Temat: jak zaakceptować to, że nigdy nie będę ładna?

Nigdy nie byłam zwolenniczką zakłamywania rzeczywistości i oszukiwania się, bo nie lubię żyć złudzeniami. Uważam, że jeśli kobieta nie jest urodziwa to jakieś czary mary nie uczynią cudów. Mam na myśli porady w stylu: 'uśmiech! jak będzie promieniować od Ciebie energia to będziesz piękna! fryzjer! zakupy! pasje! itp..

Oczywiście jest to jakieś rozwiazanie, bo wygląd nie jest najwazniejszy. Wiadomo, że można nadrobić charakterem i dostać to czego się potrzebuje idąc inną drogą.. 

Tylko tutaj pojawia się kluczowy problem. 

"To czego się potrzebuje':

- ja potrzebuje poczuć się chociaż raz w życiu kobieco, atrakcyjnie, pięknie, a wiem że nigdy czegoś takiego nie dostanę.

Chciałabym się komuś spodobać.. tak po ludzku.. nic na to nie poradzę, że czuję taką potrzebę, żeby ktoś się mną na początku zauroczył i dopiero potem nastąpiło budowanie relacji..


 Jestem w stanie sobie wyobrazić sytuacje, że w pierwszej kolejności nawiązuje z jakimś mężczyzną bliższą relacje, która rodzi się etapami i ostatecznie dostaje pełną akceptacje i poczucie atrakcyjności (ale głównie za to kim się jest i co się z tą osobą stworzyło).

Byłam w jednym związku, który właśnie opierał się na przyjaźni. Od początku wiedziałam, że wizualnie nie jestem w jego typie, ale jakoś się to rozwinęło. Musze przyznać, że ostatecznie było to potem problemem. Wiedziałam, że on darzy mnie uczuciami jedynie ze względu na charakter i naszą znajomość. Do mojego wyglądu mial stosunek taki bardziej 'koleżeńsko-czuły'. W stylu dużo przytulania, łapanie 'za nosek' itp, ale to nigdy nie było takie damsko-męskie pożądanie. Nigdy czegoś takiego nie poczułam.

Do tej pory żyłam nadzieją, że wypracuje sobie w końcu ten wygląd. Uwierzcie, ża naprawdę włożyłam w to OGROM pracy. 

Schudłam trwale 20 kg. Obecnie ważę 47kg/160cm i mam dosyć mocno wymodelowaną sylwetkę (trenuje intensywnie od lat).

Pozbyłam się ogromnego, garbatego, złamanego nosa. Próbowałam wielu dostępnych na rynku 'możliwosci poprawek', w stylu rzęsy, usta, wolumetria, nawet włosy przedłużałam kilka lat.. i niestety efekt jest przeciętny. Nie będę przecież robić z siebie napompowanej lalki, bo to nie jest piękne i przynosi tylko odwrotny skutek. 

Aktualnie czuje, że osiągnęłam swój maks możliwości, a wyglądam przeciętnie. Wiem, że jest to obiektywna ocena. NIE MÓWIĘ, że jestem brzydka, bo nie mam już jakiś strasznych defektów. Jestem ogarnięta, zadbana, ale to nie to samo co bycie kimś pięknym.

Kontakty z facetami to jedynie potwierdzają. Dostałam ostatnio kosza za wygląd, który mocno mnie zdołował. Nigdy nikt mnie nie podrywał. Nie mam żadnych adoratorów. Nawet na aplikacjach randkowych nie ma szału, a podobno kobiety są tam rozchwytywane. Wiadomo dostaje jakieś wiadomości, ale w większości bardzo lakoniczne. Widać, że wysyłane hurtowo. Mam wrażenie, że faceci oczekują tam ode mnie inicjatywy, bo pewnie kierują się tą zasadą, że jak nie ma wyglądu to może chociaż osobowością kogoś zaintryguje, a ja już nie mam siły tego robić. 

Po 26 urodzinach ostatecznie dotarło do mnie, że ja nigdy tak naprawdę nie będę ładna. Wiem, że ludzie mają bardzo poważne problemy, ale niestety cierpię z tego powodu już jakiś czas i nie mogę sobie z tym poradzić. Wiem, że jest tutaj sporo starszych kobiet, które patrzą na takie sprawy już z innej perspektywy, więc pomyślałam, że wasze porady mogą mi jakoś pomóc przez to przebrnąć.

Wygląda na to, że ten jedyny facet z jakim się spotykałaś ostro zrył ci psychikę, do tego doszły wcześniejsze problemy i ogólnie małe doswiadczenie w tej sferze życia. Serio myślisz, że on cię nikomu nie przedstawił, bo jesteś brzydka? Nie znam żadnego takiego przypadku, chyba nie istnieje taki chłop na ziemi. Za to może być miliard innych powodów takiego stanu rzeczy. Co do pozostałych to normalne, że raz się komuś podobasz, raz tobie ktoś i tylko co jakiś czas zainteresowanie jest obustronne. Nawet wśród zrobionych piękności. I skąd w ogóle wywnioskowałaś, że się nikomu nie podobasz? Jak to ma się objawiać? Tak jak wyżej napisały dziewczyny, ma ci ktoś wywalić prosto w twarz "podobasz mi się"? Nie umiesz kontaktować się z ludźmi, czytać sygnałów niewerbalnych, flirtować i to aż bije z twoich postów. 

Pasek wagi

 Skąd je wiedziałam że w końcu to napiszesz?🤔

Pasek wagi

Idz do psychologa. Jesli jakis problem gniecie za dlugo to prawdopodobnie siedzi w glowie i trzeba to przepracowac.

Pasek wagi

minnie_s napisał(a):

LisekDzikusek napisał(a):

Po tym co piszesz wcale się nie dziwie , że nie podobasz się facetom. Wybacz szczerosc, ale robisz wrażenie marudy przeczulonej na punkcie własnego wyglądu. Kto by chciał być z osoba, która zamiast się rozwijać analizuje jakieś bzdety typu atrakcyjność cudzego uśmiechu... No litości ... 

Proponuje przestać analizować swoją urodę tylko wziąć się do jakiejś roboty, znaleźć sobie ciekawa pasje i żyć pełnią życia. Naprawdę można być szczęśliwym i w udanym związku będąc przeciętnym. Z kolei nawet najpiękniejsza maruda skupiająca się tylko na sobie raczej nie znajdzie fajnego faceta, bo kto chciałby być z kimś takim? 

ehh spodziewałam się takich wiadomości..

nie będę tutaj wypisywać czym się zajmuje zawodowo i jakie mam zainteresowania, bo nie o to chodzi, żeby się wywyższać, ale nie są to pierdoły i poświęciłam mega dużo pracy. Od ok. 10 lat pracuje średnio 6 dni w tygodniu, więcej niż 8 h dziennie i moj okrojony wolny czas spędzam nad rozwijaniem zainteresowań. Jak myślisz co robię w czasie kiedy rowieśnicy cieszą się swoimi drugimi połówkami? każdy wieczór, każdy 'weekend' spędzam sama, więc mam rożnego rodzaju hobby pod dostatkiem..

no wybaczcie, ale żadna rada mnie nie przekonuje. To wszystko opiera się na zasadzie 'wygląd się nie liczy, ważne jest wnętrze'.

Myslę, że patrzycie na sprawę bardziej z perspektywy tego jak kobiety oceniają pod tym względem mężczyzn. Ja też tak mam, że sam dobry wygląd nie sprawi, że się w kimś zaurocze, a w drugą stronę to działa..

Jeśli chodzi o bycie wybrednym.. wiadomo, że nie rzucam się na każdego, ale myślę że nie mam wygórowanych wymagań. I nie, nie jarają mnie kobiece romasidła w stylu 'Grey'. Nawet takich gówien nie czytam. Inspiruje się tylko i wyłącznie własnymi pragnieniami. Nic nie poradzę na to, że czuje potrzebę 'podobania się'.

Ja byłam zauroczona ok. 6 razy (liczę te przypadki od 18 roku życia)  i zawsze było to nieodwzajemnione. 2 razy z tych 6 dostałam bezpośredniego kosza, czyli było powiedziane prosto z mostu 'sorry, ale ja nie jestem zainteresowany'. Reszta przypadków po prostu mnie nie zauważała.

Ten wyżej wspomniany związek również rozpadł się z jego woli. Jeśli byłoby to spowodowane charakterem to dlaczego on chce się cały czas przyjaźnić? Już od 1,5 roku zabiega o to, żeby utrzymywać kontakt, spędzać razem czas, ale związku ze mną nie chce. Jak byliśmy razem to nawet nikomu nie chciał mnie przedstawić. 

Opieram się po prostu na faktach..

Widzę, że mojego poprzedniego posta nikt nie wziął pod uwagę.

Kobietki, koleżanka jest BARDZO Ładna. Problem nie leży w wyglądzie. Może jesteś ciągle smutna, rozgoryczona, wycofana, nie wiem. Na pewno nie jest to kwestia urody. A faceci są różni, do fajerwerków nie jest potrzebna tylko uroda,wrecz przeciwnie. Muszą pojawić się jakieś iskry czy nić porozumienia, żeby wszystko poszło jak powinno.. Nie ma tak, że ładny pan spotyka ładna panią i są szczęśliwi.... 

minnie_s napisał(a):

LisekDzikusek napisał(a):

Po tym co piszesz wcale się nie dziwie , że nie podobasz się facetom. Wybacz szczerosc, ale robisz wrażenie marudy przeczulonej na punkcie własnego wyglądu. Kto by chciał być z osoba, która zamiast się rozwijać analizuje jakieś bzdety typu atrakcyjność cudzego uśmiechu... No litości ... 

Proponuje przestać analizować swoją urodę tylko wziąć się do jakiejś roboty, znaleźć sobie ciekawa pasje i żyć pełnią życia. Naprawdę można być szczęśliwym i w udanym związku będąc przeciętnym. Z kolei nawet najpiękniejsza maruda skupiająca się tylko na sobie raczej nie znajdzie fajnego faceta, bo kto chciałby być z kimś takim? 

ehh spodziewałam się takich wiadomości..

nie będę tutaj wypisywać czym się zajmuje zawodowo i jakie mam zainteresowania, bo nie o to chodzi, żeby się wywyższać, ale nie są to pierdoły i poświęciłam mega dużo pracy. Od ok. 10 lat pracuje średnio 6 dni w tygodniu, więcej niż 8 h dziennie i moj okrojony wolny czas spędzam nad rozwijaniem zainteresowań. Jak myślisz co robię w czasie kiedy rowieśnicy cieszą się swoimi drugimi połówkami? każdy wieczór, każdy 'weekend' spędzam sama, więc mam rożnego rodzaju hobby pod dostatkiem..

no wybaczcie, ale żadna rada mnie nie przekonuje. To wszystko opiera się na zasadzie 'wygląd się nie liczy, ważne jest wnętrze'.

Myslę, że patrzycie na sprawę bardziej z perspektywy tego jak kobiety oceniają pod tym względem mężczyzn. Ja też tak mam, że sam dobry wygląd nie sprawi, że się w kimś zaurocze, a w drugą stronę to działa..

Jeśli chodzi o bycie wybrednym.. wiadomo, że nie rzucam się na każdego, ale myślę że nie mam wygórowanych wymagań. I nie, nie jarają mnie kobiece romasidła w stylu 'Grey'. Nawet takich gówien nie czytam. Inspiruje się tylko i wyłącznie własnymi pragnieniami. Nic nie poradzę na to, że czuje potrzebę 'podobania się'.

Ja byłam zauroczona ok. 6 razy (liczę te przypadki od 18 roku życia)  i zawsze było to nieodwzajemnione. 2 razy z tych 6 dostałam bezpośredniego kosza, czyli było powiedziane prosto z mostu 'sorry, ale ja nie jestem zainteresowany'. Reszta przypadków po prostu mnie nie zauważała.

Ten wyżej wspomniany związek również rozpadł się z jego woli. Jeśli byłoby to spowodowane charakterem to dlaczego on chce się cały czas przyjaźnić? Już od 1,5 roku zabiega o to, żeby utrzymywać kontakt, spędzać razem czas, ale związku ze mną nie chce. Jak byliśmy razem to nawet nikomu nie chciał mnie przedstawić. 

Opieram się po prostu na faktach..

A ja jestem ciekawa tych koszy..... jak to wygladalo.  To byli znajomi czy randki. Czy facet ci powiedzial nie sorry nie jestem zainteresowany bo.... jestes brzydka/blondynka/gruba.   No i ci faceci co cie nie zauwazali - robilas cos w kierunku zainteresowania soba czy tylko czekalas by cie ktos odkryl ? 

czy ty przypadkiem nie uzalezniasz swojej oceny urody od tych koszy ? 

Edit : zadna rada ci nie podchodzi bo wszystkie sa oparte na tym ze wnetrze sie liczy a ty tego nie chcesz przyjac do wiadomosci  - czy ci sie podoba czy nie taka jest prawda. Faceci to tez nie zwierzeta i tez chca rozmowy, kontaktu i zeby kobieta miala to cos. 

Mam dobrego znajomego ktory zostawil wlasnie taka piekna kobiete  typu 10/10  i zwiazal sie z 15 lat starsza okragla babeczka z dwojgiem dzieci. Ale jak mi powiedzial - od razu zaiskrzylo.  

Jak nie ma chemii to nie ma i tyle i zadne zabiegi nie pomoga. 

Jezeli jak tu dziewczyny mowia - nic ci nie brakuje - to popracuj nad psychika. Nie nad dwudziestym hobby itd tylko nad otworzeniem sie troche na ludzi i moze ciut innym podejsciem bo nawet twoje wpisy sa takie... hmmm nie powiem antypatyczne ale na pewno marudne. 

Najpiękniejsze osoby, ktore w zyciu widzialam to takie, od których bije pasja do czegoś :) nawet nie muszą być obiektywnie piękne,  a ja oczu od takich osób nie potrafię oderwać. 

NoIdzieWiosna napisał(a):

minnie_s napisał(a):

LisekDzikusek napisał(a):

Po tym co piszesz wcale się nie dziwie , że nie podobasz się facetom. Wybacz szczerosc, ale robisz wrażenie marudy przeczulonej na punkcie własnego wyglądu. Kto by chciał być z osoba, która zamiast się rozwijać analizuje jakieś bzdety typu atrakcyjność cudzego uśmiechu... No litości ... 

Proponuje przestać analizować swoją urodę tylko wziąć się do jakiejś roboty, znaleźć sobie ciekawa pasje i żyć pełnią życia. Naprawdę można być szczęśliwym i w udanym związku będąc przeciętnym. Z kolei nawet najpiękniejsza maruda skupiająca się tylko na sobie raczej nie znajdzie fajnego faceta, bo kto chciałby być z kimś takim? 

ehh spodziewałam się takich wiadomości..

nie będę tutaj wypisywać czym się zajmuje zawodowo i jakie mam zainteresowania, bo nie o to chodzi, żeby się wywyższać, ale nie są to pierdoły i poświęciłam mega dużo pracy. Od ok. 10 lat pracuje średnio 6 dni w tygodniu, więcej niż 8 h dziennie i moj okrojony wolny czas spędzam nad rozwijaniem zainteresowań. Jak myślisz co robię w czasie kiedy rowieśnicy cieszą się swoimi drugimi połówkami? każdy wieczór, każdy 'weekend' spędzam sama, więc mam rożnego rodzaju hobby pod dostatkiem..

no wybaczcie, ale żadna rada mnie nie przekonuje. To wszystko opiera się na zasadzie 'wygląd się nie liczy, ważne jest wnętrze'.

Myslę, że patrzycie na sprawę bardziej z perspektywy tego jak kobiety oceniają pod tym względem mężczyzn. Ja też tak mam, że sam dobry wygląd nie sprawi, że się w kimś zaurocze, a w drugą stronę to działa..

Jeśli chodzi o bycie wybrednym.. wiadomo, że nie rzucam się na każdego, ale myślę że nie mam wygórowanych wymagań. I nie, nie jarają mnie kobiece romasidła w stylu 'Grey'. Nawet takich gówien nie czytam. Inspiruje się tylko i wyłącznie własnymi pragnieniami. Nic nie poradzę na to, że czuje potrzebę 'podobania się'.

Ja byłam zauroczona ok. 6 razy (liczę te przypadki od 18 roku życia)  i zawsze było to nieodwzajemnione. 2 razy z tych 6 dostałam bezpośredniego kosza, czyli było powiedziane prosto z mostu 'sorry, ale ja nie jestem zainteresowany'. Reszta przypadków po prostu mnie nie zauważała.

Ten wyżej wspomniany związek również rozpadł się z jego woli. Jeśli byłoby to spowodowane charakterem to dlaczego on chce się cały czas przyjaźnić? Już od 1,5 roku zabiega o to, żeby utrzymywać kontakt, spędzać razem czas, ale związku ze mną nie chce. Jak byliśmy razem to nawet nikomu nie chciał mnie przedstawić. 

Opieram się po prostu na faktach..

Widzę, że mojego poprzedniego posta nikt nie wziął pod uwagę.

Kobietki, koleżanka jest BARDZO Ładna. Problem nie leży w wyglądzie. Może jesteś ciągle smutna, rozgoryczona, wycofana, nie wiem. Na pewno nie jest to kwestia urody. A faceci są różni, do fajerwerków nie jest potrzebna tylko uroda,wrecz przeciwnie. Muszą pojawić się jakieś iskry czy nić porozumienia, żeby wszystko poszło jak powinno.. Nie ma tak, że ładny pan spotyka ładna panią i są szczęśliwi.... 

No cóż to jeszcze dobitniej potwierdza że uroda to nie wszystko a może nawet niewiele,bo przemija. 

Pasek wagi

EgyptianCat napisał(a):

Bycie atrakcyjnym to nie tylko fizyczność. Wielokrotnie zdarzyło mi się w życiu poznać faceta, od którego nie mogłam oczu oderwać, jednak jego sposób bycia sprawiły, że zbrzydł mi w oka mgnieniu. Całkowicie, także fizycznie, przestał mi się podobać. Bywało też dokładnie odwrotnie, dlatego uważam, że pociąg fizyczny, co najwyżej w połowie opiera się na wyglądzie. 

tez jestem tego zdania, to ze tak sie czujesz to tylko twoje jakies kompleksy tkwiace w glowie. Kazdy ma cos w sobie, czy to usmiech , czy spojrzenie , czy glos, czy to jak sie porusza - za duzo uleglas wplywom mediow i nabawilas sie kompleksow. Mysle ze jakas praca z psychologiem przydalaby ci sie , bo szkoda zycia.

pestka2016 napisał(a):

minnie_s napisał(a):

LisekDzikusek napisał(a):

Po tym co piszesz wcale się nie dziwie , że nie podobasz się facetom. Wybacz szczerosc, ale robisz wrażenie marudy przeczulonej na punkcie własnego wyglądu. Kto by chciał być z osoba, która zamiast się rozwijać analizuje jakieś bzdety typu atrakcyjność cudzego uśmiechu... No litości ... 

Proponuje przestać analizować swoją urodę tylko wziąć się do jakiejś roboty, znaleźć sobie ciekawa pasje i żyć pełnią życia. Naprawdę można być szczęśliwym i w udanym związku będąc przeciętnym. Z kolei nawet najpiękniejsza maruda skupiająca się tylko na sobie raczej nie znajdzie fajnego faceta, bo kto chciałby być z kimś takim? 

ehh spodziewałam się takich wiadomości..

nie będę tutaj wypisywać czym się zajmuje zawodowo i jakie mam zainteresowania, bo nie o to chodzi, żeby się wywyższać, ale nie są to pierdoły i poświęciłam mega dużo pracy. Od ok. 10 lat pracuje średnio 6 dni w tygodniu, więcej niż 8 h dziennie i moj okrojony wolny czas spędzam nad rozwijaniem zainteresowań. Jak myślisz co robię w czasie kiedy rowieśnicy cieszą się swoimi drugimi połówkami? każdy wieczór, każdy 'weekend' spędzam sama, więc mam rożnego rodzaju hobby pod dostatkiem..

no wybaczcie, ale żadna rada mnie nie przekonuje. To wszystko opiera się na zasadzie 'wygląd się nie liczy, ważne jest wnętrze'.

Myslę, że patrzycie na sprawę bardziej z perspektywy tego jak kobiety oceniają pod tym względem mężczyzn. Ja też tak mam, że sam dobry wygląd nie sprawi, że się w kimś zaurocze, a w drugą stronę to działa..

Jeśli chodzi o bycie wybrednym.. wiadomo, że nie rzucam się na każdego, ale myślę że nie mam wygórowanych wymagań. I nie, nie jarają mnie kobiece romasidła w stylu 'Grey'. Nawet takich gówien nie czytam. Inspiruje się tylko i wyłącznie własnymi pragnieniami. Nic nie poradzę na to, że czuje potrzebę 'podobania się'.

Ja byłam zauroczona ok. 6 razy (liczę te przypadki od 18 roku życia)  i zawsze było to nieodwzajemnione. 2 razy z tych 6 dostałam bezpośredniego kosza, czyli było powiedziane prosto z mostu 'sorry, ale ja nie jestem zainteresowany'. Reszta przypadków po prostu mnie nie zauważała.

Ten wyżej wspomniany związek również rozpadł się z jego woli. Jeśli byłoby to spowodowane charakterem to dlaczego on chce się cały czas przyjaźnić? Już od 1,5 roku zabiega o to, żeby utrzymywać kontakt, spędzać razem czas, ale związku ze mną nie chce. Jak byliśmy razem to nawet nikomu nie chciał mnie przedstawić. 

Opieram się po prostu na faktach..

A ja jestem ciekawa tych koszy..... jak to wygladalo.  To byli znajomi czy randki. Czy facet ci powiedzial nie sorry nie jestem zainteresowany bo.... jestes brzydka/blondynka/gruba.   No i ci faceci co cie nie zauwazali - robilas cos w kierunku zainteresowania soba czy tylko czekalas by cie ktos odkryl ? 

czy ty przypadkiem nie uzalezniasz swojej oceny urody od tych koszy ? 

Edit : zadna rada ci nie podchodzi bo wszystkie sa oparte na tym ze wnetrze sie liczy a ty tego nie chcesz przyjac do wiadomosci  - czy ci sie podoba czy nie taka jest prawda. Faceci to tez nie zwierzeta i tez chca rozmowy, kontaktu i zeby kobieta miala to cos. 

Mam dobrego znajomego ktory zostawil wlasnie taka piekna kobiete  typu 10/10  i zwiazal sie z 15 lat starsza okragla babeczka z dwojgiem dzieci. Ale jak mi powiedzial - od razu zaiskrzylo.  

Jak nie ma chemii to nie ma i tyle i zadne zabiegi nie pomoga. 

Jezeli jak tu dziewczyny mowia - nic ci nie brakuje - to popracuj nad psychika. Nie nad dwudziestym hobby itd tylko nad otworzeniem sie troche na ludzi i moze ciut innym podejsciem bo nawet twoje wpisy sa takie... hmmm nie powiem antypatyczne ale na pewno marudne. 

jesli chodzi o kosze to z jeden był moim kolegą i zbliżyliśmy się.. byliśmy w częstym kontakcie, spędzaliśmy czas no i w pewnym momencie we mnie się jakieś tam uczucia narodziły, on to chyba zauważył i podczas bardziej bezpośredniej rozmowy powiedział 'ja Ciebie lubię, fajnie mi się z Tobą rozmawia i lubię spędzać z Tobą czas, ale nic więcej z tego nie będzie'.. dosłownie, bo chyba nigdy nie zapomnę tych słów i tego jak się wtedy poczułam. 3 miesiące nie mogłam pozbyć się ścisku w gardle, schudłam prawie 10 kg i przezyłam to strasznie.

Ten drugi to znajomośc internetowa, ale pisaliśmy naprawdę bardzo długo (przez początki pandemii spotkanie nie było możliwe). Jednak on cały czas widział tylko jedno moje zdjęcie.. po kilku miesiącach intensywnych rozmów, w których czułam jego zainteresowanie (to on cały czas bardzo nalegał na spotkanie, zagadywal itp) wyszło tak, że zobaczył więcej moich zdj i widać było zawód z jego strony. Dopytał czy aktualnie tak wyglądam i napisał cos w stylu 'kurde serio masz takie krótkie wlosy, ale szkoda). Czułam, że jego zainteresowanie automatycznie spadło.. kontakt zrobił się sporadyczny, ale przez to że tyle gadaliśmy to dalej był pomysł tego spotkania, mimo wszystko. Ja głupia wtedy oczywiście sobie wmawiałam, że pewnie mi się zdaje (włosów nawet nie mam krótkich, raczej takie za ramiona). Poszłam na to spotkanie i tyle.. nawet się nie odezwał. Ja to zrobiłam i on napisał mi wprost, że to nie jego typ itp. Wiem, że dla kogoś to może być glupi problem, bo kobiety są zdradzane i oszukiwane przez swoich parnerow z którymi mają dzieci i to są dopiero problemy, ale mnie to dosyć zabolało, bo trochę się zaangażowałam emocjonalnie, a to jaka jestem przekreśliło możliwość, żeby z tej znajomości było coś więcej.

Zakońvzenie związku też oczywiście dalej we mnie siedzi.. Trochę się z tym już pogodziłam i nie myslę o tym codziennie, ale jednak często miewam momenty, że zbiera mi się na płacz z tego powodu.

Gdybym miała problematyczną osobowość to znajomości rozwalałyby się w inny sposób. W odwrotnej kolejności

© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.