Temat: jak zaakceptować to, że nigdy nie będę ładna?

Nigdy nie byłam zwolenniczką zakłamywania rzeczywistości i oszukiwania się, bo nie lubię żyć złudzeniami. Uważam, że jeśli kobieta nie jest urodziwa to jakieś czary mary nie uczynią cudów. Mam na myśli porady w stylu: 'uśmiech! jak będzie promieniować od Ciebie energia to będziesz piękna! fryzjer! zakupy! pasje! itp..

Oczywiście jest to jakieś rozwiazanie, bo wygląd nie jest najwazniejszy. Wiadomo, że można nadrobić charakterem i dostać to czego się potrzebuje idąc inną drogą.. 

Tylko tutaj pojawia się kluczowy problem. 

"To czego się potrzebuje':

- ja potrzebuje poczuć się chociaż raz w życiu kobieco, atrakcyjnie, pięknie, a wiem że nigdy czegoś takiego nie dostanę.

Chciałabym się komuś spodobać.. tak po ludzku.. nic na to nie poradzę, że czuję taką potrzebę, żeby ktoś się mną na początku zauroczył i dopiero potem nastąpiło budowanie relacji..


 Jestem w stanie sobie wyobrazić sytuacje, że w pierwszej kolejności nawiązuje z jakimś mężczyzną bliższą relacje, która rodzi się etapami i ostatecznie dostaje pełną akceptacje i poczucie atrakcyjności (ale głównie za to kim się jest i co się z tą osobą stworzyło).

Byłam w jednym związku, który właśnie opierał się na przyjaźni. Od początku wiedziałam, że wizualnie nie jestem w jego typie, ale jakoś się to rozwinęło. Musze przyznać, że ostatecznie było to potem problemem. Wiedziałam, że on darzy mnie uczuciami jedynie ze względu na charakter i naszą znajomość. Do mojego wyglądu mial stosunek taki bardziej 'koleżeńsko-czuły'. W stylu dużo przytulania, łapanie 'za nosek' itp, ale to nigdy nie było takie damsko-męskie pożądanie. Nigdy czegoś takiego nie poczułam.

Do tej pory żyłam nadzieją, że wypracuje sobie w końcu ten wygląd. Uwierzcie, ża naprawdę włożyłam w to OGROM pracy. 

Schudłam trwale 20 kg. Obecnie ważę 47kg/160cm i mam dosyć mocno wymodelowaną sylwetkę (trenuje intensywnie od lat).

Pozbyłam się ogromnego, garbatego, złamanego nosa. Próbowałam wielu dostępnych na rynku 'możliwosci poprawek', w stylu rzęsy, usta, wolumetria, nawet włosy przedłużałam kilka lat.. i niestety efekt jest przeciętny. Nie będę przecież robić z siebie napompowanej lalki, bo to nie jest piękne i przynosi tylko odwrotny skutek. 

Aktualnie czuje, że osiągnęłam swój maks możliwości, a wyglądam przeciętnie. Wiem, że jest to obiektywna ocena. NIE MÓWIĘ, że jestem brzydka, bo nie mam już jakiś strasznych defektów. Jestem ogarnięta, zadbana, ale to nie to samo co bycie kimś pięknym.

Kontakty z facetami to jedynie potwierdzają. Dostałam ostatnio kosza za wygląd, który mocno mnie zdołował. Nigdy nikt mnie nie podrywał. Nie mam żadnych adoratorów. Nawet na aplikacjach randkowych nie ma szału, a podobno kobiety są tam rozchwytywane. Wiadomo dostaje jakieś wiadomości, ale w większości bardzo lakoniczne. Widać, że wysyłane hurtowo. Mam wrażenie, że faceci oczekują tam ode mnie inicjatywy, bo pewnie kierują się tą zasadą, że jak nie ma wyglądu to może chociaż osobowością kogoś zaintryguje, a ja już nie mam siły tego robić. 

Po 26 urodzinach ostatecznie dotarło do mnie, że ja nigdy tak naprawdę nie będę ładna. Wiem, że ludzie mają bardzo poważne problemy, ale niestety cierpię z tego powodu już jakiś czas i nie mogę sobie z tym poradzić. Wiem, że jest tutaj sporo starszych kobiet, które patrzą na takie sprawy już z innej perspektywy, więc pomyślałam, że wasze porady mogą mi jakoś pomóc przez to przebrnąć.

pestka2016 napisał(a):

minnie_s napisał(a):

pestka2016 napisał(a):

minnie_s napisał(a):

LisekDzikusek napisał(a):

Po tym co piszesz wcale się nie dziwie , że nie podobasz się facetom. Wybacz szczerosc, ale robisz wrażenie marudy przeczulonej na punkcie własnego wyglądu. Kto by chciał być z osoba, która zamiast się rozwijać analizuje jakieś bzdety typu atrakcyjność cudzego uśmiechu... No litości ... 

Proponuje przestać analizować swoją urodę tylko wziąć się do jakiejś roboty, znaleźć sobie ciekawa pasje i żyć pełnią życia. Naprawdę można być szczęśliwym i w udanym związku będąc przeciętnym. Z kolei nawet najpiękniejsza maruda skupiająca się tylko na sobie raczej nie znajdzie fajnego faceta, bo kto chciałby być z kimś takim? 

ehh spodziewałam się takich wiadomości..

nie będę tutaj wypisywać czym się zajmuje zawodowo i jakie mam zainteresowania, bo nie o to chodzi, żeby się wywyższać, ale nie są to pierdoły i poświęciłam mega dużo pracy. Od ok. 10 lat pracuje średnio 6 dni w tygodniu, więcej niż 8 h dziennie i moj okrojony wolny czas spędzam nad rozwijaniem zainteresowań. Jak myślisz co robię w czasie kiedy rowieśnicy cieszą się swoimi drugimi połówkami? każdy wieczór, każdy 'weekend' spędzam sama, więc mam rożnego rodzaju hobby pod dostatkiem..

no wybaczcie, ale żadna rada mnie nie przekonuje. To wszystko opiera się na zasadzie 'wygląd się nie liczy, ważne jest wnętrze'.

Myslę, że patrzycie na sprawę bardziej z perspektywy tego jak kobiety oceniają pod tym względem mężczyzn. Ja też tak mam, że sam dobry wygląd nie sprawi, że się w kimś zaurocze, a w drugą stronę to działa..

Jeśli chodzi o bycie wybrednym.. wiadomo, że nie rzucam się na każdego, ale myślę że nie mam wygórowanych wymagań. I nie, nie jarają mnie kobiece romasidła w stylu 'Grey'. Nawet takich gówien nie czytam. Inspiruje się tylko i wyłącznie własnymi pragnieniami. Nic nie poradzę na to, że czuje potrzebę 'podobania się'.

Ja byłam zauroczona ok. 6 razy (liczę te przypadki od 18 roku życia)  i zawsze było to nieodwzajemnione. 2 razy z tych 6 dostałam bezpośredniego kosza, czyli było powiedziane prosto z mostu 'sorry, ale ja nie jestem zainteresowany'. Reszta przypadków po prostu mnie nie zauważała.

Ten wyżej wspomniany związek również rozpadł się z jego woli. Jeśli byłoby to spowodowane charakterem to dlaczego on chce się cały czas przyjaźnić? Już od 1,5 roku zabiega o to, żeby utrzymywać kontakt, spędzać razem czas, ale związku ze mną nie chce. Jak byliśmy razem to nawet nikomu nie chciał mnie przedstawić. 

Opieram się po prostu na faktach..

A ja jestem ciekawa tych koszy..... jak to wygladalo.  To byli znajomi czy randki. Czy facet ci powiedzial nie sorry nie jestem zainteresowany bo.... jestes brzydka/blondynka/gruba.   No i ci faceci co cie nie zauwazali - robilas cos w kierunku zainteresowania soba czy tylko czekalas by cie ktos odkryl ? 

czy ty przypadkiem nie uzalezniasz swojej oceny urody od tych koszy ? 

Edit : zadna rada ci nie podchodzi bo wszystkie sa oparte na tym ze wnetrze sie liczy a ty tego nie chcesz przyjac do wiadomosci  - czy ci sie podoba czy nie taka jest prawda. Faceci to tez nie zwierzeta i tez chca rozmowy, kontaktu i zeby kobieta miala to cos. 

Mam dobrego znajomego ktory zostawil wlasnie taka piekna kobiete  typu 10/10  i zwiazal sie z 15 lat starsza okragla babeczka z dwojgiem dzieci. Ale jak mi powiedzial - od razu zaiskrzylo.  

Jak nie ma chemii to nie ma i tyle i zadne zabiegi nie pomoga. 

Jezeli jak tu dziewczyny mowia - nic ci nie brakuje - to popracuj nad psychika. Nie nad dwudziestym hobby itd tylko nad otworzeniem sie troche na ludzi i moze ciut innym podejsciem bo nawet twoje wpisy sa takie... hmmm nie powiem antypatyczne ale na pewno marudne. 

jesli chodzi o kosze to z jeden był moim kolegą i zbliżyliśmy się.. byliśmy w częstym kontakcie, spędzaliśmy czas no i w pewnym momencie we mnie się jakieś tam uczucia narodziły, on to chyba zauważył i podczas bardziej bezpośredniej rozmowy powiedział 'ja Ciebie lubię, fajnie mi się z Tobą rozmawia i lubię spędzać z Tobą czas, ale nic więcej z tego nie będzie'.. dosłownie, bo chyba nigdy nie zapomnę tych słów i tego jak się wtedy poczułam. 3 miesiące nie mogłam pozbyć się ścisku w gardle, schudłam prawie 10 kg i przezyłam to strasznie.

Ten drugi to znajomośc internetowa, ale pisaliśmy naprawdę bardzo długo (przez początki pandemii spotkanie nie było możliwe). Jednak on cały czas widział tylko jedno moje zdjęcie.. po kilku miesiącach intensywnych rozmów, w których czułam jego zainteresowanie (to on cały czas bardzo nalegał na spotkanie, zagadywal itp) wyszło tak, że zobaczył więcej moich zdj i widać było zawód z jego strony. Dopytał czy aktualnie tak wyglądam i napisał cos w stylu 'kurde serio masz takie krótkie wlosy, ale szkoda). Czułam, że jego zainteresowanie automatycznie spadło.. kontakt zrobił się sporadyczny, ale przez to że tyle gadaliśmy to dalej był pomysł tego spotkania, mimo wszystko. Ja głupia wtedy oczywiście sobie wmawiałam, że pewnie mi się zdaje (włosów nawet nie mam krótkich, raczej takie za ramiona). Poszłam na to spotkanie i tyle.. nawet się nie odezwał. Ja to zrobiłam i on napisał mi wprost, że to nie jego typ itp. Wiem, że dla kogoś to może być glupi problem, bo kobiety są zdradzane i oszukiwane przez swoich parnerow z którymi mają dzieci i to są dopiero problemy, ale mnie to dosyć zabolało, bo trochę się zaangażowałam emocjonalnie, a to jaka jestem przekreśliło możliwość, żeby z tej znajomości było coś więcej.

Zakońvzenie związku też oczywiście dalej we mnie siedzi.. Trochę się z tym już pogodziłam i nie myslę o tym codziennie, ale jednak często miewam momenty, że zbiera mi się na płacz z tego powodu.

Gdybym miała problematyczną osobowość to znajomości rozwalałyby się w inny sposób. W odwrotnej kolejności

no to masz odpowiedz. Pierwszy chlopak po prostu nigdy nie patrzyl na ciebie jako na potencjalna partnerke.  Chemii nie bylo od poczatku i nic  nie powiedzial o twoim wygladzie.  Z tego co mowisz szczerze powiedzial ze tego nie czuje a nie ze jestes pasztetem. 

Drugi to typowa znajomosc internetowa. Trzeba sie spotkac jak najszybciej po zapoznaniu bo ludzie tworza jakis tam idealny obraz w glowie tej drugiej osoby i potem jest rozczarowanie.  Po prostu stworzyl sobie hakis tam idealny obraz z jednego zdjecia i sie nakrecil a rzeczywistosc byla inna niz oczekiwal.  Ile to razy ja uciekalam z randki bo czlowiek sie zdziwil gdy internet kolidowal z tym co na zywo ?

No ale to normalne scenariusze, czyś brzydka czy ładna 

NoIdzieWiosna napisał(a):

pestka2016 napisał(a):

minnie_s napisał(a):

pestka2016 napisał(a):

minnie_s napisał(a):

LisekDzikusek napisał(a):

Po tym co piszesz wcale się nie dziwie , że nie podobasz się facetom. Wybacz szczerosc, ale robisz wrażenie marudy przeczulonej na punkcie własnego wyglądu. Kto by chciał być z osoba, która zamiast się rozwijać analizuje jakieś bzdety typu atrakcyjność cudzego uśmiechu... No litości ... 

Proponuje przestać analizować swoją urodę tylko wziąć się do jakiejś roboty, znaleźć sobie ciekawa pasje i żyć pełnią życia. Naprawdę można być szczęśliwym i w udanym związku będąc przeciętnym. Z kolei nawet najpiękniejsza maruda skupiająca się tylko na sobie raczej nie znajdzie fajnego faceta, bo kto chciałby być z kimś takim? 

ehh spodziewałam się takich wiadomości..

nie będę tutaj wypisywać czym się zajmuje zawodowo i jakie mam zainteresowania, bo nie o to chodzi, żeby się wywyższać, ale nie są to pierdoły i poświęciłam mega dużo pracy. Od ok. 10 lat pracuje średnio 6 dni w tygodniu, więcej niż 8 h dziennie i moj okrojony wolny czas spędzam nad rozwijaniem zainteresowań. Jak myślisz co robię w czasie kiedy rowieśnicy cieszą się swoimi drugimi połówkami? każdy wieczór, każdy 'weekend' spędzam sama, więc mam rożnego rodzaju hobby pod dostatkiem..

no wybaczcie, ale żadna rada mnie nie przekonuje. To wszystko opiera się na zasadzie 'wygląd się nie liczy, ważne jest wnętrze'.

Myslę, że patrzycie na sprawę bardziej z perspektywy tego jak kobiety oceniają pod tym względem mężczyzn. Ja też tak mam, że sam dobry wygląd nie sprawi, że się w kimś zaurocze, a w drugą stronę to działa..

Jeśli chodzi o bycie wybrednym.. wiadomo, że nie rzucam się na każdego, ale myślę że nie mam wygórowanych wymagań. I nie, nie jarają mnie kobiece romasidła w stylu 'Grey'. Nawet takich gówien nie czytam. Inspiruje się tylko i wyłącznie własnymi pragnieniami. Nic nie poradzę na to, że czuje potrzebę 'podobania się'.

Ja byłam zauroczona ok. 6 razy (liczę te przypadki od 18 roku życia)  i zawsze było to nieodwzajemnione. 2 razy z tych 6 dostałam bezpośredniego kosza, czyli było powiedziane prosto z mostu 'sorry, ale ja nie jestem zainteresowany'. Reszta przypadków po prostu mnie nie zauważała.

Ten wyżej wspomniany związek również rozpadł się z jego woli. Jeśli byłoby to spowodowane charakterem to dlaczego on chce się cały czas przyjaźnić? Już od 1,5 roku zabiega o to, żeby utrzymywać kontakt, spędzać razem czas, ale związku ze mną nie chce. Jak byliśmy razem to nawet nikomu nie chciał mnie przedstawić. 

Opieram się po prostu na faktach..

A ja jestem ciekawa tych koszy..... jak to wygladalo.  To byli znajomi czy randki. Czy facet ci powiedzial nie sorry nie jestem zainteresowany bo.... jestes brzydka/blondynka/gruba.   No i ci faceci co cie nie zauwazali - robilas cos w kierunku zainteresowania soba czy tylko czekalas by cie ktos odkryl ? 

czy ty przypadkiem nie uzalezniasz swojej oceny urody od tych koszy ? 

Edit : zadna rada ci nie podchodzi bo wszystkie sa oparte na tym ze wnetrze sie liczy a ty tego nie chcesz przyjac do wiadomosci  - czy ci sie podoba czy nie taka jest prawda. Faceci to tez nie zwierzeta i tez chca rozmowy, kontaktu i zeby kobieta miala to cos. 

Mam dobrego znajomego ktory zostawil wlasnie taka piekna kobiete  typu 10/10  i zwiazal sie z 15 lat starsza okragla babeczka z dwojgiem dzieci. Ale jak mi powiedzial - od razu zaiskrzylo.  

Jak nie ma chemii to nie ma i tyle i zadne zabiegi nie pomoga. 

Jezeli jak tu dziewczyny mowia - nic ci nie brakuje - to popracuj nad psychika. Nie nad dwudziestym hobby itd tylko nad otworzeniem sie troche na ludzi i moze ciut innym podejsciem bo nawet twoje wpisy sa takie... hmmm nie powiem antypatyczne ale na pewno marudne. 

jesli chodzi o kosze to z jeden był moim kolegą i zbliżyliśmy się.. byliśmy w częstym kontakcie, spędzaliśmy czas no i w pewnym momencie we mnie się jakieś tam uczucia narodziły, on to chyba zauważył i podczas bardziej bezpośredniej rozmowy powiedział 'ja Ciebie lubię, fajnie mi się z Tobą rozmawia i lubię spędzać z Tobą czas, ale nic więcej z tego nie będzie'.. dosłownie, bo chyba nigdy nie zapomnę tych słów i tego jak się wtedy poczułam. 3 miesiące nie mogłam pozbyć się ścisku w gardle, schudłam prawie 10 kg i przezyłam to strasznie.

Ten drugi to znajomośc internetowa, ale pisaliśmy naprawdę bardzo długo (przez początki pandemii spotkanie nie było możliwe). Jednak on cały czas widział tylko jedno moje zdjęcie.. po kilku miesiącach intensywnych rozmów, w których czułam jego zainteresowanie (to on cały czas bardzo nalegał na spotkanie, zagadywal itp) wyszło tak, że zobaczył więcej moich zdj i widać było zawód z jego strony. Dopytał czy aktualnie tak wyglądam i napisał cos w stylu 'kurde serio masz takie krótkie wlosy, ale szkoda). Czułam, że jego zainteresowanie automatycznie spadło.. kontakt zrobił się sporadyczny, ale przez to że tyle gadaliśmy to dalej był pomysł tego spotkania, mimo wszystko. Ja głupia wtedy oczywiście sobie wmawiałam, że pewnie mi się zdaje (włosów nawet nie mam krótkich, raczej takie za ramiona). Poszłam na to spotkanie i tyle.. nawet się nie odezwał. Ja to zrobiłam i on napisał mi wprost, że to nie jego typ itp. Wiem, że dla kogoś to może być glupi problem, bo kobiety są zdradzane i oszukiwane przez swoich parnerow z którymi mają dzieci i to są dopiero problemy, ale mnie to dosyć zabolało, bo trochę się zaangażowałam emocjonalnie, a to jaka jestem przekreśliło możliwość, żeby z tej znajomości było coś więcej.

Zakońvzenie związku też oczywiście dalej we mnie siedzi.. Trochę się z tym już pogodziłam i nie myslę o tym codziennie, ale jednak często miewam momenty, że zbiera mi się na płacz z tego powodu.

Gdybym miała problematyczną osobowość to znajomości rozwalałyby się w inny sposób. W odwrotnej kolejności

no to masz odpowiedz. Pierwszy chlopak po prostu nigdy nie patrzyl na ciebie jako na potencjalna partnerke.  Chemii nie bylo od poczatku i nic  nie powiedzial o twoim wygladzie.  Z tego co mowisz szczerze powiedzial ze tego nie czuje a nie ze jestes pasztetem. 

Drugi to typowa znajomosc internetowa. Trzeba sie spotkac jak najszybciej po zapoznaniu bo ludzie tworza jakis tam idealny obraz w glowie tej drugiej osoby i potem jest rozczarowanie.  Po prostu stworzyl sobie hakis tam idealny obraz z jednego zdjecia i sie nakrecil a rzeczywistosc byla inna niz oczekiwal.  Ile to razy ja uciekalam z randki bo czlowiek sie zdziwil gdy internet kolidowal z tym co na zywo ?

No ale to normalne scenariusze, czyś brzydka czy ładna 

dokladnie , kazda z nas i ladna i brzydka i chuda i gruba ma takie przejscia. Nawet te piekne nie raz dostaly kosza. Zycie 🤷‍♀️

NoIdzieWiosna napisał(a):

pestka2016 napisał(a):

minnie_s napisał(a):

pestka2016 napisał(a):

minnie_s napisał(a):

LisekDzikusek napisał(a):

Po tym co piszesz wcale się nie dziwie , że nie podobasz się facetom. Wybacz szczerosc, ale robisz wrażenie marudy przeczulonej na punkcie własnego wyglądu. Kto by chciał być z osoba, która zamiast się rozwijać analizuje jakieś bzdety typu atrakcyjność cudzego uśmiechu... No litości ... 

Proponuje przestać analizować swoją urodę tylko wziąć się do jakiejś roboty, znaleźć sobie ciekawa pasje i żyć pełnią życia. Naprawdę można być szczęśliwym i w udanym związku będąc przeciętnym. Z kolei nawet najpiękniejsza maruda skupiająca się tylko na sobie raczej nie znajdzie fajnego faceta, bo kto chciałby być z kimś takim? 

ehh spodziewałam się takich wiadomości..

nie będę tutaj wypisywać czym się zajmuje zawodowo i jakie mam zainteresowania, bo nie o to chodzi, żeby się wywyższać, ale nie są to pierdoły i poświęciłam mega dużo pracy. Od ok. 10 lat pracuje średnio 6 dni w tygodniu, więcej niż 8 h dziennie i moj okrojony wolny czas spędzam nad rozwijaniem zainteresowań. Jak myślisz co robię w czasie kiedy rowieśnicy cieszą się swoimi drugimi połówkami? każdy wieczór, każdy 'weekend' spędzam sama, więc mam rożnego rodzaju hobby pod dostatkiem..

no wybaczcie, ale żadna rada mnie nie przekonuje. To wszystko opiera się na zasadzie 'wygląd się nie liczy, ważne jest wnętrze'.

Myslę, że patrzycie na sprawę bardziej z perspektywy tego jak kobiety oceniają pod tym względem mężczyzn. Ja też tak mam, że sam dobry wygląd nie sprawi, że się w kimś zaurocze, a w drugą stronę to działa..

Jeśli chodzi o bycie wybrednym.. wiadomo, że nie rzucam się na każdego, ale myślę że nie mam wygórowanych wymagań. I nie, nie jarają mnie kobiece romasidła w stylu 'Grey'. Nawet takich gówien nie czytam. Inspiruje się tylko i wyłącznie własnymi pragnieniami. Nic nie poradzę na to, że czuje potrzebę 'podobania się'.

Ja byłam zauroczona ok. 6 razy (liczę te przypadki od 18 roku życia)  i zawsze było to nieodwzajemnione. 2 razy z tych 6 dostałam bezpośredniego kosza, czyli było powiedziane prosto z mostu 'sorry, ale ja nie jestem zainteresowany'. Reszta przypadków po prostu mnie nie zauważała.

Ten wyżej wspomniany związek również rozpadł się z jego woli. Jeśli byłoby to spowodowane charakterem to dlaczego on chce się cały czas przyjaźnić? Już od 1,5 roku zabiega o to, żeby utrzymywać kontakt, spędzać razem czas, ale związku ze mną nie chce. Jak byliśmy razem to nawet nikomu nie chciał mnie przedstawić. 

Opieram się po prostu na faktach..

A ja jestem ciekawa tych koszy..... jak to wygladalo.  To byli znajomi czy randki. Czy facet ci powiedzial nie sorry nie jestem zainteresowany bo.... jestes brzydka/blondynka/gruba.   No i ci faceci co cie nie zauwazali - robilas cos w kierunku zainteresowania soba czy tylko czekalas by cie ktos odkryl ? 

czy ty przypadkiem nie uzalezniasz swojej oceny urody od tych koszy ? 

Edit : zadna rada ci nie podchodzi bo wszystkie sa oparte na tym ze wnetrze sie liczy a ty tego nie chcesz przyjac do wiadomosci  - czy ci sie podoba czy nie taka jest prawda. Faceci to tez nie zwierzeta i tez chca rozmowy, kontaktu i zeby kobieta miala to cos. 

Mam dobrego znajomego ktory zostawil wlasnie taka piekna kobiete  typu 10/10  i zwiazal sie z 15 lat starsza okragla babeczka z dwojgiem dzieci. Ale jak mi powiedzial - od razu zaiskrzylo.  

Jak nie ma chemii to nie ma i tyle i zadne zabiegi nie pomoga. 

Jezeli jak tu dziewczyny mowia - nic ci nie brakuje - to popracuj nad psychika. Nie nad dwudziestym hobby itd tylko nad otworzeniem sie troche na ludzi i moze ciut innym podejsciem bo nawet twoje wpisy sa takie... hmmm nie powiem antypatyczne ale na pewno marudne. 

jesli chodzi o kosze to z jeden był moim kolegą i zbliżyliśmy się.. byliśmy w częstym kontakcie, spędzaliśmy czas no i w pewnym momencie we mnie się jakieś tam uczucia narodziły, on to chyba zauważył i podczas bardziej bezpośredniej rozmowy powiedział 'ja Ciebie lubię, fajnie mi się z Tobą rozmawia i lubię spędzać z Tobą czas, ale nic więcej z tego nie będzie'.. dosłownie, bo chyba nigdy nie zapomnę tych słów i tego jak się wtedy poczułam. 3 miesiące nie mogłam pozbyć się ścisku w gardle, schudłam prawie 10 kg i przezyłam to strasznie.

Ten drugi to znajomośc internetowa, ale pisaliśmy naprawdę bardzo długo (przez początki pandemii spotkanie nie było możliwe). Jednak on cały czas widział tylko jedno moje zdjęcie.. po kilku miesiącach intensywnych rozmów, w których czułam jego zainteresowanie (to on cały czas bardzo nalegał na spotkanie, zagadywal itp) wyszło tak, że zobaczył więcej moich zdj i widać było zawód z jego strony. Dopytał czy aktualnie tak wyglądam i napisał cos w stylu 'kurde serio masz takie krótkie wlosy, ale szkoda). Czułam, że jego zainteresowanie automatycznie spadło.. kontakt zrobił się sporadyczny, ale przez to że tyle gadaliśmy to dalej był pomysł tego spotkania, mimo wszystko. Ja głupia wtedy oczywiście sobie wmawiałam, że pewnie mi się zdaje (włosów nawet nie mam krótkich, raczej takie za ramiona). Poszłam na to spotkanie i tyle.. nawet się nie odezwał. Ja to zrobiłam i on napisał mi wprost, że to nie jego typ itp. Wiem, że dla kogoś to może być glupi problem, bo kobiety są zdradzane i oszukiwane przez swoich parnerow z którymi mają dzieci i to są dopiero problemy, ale mnie to dosyć zabolało, bo trochę się zaangażowałam emocjonalnie, a to jaka jestem przekreśliło możliwość, żeby z tej znajomości było coś więcej.

Zakońvzenie związku też oczywiście dalej we mnie siedzi.. Trochę się z tym już pogodziłam i nie myslę o tym codziennie, ale jednak często miewam momenty, że zbiera mi się na płacz z tego powodu.

Gdybym miała problematyczną osobowość to znajomości rozwalałyby się w inny sposób. W odwrotnej kolejności

no to masz odpowiedz. Pierwszy chlopak po prostu nigdy nie patrzyl na ciebie jako na potencjalna partnerke.  Chemii nie bylo od poczatku i nic  nie powiedzial o twoim wygladzie.  Z tego co mowisz szczerze powiedzial ze tego nie czuje a nie ze jestes pasztetem. 

Drugi to typowa znajomosc internetowa. Trzeba sie spotkac jak najszybciej po zapoznaniu bo ludzie tworza jakis tam idealny obraz w glowie tej drugiej osoby i potem jest rozczarowanie.  Po prostu stworzyl sobie hakis tam idealny obraz z jednego zdjecia i sie nakrecil a rzeczywistosc byla inna niz oczekiwal.  Ile to razy ja uciekalam z randki bo czlowiek sie zdziwil gdy internet kolidowal z tym co na zywo ?

No ale to normalne scenariusze, czyś brzydka czy ładna 

pewnie tak, ale oprócz takich są też takie sytuacje w drugą stronę, szczęśliwe rozwoje zdarzeń itp

Dokładnie jak dziewczyny wyżej piszą. Zrobiłaś dopiero trzy podejścia do związku,  w pierwszym nie zaiskrzyło i w ogóle żadnego związku nie było, drugie było głupie, bo przeciągnieta znajomość internetowa. Przecież nikt nie wychodzi za mąż za pierwszego faceta, z którym pogada lub poflirtuje. 

Pasek wagi

W ogóle co to znaczy piękna??? patrząc na wiele modelek to są wręcz okropne...a mimo to robią karierę i zapewne są dumne ze swojego wyglądu. Nie jedna aktorka też..... Zafiksowałaś się na jakimś wzorcu który uważasz za "piękny" zamiast zobaczyć własne atuty (choćby tą dobrą sylwetkę),polubić siebie i dobrze czuć się we własnym ciele.Takie osoby niezależnie od urody bardziej przyciągają płeć przeciwną,niż te wyszukujące w sobie same niedoskonałosci. Nie zrozumiałam wstępu- że nie odpowiadało ci, że facet jest z tobą i darzy uczuciem za twój charakter i osobowość, a nie za urodę...To chyba ideał do którego każda kobieta wzdycha?...żeby gość cię kochał bo jestes sobą, a nie dlatego, że masz twarz lalki. Uroda znika bardzo szybko, nawet wspierana medycyną estetyczną nigdy nie zostanie taka jak u 20latki no i co z takim związkiem który opierał się tylko na pustym zachłyśnieciu urodą? A no nico-rozpada się szybciej niż mrugnięcie okiem bo już po paru latach kobieta zmienia się tak czy inaczej a w ogóle po roku to nie ma nawet o czym gadać jak uspokoi sie pierwsze szaleństwo hormonów....Nie nad twarzą pracuj, a nad głową-samoakceptacja jest po to by zrozumieć, że jest się wartościowym człowiekiem, czuć się ze sobą dobrze, a nie wkręcać się w jakieś mrzonki jak to bez super kinowej urody nie ma prawdziwej miłości.3/4 społeczeństw (jak nie lepiej w niektórych krajach) musiało by samotnie wieść życie z takich wymyślonych powodów...

Ile bzdur jest w tym temacie, to głowa mała.

Atrakcyjność jest w dużej mierze obiektywna, niezależna od gustów i wpływu kultury (choć on też istnieje, ale to sprawa drugorzędna).

Atrakcyjność fizyczna jest najważniejszym czynnikiem wpływającym na szansę stworzenia związku dla obu płci.

Rozbrajające są twierdzenia, że skoro autorka jest szczupła, to nie może być aż tak brzydka. Waga nic nam nie mówi o proporcjach ciała i twarzy, więc to słaby argument. Chociaż kobietom akurat nawet takie minimum jak prawidłowa masa ciała może wystarczyć.

Dopóki nie pokażesz się na zdjęciu, ciężko jest ocenić Twoją sytuację. Pojawił się głos, że jednak jesteś ładna, więc być może problemem są za duże wymagania przy niewielkiej liczbie prób znalezienia kogoś.

Zasadniczo nie ma sensu pytać ładnych, czy nawet przeciętnych kobiet o porady dotyczące radzenia sobie z brakiem powodzenia u płci przeciwnej, gdyż jest to dla nich koncept obcy i niezrozumiały. Stąd mnóstwo idiotycznych rad pokroju "wystarczy ładny uśmiech/fryzura/ubranie/pewność siebie/pozytywna energia". Jest to gównoprawda, po prostu nie chcą zaakceptować faktu, że głównym powodem, dla którego są lubiane, jest ich wygląd (obecnie kobietom nawet przeciętny wystarcza).

"Kontakty z facetami to jedynie potwierdzają. Dostałam ostatnio kosza za wygląd, który mocno mnie zdołował. Nigdy nikt mnie nie podrywał. Nie mam żadnych adoratorów. Nawet na aplikacjach randkowych nie ma szału, a podobno kobiety są tam rozchwytywane. Wiadomo dostaje jakieś wiadomości, ale w większości bardzo lakoniczne. Widać, że wysyłane hurtowo. Mam wrażenie, że faceci oczekują tam ode mnie inicjatywy, bo pewnie kierują się tą zasadą, że jak nie ma wyglądu to może chociaż osobowością kogoś zaintryguje, a ja już nie mam siły tego robić. "

Jesteś nadal w lepszej sytuacji niż 70% mężczyzn, więc nie narzekaj tyle, lecz zajmij się działaniem. Do przeciętnego faceta żadne dziewczyny pierwsze nie napiszą, też musi ciągle wychodzić z inicjatywą i przeinwestowywać, żeby w ogóle zwrócić na siebie uwagę. Jeśli chcesz być szczęśliwsza, to za punkt odniesienia wybierz właśnie zwykłego faceta, a nie ładną laskę, której masa kretynów podbija ego.

A jeśli już kogoś szukasz, to na swoim poziomie (nie)atrakcyjności, ewentualnie nieznacznie wyższym. Takie są realia, brzydcy ludzie rzadko znajdują miłość, która wymaga przecież obustronnego pożądania i podobania się sobie. A jak ktoś jest brzydki, to nie znaczy przecież, że inni brzydcy będą się mu/jej podobać, więc szansa na udany związek jest mała.

Jeżeli do tej pory celowałaś w atrakcyjnych samców, to czego innego się spodziewałaś?

Sytuacja na rynku matrymonialnym jest obecnie wyjątkowo korzystna dla kobiet (tym samym niekorzystna dla mężczyzn) i trend ten raczej będzie się pogłębiał niż odwracał. W tych czasach brzydkie kobiety mniej muszą robić, żeby kogoś znaleźć, niż przeciętni mężczyźni. Zwłaszcza jeśli szukać przez internet, a w czasach pandemii strachu jest to najpopularniejsze miejsce do takich poszukiwań. Może po prostu za krótko szukasz i miałaś pecha przy dotychczasowych kilku próbach. Wyobrażasz sobie, że pierwszy facet na jakiego trafisz będzie zobligowany do pożądania? Ja wiem, że obecnie faceci stracili godność i simpują do byle czego, ale na szczęście jeszcze nie wszyscy.

Jeśli natomiast faktycznie jesteś te 5/10, to zapewne problem polega na tym, że jesteś zbyt hipergamiczna i celujesz w zbyt atrakcyjnych facetów jak na swoje możliwości.

Możesz wysłać fotkę na priv, to szczerze ocenię, czy jest to kwestia braku urody, czy czegoś innego.

Atrakcyjność leży w głowie. Sporo osób jest zamknięta na relacje i wyszukuje problemów na zewnątrz niż w sobie. Znałam wiele dziewzyn mocno przeciętnych, które miały spore powodzenie.

jesli ktoś sie uważa za atrakcyjnego, to ze swoich towarzyskich relacji bedzie wyławiał te, które sa sukcesem, w przypadku porazek wzruszy ramionami i powie a ch*j, głupek sie nie zna. Jesli zaś człowiek jest kłebkiem kompleksów, to nie zauwazy szeregu pozytywnych sygnałow, tylko skupi sie na jednym lub dwóch odrzuceniach. 

terapia nie polega na akcepracji tego, że jest sie byle jakim, tylko na tym, żeby wszystkie mniejsze czy wieksze życiowe sukcesy uswiadomiły nam nasza wartość, a poczucie wartości buduje atrakcyjnośc, nie odwrotnie. Takie ładowanie w skille dajace + do charyzmy. 

Melkor napisał(a):

Ile bzdur jest w tym temacie, to głowa mała.

Atrakcyjność jest w dużej mierze obiektywna, niezależna od gustów i wpływu kultury (choć on też istnieje, ale to sprawa drugorzędna).

Atrakcyjność fizyczna jest najważniejszym czynnikiem wpływającym na szansę stworzenia związku dla obu płci.

Rozbrajające są twierdzenia, że skoro autorka jest szczupła, to nie może być aż tak brzydka. Waga nic nam nie mówi o proporcjach ciała i twarzy, więc to słaby argument. Chociaż kobietom akurat nawet takie minimum jak prawidłowa masa ciała może wystarczyć.

Dopóki nie pokażesz się na zdjęciu, ciężko jest ocenić Twoją sytuację. Pojawił się głos, że jednak jesteś ładna, więc być może problemem są za duże wymagania przy niewielkiej liczbie prób znalezienia kogoś.

Zasadniczo nie ma sensu pytać ładnych, czy nawet przeciętnych kobiet o porady dotyczące radzenia sobie z brakiem powodzenia u płci przeciwnej, gdyż jest to dla nich koncept obcy i niezrozumiały. Stąd mnóstwo idiotycznych rad pokroju "wystarczy ładny uśmiech/fryzura/ubranie/pewność siebie/pozytywna energia". Jest to gównoprawda, po prostu nie chcą zaakceptować faktu, że głównym powodem, dla którego są lubiane, jest ich wygląd (obecnie kobietom nawet przeciętny wystarcza).

"Kontakty z facetami to jedynie potwierdzają. Dostałam ostatnio kosza za wygląd, który mocno mnie zdołował. Nigdy nikt mnie nie podrywał. Nie mam żadnych adoratorów. Nawet na aplikacjach randkowych nie ma szału, a podobno kobiety są tam rozchwytywane. Wiadomo dostaje jakieś wiadomości, ale w większości bardzo lakoniczne. Widać, że wysyłane hurtowo. Mam wrażenie, że faceci oczekują tam ode mnie inicjatywy, bo pewnie kierują się tą zasadą, że jak nie ma wyglądu to może chociaż osobowością kogoś zaintryguje, a ja już nie mam siły tego robić. "

Jesteś nadal w lepszej sytuacji niż 70% mężczyzn, więc nie narzekaj tyle, lecz zajmij się działaniem. Do przeciętnego faceta żadne dziewczyny pierwsze nie napiszą, też musi ciągle wychodzić z inicjatywą i przeinwestowywać, żeby w ogóle zwrócić na siebie uwagę. Jeśli chcesz być szczęśliwsza, to za punkt odniesienia wybierz właśnie zwykłego faceta, a nie ładną laskę, której masa kretynów podbija ego.

A jeśli już kogoś szukasz, to na swoim poziomie (nie)atrakcyjności, ewentualnie nieznacznie wyższym. Takie są realia, brzydcy ludzie rzadko znajdują miłość, która wymaga przecież obustronnego pożądania i podobania się sobie. A jak ktoś jest brzydki, to nie znaczy przecież, że inni brzydcy będą się mu/jej podobać, więc szansa na udany związek jest mała.

Jeżeli do tej pory celowałaś w atrakcyjnych samców, to czego innego się spodziewałaś?

Sytuacja na rynku matrymonialnym jest obecnie wyjątkowo korzystna dla kobiet (tym samym niekorzystna dla mężczyzn) i trend ten raczej będzie się pogłębiał niż odwracał. W tych czasach brzydkie kobiety mniej muszą robić, żeby kogoś znaleźć, niż przeciętni mężczyźni. Zwłaszcza jeśli szukać przez internet, a w czasach pandemii strachu jest to najpopularniejsze miejsce do takich poszukiwań. Może po prostu za krótko szukasz i miałaś pecha przy dotychczasowych kilku próbach. Wyobrażasz sobie, że pierwszy facet na jakiego trafisz będzie zobligowany do pożądania? Ja wiem, że obecnie faceci stracili godność i simpują do byle czego, ale na szczęście jeszcze nie wszyscy.

Jeśli natomiast faktycznie jesteś te 5/10, to zapewne problem polega na tym, że jesteś zbyt hipergamiczna i celujesz w zbyt atrakcyjnych facetów jak na swoje możliwości.

Możesz wysłać fotkę na priv, to szczerze ocenię, czy jest to kwestia braku urody, czy czegoś innego.

Melkora nie słuchaj w tym temacie, bo choć często się z nim zgadzam, tutaj nie mogę prawie z żadnym zdaniem. Kolego, znam mnóstwo facetów, którzy są w związku z brzydkimi kobietami. Znam jeszcze więcej kobiet, które nie mają atrakcyjnych mężczyzn. Jestem teraz gruba i jakoś wciąż cieszę się powodzeniem różnych mężczyzn. I tych przystojnych i tych mniej przystojnych. Być może oceniając ludzi tylko na zdjęciach, każdy wybierze tych ładnych. Ale już w realu niekoniecznie. 

Niektórzy mówią, że lepiej być brzydkim, bo uroda przemija a brzydota nie. Docelowo wszystkie będziemy brzydkie - wcześniej czy później, to już drugorzędna kwestia.

© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.