od samego rana. Byłyście może w takiej sytuacji i jak to rozwiązałyscie?
Zgadzam się z 300% z Berchen. Jeśli myślisz o pracy w jakimkolwiek zawodzie, praktyki (oczywiście trafnie wybrane, w solidnej placówce) dobrze do tego przygotowują, więc warto do nich podejść poważnie. Zdumiewają mnie te komentarze, że można się prześlizgać... Jakim się wtedy jest fachowcem? Jedyna sensowna podpowiedź, jaka mi się nasuwa, to rozmowa z pracodawcą. Wieczorówki odpadają przy przedmiocie, którego chcesz nauczać... Warto poznać różne aspekty uczenia, jeśli chcesz to robić dobrze w przyszłości. Może z innych przedmiotów - lekcje wychowawcze o podobnej tematyce co WDŻR?
PS. Swoją drogą - po co praca w szkole, skoro już masz etat?
Chcę zmienić pracę na bardziej rozwojową i aktywną. Myślę, żeby zacząć od pół etatu. Da się tego przedmiotu uzbierać pół etatu w jednej szkole?
Pół etatu to 9 godzin, czyli 18 klas (klasa ma 14 godzin rocznie, czyli 1 godzinę przez 1 semestr), czyli 4 klasy na poziomie. Teoretycznie jest to możliwe, ale szkoła musi być bardzo duża. W mojej szkole (bardzo dużej) przedmiot prowadzą 2 nauczycielki, jako godziny nadliczbowe.
Pół etatu stażysty to jakieś grosze są (cały zresztą też). Na życie raczej nie starczy
Powinni to czytać rodzice, bo myślą, że nauczyciele zarabiają fortunę.
Zgadzam się z połowy etatu nie wyżyjesz. Chyba, że to będzie ogromna szkoła gdzie chodzi multum dzieci w wieku, w którym jest WDŻ. Jak zaczęłaś to skończ tą podyplomówkę. Papier będzie. Nie wiem jak wygląda wdż od strony podstawy, a jak w szkole na lekcjach. W sumie nie wiem jak Ogarniesz praktyki przy tej liczbie godzin w szkołach u dzieci. Ciężko ustukać 150h robiąc ciurkiem po ok 4-5h dziennie. Wymagają rzeczy niemożliwych. Ta praca nie jest rozwojowa. Dla dzieci może być, ale jak jest ktoś z fajnym podejsciem a nie to co chcą, żeby dzieci nauczać.
26 września 2021, 09:52
Litości. Ta praca nie była, nie jest i nie będzie nigdy rozwojowa. Jest destrukcyjna (specyfika kontaktów ze współczesnymi rodzicami, ciągłe próby uciszenia klasy bezstresowo wychowanych dzieci, przy których w domu oczernia się nauczycieli - potem to powtarzają w szkole, panuje zasada: "ZERO SZACUNKU") i wręcz uwsteczniająca (jeśli ktoś ciągle wykłada ten sam materiał, siłą rzeczy, mimo dokształcania, mimo czytania, po pewnym czasie zacznie zjadać własny ogon). Rodzic potrafi przyjść i zrobić awanturę o nic, nagle, bez żadnych wcześniejszych prób kontaktu, bo ma zły dzień/chce się wyżyć/jest nierównoważony. Błagam, proszę i apeluję do młodych osób (takich, które mają w sobie dużo dobrej energii) po studiach z danego przedmiotu - szukajcie pracy gdzie indziej. Nauczycieli się nie szanuje - koniec, kropka. Zarobki są szczątkowe - koniec, kropka. Materiały (jeśli lekcje mają trzymać jakiś poziom) kupujecie z własnej - szczątkowej - pensji (książki, karty pracy do kserowania, tony papieru i tuszu do kserówek). I jeszcze możesz usłyszeć od dzieciaka ubranego w markowe ubrania, że masz takie i owakie ubrania na sobie, taką i siaką fryzurę i zapyta, gdzie byłaś w te wakacje, bo on na Malediwach i Bahamana Mama. No nie, nie, nie. Ja jestem w trakcie reorganizacji życiowej i zastanawiania się, co innego mogłabym robić, i - jeszcze przed wejściem tych zapowiadanych zmian - zamierzam ze szkoły uciec. Jak to mówią: "Obyś cudze dzieci uczył". O odpowiedzialności za zachowanie tych dzieci (po nauce zdalnej nie są w stanie usiedzieć w ławce, a już na pewno nie są w stanie być cicho dłużej niż kilka minut - nawet wzorowi do tej pory uczniowie) nie wspomnę.
Edytowany przez 26 września 2021, 09:52
26 września 2021, 10:26
Litości. Ta praca nie była, nie jest i nie będzie nigdy rozwojowa. Jest destrukcyjna (specyfika kontaktów ze współczesnymi rodzicami, ciągłe próby uciszenia klasy bezstresowo wychowanych dzieci, przy których w domu oczernia się nauczycieli - potem to powtarzają w szkole, panuje zasada: "ZERO SZACUNKU") i wręcz uwsteczniająca (jeśli ktoś ciągle wykłada ten sam materiał, siłą rzeczy, mimo dokształcania, mimo czytania, po pewnym czasie zacznie zjadać własny ogon). Rodzic potrafi przyjść i zrobić awanturę o nic, nagle, bez żadnych wcześniejszych prób kontaktu, bo ma zły dzień/chce się wyżyć/jest nierównoważony. Błagam, proszę i apeluję do młodych osób (takich, które mają w sobie dużo dobrej energii) po studiach z danego przedmiotu - szukajcie pracy gdzie indziej. Nauczycieli się nie szanuje - koniec, kropka. Zarobki są szczątkowe - koniec, kropka. Materiały (jeśli lekcje mają trzymać jakiś poziom) kupujecie z własnej - szczątkowej - pensji (książki, karty pracy do kserowania, tony papieru i tuszu do kserówek). I jeszcze możesz usłyszeć od dzieciaka ubranego w markowe ubrania, że masz takie i owakie ubrania na sobie, taką i siaką fryzurę i zapyta, gdzie byłaś w te wakacje, bo on na Malediwach i Bahamana Mama. No nie, nie, nie. Ja jestem w trakcie reorganizacji życiowej i zastanawiania się, co innego mogłabym robić, i - jeszcze przed wejściem tych zapowiadanych zmian - zamierzam ze szkoły uciec. Jak to mówią: "Obyś cudze dzieci uczył". O odpowiedzialności za zachowanie tych dzieci (po nauce zdalnej nie są w stanie usiedzieć w ławce, a już na pewno nie są w stanie być cicho dłużej niż kilka minut - nawet wzorowi do tej pory uczniowie) nie wspomnę.
Zgadza się. Ja lubię swoją pracę, lubię pracę z dziećmi. I też uważam co to Ty o całokształcie pracy nauczyciela. Jeden koszmar. Multum papierów i dokumentacji, która jest zbędna. Kupa kasy pakowana w szkole (żałuję jak diabli). Niestety lekcji bez niczego się nie zorganizuje, szczególnie w młodszych klasach. Ostatnio napisałam tu o rodzicu, który ciągle do mnie wydzwania i to ja zostałam zjechana przez większość. A rodzic bez winy został. Niestety trzeba ważyć słowa na lekcjach. Mimo troski o obce dzieci lepiej nie podawać pomocnej ręki, bo potem uważają, że "wszystko im się należy". Ale są wyjątki i są też super rodzice.
26 września 2021, 13:19
To prawda co piszecie o papierologii, rodzicach i braku szacunku. Ale są też cudowne dzieciaki. I dla nich warto. Dla nich wytrzymałam 30 lat (głównie dlatego, że utrzymywał nas mąż). Miałam 6 lat przerwy i bardzo tęskniłam. Wystarczył rok, żebym sobie przypomniała czego w byciu nauczycielem nie lubię. Odeszłam na swoje. Co za ulga!
26 września 2021, 14:35
To prawda co piszecie o papierologii, rodzicach i braku szacunku. Ale są też cudowne dzieciaki. I dla nich warto. Dla nich wytrzymałam 30 lat (głównie dlatego, że utrzymywał nas mąż). Miałam 6 lat przerwy i bardzo tęskniłam. Wystarczył rok, żebym sobie przypomniała czego w byciu nauczycielem nie lubię. Odeszłam na swoje. Co za ulga!
Też marzę o własnej działalności, ale nie mam praktycznej wiedzy, by ją wykorzystać i otworzyć coś dochodowego 🤷♀️🙁
26 września 2021, 17:25
To prawda co piszecie o papierologii, rodzicach i braku szacunku. Ale są też cudowne dzieciaki. I dla nich warto. Dla nich wytrzymałam 30 lat (głównie dlatego, że utrzymywał nas mąż). Miałam 6 lat przerwy i bardzo tęskniłam. Wystarczył rok, żebym sobie przypomniała czego w byciu nauczycielem nie lubię. Odeszłam na swoje. Co za ulga!
Też marzę o własnej działalności, ale nie mam praktycznej wiedzy, by ją wykorzystać i otworzyć coś dochodowego ?????
żeby był dochód trzeba czasu. I najważniejsze doświadczenie. Sama bym bardzo chciała, ale zawsze coś... zawsze coś, zawsze jakieś "braki" w tym co potrafię. Łatwo odejść z oświaty jak ma się możliwości podjęcia innej pracy bez większych problemów. Ale jak już się ma pracę to ciężko zrezygnować.
26 września 2021, 19:58
Dziewczyny widzę, że nie tylko mnie dopada zniechęcenie :(((((
no napewno nie jestes sama:) ja dlugo tesknilam do powrotu do szkoly, jednak po kilku miesiacach pracy w szkole niemieckiej mi przeszlo, nie w obecnych czasach, gdy wychowanie poszlo w dziwnym kierunku.